Oceny
opowiadania Ta jedna piosenka
WandaWadlewa
Suma punktów: 303
Suma punktów: 303
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Jeśli dobrze zrozumiałam,
ilustracją wybranej przez Ciebie piosenki był związek Stanisława Mączyńskiego i
jego narzeczonej, Lidii... to ten wątek można by bardziej rozwinąć. Nawiązaniem
do piosenki jest też, jak mniemam, osobowość głównej bohaterki... tu nie mam
zastrzeżeń, bardzo mi pasuje.
– ogólny styl (5/5)
Masz bardzo ładny, płynny styl,
tekst niejako czytał się sam. Właściwie nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć,
żeby nie napisać dziesięciu różnych zdań o tej samej treści... Bardzo, ale to
bardzo mi się podoba, jestem zadowolona.
– pomysłowość (8/10)
Właściwie zmiana głównej
bohaterki jest trochę typowa, ale w gruncie rzeczy pomysł miałaś dobry. Nie
spodziewałam się, że starszy pan (wolę go nazywać w ten sposób niż imieniem i
nazwiskiem) umrze, więc za to plus dla Ciebie.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (10/10)
Napisałaś o bohaterach
dokładnie tyle, ile trzeba, żeby sobie ich wyobrazić, a jednocześnie informacji
wcale nie jest za dużo. Bardzo podoba mi się postać głównej bohaterki, Mileny,
wydaje się wręcz ożywać. Dawid jest rzeczywiście trochę irytujący, ale mi się
spodobał jako postać... i ten starszy pan jest szalenie sympatycznym bohaterem.
– strona techniczna (9/10)
Zabrakło kilku kropek i
przecinków, ale poza tym nie widziałam więcej błędów.
Łącznie: 46/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
B. podoba mi się sposób, w jaki
została użyta piosenka. Niby wprost, nawet ze względu na bohaterów czy czas,
ale jakże pięknie. Podobał mi się bardzo proces jej szukania, bo nie tylko
piosenki się tutaj szukało, ale miłości, utraconej przeszłości, która miała w
sobie wiele cierpienia, ale i wiele szczęścia, szukało się także mądrości,
starości, przyjaźni… Piękne.
– ogólny styl (4/5)
Tekst jest napisany dobrze,
widać, że dla autorki pisanie nie jest pierwszyzną. Potrafi bawić się słowem,
zmieniać styl w zależności od sytuacji, bohaterów, których akurat przedstawia.
Nie podobało mi się jedynie urwanie pierwszej rozmowy nastolatków, jak również
to, jak szybko Dawid porzucił pomysł obejrzenia nowych Gwiezdnych Wojen,
bo też to trochę zalatywało na urwanie wątku. Niemniej ogólnie jest b. dobrze.
Pojawiła się wystarczająca ilość tła, by móc sobie wszystko ułożyć, tekst był
spójny i wywołał emocje. Końcówka jest przepiękna. Technicznie jest b dobrze.
Nie podobało mi się jedynie to, że nagle, ni z tego ni z owego, pojawił się
zapisany kursywą tekst o przeszłości pana Mączyńskiego, o wiele lepiej
wyglądałoby to, gdyby autorka włożyła te słowa normalnie w usta staruszka.
Niepotrzebne komplikowanie sobie życia.
– pomysłowość (7/10)
Temat wielopokoleniowości w
konkursie o takiej tematyce nasuwa się sam, podobnie jak porównywanie różnych
rzeczywistości, czyli b. pomysłowo tekst się nie prezentuje. I wcale nie musi.
To obyczajowe opowiadanie o pięknym przesłaniu. Bardzo podobało mi się to, jak
autorka wprowadziła w opowiadanie wątek starszego mężczyzny, podobnie jak
proces poszukiwania piosenki, a następnie pana Mączyńskiego.
– logika i spójność (9/10)
I to, i to w tekście z
pewnością jest. Tylko w pewnym momencie w rozmowie w kościele zachwiana została
spójność, pisałam o tym wyżej.
– bohaterowie (10/10)
Za bohaterów również należy się
plus. Mimo że tekst z wiadomych powodów jest krótki, postacie wyróżniają się
między sobą. Dziewczyna jest dość sceptycznie nastawiona do świata, a już
szczególnie do Dawida, ale ma w sobie wrażliwość, ciekawość, które zostają
pobudzone przez pana Mączyńskiego, a ona się przed tym nie broni. Bardzo podoba
mi się sposób przedstawienia Dawida – widać po nim, że to nastolatek, tak się
zachowuje i tak się wypowiada, a jednocześnie piękne jest to, w jaki sposób
traktuje swoją – pewnie jeszcze – koleżankę (I za to kolejny plus: za to, że
autorka nie przyspieszała nienaturalnie wydarzeń, że to pozostaje w sferze
domysłów. Najważniejsze jest, by traktować czytelników jako istoty inteligentne
i potrafiące same myśleć). Bardzo mu na niej zależy. On o tym nie mówi, o tym
świadczą jego czyny. Autorka pokazała to w bardzo subtelny, nienachalny i
naturalny sposób. Pan Mączyński jest wspaniały jako postać, a pojawienie się
jego ukochanej na cmentarzu to po prostu idealna końcówka, i to jeszcze akurat,
gdy grali te piosenkę. Można uronić kilka łez, naprawdę. A przecież
najważniejsze jest to, by opowiadanie wzbudzało emocje. Dzięki bohaterom z krwi
i kości efekt ten został osiągnięty.
– strona techniczna (9/10)
Pod tym względem jest b.
dobrze, dosłownie kilka niedociągnięć się pojawiło, w tym kilka literówek.
Łącznie: 43/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Po prostu: może być. ;)
— ogólny
styl (3/5)
Czytało się całkiem przyjemnie; jedyna rzecz, która mi
się nie podobała, to brak opisów albo potraktowanie ich po macoszemu. Gdyby nie
to, byłoby dużo lepiej.
— pomysłowość
(8/10)
Podobał mi się wątek żołnierza AK i poszukiwań piosenki
dla niego, a także wizyta na jego grobie.
— logika
i spójność (5/10)
Dziwi mnie, że mężczyzna tak po prostu do niej podszedł
i zaczął opowiadać o tym, przez co przeszedł. Wspomnienia wojenne wcale nie są
takie łatwe do opowiadania, więc jakoś nie widzę tego, żeby żołnierz ni z tego,
ni z owego podchodził do losowej osoby.
Zastanowiło mnie też to, że Milena poszła szukać tej
piosenki do pokoju Dawida. To średnio ma sens, zważywszy na jej niechęć do
chłopaka.
— bohaterowie (7/10)
— bohaterowie (7/10)
W tekście nie ma zbyt wielu informacji na temat
bohaterów, ale pod koniec opowiadania już mi się całkiem podobała relacja
między Mileną a Dawidem, a także ta pewna czułość Mileny w stosunku do pana
Mączyńskiego.
— strona
techniczna (7/10)
W zapisie dialogów nie używamy dywizów.
W paru miejscach zgubiłaś przecinki.
Łącznie:
33/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (5/5)
Podoba mi się taka trochę dwupoziomowa interpretacja
tej piosenki, zarówno pod kątem miłosnym (historia Lidii i Stanisława) oraz upartego
dążenia do celu (Milena i Dawid). Bardzo zgrabnie to wyszło.
– ogólny styl (4/5)
Pojawiły się drobne błędy językowe, ale poza nimi
wszystko jest w porządku. Opowiadanie charakteryzuje się lekkim, przyjemnym
stylem, dość mocno zindywidualizowanym przez punkt widzenia głównej bohaterki.
Tekst jest graficznie uporządkowany: opowiadanie zostało wyjustowane, a akapity
znajdują się tam, gdzie powinny.
– pomysłowość (8/10)
Pomysł na opowiadanie mógłby się wydawać całkiem
zwyczajny i niczym nie wyróżniający się, ale to tylko pozory. Gonitwa z czasem,
która ma miejsce pod koniec opowiadania, trzyma w napięciu aż do ostatniego
zdania, gdy staje się jasne, kim jest tajemnicza kobieta. Zostało to rozegrane
naprawdę bardzo dobrze.
– logika i spójność (9/10)
Tekst jest bardzo spójny, mimo że mamy tu do czynienia
z kilkoma skokami czasowymi, raz mniejszymi, raz większymi. Całość jest
zbudowana bardzo logicznie i nic nie zakłóca ciągu przyczynowo – skutkowego. Co
jest równie ważne, bohaterowie ponoszą konsekwencje swoich działań: Milena nie
zapamiętuje nazwiska spotkanego mężczyzny, nie ma jego adresu, więc nie może go
potem znaleźć. Może się wydawać że to drobnostki albo wręcz przeciwnie – że to
coś oczywistego. Ale naprawdę nie ma wiele tekstów, w których bohaterowie
odczuwają skutki swoich działań; często zdarza się, że uchodzi im to bezkarnie.
A tu proszę, taka miła odmiana! 😊
– bohaterowie (9/10)
Wszyscy bohaterowie zostali wykreowani bardzo
wiarygodnie; mają różne poglądy na te same tematy, inne podejście do życia, a
to, co robią, ma wpływ na to, jak mówią (chociażby przykład księdza, który nie
mówi, że ktoś umarł, tylko że „Pan wezwał go do siebie”); naprawdę świetnie to
wygląda. Jeden punkcik zabieram za Dawida, przydałoby się troszkę więcej
informacji na jego temat.
Na szczególną uwagę zasługuje postać pana Stanisława;
zwłaszcza jedna rzecz bardzo mnie poruszyła, a mianowicie to, jak autorka
zaznaczyła, że „mówił dużo i niewyraźnie”. To jest tak bardzo prawdziwe
stwierdzenie, tak bardzo zgodne z rzeczywistością… Właśnie dzięki takim uwagom
tworzy się bohaterów, którzy są jak z krwi i kości, a nie tylko zlepkiem słów
na papierze. Świetna robota.
– strona techniczna (10/10)
Nie zauważyłam ani błędów ortograficznych, ani
interpunkcyjnych, dialogi również zapisane są poprawnie, nawet daty pojawiają
się w nich słownie. Bardzo mnie to cieszy. 😊
Łącznie: 45/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (5/5)
B. Ogólny
styl (4/5)
C. Pomysłowość
(10/10)
D. Logika i
spójność (8/10)
E. Bohaterowie
(7/10)
F. Strona
techniczna (7/10)
Łącznie: 41/50 punktów
Droga
autorko!
Twoje
opowiadanie jest naprawdę wyjątkowe. Przedstawiłaś piękną historię. Mogłam
sobie wyobrazić Stanisława, który spotyka swoją narzeczoną i słońce świecące
tamtego dnia.
Teraz
przejdźmy spraw technicznych. Tekst jest wyjustowany. Ma akapity. Znalazłam jedno
powtórzenie. Zapis dialogów jest poprawny. Zabrakło Ci bodajże jednej spacji.
Do czego
mogę się przyczepić? Napisałaś „Czasy, w którym”. Poprawnie „Czasy, w których”.
Fragment „Dlaczego
dostrzegła to akurat dzisiaj? Czy to ta lekcja historii?… a może mężczyzna,
który spacerował po korytarzu w mundurze?”. Wielokropek po znaku
zapytania jest błędem! Z kolei tutaj „Melodia tańczyła na wietrze, owijając się
wokół dwójki nastolatków,
którzy stali tam, trzymając się za ręce.” Użyłaś złej odmiany. „Dwójka
nastolatków stała”, „dwójki nastolatków, która stała”. Tak poprawnie wygląda ta
odmiana. W pewnych miejscach miałaś zły zapis. Rozrzucałaś zdanie na dwie
linijki.
Poza tym
znalazłam kilka literówek, ale to akurat drobnostki.
Opowiadanie jest spójne. Kreacja bohaterów dobra.
Mogę Ci jedynie pogratulować napisania bardzo dobrego
opowiadania.
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Na
początku dziękuję za justowanie, akapity i poprawny zapis dialogów. Zaczyna się
smacznie.
Podniosła głowę, obrzucając kolegę nieszczególnie zaciekawionym
spojrzeniem, by wyrzucić niedopałek do śmietnika. – To
zdanie do mnie nie przemawia; brzmi tak, jakby podnoszenie głowy było
obowiązkowe przy wyrzucania peta, jakby bez tego się w ogóle nie dało… Ten
spójnik „by” zastąpiłabym raczej czymś innym, na przykład: „i wyrzuciła
niedopałek…”.
Jak zwykle, [przecinek zbędny] postanowiła
wstąpić do katedry, którą uwielbiała za jej monumentalizm i surowość. –
Jakoś trudno mi uwierzyć, że bohaterka, którą poznaliśmy od mocnych słów na
temat historii i zarzutu Dawida odnośnie braku romantyzmu, tak regularnie
zagląda sobie do środka, w sumie to bez powodu (to dość obsesyjne w takiej odsłonie – robić to „jak zwykle”,
mieszkając w jednym mieście, stale gdzieś tę katedrę mijając). Może warto
byłoby dodać, że w katedrze pojawiła się jakaś nowa ekspozycja albo wernisaż,
aby unaturalnić scenę i bohaterkę?
Na cale szczęście ich rodzice znali się od studiów (…). – Całe.
Piszesz
lekko, aż chce się czytać. Praktycznie nie mam żadnych uwag, ten tekst się
chłonie z wielką przyjemnością. Każde zdanie jest potrzebne, przekazuje ważną
fabularnie informacje; a dialogi? Dialogi są wisienką na torcie! Nie powinnam,
ale napiszę to wprost, kolokwialnie: jaram się tym tekstem bardzo mocno. Przede
wszystkim plastycznie obrazujesz scenami, które łączą się, zazębiają, tworzą
spójną całość. Nic od niczego nie odstaje.
Zakończenie?
Kompletnie nieprzewidywalne! Tak, właśnie o to mi chodziło, kiedy pisałam o
tym, że rosnące napięcie ma ogromne znaczenie i to ono buduje nie tylko fabułę,
ale i całą atmosferę tekstu. Tutaj, gdy bohaterka dowiaduje się o śmierci
staruszka, wydaje się (lecz tylko na moment), że to koniec. Gdy Dawid podał jej
bluzę, sądziłam, że będzie próbował ją zmusić na seans nowych Gwiezdnych Wojen…
Świetne! Trzymasz poziom od początku do końca, a i technicznie jesteś bardzo
silnym zawodnikiem. Na dodatek tekst piosenki wplotłaś w fabułę naprawdę w stu
procentach dopasowaną do tematu konkursu. Brawo!
Nie mam
absolutnie żadnych innych uwag. Niby coś tam wytknęłam, ale w sumie nie mam
sumienia za takie pierdółki odbierać ani jednego punktu.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (5/5)
– pomysłowość (10/10)
– logika i spójność (10/10)
– bohaterowie (10/10)
– strona techniczna (10/10)
Łącznie: 50/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Piosenka odegrała znaczącą
rolę w opowiadaniu, bowiem ona sprawiła, że „ostanie” życzenie żołnierza –
starszego pana zostało spełnione. Dzięki niej również Milena i Dawid poznali
ukochaną pana Mączyńskiego. To odtworzenie mogę uznać za niezwykle udane i
sentymentalne – młoda para słuchała utworu w 1939 r. Jest to data adekwatna do
powstania piosenki (1935 r.) Miałam wrażenie, że w końcowym epizodzie, z
telefonu naprawdę śpiewał Witold Zacharewicz. Bo śpiewał, ale po prostu
odniosłam uczucie prawdziwości tej sceny.
– ogólny styl (5/5)
Z dużą przyjemnością czytało
mi się Twoje opowiadanie, z powodu gładkiego pióra pisarskiego oraz braku
jakichkolwiek rażących błędów. Łatwo można przebrnąć przez tekst, nie męcząc
się. Tło fabularne wystąpiło nieco w katedrze i na cmentarzu, w tych dwóch
miejscach wydawało się, jakbym tam była, mimo iż opisy wyglądu praktycznie nie
występowały. To właśnie przez Twój precyzyjny, biegły styl wczułam się w
opowieść. Rzetelnie podeszłaś do swojej pracy konkursowej.
– pomysłowość (10/10)
Jedno mogę Ci przyznać –
pomysł miałaś rewelacyjny. Naprawdę wysiliłaś się, by nawiązać do prawdziwego żołnierza
siedemdziesiątego siódmego pułku Piechoty Armii Krajowej. Pojawienie się pana
Stanisława Mączyńskiego wywołało u mnie niemałe zaciekawienie. Lubię cofanie
się w przeszłość w prawdziwe czasy Polski. Warto przypominać sobie te dzieje i
rozważnie, z wiarygodnością je opisywać. Pomysł z szukaniem piosenki dla
żołnierza ciekawy, lecz spodziewałam się, że w jakiś sposób w końcu ją znajdą. Wątek
miłosny niby typowy, ale wzruszający – pani Lidia po tylu latach odnalazła
swojego ukochanego, szkoda tylko, iż będzie teraz odwiedzać jego grób.
Nie widzę przeciwwskazań,
które by mi mówiły, iż mam okroić punkty.
– logika i spójność (9/10)
Bez zarzutu. Nie mam uwag
dotyczących ani nie logiki ani niespójności. No, może jedynie dziwnie wyglądało
wspomnienie o młodym Mączyńskim i jego ukochanej – zamiast zapisania kursywą
lepiej zrobić, by to starszy mężczyzna opowiadał o tej sytuacji.
– bohaterowie (7/10)
Mimo iż Milena i Dawid nie
posiadali jakichś wyjątkowych cech, nie wyróżniali się niczym szczególnym, to
bardzo spodobała mi się postać Stanisława Mączyńskiego. Teraz w opowiadaniach
rzadko spotykam się z takimi autorami, którzy przedstawiają autentyczne osoby
związane z historią Polski, dlatego żołnierz w Twej pracy tak przypadł mi do
gustu. Zachowywał się prawdziwie tak jak w rzeczywistości zachowałby się taki
starszy pan – wojak. I jeszcze Lidia, jego ukochana, która znienacka pojawiła
się w końcowej scenie. Zaskoczyło mnie to, bo myślałam, że zmarła/zginęła. Mogę
snuć podejrzenia, że nawiąże kontakt z młodocianymi ludźmi.
Co do samych młodych
bohaterów, to jak wspomniałam wyżej, nie zostali barwnie odzwierciedleni.
Równie dobrze jakaś inna bohaterka mogła spotkać Mączyńskiego i szukać razem z
innym swym kolegą piosenki Czy to warto
być upartą? Dlaczego tak piszę? Dlatego, że nie utworzyłaś głębi psychiki
postaci, przez co nie dane mi było czuć ich silnych emocji. Owszem, widać było
osłupienie i uczucie wstydu, jakie ogarniało Milenę, gdy stała obok starszego
wojskowego opowiadającego jej swoją historię. Owszem, widać było kpiny Dawida
wobec Mileny, gdy prowadzili poszukiwania zaginionej piosenki, ale zabrakło
wejścia w ich umysł, poznania dokładniej ich charakterów lub/i wyglądów, przez
co odejmuję trzy punkty.
– strona techniczna (9/10)
Zapis dialogów, interpunkcja
– wszystko jest poprawnie napisane i nie zauważyłam bulwersujących potknięć.
W krótkich odstępach, na pierwszej
stronie pracy pojawiło się dwa razy „że”, a potem „żeby”.
–
Przepraszam panienkę bardzo – usłyszała głos tuż obok siebie i mimowolnie
zadrżała. – Czy wie panienka, czym był…
Kropka po „bardzo” i
„usłyszała” dużą literą, bo to tło didaskaliowe – Milena usłyszała czyiś głos.
Tak samo poniżej:
– Baby –
westchnął głośno. – Wpraszasz się tutaj, rozwalasz mi książki i nawet nie
chcesz zaśpiewać.
Kropka po baby” i „westchnął”
dużą literą. Zdarza się to nie tylko w tych dwóch przykładach. I właśnie za
niepoprawny zapis didaskaliów odbieram punkcik.
Czytając poniższy fragment,
wydawało mi się przez chwilę, że pomyliłaś się a propos źle napisanego „we” i
„niekedy”:
–
Przepraszam bardzo, że tak zaczepiam. Przychodzę tu w każdą niedzielę i we czwartek,
czasami tylko patrzę, ale niekedy uda mi się coś opowiedzieć.
Ale
potem wczytałam się w opowiadanie i dowiedziałam się, iż starzec cicho i
niewyraźnie mówił, a Milena nie zawsze go rozumiała. Tak więc wszystko jest w
porządku z tymi słowami.
Łącznie:
45/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz