-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#1 Oceny "Ta jedna piosenka" WandaWadlewa



Oceny opowiadania Ta jedna piosenka WandaWadlewa
Suma punktów: 303

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Jeśli dobrze zrozumiałam, ilustracją wybranej przez Ciebie piosenki był związek Stanisława Mączyńskiego i jego narzeczonej, Lidii... to ten wątek można by bardziej rozwinąć. Nawiązaniem do piosenki jest też, jak mniemam, osobowość głównej bohaterki... tu nie mam zastrzeżeń, bardzo mi pasuje.
– ogólny styl (5/5)
Masz bardzo ładny, płynny styl, tekst niejako czytał się sam. Właściwie nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć, żeby nie napisać dziesięciu różnych zdań o tej samej treści... Bardzo, ale to bardzo mi się podoba, jestem zadowolona.
– pomysłowość (8/10)
Właściwie zmiana głównej bohaterki jest trochę typowa, ale w gruncie rzeczy pomysł miałaś dobry. Nie spodziewałam się, że starszy pan (wolę go nazywać w ten sposób niż imieniem i nazwiskiem) umrze, więc za to plus dla Ciebie.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (10/10)
Napisałaś o bohaterach dokładnie tyle, ile trzeba, żeby sobie ich wyobrazić, a jednocześnie informacji wcale nie jest za dużo. Bardzo podoba mi się postać głównej bohaterki, Mileny, wydaje się wręcz ożywać. Dawid jest rzeczywiście trochę irytujący, ale mi się spodobał jako postać... i ten starszy pan jest szalenie sympatycznym bohaterem.
– strona techniczna (9/10)
Zabrakło kilku kropek i przecinków, ale poza tym nie widziałam więcej błędów.
Łącznie: 46/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
B. podoba mi się sposób, w jaki została użyta piosenka. Niby wprost, nawet ze względu na bohaterów czy czas, ale jakże pięknie. Podobał mi się bardzo proces jej szukania, bo nie tylko piosenki się tutaj szukało, ale miłości, utraconej przeszłości, która miała w sobie wiele cierpienia, ale i wiele szczęścia, szukało się także mądrości, starości, przyjaźni… Piękne.
– ogólny styl (4/5)
Tekst jest napisany dobrze, widać, że dla autorki pisanie nie jest pierwszyzną. Potrafi bawić się słowem, zmieniać styl w zależności od sytuacji, bohaterów, których akurat przedstawia. Nie podobało mi się jedynie urwanie pierwszej rozmowy nastolatków, jak również to, jak szybko Dawid porzucił pomysł obejrzenia nowych Gwiezdnych Wojen, bo też to trochę zalatywało na urwanie wątku. Niemniej ogólnie jest b. dobrze. Pojawiła się wystarczająca ilość tła, by móc sobie wszystko ułożyć, tekst był spójny i wywołał emocje. Końcówka jest przepiękna. Technicznie jest b dobrze. Nie podobało mi się jedynie to, że nagle, ni z tego ni z owego, pojawił się zapisany kursywą tekst o przeszłości pana Mączyńskiego, o wiele lepiej wyglądałoby to, gdyby autorka włożyła te słowa normalnie w usta staruszka. Niepotrzebne komplikowanie sobie życia.
– pomysłowość (7/10)
Temat wielopokoleniowości w konkursie o takiej tematyce nasuwa się sam, podobnie jak porównywanie różnych rzeczywistości, czyli b. pomysłowo tekst się nie prezentuje. I wcale nie musi. To obyczajowe opowiadanie o pięknym przesłaniu. Bardzo podobało mi się to, jak autorka wprowadziła w opowiadanie wątek starszego mężczyzny, podobnie jak proces poszukiwania piosenki, a następnie pana Mączyńskiego.
– logika i spójność (9/10)
I to, i to w tekście z pewnością jest. Tylko w pewnym momencie w rozmowie w kościele zachwiana została spójność, pisałam o tym wyżej.
– bohaterowie (10/10)
Za bohaterów również należy się plus. Mimo że tekst z wiadomych powodów jest krótki, postacie wyróżniają się między sobą. Dziewczyna jest dość sceptycznie nastawiona do świata, a już szczególnie do Dawida, ale ma w sobie wrażliwość, ciekawość, które zostają pobudzone przez pana Mączyńskiego, a ona się przed tym nie broni. Bardzo podoba mi się sposób przedstawienia Dawida – widać po nim, że to nastolatek, tak się zachowuje i tak się wypowiada, a jednocześnie piękne jest to, w jaki sposób traktuje swoją – pewnie jeszcze – koleżankę (I za to kolejny plus: za to, że autorka nie przyspieszała nienaturalnie wydarzeń, że to pozostaje w sferze domysłów. Najważniejsze jest, by traktować czytelników jako istoty inteligentne i potrafiące same myśleć). Bardzo mu na niej zależy. On o tym nie mówi, o tym świadczą jego czyny. Autorka pokazała to w bardzo subtelny, nienachalny i naturalny sposób. Pan Mączyński jest wspaniały jako postać, a pojawienie się jego ukochanej na cmentarzu to po prostu idealna końcówka, i to jeszcze akurat, gdy grali te piosenkę. Można uronić kilka łez, naprawdę. A przecież najważniejsze jest to, by opowiadanie wzbudzało emocje. Dzięki bohaterom z krwi i kości efekt ten został osiągnięty.
– strona techniczna (9/10)
Pod tym względem jest b. dobrze, dosłownie kilka niedociągnięć się pojawiło, w tym kilka literówek.
Łącznie: 43/50 punktów


Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Po prostu: może być. ;)
— ogólny styl (3/5)
Czytało się całkiem przyjemnie; jedyna rzecz, która mi się nie podobała, to brak opisów albo potraktowanie ich po macoszemu. Gdyby nie to, byłoby dużo lepiej.
— pomysłowość (8/10)
Podobał mi się wątek żołnierza AK i poszukiwań piosenki dla niego, a także wizyta na jego grobie.
— logika i spójność (5/10)
Dziwi mnie, że mężczyzna tak po prostu do niej podszedł i zaczął opowiadać o tym, przez co przeszedł. Wspomnienia wojenne wcale nie są takie łatwe do opowiadania, więc jakoś nie widzę tego, żeby żołnierz ni z tego, ni z owego podchodził do losowej osoby.
Zastanowiło mnie też to, że Milena poszła szukać tej piosenki do pokoju Dawida. To średnio ma sens, zważywszy na jej niechęć do chłopaka.
— bohaterowie (7/10)
W tekście nie ma zbyt wielu informacji na temat bohaterów, ale pod koniec opowiadania już mi się całkiem podobała relacja między Mileną a Dawidem, a także ta pewna czułość Mileny w stosunku do pana Mączyńskiego.
— strona techniczna (7/10)
W zapisie dialogów nie używamy dywizów.
W paru miejscach zgubiłaś przecinki.
Łącznie: 33/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Podoba mi się taka trochę dwupoziomowa interpretacja tej piosenki, zarówno pod kątem miłosnym (historia Lidii i Stanisława) oraz upartego dążenia do celu (Milena i Dawid). Bardzo zgrabnie to wyszło.
– ogólny styl (4/5)
Pojawiły się drobne błędy językowe, ale poza nimi wszystko jest w porządku. Opowiadanie charakteryzuje się lekkim, przyjemnym stylem, dość mocno zindywidualizowanym przez punkt widzenia głównej bohaterki. Tekst jest graficznie uporządkowany: opowiadanie zostało wyjustowane, a akapity znajdują się tam, gdzie powinny.
– pomysłowość (8/10)
Pomysł na opowiadanie mógłby się wydawać całkiem zwyczajny i niczym nie wyróżniający się, ale to tylko pozory. Gonitwa z czasem, która ma miejsce pod koniec opowiadania, trzyma w napięciu aż do ostatniego zdania, gdy staje się jasne, kim jest tajemnicza kobieta. Zostało to rozegrane naprawdę bardzo dobrze.
– logika i spójność (9/10)
Tekst jest bardzo spójny, mimo że mamy tu do czynienia z kilkoma skokami czasowymi, raz mniejszymi, raz większymi. Całość jest zbudowana bardzo logicznie i nic nie zakłóca ciągu przyczynowo – skutkowego. Co jest równie ważne, bohaterowie ponoszą konsekwencje swoich działań: Milena nie zapamiętuje nazwiska spotkanego mężczyzny, nie ma jego adresu, więc nie może go potem znaleźć. Może się wydawać że to drobnostki albo wręcz przeciwnie – że to coś oczywistego. Ale naprawdę nie ma wiele tekstów, w których bohaterowie odczuwają skutki swoich działań; często zdarza się, że uchodzi im to bezkarnie. A tu proszę, taka miła odmiana! 😊
– bohaterowie (9/10)
Wszyscy bohaterowie zostali wykreowani bardzo wiarygodnie; mają różne poglądy na te same tematy, inne podejście do życia, a to, co robią, ma wpływ na to, jak mówią (chociażby przykład księdza, który nie mówi, że ktoś umarł, tylko że „Pan wezwał go do siebie”); naprawdę świetnie to wygląda. Jeden punkcik zabieram za Dawida, przydałoby się troszkę więcej informacji na jego temat.
Na szczególną uwagę zasługuje postać pana Stanisława; zwłaszcza jedna rzecz bardzo mnie poruszyła, a mianowicie to, jak autorka zaznaczyła, że „mówił dużo i niewyraźnie”. To jest tak bardzo prawdziwe stwierdzenie, tak bardzo zgodne z rzeczywistością… Właśnie dzięki takim uwagom tworzy się bohaterów, którzy są jak z krwi i kości, a nie tylko zlepkiem słów na papierze. Świetna robota.
– strona techniczna (10/10)
Nie zauważyłam ani błędów ortograficznych, ani interpunkcyjnych, dialogi również zapisane są poprawnie, nawet daty pojawiają się w nich słownie. Bardzo mnie to cieszy. 😊
Łącznie: 45/50 punktów


Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (5/5)
B.        Ogólny styl (4/5)
C.        Pomysłowość (10/10)
D.        Logika i spójność (8/10)
E.        Bohaterowie (7/10)
F.         Strona techniczna (7/10)
Łącznie: 41/50 punktów
Droga autorko!
Twoje opowiadanie jest naprawdę wyjątkowe. Przedstawiłaś piękną historię. Mogłam sobie wyobrazić Stanisława, który spotyka swoją narzeczoną i słońce świecące tamtego dnia.
Teraz przejdźmy spraw technicznych. Tekst jest wyjustowany. Ma akapity. Znalazłam jedno powtórzenie. Zapis dialogów jest poprawny. Zabrakło Ci bodajże jednej spacji.
Do czego mogę się przyczepić? Napisałaś „Czasy, w którym”. Poprawnie „Czasy, w których”. Fragment „Dlaczego dostrzegła to akurat dzisiaj? Czy to ta lekcja historii?… a może mężczyzna, który spacerował po korytarzu w mundurze?”. Wielokropek po znaku zapytania jest błędem! Z kolei tutaj „Melodia tańczyła na wietrze, owijając się wokół dwójki nastolatków, którzy stali tam, trzymając się za ręce.” Użyłaś złej odmiany. „Dwójka nastolatków stała”, „dwójki nastolatków, która stała”. Tak poprawnie wygląda ta odmiana. W pewnych miejscach miałaś zły zapis. Rozrzucałaś zdanie na dwie linijki. 
Poza tym znalazłam kilka literówek, ale to akurat drobnostki.
Opowiadanie jest spójne. Kreacja bohaterów dobra.
Mogę Ci jedynie pogratulować napisania bardzo dobrego opowiadania.


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Na początku dziękuję za justowanie, akapity i poprawny zapis dialogów. Zaczyna się smacznie.

Podniosła głowę, obrzucając kolegę nieszczególnie zaciekawionym spojrzeniem, by wyrzucić niedopałek do śmietnika. – To zdanie do mnie nie przemawia; brzmi tak, jakby podnoszenie głowy było obowiązkowe przy wyrzucania peta, jakby bez tego się w ogóle nie dało… Ten spójnik „by” zastąpiłabym raczej czymś innym, na przykład: „i wyrzuciła niedopałek…”.

Jak zwykle, [przecinek zbędny] postanowiła wstąpić do katedry, którą uwielbiała za jej monumentalizm i surowość. – Jakoś trudno mi uwierzyć, że bohaterka, którą poznaliśmy od mocnych słów na temat historii i zarzutu Dawida odnośnie braku romantyzmu, tak regularnie zagląda sobie do środka, w sumie to bez powodu (to dość obsesyjne  w takiej odsłonie – robić to „jak zwykle”, mieszkając w jednym mieście, stale gdzieś tę katedrę mijając). Może warto byłoby dodać, że w katedrze pojawiła się jakaś nowa ekspozycja albo wernisaż, aby unaturalnić scenę i bohaterkę?

Na cale szczęście ich rodzice znali się od studiów (…). – Całe.

Piszesz lekko, aż chce się czytać. Praktycznie nie mam żadnych uwag, ten tekst się chłonie z wielką przyjemnością. Każde zdanie jest potrzebne, przekazuje ważną fabularnie informacje; a dialogi? Dialogi są wisienką na torcie! Nie powinnam, ale napiszę to wprost, kolokwialnie: jaram się tym tekstem bardzo mocno. Przede wszystkim plastycznie obrazujesz scenami, które łączą się, zazębiają, tworzą spójną całość. Nic od niczego nie odstaje.
Zakończenie? Kompletnie nieprzewidywalne! Tak, właśnie o to mi chodziło, kiedy pisałam o tym, że rosnące napięcie ma ogromne znaczenie i to ono buduje nie tylko fabułę, ale i całą atmosferę tekstu. Tutaj, gdy bohaterka dowiaduje się o śmierci staruszka, wydaje się (lecz tylko na moment), że to koniec. Gdy Dawid podał jej bluzę, sądziłam, że będzie próbował ją zmusić na seans nowych Gwiezdnych Wojen… Świetne! Trzymasz poziom od początku do końca, a i technicznie jesteś bardzo silnym zawodnikiem. Na dodatek tekst piosenki wplotłaś w fabułę naprawdę w stu procentach dopasowaną do tematu konkursu. Brawo!
Nie mam absolutnie żadnych innych uwag. Niby coś tam wytknęłam, ale w sumie nie mam sumienia za takie pierdółki odbierać ani jednego punktu.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (5/5)
– pomysłowość (10/10)
– logika i spójność (10/10)
– bohaterowie (10/10)
– strona techniczna (10/10)
Łącznie: 50/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Piosenka odegrała znaczącą rolę w opowiadaniu, bowiem ona sprawiła, że „ostanie” życzenie żołnierza – starszego pana zostało spełnione. Dzięki niej również Milena i Dawid poznali ukochaną pana Mączyńskiego. To odtworzenie mogę uznać za niezwykle udane i sentymentalne – młoda para słuchała utworu w 1939 r. Jest to data adekwatna do powstania piosenki (1935 r.) Miałam wrażenie, że w końcowym epizodzie, z telefonu naprawdę śpiewał Witold Zacharewicz. Bo śpiewał, ale po prostu odniosłam uczucie prawdziwości tej sceny.
– ogólny styl (5/5)
Z dużą przyjemnością czytało mi się Twoje opowiadanie, z powodu gładkiego pióra pisarskiego oraz braku jakichkolwiek rażących błędów. Łatwo można przebrnąć przez tekst, nie męcząc się. Tło fabularne wystąpiło nieco w katedrze i na cmentarzu, w tych dwóch miejscach wydawało się, jakbym tam była, mimo iż opisy wyglądu praktycznie nie występowały. To właśnie przez Twój precyzyjny, biegły styl wczułam się w opowieść. Rzetelnie podeszłaś do swojej pracy konkursowej.
– pomysłowość (10/10)
Jedno mogę Ci przyznać – pomysł miałaś rewelacyjny. Naprawdę wysiliłaś się, by nawiązać do prawdziwego żołnierza siedemdziesiątego siódmego pułku Piechoty Armii Krajowej. Pojawienie się pana Stanisława Mączyńskiego wywołało u mnie niemałe zaciekawienie. Lubię cofanie się w przeszłość w prawdziwe czasy Polski. Warto przypominać sobie te dzieje i rozważnie, z wiarygodnością je opisywać. Pomysł z szukaniem piosenki dla żołnierza ciekawy, lecz spodziewałam się, że w jakiś sposób w końcu ją znajdą. Wątek miłosny niby typowy, ale wzruszający – pani Lidia po tylu latach odnalazła swojego ukochanego, szkoda tylko, iż będzie teraz odwiedzać jego grób.
Nie widzę przeciwwskazań, które by mi mówiły, iż mam okroić punkty.
– logika i spójność (9/10)
Bez zarzutu. Nie mam uwag dotyczących ani nie logiki ani niespójności. No, może jedynie dziwnie wyglądało wspomnienie o młodym Mączyńskim i jego ukochanej – zamiast zapisania kursywą lepiej zrobić, by to starszy mężczyzna opowiadał o tej sytuacji.
– bohaterowie (7/10)
Mimo iż Milena i Dawid nie posiadali jakichś wyjątkowych cech, nie wyróżniali się niczym szczególnym, to bardzo spodobała mi się postać Stanisława Mączyńskiego. Teraz w opowiadaniach rzadko spotykam się z takimi autorami, którzy przedstawiają autentyczne osoby związane z historią Polski, dlatego żołnierz w Twej pracy tak przypadł mi do gustu. Zachowywał się prawdziwie tak jak w rzeczywistości zachowałby się taki starszy pan – wojak. I jeszcze Lidia, jego ukochana, która znienacka pojawiła się w końcowej scenie. Zaskoczyło mnie to, bo myślałam, że zmarła/zginęła. Mogę snuć podejrzenia, że nawiąże kontakt z młodocianymi ludźmi.
Co do samych młodych bohaterów, to jak wspomniałam wyżej, nie zostali barwnie odzwierciedleni. Równie dobrze jakaś inna bohaterka mogła spotkać Mączyńskiego i szukać razem z innym swym kolegą piosenki Czy to warto być upartą? Dlaczego tak piszę? Dlatego, że nie utworzyłaś głębi psychiki postaci, przez co nie dane mi było czuć ich silnych emocji. Owszem, widać było osłupienie i uczucie wstydu, jakie ogarniało Milenę, gdy stała obok starszego wojskowego opowiadającego jej swoją historię. Owszem, widać było kpiny Dawida wobec Mileny, gdy prowadzili poszukiwania zaginionej piosenki, ale zabrakło wejścia w ich umysł, poznania dokładniej ich charakterów lub/i wyglądów, przez co odejmuję trzy punkty.
– strona techniczna (9/10)
Zapis dialogów, interpunkcja – wszystko jest poprawnie napisane i nie zauważyłam bulwersujących potknięć.
W krótkich odstępach, na pierwszej stronie pracy pojawiło się dwa razy „że”, a potem „żeby”.
– Przepraszam panienkę bardzo – usłyszała głos tuż obok siebie i mimowolnie zadrżała. – Czy wie panienka, czym był…
Kropka po „bardzo” i „usłyszała” dużą literą, bo to tło didaskaliowe – Milena usłyszała czyiś głos.
Tak samo poniżej:
– Baby – westchnął głośno. – Wpraszasz się tutaj, rozwalasz mi książki i nawet nie chcesz zaśpiewać.
Kropka po baby” i „westchnął” dużą literą. Zdarza się to nie tylko w tych dwóch przykładach. I właśnie za niepoprawny zapis didaskaliów odbieram punkcik.
Czytając poniższy fragment, wydawało mi się przez chwilę, że pomyliłaś się a propos źle napisanego „we” i „niekedy”:
– Przepraszam bardzo, że tak zaczepiam. Przychodzę tu w każdą niedzielę i we czwartek, czasami tylko patrzę, ale niekedy uda mi się coś opowiedzieć.
Ale potem wczytałam się w opowiadanie i dowiedziałam się, iż starzec cicho i niewyraźnie mówił, a Milena nie zawsze go rozumiała. Tak więc wszystko jest w porządku z tymi słowami.
Łącznie: 45/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo