-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#9 Oceny "Mnie wystarczy słówko" Izabela



Oceny opowiadania Mnie wystarczy słówko Izabela
Suma punktów 246

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Wydaje mi się, że w swoim tekście uchwyciłaś główną ideę piosenki. Nie ukrywam, że spodziewałam się tekstu o charakterze, że to tak ujmę, bardziej ogólnym, jednak Twój zamysł także mi odpowiada, a może nawet jest lepszy.
– ogólny styl (3/5)
Na moje oko nieco pretensjonalny. Poza tym niektóre fragmenty pracy trochę bardziej przypominają relację albo streszczenie niż tekst literacki.
Żeby nie było, że tylko się czepiam, dodam jeszcze, że myśli głównej bohaterki są ładnie wplecione w tekst.
– pomysłowość (8/10)
Jak pojawia się w narracji, historia jest trochę sztampowa, ale rozumiem, że taki jest Twój zamysł. Zakończenie, choć dosyć zaskakujące, nie jest bardzo oryginalne, dlatego osiem punktów.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (9/10)
Według mnie można by poświęcić troszkę więcej uwagi koleżance Marysi, jednak i tak jestem zadowolona. Główna bohaterka z tym swoim myśleniem do przodu i nadinterpretacją jest po prostu urocza. Nie zasypujesz czytelnika informacjami, jest ich jak w sam raz.
– strona techniczna (7/10)
Jest trochę błędów interpunkcyjnych i w zapisie dialogu.
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 42/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Tekst piosenki faktycznie idealnie pokazuje stan, w jakim znajduje się Marysia, nie podoba mi się jednak, że autorka postanowiła to zaakcentować na samym końcu aż tak dobitnie, wklejając większość przedwojennego utworu. To niepotrzebne stawianie kropki nad „i”.
– ogólny styl (4/5)
W opowiadaniu podoba mi się przede wszystkim to, że nie jest nadmiernie udziwnione. To zabawna historia kochliwej studentki, bez nie wiadomo jakich ekscesów, dodatkowo umieszczone w polskich realiach. Dzięki niezłej narracji pierwszoosobowej nie jest mdłe, tylko właściwie cały czas utrzymane w nastroju sarkastyczno-zabawnym, dzięki czemu czyta się przyjemnie. Autorka nie dmie się w stylu na nie wiadomo na co, więc można spokojnie uwierzyć, że narratorka jest zwykłą studentką ekonomii.
Od czasu do czasu zdarzało się mieszanie czasów, np. w zdaniu: „Nieco spokojniejsza wyjęłam notatki i zaczęłam je przeglądać, ponieważ pan Spoz ma nawyk robienia powtórek i ośmieszania studentów przed całym rocznikiem”. Oczywiście w narracji pierwszoosobowej czas teraźniejszy bywa nawet wskazany, ale w ogólnikowych stwierdzeniach, co autorka wykorzystała, a nie opisach przeszłości. Dodam jeszcze, że zabawna anegdotka, z której pochodzi cytat, została wg mnie niedostatecznie dobrze oddzielona od reszty tekstu; lepiej byłoby zastosować tu kursywę.
Prócz zakończenia kropki nad „i” stawiane były częściej, np. tutaj „(…) kobiet, które nawet na widok przypadkowych facetów planują z nimi małżeństwo, dzieci i domek w górach. Nie inaczej było w moim przypadku”. Rozbawiło mnie też kilka określeń: „odparłam, może nieco opresyjnie” – opryskliwie albo „przystanek powrotny” – raczej autobus. Ogólnie jednak opowiadanie, mające być lekkie i zabawne, czyta się właśnie w taki sposób.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł niby banalny – opisanie dość zwyczajnych dwóch dni dość zwyczajnej dziewczyny, jednak pamiętać należy, że chodzi też o wykonanie, a to jest naprawdę niezłe. Ponadto mimo wszystko nie tak często wpada się na obcych ludzi 😉. Dzięki narracji, humorowi, dystansowi Marysi opowiadanie czyta się w mgnieniu oka, a puenta jest jednoznaczna. I jest, niestety nie we wszystkich konkursowych opowiadaniach stanowi to regułę...
– logika i spójność (6/10)
Jeśli chodzi o spójność, to jedyne zastrzeżenie dotyczy wspomnianej już anegdotki. Jeśli natomiast chodzi o logikę, jest nieco gorzej: zupełnie nie rozumiem, dlaczego dziewczyna nie przejęła się, gdy dowiedziała się od koleżanki, że wykład, na który tak się spieszyła, odbył się… wczoraj. Tyle akapitów poświęciła okrucieństwu dra Spoza, a jak przyszło co do czego, tak kluczowa informacja spłynęła po niej jak woda po kaczce. Dodatkowo pragnę przytoczyć dwa cytaty: „- Marysia, co ty tu robisz? Chyba mi nie powiesz, że idziesz na zajęcia? // Po drugiej stronie autobusu zobaczyłam Anetę, moją koleżankę z roku. Podeszła do mnie, przeciskając się przez grupę nastolatków, którzy zawsze zajmują centralną część autobusu, po czym usiadła obok mnie” – z tego wynika, jakby Aneta miała krzyczeć na cały autobus, a raczej nie taki był zamiar. „Wtem, równo o 20:43, usłyszałam dźwięk SMS w komórce” – znów problem z chronologią; dopiero gdy Marysia wzięła telefon, mogła określić godzinę tak dokładnie. A jeśli nawet miała zegarek na ręce/w pokoju, to trzeba by to napisać. A podkreślenie „w komórce” stanowi kolejną, niepotrzebną kropkę nad „i”.
– bohaterowie (9/10)
Główna bohaterka nie raz rozśmieszyła zarówno swoim komentarzem, jak i zachowaniem, co z całą pewnością było zamierzone. Jej zdolność do „zakochiwania się” i wyobrażania sobie wspólnego życia wzbudzała w czytelniku sympatię. Gdyby tekst nie został zakończony tak długim cytatem z piosenki, to wrażenie byłoby jeszcze lepsze. Bogdan okazał się mało szczery, a koleżanka – jedynie komentatorem/Dobrą Radą, ale to nie jest nic złego. Opowiadanie miało mieć tak naprawdę jedną bohaterkę, a jej przedstawienie wyszło autorce przekonująco i zabawnie.
– strona techniczna (8/10)
Jeśli chodzi o ortografię, główny problem stanowiły liczby – w opowiadaniach należy zapisywać je słownie. Ponadto pojawiły się: „po krótce” zamiast „pokrótce” oraz błędnie zapisany zwrot z j. francuskiego. Błędów interpunkcyjnych było niewiele, w oczy rzuciło mi się: „Kiedy rozmawialiśmy o problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił telefon” – zabrakło przecinka po „świata”. Dialogi zapisane nieźle, choć niestety często używane były dywizy zamiast myślników.
Łącznie: 36/50 punktów

Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Szału nie było, ale źle też nie.
— ogólny styl (3/5)
Czytało się całkiem dobrze, choć tekst na kolana nie powalił.
— pomysłowość (5/10)
Jakaś tam pomysłowość w wykorzystaniu piosenki była, ale właściwie na tym się kończy.
— logika i spójność (10/10)
Wszystko było spójne i logiczne, choć nieco mnie zdziwił fakt, że w tak ekspresowym tempie poszli na randkę!
— bohaterowie (6/10)
Wydaje mi się, że Marysia i Boguś za szybko poszli na tę pierwszą randkę, no ale w sumie można to zrzucić na karb kochliwości bohaterki.
— strona techniczna (2/10)
W związku z tym, lepiej byłoby znaleźć się na jego liście. — Przecinek jest niepotrzebny.
Masz tendencję do mieszania czasów. Część tekstu jest w przeszłym, część w teraźniejszym — wypadałoby to jednak ujednolicić.
Kuleje zapis dialogów. Absolutnie nie używamy w nich dywizów!
Kiedy rozmawialiśmy o problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił telefon. — Przecinek po świata.
Opowiedziałam Anecie po krótce moją przygodę. — Pokrótce!
Łącznie: 29/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Piosenka została według mnie zinterpretowana idealnie, ale uważam, że lepiej wyglądałoby wtrącenie słów utworu gdzieś mimochodem, a nie takie otwarte zdanie. Dzięki temu opowiadanie nabrałoby sporo naturalności.
– ogólny styl (5/5)
Bardzo podoba mi się sposób narracji; ta pierwszoosobówka wypada naprawdę dobrze. Język opowiadania jest lekki i lekko żartobliwy, a zdanie „Taki Sienkiewicz, ale kilka klas niżej” po prostu urzekło mnie całkowicie. Dzięki temu czyta się je bardzo przyjemnie. Do tego wszystkiego tekst został wyjustowany, a akapity powstawiane. Czego chcieć więcej?
– pomysłowość (8,5/10)
Pomysł w zasadzie klasyczny, gdyż bohaterka zderza się na ulicy z dwoma mężczyznami i od razu traci dla nich głowę. Jednak cała atmosfera tych spotkań, a także przede wszystkim niezwykle prawdziwy opis studenckiego życia sprawiają, że można przymknąć oko na ten dość sztampowy sposób spotkania z wybrankiem serca.
– logika i spójność (8/10)
Pierwsze zastrzeżenie: profesor, u którego nie zdaje jedna piąta studentów, to bardzo dobry profesor. Przypuszczam, że chodziło o coś odwrotnego: że tylko te 20% zdaje, a reszta walczy we wrześniu. 😊
Oprócz tych powstawianych nieco na siłę zdań odnoszących się do interpretowanej piosenki, które zakłócały nieco odbiór tekstu, nieco przeszkadzały wstawki głównej bohaterki, która sama definiowała swój charakter; było to irytujące o tyle, że przecież z opisanego zachowania bardzo dobrze wynikało, jaka ona jest naprawdę. Takie dublowanie informacji nie ma większego sensu.
– bohaterowie (10/10)
Po raz pierwszy daję dziesiątkę za kreację postaci. Główna bohaterka jest naprawdę bardzo autentyczna i bez problemu można sobie wyobrazić, że istnieją na świecie studenci, którzy nie wstają przed dwunastą, którzy nie dostali się na prawo i wybrali średnio interesujący ich kierunek oraz którzy po zamianie kilku słów z osobnikiem płci przeciwnej wyobrażają sobie zaraz ślub i to, jak będą wyglądać ich dzieci. Podkreślam jeszcze raz: świetna robota! 😊
– strona techniczna (6,5/10)
Z ortografią wszystko w porządku, przecinków zabrakło dosłownie kilku; nieco gorzej jest z zapisem dialogów. W kilku miejscach niepoprawnie zostały zapisane didaskalia, a zamiast (pół)pauzy użyto dywizów.
Łącznie: 41/50 punktów

 
Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B.        Ogólny styl (3/5)
C.        Pomysłowość (3/10)
D.        Logika i spójność (5/10)
E.        Bohaterowie (3/10)
F.         Strona techniczna (6/10)
Łącznie: 23/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw skupię się na stronie technicznej opowiadania. Zapis dialogów jest błędny – nie używamy dywizów (-), tylko półpauz (–) lub myślników (—). Odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Myślę, że ten poradnik rozwieje Twoje wszystkie wątpliwości. Tekst ma wcięcia akapitów i jest wyjustowany – to na plus.
Kreacja bohaterów jest słaba. Mogłaś lepiej opisać bohaterów. Stosunek głównej bohaterki do mężczyzn? Pozwól, że pozostawię to bez komentarza. Niemniej jednak Twoje opowiadanie czyta się lekko, fabuła nie jest skomplikowana. Czasami to dobre, ale wtedy byłoby ciekawie, gdyby tekst był bardziej zabawny. Słownictwo nie jest wyszukane. Czasami dobrze poszukać synonimów pewnych wyrazów.
Pamiętaj, że liczebniki zapisujemy w opowiadaniach słownie np. zamiast „byli 5 lat po ślubie”, piszemy „byli pięć lat po ślubie”.
W każdym razie pisz dalej, jeżeli tylko sprawia Ci to przyjemność. Dużo ćwicz i pamiętaj, że trening czyni mistrza!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

W prozie liczby zapisujemy słownie – np. procenty czy godziny.

W związku z tym, lepiej byłoby znaleźć się na jego liście. – Przecinek zbędny.

- No jasne! Wobec tego szybko skoczę do jakiegoś punktu ksero i wydrukuję zadania, przynajmniej będę wiedziała, czego nie mam! – Ten dialog jest… sztywny. Bohaterka mówi koleżance, co ma w planach, ale widać, że bardziej kieruje te słowa do siebie. Nie mogła po prostu powiedzieć czegoś w stylu: „aha, okej, to lecę zrobić ksero?”. Przecież to jest tak suche, że… no nie powiem, że jak pięty Cejrowskiego, bo to od dawna passé.

Wyjęłam słuchawki z kieszeni. Przypominały włoskie spaghetti. Zaczęłam je rozplątywać, równocześnie idąc w dobrze znane mi miejsce, po kilku metrach poczułam uderzenie. – To musiało być trudne, zważywszy, że bohaterka trzymała także notatki. Nie napisałaś nigdzie, że już je schowała.

Nade mną stał oszołomiony blondyn średniego wzrostu. Jego mina nie ujawniała żadnych oznak inteligencji, ale zawsze miałam słabość do mężczyzn. Z natury jestem bardzo kochliwa. Nie byłam w związku od czasów liceum, więc obecnie włączył mi się syndrom kobiet, które nawet na widok przypadkowych facetów planują z nimi małżeństwo, dzieci i domek w górach. Nie inaczej było w moim przypadku. Moje zachowanie świetnie oddaje pewna przedwojenna piosenka Lidii Wysockiej. Kiedy tylko odezwie się do mnie osoba płci przeciwnej, od razu szaleję. – Podkreślone zdanie jest dość… niegrzeczne. Ale ja nie o tym. O raju, co za nudna ekspozycja! Nie mogłaś tego wprowadzić sceną? Bohaterka, rozplątując słuchawki, nuci sobie tekst piosenki Wysockiej, a gdy widzi blondyna, podnosi się z ziemi, dostaje rumieńców i, nie wiem, zaczyna się jąkać? To byłaby wprawdzie tania scena, ale przynajmniej scena, a nie wykład o tym, jaki bohaterka ma charakter. Ekspozycja to nie jest sposób kreacji postaci, tylko pójście na łatwiznę. Bohater (w narracji 1-osobowej) albo narrator (w 3-osobowej) opowiada o czymś, co można by pokazać. Słyszałaś kiedyś o zasadzie literackiej: show, don’t tell? Nie? To zajrzyj tutaj:

Bogdan? Serio? Kto go tak nazwał? No nic, najwyżej na przysiędze ślubnej przy słowach „ja, Bogdan” głośniej kaszlnę. – Widzisz? Jak chcesz, to potrafisz. Tutaj dałaś mi s c e n ę, w której bohaterka myśli naturalnie, na bieżąco, ale nie streszcza i nie opisuje samej siebie, jakby się nie znała. Aktualnie po prostu myśli o ślubie i każde zdanie jest myślą, a wcześniej tylko sucho relacjonowała. Widzisz różnicę? Teraz dopiero poznaję babeczkę naprawdę.

Zawsze myślałam, że takie sztampowe historie mają miejsce tylko w książkach skierowanych do 40-letnich kobiet sfrustrowanych swoimi związkami. Tam oczywiście głównych bohaterów poznajemy już na pierwszej stronie. Okazuje się, że się nienawidzą, ale dzięki kolejnym czterystu stronom stają się sobie najbliżsi i wszystko kończy się happy endem. Taki Sienkiewicz, ale kilka klas niżej. – Eeee… On nie pisał książek, które pasowałyby do takich gatunków, nawet z wyższej klasy. Miałaś co najmniej tysiąc autorów, których przykład byłby trafniejszy, a wybrałaś akurat… Sienkiewicza? Serio?

Było mi głupio. Boguś spytał, czy może porozmawiać (jakie to słodkie!), więc przytaknęłam. Po kilku minutach wrócił do sali. – Zaczynam nienawidzić twojej bohaterki. O ile na początku opisu randki jej teksty wydawały się śmieszne, tak teraz, nagle okazuje się, że babeczka jest godna pożałowania. Facet ma siostrę w szpitalu, a ona jedyne, co pomyślała, to to, że jest… słodki? No błagam.

Kiedy tylko wsiadłam, odczułam deja vu. – Déjà vu.

Jak cię znam, za tydzień będziesz się egzaltować [przecinek] opowiadając mi o kimś innym. – „Się” zbędne.

(…) muszę się jutro wybrać o dziekanatu. – Do.

Dziewczyna Bogusia widząc jego zachowanie puściła jego rękę (…). – Zachowanie Jadwigi jest kompletnie… debilne. Od czapy, jakby ktoś tu się naoglądał za dużo Trudnych Spraw. Bogdan mógł przecież spotkać znajomą z pracy, uczelni czy skądśtam jeszcze, a tu taka drama?

Boguś był uroczy [przecinek] masując sobie twarz (…). – Wcześniej sądziłam, że opuściłaś przecinek przed imiesłowem przez przeoczenie, ale teraz znów widzę kilka takich sytuacji. Wyjaśnię. W zdaniach, w których używasz imiesłowu przysłówkowego (zakończonego na –ąc, –łszy lub –wszy), musi pojawić się przecinek.

Podoba mi się sztampowa historia, którą stworzyłaś, oraz miejscami lekka narracja, ale gdzieniegdzie coś nie siadło. Powyżej wymieniłam wszystkie takie przypadki. Generalnie niezła opowieść ci wyszła, bohaterka z charakterem płynnie przedstawiła zaledwie ułamek swojego życia, widać w niej tę desperację, o której mówi (i z której często się śmieje). Kilka momentów było przesadzonych czy nietrafionych, ale generalnie wychodzi na plus.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (4/5)
– pomysłowość (6/10)
– logika i spójność (7/10)
– bohaterowie (7/10)
– strona techniczna (7/10)
Łącznie: 36/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Słowa piosenki Lidii Wysockiej doskonale odzwierciedlają charakter uwodzicielskiej narratorki, ukazują, jak można szybko zauroczyć się chłopakiem, a potem innym, jak „można ją nabujać, zagadać, zakręcić głowę”. Cytat na końcu efektownie uwypukla całość, lecz nie bierz tego za złą monetę. To pozytyw.
– ogólny styl (4/5)
Z powodu mieszania czasów, o których mowa jest poniżej, mogę przyznać cztery punkty. Pióro lekkie, wczytywałam się w tekst, nie mając po drodze komplikacji. Piszesz w miarę przystępnie, co tu więcej się rozwlekać? O ważniejszych cechach opowiadania piszę poniżej.
– pomysłowość (7/10)
Pomysł mało oryginalny, ale nie mogę mieć większych zastrzeżeń ze względu na piosenkę, która została wmieszana w opowiadanie. Cała praca skupia się na życiu pospolitej dziewczyny. Gdyby styl był nudny, mdły, to i wykonanie byłoby kiepskie, niewyróżniające się niczym. W Twoim przypadku przy pomocy swobodnej narracji i dawki komizmu wypadło to wyśmienicie. Można nawet powiedzieć, że „luz i poczucie humoru Cię uratowało”.
– logika i spójność (8/10)
Prawdę powiedziawszy, opowiadanie zawiera dwie, nierealne sytuacje. Marysia nie wzięła sobie do serca, iż zajęcia, na które właśnie jechała, odbyły się wczoraj. To bez sensu. Wyszło na to, że nie zignorowała spóźnienie, a powinna zafrasować się, zmartwić.
I czy na co dzień zdarza się nam, żebyśmy wpadali przypadkiem na kogoś na ulicy?
– bohaterowie (9/10)
Mamy tutaj zalotną, uroczą Marysię uwielbiającą flirt z chłopakami, sceptycznie nastawioną do podbojów miłosnych przyjaciółki Anetę oraz Bogdana, który z początku wydawał się być porządnym osobnikiem, ale niestety na końcu pokazał swoje prawdziwe oblicze. Przypadły mi do gustu zaczepne i czasem śmieszne myśli głównej bohaterki, przez co stała się ona jeszcze realniejsza. Jej naturalność w poglądach, refleksje i postrzeganie świata z dystansem dodaje opowieści luzu. Duży plus dla Ciebie! Dobrze przedstawiłaś sytuację związaną ze studiami, nic nie przejaskrawiłaś, więc wyglądało na to, jakbyś naprawdę była studentką, choć, jak wspomniałam wcześniej, Marysia dziwnie zareagowała na to, że zajęcia były wczoraj. Mogę śmiało postawić dziewiątkę.
– strona techniczna (7/10)
Nie podoba mi się stosowanie liczb zamiast słów przy pisaniu: „9:00”, „20%”, „40-letnich”. W opowiadaniach pisze się słownie.
Kraków to piękne miasto i uwielbiam po nim spacerować, jednak ze względu na sytuację krytyczną, spowodowaną moją opieszałością, wsiadłam do tramwaju.
„Uwielbiam” – czas teraźniejszy. Jeśli zdecydowałaś się pisać w przeszłym czasie, powinno być „uwielbiałam”. Co więcej bez przecinka między „krytyczną” a „spowodowaną”.
W dialogach błąd: powinny być pauzy () i półpauzy (–), a nie myślniki/dywizy (-).
W jednym zdaniu zauważyłam najwięcej błędów. Mieszanie czasów, brak dużej litery w słowie i myślnik zamiast dywizu. Przedstawię to:
- Gdzie są te zadania, w podręczniku? – nie wiem sama, po co o to spytałam, skoro i tak nie posiadam zbioru zadań.
Na początku powinien być (–) zamiast (-), „nie” napisane dużą literą, a „wiem” i „posiadam” zamienione na „wiedziałam” i „posiadałam”, bo przez całe opowiadanie stosujesz czas przeszły.
Przecinek między „świata” a „Bogusia”: Kiedy rozmawialiśmy o problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił telefon.
Łącznie: 39/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo