Oceny
opowiadania Mały, biały domek Archie
Kennedy
Suma punktów 221,5
Suma punktów 221,5
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Podoba mi się, jednak brakuje
elementu, który by wywarł na mnie jakieś większe wrażenie i przykuł moją uwagę.
Poza tym nie podoba mi się wklejanie tekstu piosenki do pracy.
– ogólny styl (4/5)
Momentami trochę pretensjonalny
(narrator jest trochę zbyt egzaltowany), poza tym niektóre fragmenty pracy
przypominają relację, nie tekst literacki.
– pomysłowość (6/10)
Cieszy mnie, że natknęłam się
na historię, w której wspomniana jest II wojna światowa. Generalnie Twój pomysł
mi się podoba, jednak fakt, że dziewczynka, która pojawiła się w domu wuja, to
właśnie ta spotkana w 1939, trochę mi zalatuje imperatywem. Tak samo jak to, że
główny bohater nie napotkał żadnych trudności w swojej karierze pisarskiej —
jak dla mnie zbyt sielankowe.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (7/10)
Brakuje mi jako takich
informacji o bohaterach. Opisujesz relacje panujące w rodzinie, poza tym także
z charakteru tekstu wynika, że główny bohater był bardzo związany emocjonalnie
ze swoimi krewnymi i bardzo to pochwalam, jednak dodałabym bohaterom jakieś
wyróżniki, cechy charakterystyczne, żeby byli bardziej wyraziści.
– strona techniczna (7/10)
Błąd interpunkcyjny w tytule
nie razi aż tak bardzo, ale jednak warto byłoby wykreślić ten przecinek.
Są pojedyncze błędy
interpunkcyjne. Do zapisu dialogów używa się pauz lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 38/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Piosenka była cytowana w tekście
dość często i w sporej ilości. Wydaje mi się, że dwa razy byłyby wystarczające,
szczególnie że autorka podkreślała uparcie również w tekście, jaką rolę odegrał
w życiu narratora biały domek. Nie trzeba się aż tak powstawać. Biały domek
stał się symbolem miłości tak, jak w piosence Fogga, no i trudno nie poczuć
wzruszenia.
– ogólny styl (2,5/5)
Opowiadanie to skrótowe
przedstawienie życia narratora z wykorzystaniem piosenki Fogga jako symbolu
miłości, która połączyła go z nienazwaną dziewczynką, a następnie kobietą.
Bardziej mamy więc do czynienia ze wspomnieniem, przemyśleniami, pamiętnikiem.
Czyta się całkiem nieźle, jednak w tekście z pewnością jest za dużo białego
domku i piosenki, a za mało fragmentów, które pokazałyby bardziej lub mniej
bezpośrednio miłość, o której mówi bohater. Tak, tu jest po prostu sporo
ekspozycji (choć z drugiej strony dzięki temu jest tło, a najgorzej jest, jak
nie ma tła, co w niektórych opowiadaniach niestety się zdarzało). Jak również
sporo przejść, które potrafią zabić spójność, np. bardzo mało trafne przejście
z wojny i przeskok do Anglii, albo insynuowanie, że po jednym wyzwaniu miłości
narrator już się kobiecie oświadczył (przy czym z tekstu można zrozumieć, że
wcześniej wcale nie byli razem…).
Jeśli chodzi stricte o styl,
najbardziej męczące są w nim ekstremalnie długie zdania. Oczywiście nie
wszystkie, niektóre są krótkie bądź długości średniej, ale niektóre… Absolutny
zwycięzca, czyli Zdanie zaczynające się od „dziś” a kończące na „rycerzy”
zawiera dziesięć linijek! A im dłuższe zdania, tym większe w nich ekspozycje i
przyspieszanie czasu… Szkoda, bo tekst ma naprawdę duży potencjał.
Za długie zdania mają też do
siebie to, że zawierają sporo podmiotów, sporo informacji i sporo w ogóle
wszystkiego, więc można łatwo się pogubić, np.: „Popatrzyłem na nią zdumiony,
jak ona może się tym przejmować, jednak nie miałem czasu, aby o tym wszystkim
myśleć, ponieważ mama mnie zawołała, więc podszedłem do niej”,
„Ucieczki przed wojskami
okupantów, próby przetrwania w tych ciężkich chwilach, a także świadomość, iż
każdy dzień może być naszym ostatnim - to chleb powszedni z okresu wojny dla
mnie, dla rodziców i babci, podobnie zresztą jak i obawa, że któregoś dnia
wylądujemy wszyscy w jakimś łagrze, gdzie nas zagazują lub zamęczą na śmierć
bezsensowną pracą” – a to zdanie o wojnie. Mało zgrabnie opisany został tutaj
tak ciężki temat. A chciałabym przypomnieć, że narrator był w tamtych czasach
dzieckiem i nie wiem, czy myślał w tak konkretny sposób, czy posiadał taką
wiedzę (domysły to co innego).
„Domek wujka był pomalowany na
biało, miał ogródek, przyjemny wygląd zewnętrzny i wewnętrzny, a ponadto okazał
się być dość duży dla nas, dlatego wszyscy się w nim pomieściliśmy, a ponieważ
brat mojej matki nie miał dzieci, to zapowiedział, że kiedyś to wszystko
przypadnie mnie” – kolejne za długie zdanie, stanowiące również dobry przykład
na kolejne niedobre tendencje autorki, a mianowicie powtarzanie „mieć”, „być” i
zaimków.
Zastanawia mnie, czy przyczyna
istnienia niektórych zgrzytów tkwi w stylu czy niedopatrzeniach, ale czasem mam
wrażenie, że coś jest nie tak z koniecznością. Np. mimo że jest napisane, iż wychowanica
wujka znalazła się w jego domu przed rodziną z Polski, to najpierw ta rodzina
pyta o dziewczynkę (już na miejscu!), a dopiero potem przedstawia się ją
bezpośrednio. Ponadto to kolejny już przykład na to, że narrator wydaje się
nazbyt dojrzały jak na swój wiek…W tym przypadku było napisane, jakoby wujka
wypytywali „my”, a więc dwunastolatek też. Mało realne.
Pojawiają się też dziwne bądź
niepoprawne określenia, np. „Oboje podnosiliśmy się na duchu” (podnosiliśmy się
nawzajem na duchu) albo „Prócz tego bawiliśmy się razem, uczyliśmy się razem, a
także rozwijaliśmy emocjonalnie” (ach, też razem?).
Na koniec dodam, że tekst
będący przemyśleniami starszego mężczyzny, niestety zawiera czasem bardzo mało
stylistycznie pasujące słownictwo, np. „wkurza”. Równocześnie czasem autorka
dmie się nie wiadomo na co… Użyte w jednym ze zdań słowo „człek” brzmi
śmiesznie, a nie poważnie.
– logika i spójność (6,5/10)
Spójność czasem zgrzyta z
powodów przejść, o których wspomniałam powyżej. Jak również dlatego, że często
w jednym akapicie autorka potrafi mocno przeskoczyć w tekście, co też bardziej
stanowi problem stylistyczny. Logika ogólnie również jest. Przyczepiłabym się
głównie do tego, że pomimo iż zastosowana w tekście klamra kompozycyjna to
bardzo dobry pomysł, to nie wyszła ona najlepiej. A to ze względu na to, że
autorka powtórzyła zbyt dużo informacji ze wstępu, jakby nie wierzyła, iż
czytelnik może zapamiętać to, co raz zostało już napisane.
Brakuje też bezpośrednich scen,
pokazania tego, jak blisko byli ze sobą bohaterowie, a nie tylko streszczenie
tego w postaci ekspozycji. Przez to nie można aż tak uwierzyć w miłość między
bohaterami. Biały domek nie wystarczy.
– bohaterowie (3/10)
Najwięcej wiemy o nich z czasów,
gdy mieli po sześć czy siedem lat, ponieważ właściwie tylko tam mamy prawdziwą,
choć krótką scenę. A to niestety za mało. Z pewnością narrator kochał żonę i
miał ogromne szczęście, że ta jako dwunastolatka zamieszkała u jego wujka, ale…
to nie mówi nic o kreacji postaci. Nie została tutaj przywiązana waga do
bohaterów jako bohaterów. Prócz głównych w tekście pojawiło się mnóstwo
pobocznych postaci, aż za dużo, wymienionych tylko z „funkcji”. Można było to
sobie odpuścić na rzecz przedstawienia ważniejszych rzeczy. Najlepiej za pomocą
sceny.
– strona techniczna (7/10)
Wypowiedzi w tekście jest mało,
ale wszystkie zaczynają się niepoprawnie, bo od dywizów. Jeśli chodzi o
ortografię, jest dobrze, natomiast co do interpunkcji – czasem brakowało
przecinków, np. ze zdaniami, w których orzeczenia stanowiły imiesłowy, a czasem
i przed zwykłym „że”. Na szczęście tego typu błędów nie pojawiło się wiele.
Łącznie: 22/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Domek był, został wpleciony do opowiadania całkiem
zgrabnie.
— ogólny
styl (3/5)
Dość długo się zastanawiałam, co w tym miejscu napisać,
bo właściwie ciężko ocenić Twój styl. Jest nijaki. Po prostu jest. Nie czyta
się źle, nie powala też na kolana. Brakuje mu czegoś szczególnego, co by
pozwoliło na stwierdzenie, że to charakterystyczny dla danej osoby sposób
pisania; jest podobny do wielu innych tekstów.
— pomysłowość
(4/10)
Ciężko tu mówić o jakiejkolwiek kreatywności. Ot, mamy
historię miłosną z białym domkiem w tle. Niestety jest podobna do wielu innych
opowiadań, nie wyróżnia się niczym szczególnym.
— logika
i spójność (7/10)
Nie żebym się czepiała, ale jak na moje oko w
opowiadaniu jest sporo szczęśliwych zbiegów okoliczności. Szczęśliwie unikają
wojny i represji? Proszę bardzo? Udaje im się wyjechać za granicę? Proszę bardzo!
Zamieszkują u znanego pisarza? Czemu nie? Jego wychowanicą jest dawna
przyjaciółka bohatera? No kto zabroni...
Mam jeszcze zastrzeżenie do ciągłości czasowej:
odniosłam wrażenie, że akcja pędziła trochę za szybko i tekst za bardzo
przypominał streszczenie.
— bohaterowie (6/10)
— bohaterowie (6/10)
Tu całkiem nieźle została przedstawiona relacja między
głównym bohaterem a jego ukochaną. Podobało mi się to, że pokazałaś, jak się
poznali i jak się rozstali. Zabrakło mi jednak jakichś szerszych opisów i ich
samych, i uczuć, którymi wzajemnie się obdarzali.
— strona
techniczna (5/10)
Ze spraw technicznych: przed odesłaniem tekstu
wypadałoby go wyjustować. ;)
W zapisie dialogów nie używamy dywizów.
Momentami szalały również przecinki.
Łącznie:
28/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Piosenka została zinterpretowana w zasadzie dość
dosłownie, ale pasuje do opowiadania chociażby ze względu na zbliżony nastrój w
obu tekstach. Moim zdaniem można by jednak zrezygnować z wrzucania tak długich
fragmentów piosenki i ograniczyć się do dwóch, może trzech najbardziej
pasujących strof.
– ogólny styl (3,5/5)
Podoba mi się sposób prowadzenia narracji w tekście.
Czuć przebijającą z głosu bohatera tęsknotę za minionymi dniami oraz za
bliskimi, ale widać też, że jednocześnie wiódł całkiem szczęśliwe życie u boku
bliskich. Odbieram to opowiadanie jako taki z jednej strony zwyczajny, ale z
drugiej ciepły i podnoszący na duchu tekst.
Punkciki zabieram za błędy stylistyczne, których kilka
pojawiło się w tekście oraz za niedobór akapitów.
– pomysłowość (6/10)
Sam pomysł nie należy może do najoryginalniejszych,
ale podoba mi się sposób jego wykonania. Urzekł mnie zwłaszcza fakt, drobnostka
w zasadzie, a mianowicie to, że w żadnym miejscu nie pojawia się imię żadnej z postaci.
Wypada to bardzo naturalnie w
narracji pierwszoosobowej, ponieważ przecież główny bohater wie, jak oni
wszyscy mają na imię, wie, jak wyglądają, więc nie czuje potrzeby, żeby o tym
wspominać. Warsztatowo więc nie mam żadnych uwag.
– logika i spójność (5/10)
Trochę naciągane wydają mi się dwa elementy: po
pierwsze to, że główny bohater miał wujka gdzieś w Anglii, u którego ukryła się
cała jego najbliższa rodzina, a po drugie fakt, że ten wujek zdecydował się
adoptować akurat tę dziewczynkę, którą bohater poznał, gdy był jeszcze
dzieckiem. Owszem, mówi się, że świat jest mały, ale jednak bez przesady. 😉
Samo umiejscowienie akcji poza granicami Polski (oraz
to, że w Anglii można usłyszeć piosenki Mieczysława Fogga) zostało dobrze
uzasadnione, więc pod tym względem wyjątkowo nie mam żadnych zastrzeżeń.
– bohaterowie (8/10)
Najlepiej wykreowany został oczywiście główny bohater
z racji tego, że mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Jest to kreacja
bardzo wiarygodna; widać, jaką przemianę przeszedł od dziecka, przez dorosłą
osobę, aż do starca. Dodatkowo w każdym etapie życia zachowywał się inaczej, co
pokazuje rozwój postaci. Zabrakło mi trochę jednak dokładniejszego
przedstawienia pozostałych bohaterów.
– strona techniczna (7/10)
Zabrakło kilku przecinków, ale ogólnie jest całkiem
dobrze pod tym względem. Błędów ortograficznych nie zauważyłam, ale oczywiście
dialogi zapisano od dywizu, a nie (pół)pauzy. Nie ma ich jednak dużo, więc nie
rzuca się to tak bardzo w oczy.
Łącznie: 32,5/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (4/5)
C. Pomysłowość
(5/10)
D. Logika i
spójność (7/10)
E. Bohaterowie
(6/10)
F. Strona
techniczna (6/10)
Łącznie: 31/50 punktów
Drogi autorze!
Pozwól, że najpierw skupię się na stronie technicznej
opowiadania. Tekst nie jest wyjustowany, ale ma akapity. Nie masz większych
problemów z interpunkcją, natomiast zdarza Ci się wiele powtórzeń. Warto
zajrzeć do słownika synonimów. Zapis dialogów jest błędny. Poczytaj o nim na
tej stronie http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/.
Pomysł na opowiadanie podoba mi się jedynie w połowie.
Sama historia poznania się bohaterów w dzieciństwie i odnalezienia po wojnie
jest jak najbardziej w porządku. Aczkolwiek nie jestem przekonana co do sposobu
w jaki się odnaleźli. Tak trochę banalnie… Nudą zawiało. Wybacz. Oczywiście to
tylko moja opinia.
W każdym razie piszesz dobrze, ale zawsze można lepiej!
Dużo ćwicz, rozwijaj się, bo trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Nie
justujesz tekstu, mylisz dywizy z myślnikami, gubisz przecinki w zdaniach z
imiesłowami.
Oto
kolejna praca pisania w narracji pierwszoosobowej z narratorem-przeciętniakiem.
(…) wściekły pociągnąłem
ją za włosy. Mała odwróciła się wówczas do mnie wściekle i popchnęła mnie na ziemię.
Choć wydawało się to niemożliwe, to jakimś cudem oboje
dość szybko znaleźliśmy wspólny język (…) – imperatyw
(jakimś cudem? Chciałabym doświadczyć tego cudu) i mocne streszczenie. Zacząłeś
scenę dialogiem kłótni, a najciekawsze pomijasz. Dlaczego?
Potem widywaliśmy się na plaży już codziennie, aż do
chwili, gdy nasz wyjazd dobiegł końca i musieliśmy się pożegnać. – To
brzmi tak, jakby mieli jeden, wspólny wyjazd (l.poj), a nie dwa osobne. Gdyby
tak było, to po co się żegnać?
Już
teraz naprawdę nietrudno się domyślić, że ta dziewczynka to zmarła żona
bohatera. Tekst jest przewidywalny jak kolejna faza księżyca. W ogóle niczym
mnie nie zaskoczysz.
Nowa władza nie patrzyła zbyt przychylnym okiem na
ludzi takich, jak my. – Przecinek zbędny. Swoją drogą temat wojny strasznie
nudny. Ktoś, kto przeżył to wszystko, powinien kipieć emocją, aby wciągnąć
czytelnika w historię, a tymczasem ja ziewam. Nafaszeruj swojego
bohatera-narratora jakimiś hormonami może, co? Wydaje się nijaki, pozbawiony
życia, więc automatycznie to, co mi opowiada, jest nieciekawe. Nie dlatego, że
nie wymyśliłaś mu wyjątkowej przeszłości, ale dlatego, że jego opowieść to
bardziej przynudzająca, streszczana relacja. Nie ma w niej żadnego zapału.
Wiesz,
aby pisarz dobrze oddawał w tekście to, co ma do powiedzenia, musi przede
wszystkim nauczyć się opowiadać. Z polotem, by porwać za sobą czytelników
zainteresowanych ciągiem dalszym każdego zdania. Tutaj to absolutnie nie
działa. Zapamiętaj, że gdy coś tylko sucho opowiadasz, to bardzo szybko o tym
zapomnę albo w ogóle nie będę zaciekawiona ciągiem dalszym, przerwę ci, kłamiąc,
że sorry, muszę iść, bo zostawiłam zupę
na gazie. Jeżeli natomiast coś pokażesz, ubierzesz taką narracją, aby żyła,
aby porywała, a nie relacjonowała beznamiętnie, to zostanę do końca z wielką
chęcią. Aktualnie, gdyby nie to, że jestem oceniającą, to przescrollowałabym
całość i na końcu wzruszyła ramionami: meh, nic świeżego, nic barwnego; tak,
tematykę wojenną również da się przedstawić za pomocą barw, poruszając zmysły –
ty rzucasz ogólniki, a bohater mógłby powspominać smak tamtego jedzenia,
przypomnieć sobie ból spracowanych dłoni, zaciskając teraz palce w pięść i
zawiesić głos, gdy coś go mocniej poruszy. To bohater, a nie maszynka do
wyrzucania suchych słów! [Ten akapit powinna przeczytać większość autorów,
którzy się tutaj zgłosili, bo prawie wszystkich was póki co dotyczy ta uwaga].
Jeżeli
chodzi o bohaterów, to praktycznie z żadnym nie mogłam się utożsamić, główny
bohater przynudza, a reszta, poza żoną, ginie w tle. Praktycznie nie ma mowy o
ciekawych i naturalnych sylwetkach psychologicznych.
Jakoś
nieco smutniej (ale też bez wielkiej przesady) robi się dopiero w czasie
ostatniego dialogu z żoną. Jej wypowiedź jest pełna autentycznych emocji.
Szkoda tylko, że najpierw mamy scenę śmierci, potem całą historię, potem
wspomnienie zmarłej żony i jej ostatnich słów. Gdybyś zdecydowała się na
kolejność chronologiczną i pokazała (scena za sceną) różne etapy życia, to
mogłabyś nie tylko zaskoczyć zakończeniem, ale pozwolić czytelnikowi bardziej
wczuć się w historię dzięki rozwojowi wydarzeń. Bo teraz przyzwyczajona od
początku do myśli o śmierci mam świadomość, że całość jest tylko relacją, a w
relacje dużo trudniej wejść z butami, poczuć się, jakby stało się obok.
Błędów
było więcej, niż wypisałam; nie brałam pod lupę wszystkich, bo były
powtarzalne, a ja nie jestem betą.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie
czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się
literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (2,5/5)
– pomysłowość (6/10)
– logika i spójność (7/10)
– bohaterowie (5/10)
– strona techniczna (7,5/10)
Łącznie: 33/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Idealnie oddałaś klimat i
słowa piosenki w opowiadaniu. Piosenka Mieczysława Fogga trwała przez
kilkanaście lat – babcia bohatera jej słuchała, a potem sam narrator i jego
żona w szpitalu. Biały domek odegrał niemałą rolę w Twojej pracy, za co bardzo
to pochwalam. Wklejenie większości tekstu utworu odbieram za pewną słabość, ale
emocje były, więc mogę przymknąć oko.
– ogólny styl (3/5)
Praca ładnie napisana w
harmonijnym, zręcznym stylu, choć zdarzały się zbyt długie zdania powodujące
zdezorientowanie, a także słownictwo niepasujące do wypowiedzi starszego pana
np. „wkurza”. Jednak z prawdziwą przyjemnością czytałam tekst mimo takowych
błędów, które nie burzyły całości. Trzy punkty, bo zabrakło mi choćby jednego
opisu miejsca czy przyrody, żeby upiększyć pracę i nadać jej prawdziwego obrazu.
– pomysłowość (8/10)
Sam pomysł oklepany i
pospolity. Historia rodzinna opowiedziana przez mężczyznę może nie wzbudzać zainteresowania,
jednakże Twoje wykonanie sprawiło, że cała oprawa stała się wzruszająca poprzez
emocje i sentyment, a piosenka Fogga zwieńczyła perfekcyjnie dzieło. Włożyłaś
swoją duszę we wspomnienia narratora. Stanowisz dowód na to, że nawet prostą
historię można pięknie napisać. Niestety odbieram dwa punkty za brak pokazania
bliskości bohaterów
– logika i spójność (9/10)
Spójność i logika zostały
prawidłowo zaprezentowane. Nie było absolutnie nic nieodpowiedniego. Jedyne co,
to jedna, mała sprawa – podczas majowego dnia bohater wyznał miłość
przyjaciółce, a potem piszesz, że oświadczył jej się. Jest różnica między
jednym a drugim. Najpierw powinno być wyznanie miłości, „chodzenie ze sobą”, a
dopiero za jakiś czas zaręczyny.
– bohaterowie (5/10)
Tajemnicą jest, jak nazywają
się wszyscy bohaterowie i jak wyglądają, co w sumie nie ma większego znaczenia
dla fabuły, bo praca jest pisana w formie wspomnień. Wypadałoby chociaż nadać
imię przyjaciółce, a późniejszej żonie mężczyzny. Podobała mi się scena jej
śmierci, rozmowa z mężem, została ona oddana z uczuciem. Emocje, smutek i żal
bohatera towarzyszyły mi od początku do końca, czułam jego tkliwość do rodziny,
do białego domku. Moim zdaniem przyłożyłaś się do tej pracy. Muszę odjąć punkty
za to, że rodzice narratora, babcia, wujek, dzieci, wnuki cały czas pozostali w
tle, majaczyli gdzieś w oddali. Widać było tak naprawdę tylko samego bohatera i
żonę, którzy zresztą i tak zostali przedstawieni w nieco powierzchowny sposób,
bo sceny z przeszłości nie utkwiły mi w pamięci. Bardzo mi brakuje kilku scen
romantycznych, ich rozmowy, aby czytelnik wiedział, jaka miłość ich łączyła.
– strona techniczna (7/10)
Ortografia dobra. Nie
znalazłam rażących błędów.
Za to przejawia się ten sam
problem co w innych opowiadaniach konkursowych. W dialogach błąd: są dywizy (-)
zamiast pauz (—) i półpauz (–).
Brakuje przecinków w
niektórych miejscach:
Poszedłem więc do dziewczynki chcąc ją przeprosić. Przecinek między „dziewczynki a „chcąc”.
A w innych są niepotrzebne:
Wychodząc z sali minąłem moje dzieci i wnuki, czekające
na wieści. Brak przecinka między „wnuki” a „czekające”.
tę małą ~ tą małą.
Łącznie: 37/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz