Cień
Felicja
Piosenka: Irena Grywiczówna - Nie całuj mnie
Blog autorki: https://dzikie-kwiaty-felicji.blogspot.com/
Mój syn długo nie mógł
zasnąć. Ma tylko trzy lata i bardzo boi się burzy. Kiedy niebo przecinają
błyskawice, a ziemią wstrząsają uderzenia pioruna, mały Chang zawsze przychodzi
do mnie, wierząc że jako jego ojciec uchronię go przed nieszczęściem. Burzowe
noce spędzam więc w jego pokoju, tuląc go do siebie i opowiadając mu różne
historie. Słucha mnie z zainteresowaniem, a potem zasypia spokojnie.
Chang tak bardzo
przypomina mi swoją matkę. Jest do niej uderzająco podobny, tak samo mądry i spokojny. Tak samo pomocny i
pracowity. W przeciwieństwie do niej nosi w sobie więcej radości. Uśmiech
prawie nie schodzi mu z twarzy. Jest też bardzo troskliwy, nie ma w nim cienia egoizmu. Mój synek jest
wspaniały, w najpiękniejszych snach nie wyobrażałem sobie, że moje dziecko
będzie tak dobrym i kochanym człowiekiem. Chang jest naszym promyczkiem słońca
w pochmurny dzień. Tylko że panicznie boi się burzy.
Czasem żałuję, że nie
mogę go uchronić przed tym strachem. Chciałbym mu powiedzieć, że wyrośnie z
tego, ale nie mam sumienia, by go tak perfidnie okłamać. Z wiekiem człowiek
przestaje bać się sennych mar i innych rzeczy, których już nie pamiętam, a
zaczyna bać się rzeczywistości. Obawiam się wielu rzeczy, na przykład czy
starczy nam zapasów, by przetrwać zimę. Czasy są niespokojne, cesarz prowadzi
wojnę z Japonią. Armii ciągle potrzeba więcej żywności, ludzi i broni, a naszym
obowiązkiem jest im to zapewniać. Oddaliśmy im już połowę zapasów ryżu, a żniwa
były w tym roku wyjątkowo nędzne. Łatwiej mi uwierzyć w to, że pomrzemy z
głodu, niż że uda nam się przeżyć. Ale to było tylko jedno z moich zmartwień.
Kiedy mój syn zamknął
oczy, a jego oddech zwolnił i uspokoił się, pocałowałem go w czoło, w duchu
życząc mu spokojnych snów. Potem poszedłem do żony. Stroiła swoje erhu przy
świetle małej świecy.
Na mój widok odłożyła
instrument i uśmiechnęła się smutno.
- Zasnął? - zapytała.
- Tak, chociaż było trudno. - odpowiedziałem. - Teraz w końcu mamy czas
dla siebie. Musimy porozmawiać. To ważne, kochana.
Spojrzała na mnie
wyczekująco, a ja uśmiechnąłem się w odpowiedzi, by rozładować presję, którą w
tamtej chwili odczuwałem.
- Coś tak przeczuwałam. Lao, co się z tobą dzieje? Od kilku dni chodzisz
taki zasmucony. Martwię się o ciebie.
Trudno było mi o tym
mówić, zwłaszcza jej. Nie chciałem jej ranić. Nie chciałem by przeze mnie
cierpiała. Słowa, które chciałem wypowiedzieć stanęły mi w gardle. Pragnąłem
cofnąć czas, zapomnieć i znowu spokojnie żyć sobie z moją Annei. Pragnąłem
obsypać ją pocałunkami i sprawić, by na jej twarzy wreszcie zagościła radość.
Ja nie wiem sam co się ze mną dziś stało
I nie wiem też, dobrze to, czy też źle
Lecz pieszczot twych dzisiaj ciągle mi mało
W uścisku spalić się chcę
- Zostałem wezwany do wojska. - powiedziałem w końcu. - Za tydzień mam
stawić się w stolicy.
Słowa, które
wypowiedziałem, zabrzmiały o wiele słabiej niżbym tego sobie życzył. Nie
musiałem mówić już nic więcej, Annei rozumiała. Byłem tylko zwykłym chłopem,
znającym się jedynie na uprawie ryżu. Nie nadawałem się do walki, bałem się
bitewnego zamieszania i widoku trupów. To nie była moja wojna, a jednak kładła
się cieniem na naszym życiu. O wiele bardziej byłem potrzebny własnej rodzinie.
Żona podeszła do mnie i
objęła tak, jakby wbrew wszelkim przeciwnościom chciała zatrzymać mnie przy
sobie. Z jej oczu popłynęły gorące, słone łzy.
- Oddaliśmy armii już wystarczająco wiele. Ale nie mogę cię stracić. Nie
pozwolę, by odebrano mi również ciebie.
Przytuliłem ją mocniej.
Naprawdę nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, jak ją pocieszyć. Oboje byliśmy
tak samo przestraszeni i bezsilni. Oboje wiedzieliśmy, że opór na nic się nie
zda. Ten, kto sprzeciwiał się woli cesarza, w najlepszym wypadku tracił głowę.
- Zrobię wszystko, żeby do ciebie wrócić.
Otarłem łzy spływające
po jej policzku, a ona zaczęła rozpinać guziki mojej bluzki. Tej nocy nasze
ciała poruszały się w rytm naszych przyśpieszonych oddechów i westchnień. Przez
cały czas scałowywałem jej łzy. Przez całą noc czułem, że jej bliskość
jednocześnie mnie rani, wręcz pali, a potem koi zadane mi rany.
Nie całuj mnie, twe usta dziwnie palą
bo zniknie cień zwodniczych śnień
wyśnione zamki się zawalą
i przyjdzie znów upiorny szary dzień
Myśl o
niej dodawała mi sił w walce. Nie traciłem wiary, że znowu zobaczę Annei i
naszego syna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz