Oceny
opowiadania Mnie wystarczy słówko Izabela
Suma punktów 246
Suma punktów 246
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Wydaje mi się, że w swoim
tekście uchwyciłaś główną ideę piosenki. Nie ukrywam, że spodziewałam się
tekstu o charakterze, że to tak ujmę, bardziej ogólnym, jednak Twój zamysł
także mi odpowiada, a może nawet jest lepszy.
– ogólny styl (3/5)
Na moje oko nieco
pretensjonalny. Poza tym niektóre fragmenty pracy trochę bardziej przypominają
relację albo streszczenie niż tekst literacki.
Żeby nie było, że tylko się
czepiam, dodam jeszcze, że myśli głównej bohaterki są ładnie wplecione w tekst.
– pomysłowość (8/10)
Jak pojawia się w narracji,
historia jest trochę sztampowa, ale rozumiem, że taki jest Twój zamysł.
Zakończenie, choć dosyć zaskakujące, nie jest bardzo oryginalne, dlatego osiem
punktów.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (9/10)
Według mnie można by poświęcić
troszkę więcej uwagi koleżance Marysi, jednak i tak jestem zadowolona. Główna
bohaterka z tym swoim myśleniem do przodu i nadinterpretacją jest po prostu
urocza. Nie zasypujesz czytelnika informacjami, jest ich jak w sam raz.
– strona techniczna (7/10)
Jest trochę błędów
interpunkcyjnych i w zapisie dialogu.
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz
lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 42/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Tekst piosenki faktycznie
idealnie pokazuje stan, w jakim znajduje się Marysia, nie podoba mi się jednak,
że autorka postanowiła to zaakcentować na samym końcu aż tak dobitnie,
wklejając większość przedwojennego utworu. To niepotrzebne stawianie kropki nad
„i”.
– ogólny styl (4/5)
W opowiadaniu podoba mi się
przede wszystkim to, że nie jest nadmiernie udziwnione. To zabawna historia
kochliwej studentki, bez nie wiadomo jakich ekscesów, dodatkowo umieszczone w
polskich realiach. Dzięki niezłej narracji pierwszoosobowej nie jest mdłe, tylko
właściwie cały czas utrzymane w nastroju sarkastyczno-zabawnym, dzięki czemu
czyta się przyjemnie. Autorka nie dmie się w stylu na nie wiadomo na co, więc
można spokojnie uwierzyć, że narratorka jest zwykłą studentką ekonomii.
Od czasu do czasu zdarzało się
mieszanie czasów, np. w zdaniu: „Nieco spokojniejsza wyjęłam notatki i zaczęłam
je przeglądać, ponieważ pan Spoz ma nawyk robienia powtórek i ośmieszania
studentów przed całym rocznikiem”. Oczywiście w narracji pierwszoosobowej czas
teraźniejszy bywa nawet wskazany, ale w ogólnikowych stwierdzeniach, co autorka
wykorzystała, a nie opisach przeszłości. Dodam jeszcze, że zabawna anegdotka, z
której pochodzi cytat, została wg mnie niedostatecznie dobrze oddzielona od
reszty tekstu; lepiej byłoby zastosować tu kursywę.
Prócz zakończenia kropki nad
„i” stawiane były częściej, np. tutaj „(…) kobiet, które nawet na widok
przypadkowych facetów planują z nimi małżeństwo, dzieci i domek w górach. Nie
inaczej było w moim przypadku”. Rozbawiło mnie też kilka określeń: „odparłam,
może nieco opresyjnie” – opryskliwie albo „przystanek powrotny” – raczej
autobus. Ogólnie jednak opowiadanie, mające być lekkie i zabawne, czyta się
właśnie w taki sposób.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł niby banalny – opisanie
dość zwyczajnych dwóch dni dość zwyczajnej dziewczyny, jednak pamiętać należy,
że chodzi też o wykonanie, a to jest naprawdę niezłe. Ponadto mimo wszystko nie
tak często wpada się na obcych ludzi 😉. Dzięki narracji, humorowi, dystansowi Marysi opowiadanie czyta się w
mgnieniu oka, a puenta jest jednoznaczna. I jest, niestety nie we wszystkich
konkursowych opowiadaniach stanowi to regułę...
– logika i spójność (6/10)
Jeśli chodzi o spójność, to
jedyne zastrzeżenie dotyczy wspomnianej już anegdotki. Jeśli natomiast chodzi o
logikę, jest nieco gorzej: zupełnie nie rozumiem, dlaczego dziewczyna nie
przejęła się, gdy dowiedziała się od koleżanki, że wykład, na który tak się
spieszyła, odbył się… wczoraj. Tyle akapitów poświęciła okrucieństwu dra Spoza,
a jak przyszło co do czego, tak kluczowa informacja spłynęła po niej jak woda
po kaczce. Dodatkowo pragnę przytoczyć dwa cytaty: „- Marysia, co ty tu robisz?
Chyba mi nie powiesz, że idziesz na zajęcia? // Po drugiej stronie autobusu zobaczyłam
Anetę, moją koleżankę z roku. Podeszła do mnie, przeciskając się przez grupę
nastolatków, którzy zawsze zajmują centralną część autobusu, po czym usiadła
obok mnie” – z tego wynika, jakby Aneta miała krzyczeć na cały autobus, a
raczej nie taki był zamiar. „Wtem, równo o 20:43, usłyszałam dźwięk SMS w
komórce” – znów problem z chronologią; dopiero gdy Marysia wzięła telefon,
mogła określić godzinę tak dokładnie. A jeśli nawet miała zegarek na ręce/w
pokoju, to trzeba by to napisać. A podkreślenie „w komórce” stanowi kolejną,
niepotrzebną kropkę nad „i”.
– bohaterowie (9/10)
Główna bohaterka nie raz
rozśmieszyła zarówno swoim komentarzem, jak i zachowaniem, co z całą pewnością
było zamierzone. Jej zdolność do „zakochiwania się” i wyobrażania sobie wspólnego
życia wzbudzała w czytelniku sympatię. Gdyby tekst nie został zakończony tak
długim cytatem z piosenki, to wrażenie byłoby jeszcze lepsze. Bogdan okazał się
mało szczery, a koleżanka – jedynie komentatorem/Dobrą Radą, ale to nie jest
nic złego. Opowiadanie miało mieć tak naprawdę jedną bohaterkę, a jej
przedstawienie wyszło autorce przekonująco i zabawnie.
– strona techniczna (8/10)
Jeśli chodzi o ortografię,
główny problem stanowiły liczby – w opowiadaniach należy zapisywać je słownie.
Ponadto pojawiły się: „po krótce” zamiast „pokrótce” oraz błędnie zapisany
zwrot z j. francuskiego. Błędów interpunkcyjnych było niewiele, w oczy rzuciło
mi się: „Kiedy rozmawialiśmy o problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił
telefon” – zabrakło przecinka po „świata”. Dialogi zapisane nieźle, choć
niestety często używane były dywizy zamiast myślników.
Łącznie: 36/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Szału nie było, ale źle też nie.
— ogólny
styl (3/5)
Czytało się całkiem dobrze, choć tekst na kolana nie
powalił.
— pomysłowość
(5/10)
Jakaś tam pomysłowość w wykorzystaniu piosenki była,
ale właściwie na tym się kończy.
— logika
i spójność (10/10)
Wszystko było spójne i logiczne, choć nieco mnie
zdziwił fakt, że w tak ekspresowym tempie poszli na randkę!
— bohaterowie (6/10)
— bohaterowie (6/10)
Wydaje mi się, że Marysia i Boguś za szybko poszli na
tę pierwszą randkę, no ale w sumie można to zrzucić na karb kochliwości
bohaterki.
— strona
techniczna (2/10)
Masz tendencję do mieszania czasów. Część tekstu jest w
przeszłym, część w teraźniejszym — wypadałoby to jednak ujednolicić.
Kuleje zapis dialogów. Absolutnie nie używamy w nich
dywizów!
Kiedy
rozmawialiśmy o problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił telefon. —
Przecinek po świata.
Łącznie:
29/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Piosenka została według mnie zinterpretowana idealnie,
ale uważam, że lepiej wyglądałoby wtrącenie słów utworu gdzieś mimochodem, a
nie takie otwarte zdanie. Dzięki temu opowiadanie nabrałoby sporo naturalności.
– ogólny styl (5/5)
Bardzo podoba mi się sposób narracji; ta pierwszoosobówka
wypada naprawdę dobrze. Język opowiadania jest lekki i lekko żartobliwy, a
zdanie „Taki Sienkiewicz, ale kilka klas niżej” po prostu urzekło mnie
całkowicie. Dzięki temu czyta się je bardzo przyjemnie. Do tego wszystkiego
tekst został wyjustowany, a akapity powstawiane. Czego chcieć więcej?
– pomysłowość (8,5/10)
Pomysł w zasadzie klasyczny, gdyż bohaterka zderza się
na ulicy z dwoma mężczyznami i od razu traci dla nich głowę. Jednak cała
atmosfera tych spotkań, a także przede wszystkim niezwykle prawdziwy opis
studenckiego życia sprawiają, że można przymknąć oko na ten dość sztampowy
sposób spotkania z wybrankiem serca.
– logika i spójność (8/10)
Pierwsze zastrzeżenie: profesor, u którego nie zdaje
jedna piąta studentów, to bardzo dobry profesor. Przypuszczam, że chodziło o
coś odwrotnego: że tylko te 20% zdaje, a reszta walczy we wrześniu. 😊
Oprócz tych powstawianych nieco na siłę zdań
odnoszących się do interpretowanej piosenki, które zakłócały nieco odbiór
tekstu, nieco przeszkadzały wstawki głównej bohaterki, która sama definiowała
swój charakter; było to irytujące o tyle, że przecież z opisanego zachowania
bardzo dobrze wynikało, jaka ona jest naprawdę. Takie dublowanie informacji nie
ma większego sensu.
– bohaterowie (10/10)
Po raz pierwszy daję dziesiątkę za kreację postaci.
Główna bohaterka jest naprawdę bardzo autentyczna i bez problemu można sobie
wyobrazić, że istnieją na świecie studenci, którzy nie wstają przed dwunastą,
którzy nie dostali się na prawo i wybrali średnio interesujący ich kierunek
oraz którzy po zamianie kilku słów z osobnikiem płci przeciwnej wyobrażają
sobie zaraz ślub i to, jak będą wyglądać ich dzieci. Podkreślam jeszcze raz:
świetna robota! 😊
– strona techniczna (6,5/10)
Z ortografią wszystko w porządku, przecinków zabrakło
dosłownie kilku; nieco gorzej jest z zapisem dialogów. W kilku miejscach
niepoprawnie zostały zapisane didaskalia, a zamiast (pół)pauzy użyto dywizów.
Łącznie: 41/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (3/5)
C. Pomysłowość
(3/10)
D. Logika i
spójność (5/10)
E. Bohaterowie
(3/10)
F. Strona
techniczna (6/10)
Łącznie: 23/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw skupię się na stronie technicznej
opowiadania. Zapis dialogów jest błędny – nie używamy dywizów (-), tylko
półpauz (–) lub myślników (—). Odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Myślę,
że ten poradnik rozwieje Twoje wszystkie wątpliwości. Tekst ma wcięcia akapitów
i jest wyjustowany – to na plus.
Kreacja bohaterów jest słaba. Mogłaś lepiej opisać
bohaterów. Stosunek głównej bohaterki do mężczyzn? Pozwól, że pozostawię to bez
komentarza. Niemniej jednak Twoje opowiadanie czyta się lekko, fabuła nie jest
skomplikowana. Czasami to dobre, ale wtedy byłoby ciekawie, gdyby tekst był
bardziej zabawny. Słownictwo nie jest wyszukane. Czasami dobrze poszukać
synonimów pewnych wyrazów.
Pamiętaj, że liczebniki zapisujemy w opowiadaniach
słownie np. zamiast „byli 5 lat po ślubie”, piszemy „byli pięć lat po ślubie”.
W każdym razie pisz dalej, jeżeli tylko sprawia Ci to
przyjemność. Dużo ćwicz i pamiętaj, że trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
W prozie
liczby zapisujemy słownie – np. procenty czy godziny.
W związku z tym, lepiej byłoby znaleźć się na jego
liście. – Przecinek zbędny.
- No jasne! Wobec tego szybko skoczę do jakiegoś punktu
ksero i wydrukuję zadania, przynajmniej będę wiedziała, czego nie mam! – Ten
dialog jest… sztywny. Bohaterka mówi koleżance, co ma w planach, ale widać, że
bardziej kieruje te słowa do siebie. Nie mogła po prostu powiedzieć czegoś w
stylu: „aha, okej, to lecę zrobić ksero?”. Przecież to jest tak suche, że… no
nie powiem, że jak pięty Cejrowskiego, bo to od dawna passé.
Wyjęłam słuchawki z kieszeni. Przypominały włoskie
spaghetti. Zaczęłam je rozplątywać, równocześnie idąc w dobrze znane mi
miejsce, po kilku metrach poczułam uderzenie. – To musiało
być trudne, zważywszy, że bohaterka trzymała także notatki. Nie napisałaś
nigdzie, że już je schowała.
Nade mną stał oszołomiony blondyn średniego wzrostu. Jego
mina nie ujawniała żadnych oznak inteligencji, ale zawsze miałam słabość do
mężczyzn. Z natury jestem bardzo kochliwa. Nie byłam w związku od czasów
liceum, więc obecnie włączył mi się syndrom kobiet, które nawet na widok
przypadkowych facetów planują z nimi małżeństwo, dzieci i domek w górach. Nie
inaczej było w moim przypadku. Moje zachowanie świetnie oddaje pewna
przedwojenna piosenka Lidii Wysockiej. Kiedy tylko odezwie się do mnie osoba
płci przeciwnej, od razu szaleję. – Podkreślone zdanie jest dość… niegrzeczne. Ale ja
nie o tym. O raju, co za nudna ekspozycja! Nie mogłaś tego wprowadzić sceną?
Bohaterka, rozplątując słuchawki, nuci sobie tekst piosenki Wysockiej, a gdy
widzi blondyna, podnosi się z ziemi, dostaje rumieńców i, nie wiem, zaczyna się
jąkać? To byłaby wprawdzie tania scena, ale przynajmniej scena, a nie wykład o
tym, jaki bohaterka ma charakter. Ekspozycja to nie jest sposób kreacji
postaci, tylko pójście na łatwiznę. Bohater (w narracji 1-osobowej) albo
narrator (w 3-osobowej) opowiada o czymś, co można by pokazać. Słyszałaś kiedyś
o zasadzie literackiej: show, don’t tell? Nie? To zajrzyj tutaj:
http://nerdy-ocenkujo.blogspot.com/2016/09/show-dont-tell.html. Przyda
ci się na przyszłość.
Bogdan? Serio? Kto go tak nazwał? No nic, najwyżej na
przysiędze ślubnej przy słowach „ja, Bogdan” głośniej kaszlnę. –
Widzisz? Jak chcesz, to potrafisz. Tutaj dałaś mi s c e n ę, w której bohaterka
myśli naturalnie, na bieżąco, ale nie streszcza i nie opisuje samej siebie,
jakby się nie znała. Aktualnie po prostu myśli o ślubie i każde zdanie jest
myślą, a wcześniej tylko sucho relacjonowała. Widzisz różnicę? Teraz dopiero
poznaję babeczkę naprawdę.
Zawsze myślałam, że takie sztampowe historie mają
miejsce tylko w książkach skierowanych do 40-letnich kobiet sfrustrowanych
swoimi związkami. Tam oczywiście głównych bohaterów poznajemy już na pierwszej
stronie. Okazuje się, że się nienawidzą, ale dzięki kolejnym czterystu stronom
stają się sobie najbliżsi i wszystko kończy się happy endem. Taki Sienkiewicz,
ale kilka klas niżej. – Eeee… On nie pisał książek, które pasowałyby do
takich gatunków, nawet z wyższej klasy. Miałaś co najmniej tysiąc autorów,
których przykład byłby trafniejszy, a wybrałaś akurat… Sienkiewicza? Serio?
Było mi głupio. Boguś spytał, czy może porozmawiać
(jakie to słodkie!), więc przytaknęłam. Po kilku minutach wrócił do sali. –
Zaczynam nienawidzić twojej bohaterki. O ile na początku opisu randki jej
teksty wydawały się śmieszne, tak teraz, nagle okazuje się, że babeczka jest
godna pożałowania. Facet ma siostrę w szpitalu, a ona jedyne, co pomyślała, to
to, że jest… słodki? No błagam.
Kiedy tylko wsiadłam, odczułam deja vu. – Déjà
vu.
Jak cię znam, za tydzień będziesz się egzaltować
[przecinek] opowiadając mi o kimś innym.
– „Się” zbędne.
(…) muszę się jutro wybrać o dziekanatu. – Do.
Dziewczyna Bogusia widząc jego zachowanie puściła jego
rękę (…). –
Zachowanie Jadwigi jest kompletnie… debilne. Od czapy, jakby ktoś tu się
naoglądał za dużo Trudnych Spraw.
Bogdan mógł przecież spotkać znajomą z pracy, uczelni czy skądśtam jeszcze, a
tu taka drama?
Boguś był uroczy [przecinek] masując sobie twarz (…). – Wcześniej
sądziłam, że opuściłaś przecinek przed imiesłowem przez przeoczenie, ale teraz
znów widzę kilka takich sytuacji. Wyjaśnię. W zdaniach, w których używasz
imiesłowu przysłówkowego (zakończonego na –ąc, –łszy lub –wszy), musi pojawić
się przecinek.
Podoba
mi się sztampowa historia, którą stworzyłaś, oraz miejscami lekka narracja, ale
gdzieniegdzie coś nie siadło. Powyżej wymieniłam wszystkie takie przypadki.
Generalnie niezła opowieść ci wyszła, bohaterka z charakterem płynnie
przedstawiła zaledwie ułamek swojego życia, widać w niej tę desperację, o
której mówi (i z której często się śmieje). Kilka momentów było przesadzonych
czy nietrafionych, ale generalnie wychodzi na plus.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (4/5)
– pomysłowość (6/10)
– logika i spójność (7/10)
– bohaterowie (7/10)
– strona techniczna (7/10)
Łącznie: 36/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Słowa
piosenki Lidii Wysockiej doskonale odzwierciedlają charakter uwodzicielskiej
narratorki, ukazują, jak można szybko zauroczyć się chłopakiem, a potem innym,
jak „można ją nabujać, zagadać, zakręcić głowę”. Cytat na końcu efektownie
uwypukla całość, lecz nie bierz tego za złą monetę. To pozytyw.
– ogólny styl (4/5)
Z
powodu mieszania czasów, o których mowa jest poniżej, mogę przyznać cztery
punkty. Pióro lekkie, wczytywałam się w tekst, nie mając po drodze komplikacji.
Piszesz w miarę przystępnie, co tu więcej się rozwlekać? O ważniejszych cechach
opowiadania piszę poniżej.
– pomysłowość (7/10)
Pomysł mało oryginalny, ale nie
mogę mieć większych zastrzeżeń ze względu na piosenkę, która została wmieszana
w opowiadanie. Cała praca skupia się na życiu pospolitej dziewczyny. Gdyby styl
był nudny, mdły, to i wykonanie byłoby kiepskie, niewyróżniające się niczym. W
Twoim przypadku przy pomocy swobodnej narracji i dawki komizmu wypadło to
wyśmienicie. Można nawet powiedzieć, że „luz i poczucie humoru Cię uratowało”.
– logika i spójność (8/10)
Prawdę
powiedziawszy, opowiadanie zawiera dwie, nierealne sytuacje. Marysia nie wzięła
sobie do serca, iż zajęcia, na które właśnie jechała, odbyły się wczoraj. To
bez sensu. Wyszło na to, że nie zignorowała spóźnienie, a powinna zafrasować
się, zmartwić.
I czy
na co dzień zdarza się nam, żebyśmy wpadali przypadkiem na kogoś na ulicy?
– bohaterowie (9/10)
Mamy
tutaj zalotną, uroczą Marysię uwielbiającą flirt z chłopakami, sceptycznie
nastawioną do podbojów miłosnych przyjaciółki Anetę oraz Bogdana, który z
początku wydawał się być porządnym osobnikiem, ale niestety na końcu pokazał
swoje prawdziwe oblicze. Przypadły mi do gustu zaczepne i czasem śmieszne myśli
głównej bohaterki, przez co stała się ona jeszcze realniejsza. Jej naturalność
w poglądach, refleksje i postrzeganie świata z dystansem dodaje opowieści luzu.
Duży plus dla Ciebie! Dobrze przedstawiłaś sytuację związaną ze studiami, nic
nie przejaskrawiłaś, więc wyglądało na to, jakbyś naprawdę była studentką,
choć, jak wspomniałam wcześniej, Marysia dziwnie zareagowała na to, że zajęcia
były wczoraj. Mogę śmiało postawić dziewiątkę.
– strona techniczna (7/10)
Nie
podoba mi się stosowanie liczb zamiast słów przy pisaniu: „9:00”, „20%”,
„40-letnich”. W opowiadaniach pisze się słownie.
Kraków to piękne miasto i uwielbiam po nim spacerować,
jednak ze względu na sytuację krytyczną, spowodowaną moją opieszałością,
wsiadłam do tramwaju.
„Uwielbiam” – czas teraźniejszy. Jeśli zdecydowałaś się
pisać w przeszłym czasie, powinno być „uwielbiałam”. Co więcej bez przecinka
między „krytyczną” a „spowodowaną”.
W dialogach błąd: powinny być pauzy (—) i półpauzy (–), a nie
myślniki/dywizy (-).
W jednym
zdaniu zauważyłam najwięcej błędów. Mieszanie czasów, brak dużej litery w
słowie i myślnik zamiast dywizu. Przedstawię to:
- Gdzie są te zadania, w podręczniku? – nie wiem sama,
po co o to spytałam, skoro i tak nie posiadam zbioru zadań.
Na
początku powinien być (–) zamiast (-), „nie” napisane dużą literą, a „wiem” i
„posiadam” zamienione na „wiedziałam” i „posiadałam”, bo przez całe opowiadanie
stosujesz czas przeszły.
Przecinek
między „świata” a „Bogusia”: Kiedy rozmawialiśmy o
problemach trzeciego świata do Bogusia zadzwonił telefon.
Łącznie: 39/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz