Oceny pracy Różane niebo Magdalena Piskor (208 punktów)
Astroni
Bohaterowie 3/10 pkt.
Osoba Stefci sprawia wrażenie odurzonej swoim uczuciem – początkowo zastanawiałam się, czy otaczająca ją niebiańskość faktycznie mogłaby odmienić czyjąkolwiek duszę tak mocno, skoro z poprzedniego życia, w mojej opinii, powinien pozostać w niej choć w resztkach lęk, niepewność i wspomnienie bólu, gdy męczyła się w chorobie. Prędko dostajemy częściowe wyjaśnienie w wypraniu umysłowym, które najwyraźniej jest celowym zabiegiem twórczyni owego miejsca. A jednak znów – czy rzeczywiście zaraz po śmierci zapomnielibyśmy o wszystkich dręczących nas za życia emocjach i cierpieniach? Mówimy o Trędowatej, nie o poetyckim i prostym Romeo i Julia. Główna bohaterka w ostatnich chwilach swego życia była już skrajnie zaszczuta, przepełniona nieufnością i sprzecznymi odruchami, co mogło tak pięknie wyglądać w tekście. A skoro i duchy mają tak zwane niedokończone sprawy... No nie kupuję tego.
„Iluzja zniknęła. Stefania mogła tylko słabo kiwnąć głową”.
Wątpię, czy byłaby to faktyczna reakcja nieobeznanej w świecie kobiety z przełomu XIX i XX wieku (której na fanek seansów spirytystycznych bym ponadto nie zaliczyła) na widok magicznego i przerażającego wyglądu prawdziwej twarzy bogini podziemia. Niby mógł to być skutek swoistego otumanienia umysłu, które Stefcia czuła, ale skoro w pewnym momencie bogini się odsunęła, jakby obawiając się co Stefania mogła jej zrobić, to chyba możliwe było, że niekoniecznie, że niektóre panie wciąż zachowywały ludzkie odruchy.
Dalej pojawia się niby-Lucia – a wraz z nią kosmiczna ilość redundantnej treści:
„Pytasz mnie zatem jaki rodzaj życia tu prowadzimy - powoli zaczęła Róża. W jej błękitnych źrenicach przez moment zapłonęło dziwne światło. Chcesz wiedzieć jakie życie tu prowadzimy, ja i moje towarzyszki. Jak wygląda życie wszystkich z nas. Bo chcesz tu z nami zostać, nieprawdaż?”
„Zamierzam odwiedzić teraz inne mieszanki mojego raju. Dołączysz do nas za jakieś pół godziny, a może nawet mniej. Widziałam jak niektóre z kobiet traciły wspomnienia w może dziesięć minut, może mniej. Gdy w bukłaku jest dziura, wino natychmiast przez nią przecieka i tak jest ze wspomnieniami w tym miejscu. Tak więc teraz cię tu zostawiam. I później będziesz mogła do nas dołączyć”.
Dalej: Możesz próbować z tym walczyć, ale nigdy ci się to nie uda, Widziałam to tak wiele razy przez tysiąclecia... Nie wiem, może to celowa maniera okazująca styl tej osoby, ale nie za bardzo rozumiem, dlaczego bogini podziemia miałaby mówić do swojej ofiary/gościa jak do chorego psychicznie dziecka. W sumie, jeśli mamy patrzeć na nią jak na wskazaną postać z filmu, to ona sama powinna zachowywać się bardziej jak dziecko. Ale czy szesnastoletnia pannica była tak rozwlekła w słowach i powtórzeniach? I czy można w ogóle tak patrzeć na tę dziwaczną personę? I znów nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić postaci.
Za Stefanię i zmarnowany potencjał (nawet w takich okolicznościach) dam jednak 2 punkty (bo mimo wszystko nie była ona typem osoby, która przejmuje inicjatywę), a za Lucię 1 (jaką Lucię?!).
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Podoba mi się wykorzystanie słowa róża zarówno w tytule, jak i samej treści – cały świat był tutaj podporządkowany temu kwiatowi. Był on ulubionym kwiatem bogini, która przybrała jego imię, użyczał barwy niebu, otumaniał swoim zapachem... Inne słowa również zostały dopasowane ładnie i bez wysilenia (choć też bez jakiegoś głębszego sensu), więc chyba nie będzie nietaktem, jak dam pełną liczbę punktów.
Fabuła 7/10 pkt.
No i tu będzie ciężka sprawa. Paradoksalnie sama historia nnnnie jest zła – jestem w stanie łatwo wyobrazić sobie nieposkromione spazmy płaczu, jakie mną wstrząsają przy czytaniu o przebiegających przez głowę Stefani wspomnieniach najgorętszych momentów z ukochanym, jego spojrzeń, pierwszej rozmowy, potajemnych pocałunków, ciężkich chwil, którym wspólnie stawiali czoła... I tego jak te wspomnienia stopniowo i nieuchronnie bledną, ona – znów przeciwko złemu losowi, przeciwko całemu stanowi wszechrzeczy! – znów staje do walki, by znów przegrać, odtwarza je patrząc i czując jak nikną, powtarza w kółko, gubiąc raz po raz szczegóły i uzupełniając je, odgadując nowe, alternatywne odpowiedniki historii swojego życia, które tu w tym raju na zawsze chciałaby śnić, jakie by nie były... Wystarczyło jedynie inaczej rozłożyć akcenty, a przede wszystkim nie zaczynać od Stefanio, już nic nie pamiętasz. A tak wyszła nam płaska i przegadana, choć jak nie patrzeć oryginalna i trzymająca przy tekście do samego końca miniaturka, w dodatku opowiedziana także z drugiego, ciekawszego punktu widzenia. Napięcie, choć nie spod pióra fachowca, to jednak rosło niezmiennie w górę, wizja świata przerażała... Tylko to przegadanie, dające nadzieję, że coś jeszcze z tego będzie mogło wyniknąć... Hm.
Z trudem wymuszając na sobie oderwanie od samej Trędowatej i jej postaci daję 7 punktów – minus za wyraźne nierozplanowanie (skutkujące np. przegadaniem), za brak czegokolwiek, co... nie wiem, mogłoby wyróżnić tę sytuację z setek innych (jakiś opór ze strony ofiary? jakaś szansa na zwrot akcji?) i za, mimo wszystko, postacie, które tyle że były i się dziwiły.
Logika 8/10 pkt.
Logika została nam wyłożona czarno na białym słowami jednej z bohaterek i generalnie trzymała się kupy... poza wszystkim, na co trzeba było nieco bardziej zwrócić uwagę:
„Nie jestem Lucią. Przybrałam po prostu jej wygląd żeby panią uspokoić, panno Rudecka.”
No to, zważywszy na dalszy ciąg opowiadania, znakomicie ci się to udało. Zwłaszcza jak na doświadczoną boginię, czym zresztą nie omieszkałaś parokrotnie się pochwalić. Ewidentny dowód na to, że autorka nie przemyślała swojego pomysłu, tylko szła „na żywioł”.
Można też zapytać, po co odarte z miłości panny nie są po pewnym, skończenie długim czasie ubijane? Skoro świat ów potrzebuje wciąż nowych ofiar, to widocznie te, które już w nim mieszkają, po pewnym czasie przestają wystarczyć. Ale pewnie dałoby się to jakoś wyjaśnić, np. jego stałą ekspansją.
„Miejsce to jednak potrzebuje paliwa... jak automobil”.
Cieszę się, że mimo wszystko autorka nie zapomniała, że mamy do czynienia z osobą z ubiegłej epoki, gdzie samochody były ekstrawagancką nowinką, i że jej wszechpotężna rozmówczyni musiała brać to pod uwagę.
Minus dwa punkty za niezdecydowanie bogini i... w ogóle brak czegokolwiek, na czym można byłoby się potknąć.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Zaczęło się od przekombinowanych długich zdań, pod koniec których trzeba często zajrzeć znów na jego początek, żeby przypomnieć sobie, co było przedmiotem opisu. Zaczyna się to już od pierwszego zdania. Zanim zdążyłam się przyzwyczaić, pierwszy akapit wydał mi się bardzo szarpany. Na otwarciu następnego natomiast zasugerowałabym zapisanie słowa niebo z wielkiej litery – wtedy mielibyśmy rozróżnienie od tego, w które Stefcia patrzyła.
„Jej życie na Ziemi choć trwało przeszło dwadzieścia lat a życie w tym miejscu, jak sądziła, zaledwie kilkanaście minut, wydawało się Stefci zaledwie bladym cieniem życia, które miała odtąd tutaj wieść”.
No i teraz pytanie – które z nich wydawało się jej bladym cieniem życia?
Na początku było też parę powtórzeń jak uczucia zdanie po zdaniu i niespodziewanie, które wydawałby się celowym zabiegiem, gdyby dawało jakiś efekt. Ale to są drobiazgi.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 2/5 pkt.
Tekst od początku zaczyna się bardzo ładnie (tak jak książki Mniszkowej, opisami przyrody – czyżby celowo?), ale też od początku zaskakuje niedoborami interpunkcji – przed jakie, przed gdy... Oraz kropki. Nad ż. O, i ogonka w z cała pewnością. Cóż, autokorekta Worda to dobra rzecz, ale na koniec warto przelecieć tekst jeszcze własnym okiem.
Nie podoba mi się też zapis dialogów, a dokładniej – przemyśleń wewnętrznych, które przypadkowo tutaj wyglądają jak dialogi.
– „Dlaczego tak się czuję, to w końcu tylko Lucia – cichutki głosik zdrowego rozsądku zaszemrał do ucha Stefci, ale kobieta nie mogła pozbyć się uczucia, ze coś było nie tak. - Co ona tu robi?”
Do tego dywizy i wypunktowania zamiast niektórych myślników.
– „Nie jestem Lucią. Przybrałam po prostu jej wygląd żeby panią uspokoić, panno Rudecka. Jestem Róża; Róża, jak kwiat – tu Lucia – nie Lucia pomachała trzymanym w dłoni kwiatem beztroskim gestem – i jestem władczynią tego miejsca.”
I tutaj, między Lucia a nie Lucia jest właśnie miejsce na dywiz! Co tylko nieznacznie pomogłoby czytelności zdania, bo raczej używania myślników i tym podobnych w dialogach się unika. Autorka nie zna też zasady pisania wielkiej litery i kropki w dialogach – kiedy rozpoczynamy narrację od opisu „wytwarzania” słów (powiedział, wykrzyczał itp.) to zaczynamy z małej bez kropki, w innych przypadkach – z wielkiej i z kropką. Nie brak też przypadków, kiedy od myślnika w nowym akapicie zaczyna się kwestia osoby z poprzedniego akapitu lub też odwrotnie:
Dłonie Róży – Lucii były ciepłe jak dłonie zwykłej kobiety. - Powiedz mi zatem Różo, jak wygląda życie w tym miejscu? - zaczęła niepewnie Stefania.
Później zresztą autorka przestaje się też kłopotać jakimkolwiek oddzielaniem narracji od dialogu. Eh.
I jeszcze spacja zamiast wcięcia – niedobrze.
Razem: 30/50 punktów.
Kvist
Bohaterowie 8/10 pkt.
W przypadku głównych bohaterek, Luci i Stefci, ciekawie wypadł koncept odwrócenia ról, dzięki czemu dotychczasowa nauczycielka staje się uczennicą. Dodatkowo podkreśla to chwilowe dziecięce zachowanie wcześniejszej podopiecznej.
Szkoda tylko, że większość zachowania bohaterów opisana została w didaskaliach dialogów, które przez to, że są tak rozbudowane, ukrywają niejako zachowanie postaci.
Słowa kluczowe 5,5/6 pkt.
Wszystkie wymagane słowa kluczowe pojawiły się w opowiadaniu, choć niektóre z nich wyglądały na wtrącone na siłę (np. dzień wielkiej przygody).
Fabuła 7/10 pkt.
Koncept „raju” oraz tego, która religia jest tą jedyną słuszną, wypadł całkiem interesująco. Na plus zasługuje również klamra pokazująca, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Zabrakło mi jednak pewnego punktu kulminacyjnego, głównego celu w tym opowiadaniu. Jeśli miała nim być ta klamra, to jest to stanowczo za mało. Czego miała nauczyć się główna bohaterka? Tego, że wieczna miłość wcale taka nie jest? Czy też może czytelnik miał się dowiedzieć właśnie tego, że ludzie w każdym czasie i zakątku świata doświadczają niespełnionej miłości, co jednak zalatuje zbyt dużym truizmem? Dobrze byłoby jeszcze przemyśleć ten aspekt.
Logika 6/10 pkt.
Ekspozycja w pierwszej scenie stanowi ogólne streszczenie filmu i jest zbyt nachalna.
Głównie zastanawia mnie jednak sama zasada funkcjonowania miejsca, w którym znalazła się Stefania – skoro utrzymuje się ono ze wspomnień, to czy nie miałoby więcej sensu, gdyby dusze cały czas myślały o swoich ukochanych, a nie zapomniały o nich w przeciągu pół godziny? Zwłaszcza że opis bogini sugeruje, iż jest ona okrutna, natomiast reguły panujące w tym świecie już niekoniecznie, gdyż po opisach nie widać na przykład, by dusze miały świadomość chociażby tego, że się nudzą, spacerując. Ogólnie więc rzecz biorąc, lepszym rozwiązaniem byłby następujący układ: albo bogini jest okrutna i dusze cały czas cierpią, rozmyślając o swoich ukochanych, których nigdy nie zobaczą, albo pełni roli pocieszycielki i pozwala zapomnieć duszom o nieszczęśliwej miłości.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 3/5 pkt.
Czasem dochodziło do mieszania podmiotów w zdaniach wielokrotnie złożonych, poza tym pojawiło się trochę powtórzeń (np. słów wierzyć, słońce, była); zauważyłam także literówkę (cala – całą). Poza tym jednak nie mam większych zastrzeżeń.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3/5 pkt.
Miejscami, w dłuższych zdaniach, gubiły się przecinki oddzielające zdania podrzędne od głównych.
Dialogi ogólnie zapisane poprawnie; czasem wkradł się dywiz w miejsce półpauzy. Poza tym myśli głównej bohaterki należałoby oddzielić od reszty tekstu, wyróżnić (na przykład za pomocą kursywy), gdyż teraz zlewają się często z dialogami. Słowa niewyrażające mówienia powinny być zapisane wielką literą.
Brakowało także przejść do nowego akapitu przy zmianie podmiotu (głównie w dialogach).
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Dodatkowy punkcik za wykorzystanie naprawdę interesującego konceptu w opowiadaniu.
Razem: 33,5/50 punktów.
Lee Blanck
Bohaterowie 10/10 pkt.
Bardzo dobrze ukazane postacie.
Osoba Stefci sprawia wrażenie odurzonej swoim uczuciem – początkowo zastanawiałam się, czy otaczająca ją niebiańskość faktycznie mogłaby odmienić czyjąkolwiek duszę tak mocno, skoro z poprzedniego życia, w mojej opinii, powinien pozostać w niej choć w resztkach lęk, niepewność i wspomnienie bólu, gdy męczyła się w chorobie. Prędko dostajemy częściowe wyjaśnienie w wypraniu umysłowym, które najwyraźniej jest celowym zabiegiem twórczyni owego miejsca. A jednak znów – czy rzeczywiście zaraz po śmierci zapomnielibyśmy o wszystkich dręczących nas za życia emocjach i cierpieniach? Mówimy o Trędowatej, nie o poetyckim i prostym Romeo i Julia. Główna bohaterka w ostatnich chwilach swego życia była już skrajnie zaszczuta, przepełniona nieufnością i sprzecznymi odruchami, co mogło tak pięknie wyglądać w tekście. A skoro i duchy mają tak zwane niedokończone sprawy... No nie kupuję tego.
„Iluzja zniknęła. Stefania mogła tylko słabo kiwnąć głową”.
Wątpię, czy byłaby to faktyczna reakcja nieobeznanej w świecie kobiety z przełomu XIX i XX wieku (której na fanek seansów spirytystycznych bym ponadto nie zaliczyła) na widok magicznego i przerażającego wyglądu prawdziwej twarzy bogini podziemia. Niby mógł to być skutek swoistego otumanienia umysłu, które Stefcia czuła, ale skoro w pewnym momencie bogini się odsunęła, jakby obawiając się co Stefania mogła jej zrobić, to chyba możliwe było, że niekoniecznie, że niektóre panie wciąż zachowywały ludzkie odruchy.
Dalej pojawia się niby-Lucia – a wraz z nią kosmiczna ilość redundantnej treści:
„Pytasz mnie zatem jaki rodzaj życia tu prowadzimy - powoli zaczęła Róża. W jej błękitnych źrenicach przez moment zapłonęło dziwne światło. Chcesz wiedzieć jakie życie tu prowadzimy, ja i moje towarzyszki. Jak wygląda życie wszystkich z nas. Bo chcesz tu z nami zostać, nieprawdaż?”
„Zamierzam odwiedzić teraz inne mieszanki mojego raju. Dołączysz do nas za jakieś pół godziny, a może nawet mniej. Widziałam jak niektóre z kobiet traciły wspomnienia w może dziesięć minut, może mniej. Gdy w bukłaku jest dziura, wino natychmiast przez nią przecieka i tak jest ze wspomnieniami w tym miejscu. Tak więc teraz cię tu zostawiam. I później będziesz mogła do nas dołączyć”.
Dalej: Możesz próbować z tym walczyć, ale nigdy ci się to nie uda, Widziałam to tak wiele razy przez tysiąclecia... Nie wiem, może to celowa maniera okazująca styl tej osoby, ale nie za bardzo rozumiem, dlaczego bogini podziemia miałaby mówić do swojej ofiary/gościa jak do chorego psychicznie dziecka. W sumie, jeśli mamy patrzeć na nią jak na wskazaną postać z filmu, to ona sama powinna zachowywać się bardziej jak dziecko. Ale czy szesnastoletnia pannica była tak rozwlekła w słowach i powtórzeniach? I czy można w ogóle tak patrzeć na tę dziwaczną personę? I znów nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić postaci.
Za Stefanię i zmarnowany potencjał (nawet w takich okolicznościach) dam jednak 2 punkty (bo mimo wszystko nie była ona typem osoby, która przejmuje inicjatywę), a za Lucię 1 (jaką Lucię?!).
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Podoba mi się wykorzystanie słowa róża zarówno w tytule, jak i samej treści – cały świat był tutaj podporządkowany temu kwiatowi. Był on ulubionym kwiatem bogini, która przybrała jego imię, użyczał barwy niebu, otumaniał swoim zapachem... Inne słowa również zostały dopasowane ładnie i bez wysilenia (choć też bez jakiegoś głębszego sensu), więc chyba nie będzie nietaktem, jak dam pełną liczbę punktów.
Fabuła 7/10 pkt.
No i tu będzie ciężka sprawa. Paradoksalnie sama historia nnnnie jest zła – jestem w stanie łatwo wyobrazić sobie nieposkromione spazmy płaczu, jakie mną wstrząsają przy czytaniu o przebiegających przez głowę Stefani wspomnieniach najgorętszych momentów z ukochanym, jego spojrzeń, pierwszej rozmowy, potajemnych pocałunków, ciężkich chwil, którym wspólnie stawiali czoła... I tego jak te wspomnienia stopniowo i nieuchronnie bledną, ona – znów przeciwko złemu losowi, przeciwko całemu stanowi wszechrzeczy! – znów staje do walki, by znów przegrać, odtwarza je patrząc i czując jak nikną, powtarza w kółko, gubiąc raz po raz szczegóły i uzupełniając je, odgadując nowe, alternatywne odpowiedniki historii swojego życia, które tu w tym raju na zawsze chciałaby śnić, jakie by nie były... Wystarczyło jedynie inaczej rozłożyć akcenty, a przede wszystkim nie zaczynać od Stefanio, już nic nie pamiętasz. A tak wyszła nam płaska i przegadana, choć jak nie patrzeć oryginalna i trzymająca przy tekście do samego końca miniaturka, w dodatku opowiedziana także z drugiego, ciekawszego punktu widzenia. Napięcie, choć nie spod pióra fachowca, to jednak rosło niezmiennie w górę, wizja świata przerażała... Tylko to przegadanie, dające nadzieję, że coś jeszcze z tego będzie mogło wyniknąć... Hm.
Z trudem wymuszając na sobie oderwanie od samej Trędowatej i jej postaci daję 7 punktów – minus za wyraźne nierozplanowanie (skutkujące np. przegadaniem), za brak czegokolwiek, co... nie wiem, mogłoby wyróżnić tę sytuację z setek innych (jakiś opór ze strony ofiary? jakaś szansa na zwrot akcji?) i za, mimo wszystko, postacie, które tyle że były i się dziwiły.
Logika 8/10 pkt.
Logika została nam wyłożona czarno na białym słowami jednej z bohaterek i generalnie trzymała się kupy... poza wszystkim, na co trzeba było nieco bardziej zwrócić uwagę:
„Nie jestem Lucią. Przybrałam po prostu jej wygląd żeby panią uspokoić, panno Rudecka.”
No to, zważywszy na dalszy ciąg opowiadania, znakomicie ci się to udało. Zwłaszcza jak na doświadczoną boginię, czym zresztą nie omieszkałaś parokrotnie się pochwalić. Ewidentny dowód na to, że autorka nie przemyślała swojego pomysłu, tylko szła „na żywioł”.
Można też zapytać, po co odarte z miłości panny nie są po pewnym, skończenie długim czasie ubijane? Skoro świat ów potrzebuje wciąż nowych ofiar, to widocznie te, które już w nim mieszkają, po pewnym czasie przestają wystarczyć. Ale pewnie dałoby się to jakoś wyjaśnić, np. jego stałą ekspansją.
„Miejsce to jednak potrzebuje paliwa... jak automobil”.
Cieszę się, że mimo wszystko autorka nie zapomniała, że mamy do czynienia z osobą z ubiegłej epoki, gdzie samochody były ekstrawagancką nowinką, i że jej wszechpotężna rozmówczyni musiała brać to pod uwagę.
Minus dwa punkty za niezdecydowanie bogini i... w ogóle brak czegokolwiek, na czym można byłoby się potknąć.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Zaczęło się od przekombinowanych długich zdań, pod koniec których trzeba często zajrzeć znów na jego początek, żeby przypomnieć sobie, co było przedmiotem opisu. Zaczyna się to już od pierwszego zdania. Zanim zdążyłam się przyzwyczaić, pierwszy akapit wydał mi się bardzo szarpany. Na otwarciu następnego natomiast zasugerowałabym zapisanie słowa niebo z wielkiej litery – wtedy mielibyśmy rozróżnienie od tego, w które Stefcia patrzyła.
„Jej życie na Ziemi choć trwało przeszło dwadzieścia lat a życie w tym miejscu, jak sądziła, zaledwie kilkanaście minut, wydawało się Stefci zaledwie bladym cieniem życia, które miała odtąd tutaj wieść”.
No i teraz pytanie – które z nich wydawało się jej bladym cieniem życia?
Na początku było też parę powtórzeń jak uczucia zdanie po zdaniu i niespodziewanie, które wydawałby się celowym zabiegiem, gdyby dawało jakiś efekt. Ale to są drobiazgi.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 2/5 pkt.
Tekst od początku zaczyna się bardzo ładnie (tak jak książki Mniszkowej, opisami przyrody – czyżby celowo?), ale też od początku zaskakuje niedoborami interpunkcji – przed jakie, przed gdy... Oraz kropki. Nad ż. O, i ogonka w z cała pewnością. Cóż, autokorekta Worda to dobra rzecz, ale na koniec warto przelecieć tekst jeszcze własnym okiem.
Nie podoba mi się też zapis dialogów, a dokładniej – przemyśleń wewnętrznych, które przypadkowo tutaj wyglądają jak dialogi.
– „Dlaczego tak się czuję, to w końcu tylko Lucia – cichutki głosik zdrowego rozsądku zaszemrał do ucha Stefci, ale kobieta nie mogła pozbyć się uczucia, ze coś było nie tak. - Co ona tu robi?”
Do tego dywizy i wypunktowania zamiast niektórych myślników.
– „Nie jestem Lucią. Przybrałam po prostu jej wygląd żeby panią uspokoić, panno Rudecka. Jestem Róża; Róża, jak kwiat – tu Lucia – nie Lucia pomachała trzymanym w dłoni kwiatem beztroskim gestem – i jestem władczynią tego miejsca.”
I tutaj, między Lucia a nie Lucia jest właśnie miejsce na dywiz! Co tylko nieznacznie pomogłoby czytelności zdania, bo raczej używania myślników i tym podobnych w dialogach się unika. Autorka nie zna też zasady pisania wielkiej litery i kropki w dialogach – kiedy rozpoczynamy narrację od opisu „wytwarzania” słów (powiedział, wykrzyczał itp.) to zaczynamy z małej bez kropki, w innych przypadkach – z wielkiej i z kropką. Nie brak też przypadków, kiedy od myślnika w nowym akapicie zaczyna się kwestia osoby z poprzedniego akapitu lub też odwrotnie:
Dłonie Róży – Lucii były ciepłe jak dłonie zwykłej kobiety. - Powiedz mi zatem Różo, jak wygląda życie w tym miejscu? - zaczęła niepewnie Stefania.
Później zresztą autorka przestaje się też kłopotać jakimkolwiek oddzielaniem narracji od dialogu. Eh.
I jeszcze spacja zamiast wcięcia – niedobrze.
Razem: 30/50 punktów.
Kvist
Bohaterowie 8/10 pkt.
W przypadku głównych bohaterek, Luci i Stefci, ciekawie wypadł koncept odwrócenia ról, dzięki czemu dotychczasowa nauczycielka staje się uczennicą. Dodatkowo podkreśla to chwilowe dziecięce zachowanie wcześniejszej podopiecznej.
Szkoda tylko, że większość zachowania bohaterów opisana została w didaskaliach dialogów, które przez to, że są tak rozbudowane, ukrywają niejako zachowanie postaci.
Słowa kluczowe 5,5/6 pkt.
Wszystkie wymagane słowa kluczowe pojawiły się w opowiadaniu, choć niektóre z nich wyglądały na wtrącone na siłę (np. dzień wielkiej przygody).
Fabuła 7/10 pkt.
Koncept „raju” oraz tego, która religia jest tą jedyną słuszną, wypadł całkiem interesująco. Na plus zasługuje również klamra pokazująca, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Zabrakło mi jednak pewnego punktu kulminacyjnego, głównego celu w tym opowiadaniu. Jeśli miała nim być ta klamra, to jest to stanowczo za mało. Czego miała nauczyć się główna bohaterka? Tego, że wieczna miłość wcale taka nie jest? Czy też może czytelnik miał się dowiedzieć właśnie tego, że ludzie w każdym czasie i zakątku świata doświadczają niespełnionej miłości, co jednak zalatuje zbyt dużym truizmem? Dobrze byłoby jeszcze przemyśleć ten aspekt.
Logika 6/10 pkt.
Ekspozycja w pierwszej scenie stanowi ogólne streszczenie filmu i jest zbyt nachalna.
Głównie zastanawia mnie jednak sama zasada funkcjonowania miejsca, w którym znalazła się Stefania – skoro utrzymuje się ono ze wspomnień, to czy nie miałoby więcej sensu, gdyby dusze cały czas myślały o swoich ukochanych, a nie zapomniały o nich w przeciągu pół godziny? Zwłaszcza że opis bogini sugeruje, iż jest ona okrutna, natomiast reguły panujące w tym świecie już niekoniecznie, gdyż po opisach nie widać na przykład, by dusze miały świadomość chociażby tego, że się nudzą, spacerując. Ogólnie więc rzecz biorąc, lepszym rozwiązaniem byłby następujący układ: albo bogini jest okrutna i dusze cały czas cierpią, rozmyślając o swoich ukochanych, których nigdy nie zobaczą, albo pełni roli pocieszycielki i pozwala zapomnieć duszom o nieszczęśliwej miłości.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 3/5 pkt.
Czasem dochodziło do mieszania podmiotów w zdaniach wielokrotnie złożonych, poza tym pojawiło się trochę powtórzeń (np. słów wierzyć, słońce, była); zauważyłam także literówkę (cala – całą). Poza tym jednak nie mam większych zastrzeżeń.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3/5 pkt.
Miejscami, w dłuższych zdaniach, gubiły się przecinki oddzielające zdania podrzędne od głównych.
Dialogi ogólnie zapisane poprawnie; czasem wkradł się dywiz w miejsce półpauzy. Poza tym myśli głównej bohaterki należałoby oddzielić od reszty tekstu, wyróżnić (na przykład za pomocą kursywy), gdyż teraz zlewają się często z dialogami. Słowa niewyrażające mówienia powinny być zapisane wielką literą.
Brakowało także przejść do nowego akapitu przy zmianie podmiotu (głównie w dialogach).
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Dodatkowy punkcik za wykorzystanie naprawdę interesującego konceptu w opowiadaniu.
Razem: 33,5/50 punktów.
Lee Blanck
Bohaterowie 10/10 pkt.
Bardzo dobrze ukazane postacie.
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Nawiązanie ciekawe i rozbudowane.
Fabuła 9/10 pkt.
Bardzo ciekawy i oryginalny pomysł.
Logika 10/10 pkt.
Akcja toczy się w innej rzeczywistości, ale to nie ujmuje racjonalności opowiadania.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Akcja toczy się w innej rzeczywistości, ale to nie ujmuje racjonalności opowiadania.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Pojedyncze błędy ortograficzne, dobry styl nadający opowiadaniu wyjątkowy klimat.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3/5 pkt.
Momentami błędny zapis dialogów, zdarzyły się błędy interpunkcyjne.
+ 4 pkt dodatkowe.
Dobrze zbudowany melancholijny klimat. Pomysł na fabułę ciekawy i oryginalny.
Razem: 46/50 punktów.
Nekota Lee
Bohaterowie 10/10 pkt.
Bohaterowie w opowiadaniu "Różane niebo" wzorowani byli na Lucii (Tamarze Wiszniewskiej) i Stefci Rudeckiej (Elżbiecie Barszczewskiej). Interpretacja postaci Lucii była, cóż, ciekawa.
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Słowa kluczowe są logicznie wkomponowane w opowiadanie. Natomiast "róża" stała się niemal motywem przewodnim, co dość sprytnie rozwiązało problem użycia tego słowa.
Fabuła 5/10 pkt.
Jeśli mam być szczera - i taka właśnie będę - naprawdę chciałabym przeczytać jakiś horror autorstwa Magdaleny Piskor. W tej pracy jest mrok, który pasowałby lepiej właśnie do horroru niż opowieści o niespełnionej miłości.
Niestety, ponieważ mamy do czynienia z tym drugim, fabuła okazała się znikoma - prawie nic się nie stało. Ot, umarła kobieta, opis świata do którego trafiła, umiera jakaś dziewczynka i spotyka wymienioną kobietę. Doprawdy, trudno się w tym dopatrzeć jakiejkolwiek akcji czy napięcia. Nawet, jeżeli pomysł nie jest zły - na dobrą sprawę jest całkiem unikalny. Przypomina mi motyw Pól Elizejskich z serii książek o Percy’m Jacksonie. Przyznaję 5 punktów na 10.
Logika 9/10 pkt.
Logika wydarzeń została zachowana, ale bardziej za względu na małą ilość wydarzeń niż cokolwiek innego. Ale i tak znalazłam kilka szczegółów, które wydawały mi się dziwne.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 1/5 pkt.
Najgorszym, i jednocześnie największym grzechem tej pracy jest niebotyczna wręcz ilość powtórzeń. To opowiadanie ma sześć stron. Bez powtórzeń i nic nieznaczących zdań dałoby się ją skrócić do czterech. Innym byłyby zdania wielokrotnie złożone. Już samo pierwsze zdanie ma aż cztery linijki. Gdyby ktoś w mojej obecności zdecydował się czytać to na głos, wyraziłabym nadzieję, że natura obdarzyła go pojemnymi płucami.
Po języku i niewypracowanym stylu wnioskuję, że autorka jest raczej młoda i nie ma dużego doświadczenia w pisaniu opowiadań. Ortografii się nie czepiam. Ogólnie 1 punkt na 5.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 1/5 pkt.
Interpunkcja nie jest tragiczna, zwłaszcza, kiedy się ją porówna do oprawy graficznej i zapisu dialogów.
Ponieważ w obu przypadkach coś poszło bardzo źle. Na dobrą sprawę sama mam problem z zapisem dialogów, ale na miłość boską, to jest praca konkursowa, jest przecież wyraźnie napisane, co będzie brane pod uwagę przy ocenianiu! Czy naprawdę nie znalazł się nikt, żeby to sprawdzić, czy choćby doradzić?
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Wspominałam już o tym wcześniej, ale naprawdę chciałabym przeczytać horror tej autorki, najlepiej po tym, kiedy znajdzie sobie dobrą betę. Mało tego, ja jako beta mogłabym podjąć się współpracy, albo nawet zobowiązać się do znalezienia kogoś odpowiedniego.
Ale ta praca? Czytając ją, miałam wrażenie, że autorka zmuszała się, żeby napisać każde kolejne zdanie. Co jest przykre, bo pomysł jest rzeczywiście dobry.
Razem: 33/50 punktów.
Soturi
Bohaterowie 7,5/10 pkt.
Opis Stefci Rudeckiej jest ciekawy, pogłębiony. Mamy przypominanie sobie o życiu, o ukochanym, wiemy, kim była i co się z nią stało. Brakuje mi jedynie nieco opisów wyglądu, ale to jest sprawa drugorzędna.
Lucia jest już zdecydowanie bardziej ubogo opisana. Podoba mi się jednak zwrócenie uwagi na fakty, które budują wiarygodność postaci, czyli szczegóły, dzięki którym postać staje się bardziej żywa.
Słowa kluczowe 5,5/6 pkt.
Nawiązanie do słów kluczowych jest we wszystkich przypadkach bardzo trafne. Autorka wplotła je w sposób nie psujący fabuły, a wręcz nadający jej ciekawego klimatu. Nawiązanie do róży bardzo wymowne, chociaż nie jest bardzo wymyślne. Tutaj odejmuję 0.5 pkt.
Fabuła 5/10 pkt.
Opowiadanie czyta się płynnie, ale nie ma w nim elementów zaskoczenia. Jest zbyt powierzchowne, chociaż plus należy się za stworzenie klimatu. Pomysł jakiś był, tylko szkoda, że nie został rozwinięty w coś ciekawszego. Punkt kulminacyjny nie jest do końca widoczny i wyodrębniony. Opowiadanie jest poprawne, ale nie zachwyca i nie trzyma w napięciu; nie wywołuje zbyt wiele emocji.
Logika 7/10 pkt.
Bardzo rzuciła mi się w oczy niekonsekwencja opisu spotkania Stefanii i Lucii. Najpierw dowiadujemy się, że ta druga „ Nie uśmiechała się”. Później „podskakiwała radośnie”, żeby za chwilę „ na jej wargach uformował się po raz pierwszy odkąd Stefania ją ujrzała, lekki uśmieszek”. Nie wydaje mi się, że można podskakiwać radośnie, nie uśmiechając się. Nie podobało mi się też nazywanie Róży różnymi imionami – raz Róża, raz Róża – Lucia. Tutaj też brakowało konsekwencji.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Było kilka nieścisłości stylistycznych, ale poza tym nie znalazłam poważniejszych błędów.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 2,5/5 pkt.
Tutaj zdecydowanie gorzej. Często brakowało przecinków, a dialogi bywały niepoprawnie zapisane. Ale tekst jest wyjustowany, wygląda przyjemnie.
Razem: 31,5/50 punktów.
Vess
Bohaterowie 10/10 pkt.
Filmowa historia jest przeszłością bohaterów z opowiadania. Zinterpretowani dobrze i wiarygodnie.
Słowa kluczowe 4/6 pkt.
Róża na swoim miejscu; słowa kluczowe użyte, ale dwa z nich wciśnięte do tekstu w wyraźnie wymuszony sposób.
Fabuła 8/10 pkt.
Fabuła jest, zakorzeniona nawet w filmowych losach bohaterów. Od początku zostajemy wrzuceni w ładny i niepokojący obrazek, który ma predyspozycje do pozostawienia na nas dużego wrażenia. Wielka szkoda, że całe zbudowane napięcie pod koniec zostało po prostu wygaszone luką fabularną. Wszystkie dziewczęta trafiające do krainy umarły z miłości. Bohaterka umiera na zapalenie mózgu. Hm.
Logika 3/10 pkt.
Jak wyżej – logika opowieści spina się do momentu, w którym odkrywamy rozdźwięk pomiędzy tym, jak umierają dziewczęta trafiające do krainy, a jak umarła bohaterka. Można było to połączyć jakąś nitką dalej, w obecnej formie niestety jest to bardzo duży problem logiki tego tekstu.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Zdarzają się powtórzenia, język w porządku, ortografia także.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Niekiedy brakuje przecinków, ale poza tym tekst jest ułożony dobrze.
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Na uwagę zasługuje świat stworzony i opisany przez autorkę. Widać znakomicie, że pisząc, była tam całą sobą.
Razem: 34/50 punktów.
Nekota Lee
Bohaterowie 10/10 pkt.
Bohaterowie w opowiadaniu "Różane niebo" wzorowani byli na Lucii (Tamarze Wiszniewskiej) i Stefci Rudeckiej (Elżbiecie Barszczewskiej). Interpretacja postaci Lucii była, cóż, ciekawa.
Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Słowa kluczowe są logicznie wkomponowane w opowiadanie. Natomiast "róża" stała się niemal motywem przewodnim, co dość sprytnie rozwiązało problem użycia tego słowa.
Fabuła 5/10 pkt.
Jeśli mam być szczera - i taka właśnie będę - naprawdę chciałabym przeczytać jakiś horror autorstwa Magdaleny Piskor. W tej pracy jest mrok, który pasowałby lepiej właśnie do horroru niż opowieści o niespełnionej miłości.
Niestety, ponieważ mamy do czynienia z tym drugim, fabuła okazała się znikoma - prawie nic się nie stało. Ot, umarła kobieta, opis świata do którego trafiła, umiera jakaś dziewczynka i spotyka wymienioną kobietę. Doprawdy, trudno się w tym dopatrzeć jakiejkolwiek akcji czy napięcia. Nawet, jeżeli pomysł nie jest zły - na dobrą sprawę jest całkiem unikalny. Przypomina mi motyw Pól Elizejskich z serii książek o Percy’m Jacksonie. Przyznaję 5 punktów na 10.
Logika 9/10 pkt.
Logika wydarzeń została zachowana, ale bardziej za względu na małą ilość wydarzeń niż cokolwiek innego. Ale i tak znalazłam kilka szczegółów, które wydawały mi się dziwne.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 1/5 pkt.
Najgorszym, i jednocześnie największym grzechem tej pracy jest niebotyczna wręcz ilość powtórzeń. To opowiadanie ma sześć stron. Bez powtórzeń i nic nieznaczących zdań dałoby się ją skrócić do czterech. Innym byłyby zdania wielokrotnie złożone. Już samo pierwsze zdanie ma aż cztery linijki. Gdyby ktoś w mojej obecności zdecydował się czytać to na głos, wyraziłabym nadzieję, że natura obdarzyła go pojemnymi płucami.
Po języku i niewypracowanym stylu wnioskuję, że autorka jest raczej młoda i nie ma dużego doświadczenia w pisaniu opowiadań. Ortografii się nie czepiam. Ogólnie 1 punkt na 5.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 1/5 pkt.
Interpunkcja nie jest tragiczna, zwłaszcza, kiedy się ją porówna do oprawy graficznej i zapisu dialogów.
Ponieważ w obu przypadkach coś poszło bardzo źle. Na dobrą sprawę sama mam problem z zapisem dialogów, ale na miłość boską, to jest praca konkursowa, jest przecież wyraźnie napisane, co będzie brane pod uwagę przy ocenianiu! Czy naprawdę nie znalazł się nikt, żeby to sprawdzić, czy choćby doradzić?
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Wspominałam już o tym wcześniej, ale naprawdę chciałabym przeczytać horror tej autorki, najlepiej po tym, kiedy znajdzie sobie dobrą betę. Mało tego, ja jako beta mogłabym podjąć się współpracy, albo nawet zobowiązać się do znalezienia kogoś odpowiedniego.
Ale ta praca? Czytając ją, miałam wrażenie, że autorka zmuszała się, żeby napisać każde kolejne zdanie. Co jest przykre, bo pomysł jest rzeczywiście dobry.
Razem: 33/50 punktów.
Soturi
Bohaterowie 7,5/10 pkt.
Opis Stefci Rudeckiej jest ciekawy, pogłębiony. Mamy przypominanie sobie o życiu, o ukochanym, wiemy, kim była i co się z nią stało. Brakuje mi jedynie nieco opisów wyglądu, ale to jest sprawa drugorzędna.
Lucia jest już zdecydowanie bardziej ubogo opisana. Podoba mi się jednak zwrócenie uwagi na fakty, które budują wiarygodność postaci, czyli szczegóły, dzięki którym postać staje się bardziej żywa.
Słowa kluczowe 5,5/6 pkt.
Nawiązanie do słów kluczowych jest we wszystkich przypadkach bardzo trafne. Autorka wplotła je w sposób nie psujący fabuły, a wręcz nadający jej ciekawego klimatu. Nawiązanie do róży bardzo wymowne, chociaż nie jest bardzo wymyślne. Tutaj odejmuję 0.5 pkt.
Fabuła 5/10 pkt.
Opowiadanie czyta się płynnie, ale nie ma w nim elementów zaskoczenia. Jest zbyt powierzchowne, chociaż plus należy się za stworzenie klimatu. Pomysł jakiś był, tylko szkoda, że nie został rozwinięty w coś ciekawszego. Punkt kulminacyjny nie jest do końca widoczny i wyodrębniony. Opowiadanie jest poprawne, ale nie zachwyca i nie trzyma w napięciu; nie wywołuje zbyt wiele emocji.
Logika 7/10 pkt.
Bardzo rzuciła mi się w oczy niekonsekwencja opisu spotkania Stefanii i Lucii. Najpierw dowiadujemy się, że ta druga „ Nie uśmiechała się”. Później „podskakiwała radośnie”, żeby za chwilę „ na jej wargach uformował się po raz pierwszy odkąd Stefania ją ujrzała, lekki uśmieszek”. Nie wydaje mi się, że można podskakiwać radośnie, nie uśmiechając się. Nie podobało mi się też nazywanie Róży różnymi imionami – raz Róża, raz Róża – Lucia. Tutaj też brakowało konsekwencji.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Było kilka nieścisłości stylistycznych, ale poza tym nie znalazłam poważniejszych błędów.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 2,5/5 pkt.
Tutaj zdecydowanie gorzej. Często brakowało przecinków, a dialogi bywały niepoprawnie zapisane. Ale tekst jest wyjustowany, wygląda przyjemnie.
Razem: 31,5/50 punktów.
Vess
Bohaterowie 10/10 pkt.
Filmowa historia jest przeszłością bohaterów z opowiadania. Zinterpretowani dobrze i wiarygodnie.
Słowa kluczowe 4/6 pkt.
Róża na swoim miejscu; słowa kluczowe użyte, ale dwa z nich wciśnięte do tekstu w wyraźnie wymuszony sposób.
Fabuła 8/10 pkt.
Fabuła jest, zakorzeniona nawet w filmowych losach bohaterów. Od początku zostajemy wrzuceni w ładny i niepokojący obrazek, który ma predyspozycje do pozostawienia na nas dużego wrażenia. Wielka szkoda, że całe zbudowane napięcie pod koniec zostało po prostu wygaszone luką fabularną. Wszystkie dziewczęta trafiające do krainy umarły z miłości. Bohaterka umiera na zapalenie mózgu. Hm.
Logika 3/10 pkt.
Jak wyżej – logika opowieści spina się do momentu, w którym odkrywamy rozdźwięk pomiędzy tym, jak umierają dziewczęta trafiające do krainy, a jak umarła bohaterka. Można było to połączyć jakąś nitką dalej, w obecnej formie niestety jest to bardzo duży problem logiki tego tekstu.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Zdarzają się powtórzenia, język w porządku, ortografia także.
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Niekiedy brakuje przecinków, ale poza tym tekst jest ułożony dobrze.
Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Na uwagę zasługuje świat stworzony i opisany przez autorkę. Widać znakomicie, że pisząc, była tam całą sobą.
Razem: 34/50 punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz