-->

wtorek, 18 czerwca 2019

*7 Oceny Historia z różą

Oceny pracy Historia z różą Czarna Pożeczka (221 punktów)

Astroni

Bohaterowie 7/10 pkt.
W opowiadaniu postaci jest kilka i choć dobrze napisane są wszystko, to niestety akurat te, które nas interesują, zajmują w nim miejsce bardzo drugoplanowe. Mamy tu mianowicie gadatliwego fryzjera, Dodka Czwartka, oraz świergoczącą piękność, Florę – pierwsze zmywa się zaraz po pięknym popisie na początku, drugie – pojawia się z doskoku od czasu do czasu, zazwyczaj przez telefon. Czemu, no czemu?
„– Z nami? Czy i mnie ten plan obejmuje?
– Szczerze mówiąc – Antosia poprawiła się w fotelu – Ten plan obejmuje głównie mnie.
– Ach… – Czwartek wydał się być trochę rozczarowany”.
Nie tylko on. Czy naprawdę złym czy też trudnym do realizacji pomysłem byłoby, żeby Dodek w jakiś sposób dołączył do dalszej akcji, czy nawet sam przyjął rolę detektywa, co tak bardzo pasowałoby do wyczynów, jakich podejmował się w oryginale? Po co umieszczać go w opowiadaniu obok „właściwego” detektywa, który choć wymyślony przez autorkę, dziedziczy od niego połowę cech?

Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Róża jako kwiat znak wypadła trochę sztampowo, ale do przyjęcia, natomiast jeśli chodzi o słowa kluczowe... Mam wrażenie, że niektóre z nich miały nadmierny wpływ na akapity, w których występowały, czyli np. na refleksje postaci:
„Gdyby mogły przez jeden weekend podejmować za niego wspólnie wszystkie decyzje, byłoby to dla nich niczym dwa dni w raju”.
Nie jest to jednak coś, za co odejmowałabym punkty.

Fabuła 8/10 pkt.
Opowiadanie już od pierwszych akapitów raczy nas wesołością znaną ze Sportowca mimo woli – ciężko się nie uśmiechnąć podczas kolejnych dziedzicznych obciążeń Czwartka czy ogółu dyskusji między nim a Antosią przy akompaniamencie suszarki do włosów. Niezmiennie zaskakuje nas coś pociesznie przerysowanego, jak tłumaczenia dziewczyny na widok domniemanego detektywa czy nerwowe przemyślenia o Koniecznym, któremu koniecznie trzeba oddać za konie.
Cieszy też bardzo, że mimo zaczepienia opowiadania o dwa filmy z ich własnymi komediami pomyłek, autorka dała swojemu utworowi zupełnie nową tożsamość z trzecią intrygą – zupełnie nową, a jednak swoją naiwnością doskonale wpisującą się w stylistykę tamtych filmów. Zastanawiam się co prawda, czy faktycznie jakakolwiek dorosła osoba byłaby w stanie uwierzyć, że detektyw to tajniak, który do pierwszego spotkania potrzebuje róż, haseł i fałszywych imion, a nie specjalista do wynajęcia jak każdy inny, no ale. Jak dla mnie tylko regularne napomknięcia o Internecie i komórkach ściągają na ziemię i przypominają, że od wojny minęło więcej niż parę lat.
„Już nie truskawki, już wiśnie”.
Awwww.
Jest też parę słów o starówce, choć moim zdaniem trochę za bardzo oderwane od samej historii.
Punkty odejmuję za zakończenie, które spada na nas jak grom z zachmurzonego lekko nieba i wcale nie przekonuje oderwaną od wszystkiego sceną, gdzie wszyscy śmiali się i dokazywali przy stole, w tym zdradzający się wzajemnie Wiktor i Florcia. Do wyczerpania limitu piętnastu stron sporo jeszcze zostało, boli więc trochę niewykorzystany potencjał zakręconych relacji między bohaterami.

Logika 9,5/10 pkt.
W zasadzie, poza podejrzanie wątpliwą inteligencją cioci w kwestii dobierania specjalistów śledczych, wszystko działa jak należy.
„Był trochę wyższy niż na zdjęciu które ciotka znalazła w internecie (...) Ale tamto zdjęcie było niewyraźne”
No i teraz pytanie, co takiego i gdzie znalazła ciocia. Zdjęcie całej postaci domniemanego detektywa i to jeszcze w jakości tak słabej, że nie był oczywisty kolor włosów? Innymi słowy na pewno nie coś, co wstawiłby u siebie autor swojego profilu, żeby robić sobie dobrą reklamę. Skąd zatem je wzięła? Z całkiem innej strony, zrobione przez kogoś innego albo wycięte z jakiejś gazety niczym powiększone wycinki mające potwierdzać istnienie UFO? W takim razie słusznym był wniosek Antosi, że nie była to fotografia, którą warto się sugerować.
Poza tym...
„Gdyby każdy mężczyzna dwadzieścia procent tego czasu, który spędza na poprawianiu swojego wyglądu, spędzał, budując domy, w ciągu tygodnia powstałaby metropolia”.
Metropolia w tydzień z dwudziesty procent wolnego czasu? Panna Antosia musi mieć bardzo złe mniemanie o mężczyznach, skoro uważa ich aż za tak próżnych lalusiów.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 3,5/5 pkt.
Ładny styl pełen raz dowcipnych, a raz budzących wyobraźnię opisów miesza się z zaskakującą liczbą literówek i to dość zastanawiających, bo w większości z łatwością wyłapanych przez mój edytor: Antosia mówiłą, Satry Rynek, przestronnych mieszakń, rodzinnnych... Oczywiście te trudniejsze do wyłapania, będące skutkiem niewiedzy lub majstrowania przy zdaniu też się znalazły – kładąc na stole dzbanek z zieloną herbatą, Antosia odmachała dłoniom kolegom czy też bo to nie zdrowe.
„które, już suche, odzyskał swój niezwykły kasztanowy kolor”
...a także zyskał nową płeć.
„Smakowało równie doskonale, jak wyglądało. Na chwilę zamilkli i sięgnęli po widelce”.
Gdyby nie smakowało skosztowane rękami, to nie warto byłoby sięgać po sztućce.
Za samą ilość błędów (niedużych przecież) dałabym minus jeden punkt, ale nie daje spokoju ich banalność, to, jak łatwo można było ich uniknąć.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Nie ma to jak witające nas od początku spacje zamiast akapitu i to jeszcze w zmiennej ilości. Zastanawiające są oznaczenia, oddzielające kolejne części historii – dlaczego raz są ich dwa rzędy, a raz jeden?
Szkoda, że nie wszystkie dialogi napisane są poprawnie, dowodząc częściowej wiedzy w tym temacie. Przykładowo:
„– Dzień dobry, czy to miejsce jest wolne? – uśmiechnęła się i odsunęła krzesełko”
Uśmiechnęła się zostało napisane automatycznie z małej tak jak odezwała się czy kontynuowała, choć przecież nie jest czynnością mówienia i powinno normalnie otwierać nowe zdanie wielką literą.
Poza tym fajnie, że autorka stosuje pauzy (nie zdarza się to często), gorzej że nie ogranicza ich użycia do dialogów czy przerywników w zdaniu. W nazwisku Jan Nowak – Kowalski najdłuższym dopuszczalnym łącznikiem byłaby półpauza, a najlepiej mały dywiz, które już kategorycznie nie powinny być oddzielone od wyrazów spacjami!
Na szczęście jednak nie można się przyczepić do przecinków i większości kropek (oprócz zdania, gdzie jedna bardzo by się przydała i innego, gdzie kropka kończąca zdanie zwyczajnie zniknęła), więc odejmę tylko jeden punkt.

Razem: 38/50 punktów.

Kvist

Bohaterowie 7/10 pkt.
Na szczególną pochwałę zasługuje odwzorowanie oryginalnego zachowania Flory, przede wszystkim jej piskliwego głosiku. Bohaterka ta pojawia się zaledwie w dwóch scenach, ale i tak zapada pamięć.
Antosię również łatwo zapamiętać, głównie za sprawą jej gadatliwości oraz często wspominanych kasztanowych loczków. Z resztą postaci nie jest już niestety tak dobrze, a szkoda, gdyż wydaje mi się, że np. ciotka miała spory potencjał.

Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Wszystkie wymagane słowa kluczowe pojawiły się w opowiadaniu.

Fabuła 7/10 pkt.
Fabuła opowiadania w zasadzie niczym się nie wyróżnia – zabrakło mi informacji chociażby o tym, skąd Wiktor zdobył pieniądze na spłatę długów albo jak dowiedziano się o oszustwach detektywa. A tak to po prostu Antosia się spotkała z chłopakiem, ten stwierdził, że jest ładna, więc odda pieniądze jej ojcu i tyle. A szkoda, bo mogłaby wyjść z tego lekkie opowiadanie kryminalne. Tymczasem wszystko dzieje się tak trochę z przypadku, co zostawia pewien niedosyt.

Logika 6/10 pkt.
Bardzo dużo zbiegów okoliczności. O ile jeszcze mogę przyjąć, że akurat przypadkiem Wiktor miał przy sobie różę, tak fakt, że akurat był dłużnikiem ojca Antosi, tak już spotkanie z dotychczasową narzeczoną, która akurat spacerowała z prawdziwym detektywem, to już trochę za dużo niestety. Gdyby ograniczono się tylko do jednego takiego zwrotu akcji, wystarczyłoby to w zupełności.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 2/5 pkt.
Pojawiły się błędy językowe (np. w deklinacji czy pisownie łącznej i rozłącznej), a także trochę literówek. Niestety widać, że zabrakło dodatkowej lektury opowiadania przed wysłaniem.
Doszło także to pomieszania czasów przeszłego z teraźniejszym.
Myśli bohaterów dobrze byłoby oznaczyć np. kursywą, by odróżniały się od reszty tekstu.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Akapity zostały zrobione przy pomocy spacji, do tego każdy inaczej. Dialogi zapisane poprawnie, czasem brakowało przejścia do nowego akapitu przy zmianie podmiotu.

Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Punkt za udaną grę słowną z koniecznościami.

Razem: 33/50 punktów.

Lee Blanck

Bohaterowie 10/10 pkt.
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Fabuła 8/10 pkt.

Pomysł ciekawy, zakończenie zbyt krótkie.
Logika 10/10 pkt.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 5/5 pkt.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 5/5 pkt.
+ 2 pkt dodatkowe.
Razem: 46/50 punktów.


Nekota Lee

Bohaterowie 10/10 pkt.
Bohaterowie opowiadania "Historia z różą" są wzorowani na Dodku Czwartku (Adolfie Dymsze) i Florze (Inie Benicie). Oboje zostali dobrze oddani, więc przyznaję 10 punktów na 10.

Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Słowa kluczowe były, nawet więcej, niż to było konieczne - i pozwolę sobie powiedzieć, że "człowiek o błękitnej duszy" nie działa jako powiedzenie. Zdanie, w którym ta fraza została użyta, nie ma sensu. Niemniej jest 5 słów kluczowych na 5, no i nawiązanie do róży również się pojawiło.

Fabuła 8/10 pkt.
Ciekawy pomysł, może nie jakiś bardzo oryginalny, ale zdecydowanie dobrze napisany. W zasadzie jedyne, co mi nie pasowało, to nieco zbyt przesłodzone zakończenie. Wydawało mi się zupełnie nierzeczywiste.

Logika 6/10 pkt.
Nie wydarzyło się nic druzgocąco sprzecznego, niemniej były pewne potknięcia. Drobne, bo drobne, ale były. A jeśli nawet nie były to problemy z logiką, to na pewno z niedomówieniami lub niezręcznymi wyrażeniami.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 2,5/5 pkt.
Ach, te literówki! Ja rozumiem, że po biedzeniu się z tekstem po kilka, kilkanaście godzin dostaje się mdłości od samego patrzenia, ale na litość boską, wciśnięcie F7 chyba nie boli. Powiem więcej, umiejętnie użyty F7 znacząco poszerza wiedzę - pod warunkiem, że nie zgadzasz się na ślepo na wszystkie proponowane poprawki.
Z drugiej strony muszę pochwalić opisy. Są takie estetyczne, niemal poetyckie. Nie są za krótkie, ale i nie zajmują pięciu stron.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3/5 pkt.
Spacje! Albo za dużo, albo za mało. A w życiu ważna jest równowaga. Jak również umiejętność wciskania F7 na klawiaturze.
Zapis dialogów był w porządku, oprawa graficzna też.

Punkty dodatkowe 1,5/4 pkt.
Mówiąc szczerze, miałam dość mieszane uczucia, czytając tę pracę. Z jednej strony rzeczywiście jest ciekawa, a z drugiej te błędy... literówki, spacje, również niektóre wyrażenia nie były dla mnie jasne (niebo o kolorze lodów o smaku gumy balonowej? Nigdy w życiu nie widziałam takich lodów, nie wiem ani jaki mają kolor, ani jak smakują).  To nie jest zła praca, ale te wszystkie drobiazgi dają wrażenie, jakby autorka w pewnym momencie stwierdziła "walić to, mam dosyć" i odesłała tekst. Przyznaję 1,5 punktu na 4.

Razem: 37/50 punktów.
Soturi

Bohaterowie 7,5/10 pkt.
Co prawda bohaterowie opisani w dość charakterystyczny sposób, ale mam wrażenie, że są tutaj wpleceni trochę nienaturalnie, z przymusu – szczególnie fryzjer. Ale ich zachowanie zostało dobrze oddane, więc nie będę się za bardzo czepiać.

Słowa kluczowe 4,5/6 pkt.
Zgrzytnęły mi „dwa dni w raju” i „o czym marzą kobiety”. Niestety użycie tych wyrażeń wypadło dość nienaturalnie. Za to użycie róży całkiem ciekawe.

Fabuła 5,5/10 pkt.
Na początku zanosiło się na coś naprawdę ciekawego. Historia ze „złodziejem” zapowiadała coś innego niż romans, ale później całość trochę się ciągnęła i nie wnosiła ze sobą nic nowego. Potencjał był, ale niestety nie został wykorzystany.

Logika 5,5/10 pkt.
Nie gra mi to, że w tym opowiadaniu wielu bohaterów ma imiona wcale nie tak popularne w dzisiejszych czasach, czyli w momencie, w którym dzieje się akcja. Jakoś dziwnie wygląda przy tym wszystkim też początek, który naprowadza czytelnika na myśl, że może jednak to wszystko rozgrywa się kilkadziesiąt lat wcześniej.
Nie podobały mi się też gwałtowne zmiany czasu narracji w niektórych miejscach. Niekiedy wyglądało to tak, jakby autorka całkowicie odbiegała myślami od głównej historii i później nagle wracała na właściwe tory.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 2/5 pkt.
Tutaj było dużo błędów, szczególnie literówek. Widziałam też, że jakiś wyraz był błędnie zapisany z „nie”.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Nie było tragedii, ale znalazły się jakieś złe przecinki, albo brak spacji po niektórych znakach interpunkcyjnych.

Razem: 29/50 punktów.


Vess

Bohaterowie 10/10 pkt.
Filmowi bohaterowie zgrabnie przeniesieni do realiów współczesnych. Tutaj są co prawda drugoplanowi, ale nadzwyczaj pasują do stworzonego świata.

Słowa kluczowe 4/6 pkt.
Słowa użyte, ale część nieco wmuszona w tekst.

Fabuła 6/10 pkt.
Fabuła pełna napięcia, dobrze zarysowana, wyczekuje się końca z wypiekami na twarzy. Niestety, koniec nie zaskakuje, można nawet powiedzieć, że nieco się rozmywa. Wielka szkoda. Opowiadanie ma potencjał.

Logika 8/10 pkt.
Logika w porządku. Mało realistyczne jest jedynie pierwsze spotkanie bohaterów – wiele wyjątkowo losowych kwestii musiało tu zagrać w jednym momencie. Zbyt wiele.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna  5/5 pkt.
Stylistyka i poprawność w porządku.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Zdarzyło się parę literówek, poza tym zapis jak trzeba.

Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Na uwagę zasługuje leciutki humor obecny w całym tekście, dodaje mu bardzo dużo uroku!

Razem: 38/50 punktów.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo