Oceny
opowiadania Czarne i białe Idunn
Suma punktów 221
Suma punktów 221
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Mam tylko jedno ale: musiałam przeczytać kilka razy
tekst piosenki, zanim zrozumiałam, w jaki sposób się do niej odnosisz.
– ogólny styl (5/5)
Bardzo, ale to bardzo podoba mi
się Twój styl pisania. Jest lekki i przyjemny, przez co tekst jest bardzo łatwy
w odbiorze i trudno się od niego oderwać. Piszesz naturalnie i spontanicznie,
jednocześnie posługując się ładnym językiem — przynajmniej ja to tak odbieram.
– pomysłowość (9/10)
Trochę mi się nie podoba ten
konkurs wokalny, ale próby do niego z wplecionymi przemyśleniami głównej
bohaterki — jak najbardziej.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (8/10)
Koncentrujesz się przede
wszystkim na głównej bohaterce, jej odczuciach i przemyśleniach. Informacje o
innych postaciach są dość zdawkowe i choć wiadomo o nich niewiele, główna
bohaterka zapełnia sobą całą przestrzeń, że to tak ujmę, i czytelnik nie czuje
braku informacji o pozostałych bohaterach.
– strona techniczna (9/10)
Jest kilka błędów w zapisie
dialogów, poza tym nie widziałam błędów.
Łącznie: 45/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki
w opowiadaniu (3/5)
Piosenka wcale nie jest tak
radosna, jak próbuje nam to wmówić tekst, a jeśli z powodów osobistych
narratorka nie może jej zaśpiewać radośnie… albo ma z tym dużą trudność, to ja
się nie dziwę.
– ogólny styl (3/5)
Styl nie jest najgorszy, czyta
się całkiem płynnie, problem polega na tym, że pomimo określania dat, człowiek
nie ma pojęcia, o kim i o czym właściwie w danej chwili czyta. Kiedy chodzi o
same przemyślenia, kiedy przynajmniej w zamierzeniu miała zostać przedstawiona
konkretna scena, kiedy chodzi o główną bohaterkę, a kiedy o Borchwiczównę. Jak
mają się do siebie te kobiety? Dlaczego w tekście występuje nie tylko mieszanie
czasów, podmiotów, perspektyw, ale nawet narracji? Autorka chyba nie mogła się
zadecydować, w jakiej osobie pisać, stąd kwiatki w postaci zdań z podmiotami w
dwóch różnych osobach (przy czym spora ilość zdań jest zbyt długa i dotyczy
zbyt wielu rzeczy, przez co gubi się sens przekazywanych informacji). Być może
tekst miał być jedną wielką metaforą o utraconej miłości, wojnie i sztuce, ale
niestety pomimo nie najgorszego pisania, trudno z niego wyciągnąć myśl
przewodnią, to, co miało zostać przekazane. Tekst jest zdecydowanie za słabo
przemyślany
- pomysłowość (3/10)
Tematyka konkursu potraktowana
w mocno bezpośredni sposób, jednak podoba mi się wykorzystanie piosenki przez
inną osobę. Zamysł na melancholijne przedstawienie sprawy nie najgorszy, gorzej
z wykonaniem.
– logika i spójność (2/10)
Niestety z powodów wymienionych
wyżej tekst jest w ogóle niespójny, nie wiadomo nawet, o kim w danym momencie
czytamy i czemu tak bardzo bohaterom zależy, by tę konkretną piosenkę zaśpiewać
w radosny sposób. Samo określenie, że akcja dzieje się w Warszawie w okolicach
wojny, nie wystarczy, aby zbudować tło. Logika niestety szwankuje ze względu na
sposób przedstawienia sprawy.
– bohaterowie (3/10)
Niestety wielki miszmasz.
Podejrzewam, że ten pianista jest dla głównej bohaterki ważną osobą, ale
pewności mieć nie można.
– strona techniczna (7/10)
Interpunkcja nieco szwankuje,
ale w końcu mamy dywizy i niemal poprawny zapis wypowiedzi!
Łącznie: 21/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Całkiem fajnym pomysłem było wykorzystanie piosenki w
ten sposób, choć zabrakło mi głębszej interpretacji samego utworu.
— ogólny
styl (3/5)
Nie czytało się ani źle, ani dobrze, ot, Twój styl jest
dość przeciętny i się niczym szczególnym nie wyróżnia. Fajerwerki nie
strzelają.
— pomysłowość
(5/10)
Podobało mi się wykorzystanie postaci artystki i
ponowne śpiewanie jej piosenki przez młodszą dziewczynę. Nic więcej jednak nie
przyciągnęło mojej uwagi.
— logika
i spójność (5/10)
Trochę do życzenia pozostawia spójność. Czasem
przeskakujesz od jednego wydarzenia do drugiego i czytelnik może się zgubić,
nawet pomimo zastosowania kursywy. Zabrakło po prostu czegoś, co by to wszystko
spajało w zgrabną całość.
— bohaterowie (2/10)
— bohaterowie (2/10)
Właściwie mamy tutaj tylko jedną bohaterkę. Skupiłaś
się głównie na jej poszukiwaniach klucza do zaśpiewania piosenki, więc niewiele
o niej wiemy, nic o tym, jak wygląda, czy ma rodzinę, czym jeszcze się
interesuje.
— strona
techniczna (8/10)
Gubisz przecinki, gdy w zdaniu pojawiają się imiesłowy
przysłówkowe.
Łącznie:
26/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (5/5)
Kolejna udana interpretacja: nie wklejono znów tekstu
piosenki, tylko skupiono się na całej otoczce, na tym, jak śpiewać i oddać
prawdziwe znaczenie utworu. Bardzo przypadło mi to do gustu.
– ogólny styl (4/5)
Czasami pojawiają się drobne błędy w szyku zdań, przez
co brzmią one momentami dość nienaturalnie; w niektórych miejscach występują
też zgrzyty stylistyczne, poza tym nie mam nic do zarzucenia. Opowiadanie
czytało mi się bardzo przyjemnie; doceniam też fakt, że jest ono jednym z
niewielu, w którym wyjustowano tekst oraz wstawiono akapity. Może wydawać się
to dziwne, ale to, o ile dobrze pamiętam, dopiero trzeci (!) przypadek.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł na to, by użyć w tekście postaci Janiny
Brochwiczówny jako bohaterki opowiadania uważam, delikatnie mówiąc, za dość
ryzykowny. Nie jest to w końcu osoba fikcyjna, ale ktoś, kto naprawdę żył. Są
różne zdania na temat RPF-ów, ja sama sądzę, że raczej można było tego uniknąć.
Pomijając już tę dość kontrowersyjną kwestię, sam
pomysł na opowiadanie wydaje się dość banalny: jak zaśpiewać, żeby było dobrze?
Widać jednak w tym wypadku, jak duże znaczenie ma warsztat i jak ważne jest nie
tylko to, co się pisze, ale również
to, jak się to robi. Mimo tego więc,
że teoretycznie pomysł nie jest jakiś niezwykły, to opowiadanie przeczytałam z
przyjemnością.
– logika i spójność (8/10)
Nie mam tutaj w zasadzie nic do zarzucenia. Podoba mi
się podział tekstu na poziom współczesny oraz ten z lat trzydziestych i
czterdziestych. Mimo tych skoków czasowych opowiadanie jest napisane bardzo
przejrzyście.
Mam jednak duże zastrzeżenie odnośnie faktów
historycznych: Janina Brochwiczówna wyemigrowała w 1939, a w 1945 nie wróciła
do kraju, nie mogła więc patrzeć na gruzy Warszawy. To duża nieścisłość; jeżeli
już się decydujemy pisać o osobach niefikcyjnych, to trzeba zwracać na takie
rzeczy uwagę.
– bohaterowie (7/10)
Do kreacji obu bohaterek nie mam jakichś specjalnych
uwag. Zabrakło mi jednak trochę ich przemyśleń; nawet gdy jakieś się pokazują,
to i tak szybko przechodzą w gruncie rzeczy do rzucanych truizmów, przez co
dość trudno poznać te postacie dokładniej.
– strona techniczna (9/10)
Zabrakło dwóch, może trzech przecinków, poza tym
pojawił się błąd w zapisie didaskaliów przy dialogach, ale tak to nie mam
żadnych zastrzeżeń. Mogę życzyć sobie tylko więcej tak dopracowanych tekstów.
Łącznie: 39/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (3/5)
C. Pomysłowość
(5/10)
D. Logika i
spójność (6/10)
E. Bohaterowie
(6/10)
F. Strona
techniczna (7/10)
Łącznie: 30/50 punktów
Droga autorko!
Twoje opowiadanie jest wyjustowane, ma akapity. Zapis
dialogów jest prawidłowy. Zabrakło Ci kilku przecinków.
Pomysł na opowiadanie jest ciekawy. Kreacja bohaterów
nie stoi na najwyższym poziomie. Zabrakło mi opisów wyglądu bohaterki i czegoś
co mogłoby sprawić, że czytelnik lepiej wyobrazi sobie wykreowany przez Ciebie
świat. Szkoda, że nie padło żadne imię. Wszystko skupia się wokół piosenki i
wykonania jej. Masz niewiele dialogów, których używa się, aby tekst był
bardziej dynamiczny. I właśnie tego zabrakło mi najbardziej – dynamiczności.
W każdym razie piszesz dobrze i rób to dalej. Pamiętaj,
trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Opowiadanie
jest bardzo dobrze wyedytowane – justowanie, myślniki zamiast dywizów, wyraźny
podział tekstu świadczący o różnych scenach. Co do ostatniej formy nie jestem
jednak pewna – zapis standardowy to, jak podejrzewam, bohaterka współczesna,
która stara się podjąć wyzwania i wystartować w konkursie z piosenką Janiny
Brochwiczówny (tak przynajmniej wynika z pierwszego akapitu). Czcionka
pogrubiona to prawdopodobnie wspominania samej Pani Janiny (o czym również
świadczy data nad, zapisana kursywą). Kursywa to chyba wspomnienia z próby, nie
wiem, gubię się już w połowie – chyba nieco przekombinowałaś. Innym powodem
możliwości pogubienia się w tekście jest nagromadzenie zaimków oznaczających
podmioty domyślne – nie piszesz wprost, a ja nie siedzę w twojej głowie i nie
mam pojęcia, kiedy kogo masz na myśli. Najgorzej wygląda pod tym względem ten
fragment:
Jak balansować głosem, żeby on [ten
głos?] wiedział, że choć nuty są radosne,
ona wcale taka nie jestem [co?]? Ona
wierzy w słowa, które wypowiada, bo one [zaimek zbędny] są prawdziwe i dotykają ją – [po co ten
myślnik?] i jego, choć on być może wcale
o tym nie wie. Jak śpiewać, by palce igrające z bielą i czerni [czernią] klawiszy zagrały na czerwieni policzków?
Nie
rozumiem także co chwilę zmienianego czasu narracyjnego.
Znalazłam
także inne potknięcia:
Gdyby chodziło o zwyczajną piosenkę [przecinek] nie sprawiałoby mi to problemu.
Słuchając więc angielskiego walca po raz kolejny
przeglądałam stare fotografie (…). – Brak przecinka w zdaniu z wykorzystanym imiesłowem;
postaw go albo po „walca”, albo po „kolejny”, w zależności od kontekstu.
A oni nadal nie jesteśmy gotowi. – Co?
– Wczuj się.
Musisz być perfekcyjna, moja droga – wraca pełen profesjonalizm. – Kropka
na końcu wypowiedzi, wielka litera w dopisku narracyjnym.
Chwilę trwało, nim wróciła do siebie, przełknęła gulę
przerażenia, [przecinek zbędny] odbierającą
oddech [przecinek] i zamrugała (bo a nuż to tylko zwidy). I to, co podejrzewała już od dawna
[przecinek] wróciło ze zdwojoną
siłą. Trzeba będzie nauczyć się żyć samej, bo
to, co dawne, przeminęło, a niewypowiedziane nigdy słowa już nie wrócą. – Podkreślone zdanie to
bezsensowny i tani farmazon. Prawda jest taka, że niewypowiedziane słowa nie
mają szansy wrócić właśnie dlatego, że nie zostały ani razu wcześniej
wypowiedziane – słowo „wrócić” nie pasuje w kontekście, zostało niewłaściwie
użyte. Tobie pewnie chodziło o to, że niewypowiedziane słowa nie będą miały już
szansy zostać wypowiedziane albo że nie da się cofnąć wypowiedzianych słów;
właściwie kolejny raz, kolejne zdanie, a ja nie wiem, co masz na myśli. Piszesz
górnolotnie i (prawie) poprawnie językowo, jednak naprawdę łatwo domyślić się,
o co ci chodziło. Jakbyś napisała ten tekst dla siebie, a nie dla czytelników.
Dlatego gdy w końcu stanęła u progu, jakby u bram piekła, tego piekła, które wcześniej
nazywała domem, stanęła oniemiała i
skamieniała – jak żona Lota niemalże, bo zgroza okazała się dużo większa niż
wszelakie funkcje życiowe. – I kolejny akapit z podmiotem domyślnym, a – szczerze
mówiąc – nie mam pojęcia, o jakiej/której bohaterce mowa. Niczego o niej nie
wiem, nie znam żadnych szczegółów poza płcią. Na dodatek gubisz sens w
dłuższych zdaniach; zaczynasz od „dlatego gdy stanęła”, a potem nigdy nie
dokańczasz myśli. Dlatego gdy stanęła, co?
Dlatego, czując się wdową po mężu, którego nie miała i
sierotą bez dzieci, którym nie zdążyła dać życia
[przecinek] padła na kolana i otworzyła
usta, by rozpocząć lament, [przecinek zbędny] mający poruszyć niebo i ziemię, mający poruszyć samego Boga, a jej dać
choć trochę ukojenia. – Według przeprowadzonego researchu, Pani Janina
miała rodziców, którzy wyemigrowali do Moskwy, gdzie piosenkarka przyszła na
świat. Nie była na pewno sierotą, chyba że chodziło ci o sierotę w znaczeniu
nieporadności, jednak ciężko nazwać nieporadną taką kobietę, która przez całe
swoje życie zajmuje się robieniem kariery i podróżowaniem po Europie.
To było ostatnie nagranie tej piosenki. Nigdy więcej
Janina Brochwiczówna nie śpiewała jej, choć wielokrotnie ją proszono. Zachowało
się oryginalne nagranie z roku 1933 i choć później próbowano nagrać całą płytę
ponownie, Brochwiczówna tego walca nigdy nie zaśpiewała. – Nie
mogę znaleźć takich informacji; czy przeprowadziłaś jakiś research na temat
tego utworu? Zaglądałam do najróżniejszych źródeł i żadne rzetelne nie podaje
takich danych. Jeżeli masz na nie dowód, to zwracam honor, jednak jestem na
nie, kiedy mowa o pisaniu tzw. RPF-ów (real person fiction), czyli opowiadań,
których bohaterowie to osoby realnie istniejące, zapisane na kartach
przyszłości, i którym „dorabia się” niepotwierdzone elementy biograficzne.
Czy bogatsza w wiedzę, jaką [którą]
zdobyłam, by zaśpiewać tę piosenkę tak,
jak na to zasługiwała, czułam się pewniejsza,
stojąc na tej scenie? Małe spojrzenie w przeszłość i już czułam zapach tamtych papierosów i perfum, [przecinek zbędny] mieszających się w jedno, widziałam ten
neon, [przecinek zbędny] rzucający
blask na podłogę, widziałam nawet plakat wiszący z tyłu (…) chwytając mikrofon jak ona wielokrotnie to
robiła [przecinek] spoglądam w stronę
tego starego fortepianu, którego już nie ma i fortepianisty, dla którego zawsze
śpiewała ten walc.
Wystarczyło uśmiechnąć się leciutko mimo serca,
[przecinek zbędny] wyrywającego się do
dłoni o smukłych, długich palcach, teraz muskających biało-czarne klawisze,
przypomnieć sobie uśmiech, który pewnie nie raz jej się śnił, wypowiedzieć
życzenie, by słowa, których nie umiemy wypowiedzieć znalazły swoje
odzwierciedlenie w piosence, połączeniu serca i rozumu, słów i melodii, bo gdy
w grę wchodzą uczucia [przecinek]
człowiek zatraca zdolność komunikowania w sposób znany wszystkim ludziom. –
Znowu nie dokończyłaś zdania; napisałaś za długie i nie wiemy, o co chodzi z
„bo gdy w grę…”? Gubisz się, więc tnij te kolsy. Na dodatek mamy bohaterkę,
która mówi o sobie, znowu czas przeszły i teraźniejszy w jednym zdaniu
(wystarczyło, wchodzą), znowu jakieś zaimki (jej?), nagle liczba mnoga (nie
umiemy?). Zagmatwałaś kompletnie, przez co mimo wielkiego potencjału (bo
przecież potrafisz pisać i technicznie jesteś bardzo mocną zawodniczką) tekst
do mnie nie przemawia, jest niejasny, jakby napisany bezmyślnie, pod
natchnieniem.
(…) kontynuuję niedokończoną nigdy historię miłosną [przecinek]
myśląc o tym, żeby tym razem im się udało
(…) – jakim „im”? Co się udało? Janinie i jej mężowi?
– Taka jestem bez ciebie malutka – śpiewam dalej i
patrzę na mężczyznę siedzącego przy fortepianie. Ten chyba wyczuwa spojrzenie,
bo ręce mu drżą; tym mocniej zaczyna naciskać klawisze [tym
mocniej im co? nie dokończyłaś frazy]. –
Biedna tak [kropka] – [wielka
litera na początku] trudno zmusić głos, by pozostał delikatnym, skoro jego zadaniem jest przywołać tego
[kogo?], który zabierze samotność, by głos,
zamiast władczym [władczy], miał w sobie nutę prośby. – I smutna
tak [kropka] – [wielka litera na
początku] a jednak, [przecinek
zbędny] chcę i pragnę całą sobą, by on [kto? Fortepianista? Ten
niezidentyfikowany „który” czy może głos?]
przejął inicjatywę, by nie grali
[kto???] przeciw sobie, a razem, by cała historia miłosna zawarta w tej małej, niepozornej piosence,
[przecinek zbędny] miała swój wielki finał i
wreszcie ostatnie akordy mogły wybrzmieć tak, jak powinny – bez smutku, choć wiem doskonale, że w tę historię miłosną smutek wpleciony jest
od pierwszej, wspólnej, aż do ostatniej, samotnej już dla śpiewaczki nuty.
To jest
kompletnie nieczytelne, niemożliwe do zrozumienia. Nie wiadomo, o co i kogo w
którym momencie ci chodzi. I najpewniej nie widzisz w tym błędu, bo masz tę
historię w głowie, widzisz scenę oczami wyobraźni, ale musisz nauczyć pisać dla
ludzi. Tak, by dać im szansę rozumieć. Dać im punkt zaczepienia i wyjaśnić co
nieco. Nie jestem fanką ekspozycji, ale ty przekombinowałaś w drugą stronę –
niedopowiedzenie za niedopowiedzeniem goni. W ostateczności tekst nie zrobił na
mnie żadnego wrażenia. Niektóre zdania i fragmenty bardzo mi się spodobały,
również forma wykorzystania w tekście utworu muzycznego – jestem na tak. Ale
koniec końców czasem miałam wrażenie, że czytam… zwykły bełkot.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (3/5)
– pomysłowość (8/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (5/10)
– strona techniczna (7/10)
Łącznie: 33/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Samą interpretację mogę uznać
za mierną/słabą – narratorka tylko zaśpiewała podczas konkursu piosenkę. Nie
było w tym nic kreatywnego i niestety nie mogę dać więcej punktów. Wykonanie
utworu przez narratorkę niezbyt wyjątkowe, nie wzbudzało silnych emocji.
– ogólny styl (4/5)
Styl nieco klawy, a to
dlatego, iż zabrakło jakiegokolwiek opisu – miejsca albo natury, przez co
odbiorca miałby szansę dostać się do opowieści i zaaklimatyzować się w niej.
Nie mogę „przeniknąć do fabuły”, bo nie pozwoliłaś mi na to. Mogę powiedzieć,
że pióro pisarskie słabe i nie zabłysnęło niczym specjalnym, finezyjnym.
– pomysłowość (8/10)
W przeciwieństwie do
interpretacji piosenki pomysł na opowiadanie był. Próba ukazania wspomnień
dotyczących czasów przedwojennych (Warszawa
1933) wypadła bardzo dobrze. Podobały mi się porównania do dzisiejszego
świata, faktycznie można stwierdzić, iż światy dzieliły się na dwa. Natomiast
nie za bardzo rozumiem fragmentu (Warszawa
1945) – czyżby pokazywał Janinę Brochwiczównę czy jakąś inną, obcą kobietę?
Nie doszukałam się wytłumaczenia.
– logika i spójność (4/10)
Logika mocno stoi pod
względem zapytania, a co za tym idzie, spójność jest nieco zachwiana.
Kim jest „ona”? To pytanie
pozostaje bez odpowiedzi przez całą fabułę. Zastanawiałam się nad tym, być może
to sama Brochwiczówna, a może jeszcze ktoś inny?
Kręci
głową i puszcza mikrofon.
– Nie wiem – mówi, otwierając oczy.
Tutaj też. Kim jest ta postać? Główna narratorka,
nieznana czytelnikowi kobieta? Trzeba dopisać. Odnośnie przedstawiania postaci
odbiorcy lubią mieć wyłożone czarno na białym, by nie pogubić się/nie zgłupieć
w czytaniu.
A oni
nadal nie jesteśmy gotowi. ~ To oni są nie gotowi, czy my nie jesteśmy gotowi?
Jak
balansować głosem, żeby on wiedział, że choć nuty są radosne, ona wcale taka
nie jestem? ~ Ona wcale taka nie jest, czy ja nie jestem?
– bohaterowie (3/10)
O ile pomysł jest ciekawy i tyczy
bezpośrednio Janiny Brochwiczówny, o tyle postacie są marne oraz właściwie o
nich nic nie wiemy. Występuje tylko główna narratorka, która uczyła się śpiewać
na pamięć piosenkę Taka jestem malutka, by
wziąć udział w konkursie. I… to tyle. Postacie nie istnieją, nie ma żadnej
cechy wyróżniającej bądź osobowości. Mniejsza o to, czym zajmuje się na co
dzień narratorka, biorąc pod rozwagę temat opowiadania, dużo ważniejsza jest
informacja bodaj jak ma na imię lub pokazanie jej charakteru. Dobrze by było
przedstawić choć jednego bohatera, całkiem skupić się na jego osobie,
dopracować szczegóły z jego życia, duchowego wizerunku, głębszego sposobu
myślenia.
– strona techniczna (6/10)
Brak literówek i błędów
ortograficznych.
Poprawnie zastosowane
półpauzy w dialogach, z kolei potrzebna jest poprawa w didaskaliach tła.
– Wczuj
się. Musisz być perfekcyjna, moja droga – wraca pełen profesjonalizm. – Jeszcze
raz. ~ Kropka po droga” i „wraca” dużą literą.
Interpunkcja nieco do popraw, brakuje przecinków w
niektórych miejscach między czasownikami.
Słuchając
więc angielskiego walca po raz kolejny przeglądałam stare fotografie i
zgromadzone w cyfrowej bazie danych skany ocalałych kart gazet i próbowałam
dociec, gdzie tkwi ta tajemnica.
Przecinek musi stać między dwoma pierwszymi częściami
zdania. Nie wiemy, co miałaś na myśli, są na to dwa rozwiązania:
1. przecinek między „walca” a „po”
2. przecinek między „kolejny” a „przeglądałam”
Wtedy wychodzi na to, iż narratorka słuchała walca po
raz kolejny albo po raz kolejny przeglądała fotografie.
Łącznie: 27/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz