-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#13 Oceny "Czarne i białe" Idunn



Oceny opowiadania Czarne i białe Idunn
Suma punktów 221


Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Mam tylko jedno ale: musiałam przeczytać kilka razy tekst piosenki, zanim zrozumiałam, w jaki sposób się do niej odnosisz.
– ogólny styl (5/5)
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest lekki i przyjemny, przez co tekst jest bardzo łatwy w odbiorze i trudno się od niego oderwać. Piszesz naturalnie i spontanicznie, jednocześnie posługując się ładnym językiem — przynajmniej ja to tak odbieram.
– pomysłowość (9/10)
Trochę mi się nie podoba ten konkurs wokalny, ale próby do niego z wplecionymi przemyśleniami głównej bohaterki — jak najbardziej.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (8/10)
Koncentrujesz się przede wszystkim na głównej bohaterce, jej odczuciach i przemyśleniach. Informacje o innych postaciach są dość zdawkowe i choć wiadomo o nich niewiele, główna bohaterka zapełnia sobą całą przestrzeń, że to tak ujmę, i czytelnik nie czuje braku informacji o pozostałych bohaterach.
– strona techniczna (9/10)
Jest kilka błędów w zapisie dialogów, poza tym nie widziałam błędów.
Łącznie: 45/50 punktów


Condawiramurs
 – interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Piosenka wcale nie jest tak radosna, jak próbuje nam to wmówić tekst, a jeśli z powodów osobistych narratorka nie może jej zaśpiewać radośnie… albo ma z tym dużą trudność, to ja się nie dziwę.
– ogólny styl (3/5)
Styl nie jest najgorszy, czyta się całkiem płynnie, problem polega na tym, że pomimo określania dat, człowiek nie ma pojęcia, o kim i o czym właściwie w danej chwili czyta. Kiedy chodzi o same przemyślenia, kiedy przynajmniej w zamierzeniu miała zostać przedstawiona konkretna scena, kiedy chodzi o główną bohaterkę, a kiedy o Borchwiczównę. Jak mają się do siebie te kobiety? Dlaczego w tekście występuje nie tylko mieszanie czasów, podmiotów, perspektyw, ale nawet narracji? Autorka chyba nie mogła się zadecydować, w jakiej osobie pisać, stąd kwiatki w postaci zdań z podmiotami w dwóch różnych osobach (przy czym spora ilość zdań jest zbyt długa i dotyczy zbyt wielu rzeczy, przez co gubi się sens przekazywanych informacji). Być może tekst miał być jedną wielką metaforą o utraconej miłości, wojnie i sztuce, ale niestety pomimo nie najgorszego pisania, trudno z niego wyciągnąć myśl przewodnią, to, co miało zostać przekazane. Tekst jest zdecydowanie za słabo przemyślany
- pomysłowość (3/10)
Tematyka konkursu potraktowana w mocno bezpośredni sposób, jednak podoba mi się wykorzystanie piosenki przez inną osobę. Zamysł na melancholijne przedstawienie sprawy nie najgorszy, gorzej z wykonaniem.
– logika i spójność (2/10)
Niestety z powodów wymienionych wyżej tekst jest w ogóle niespójny, nie wiadomo nawet, o kim w danym momencie czytamy i czemu tak bardzo bohaterom zależy, by tę konkretną piosenkę zaśpiewać w radosny sposób. Samo określenie, że akcja dzieje się w Warszawie w okolicach wojny, nie wystarczy, aby zbudować tło. Logika niestety szwankuje ze względu na sposób przedstawienia sprawy.
– bohaterowie (3/10)
Niestety wielki miszmasz. Podejrzewam, że ten pianista jest dla głównej bohaterki ważną osobą, ale pewności mieć nie można.
– strona techniczna (7/10)
Interpunkcja nieco szwankuje, ale w końcu mamy dywizy i niemal poprawny zapis wypowiedzi!
Łącznie: 21/50 punktów 


Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Całkiem fajnym pomysłem było wykorzystanie piosenki w ten sposób, choć zabrakło mi głębszej interpretacji samego utworu.
— ogólny styl (3/5)
Nie czytało się ani źle, ani dobrze, ot, Twój styl jest dość przeciętny i się niczym szczególnym nie wyróżnia. Fajerwerki nie strzelają.
— pomysłowość (5/10)
Podobało mi się wykorzystanie postaci artystki i ponowne śpiewanie jej piosenki przez młodszą dziewczynę. Nic więcej jednak nie przyciągnęło mojej uwagi.
— logika i spójność (5/10)
Trochę do życzenia pozostawia spójność. Czasem przeskakujesz od jednego wydarzenia do drugiego i czytelnik może się zgubić, nawet pomimo zastosowania kursywy. Zabrakło po prostu czegoś, co by to wszystko spajało w zgrabną całość.
— bohaterowie (2/10)
Właściwie mamy tutaj tylko jedną bohaterkę. Skupiłaś się głównie na jej poszukiwaniach klucza do zaśpiewania piosenki, więc niewiele o niej wiemy, nic o tym, jak wygląda, czy ma rodzinę, czym jeszcze się interesuje.
— strona techniczna (8/10)
Gubisz przecinki, gdy w zdaniu pojawiają się imiesłowy przysłówkowe.
Łącznie: 26/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Kolejna udana interpretacja: nie wklejono znów tekstu piosenki, tylko skupiono się na całej otoczce, na tym, jak śpiewać i oddać prawdziwe znaczenie utworu. Bardzo przypadło mi to do gustu.
– ogólny styl (4/5)
Czasami pojawiają się drobne błędy w szyku zdań, przez co brzmią one momentami dość nienaturalnie; w niektórych miejscach występują też zgrzyty stylistyczne, poza tym nie mam nic do zarzucenia. Opowiadanie czytało mi się bardzo przyjemnie; doceniam też fakt, że jest ono jednym z niewielu, w którym wyjustowano tekst oraz wstawiono akapity. Może wydawać się to dziwne, ale to, o ile dobrze pamiętam, dopiero trzeci (!) przypadek.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł na to, by użyć w tekście postaci Janiny Brochwiczówny jako bohaterki opowiadania uważam, delikatnie mówiąc, za dość ryzykowny. Nie jest to w końcu osoba fikcyjna, ale ktoś, kto naprawdę żył. Są różne zdania na temat RPF-ów, ja sama sądzę, że raczej można było tego uniknąć.
Pomijając już tę dość kontrowersyjną kwestię, sam pomysł na opowiadanie wydaje się dość banalny: jak zaśpiewać, żeby było dobrze? Widać jednak w tym wypadku, jak duże znaczenie ma warsztat i jak ważne jest nie tylko to, co się pisze, ale również to, jak się to robi. Mimo tego więc, że teoretycznie pomysł nie jest jakiś niezwykły, to opowiadanie przeczytałam z przyjemnością.
– logika i spójność (8/10)
Nie mam tutaj w zasadzie nic do zarzucenia. Podoba mi się podział tekstu na poziom współczesny oraz ten z lat trzydziestych i czterdziestych. Mimo tych skoków czasowych opowiadanie jest napisane bardzo przejrzyście.
Mam jednak duże zastrzeżenie odnośnie faktów historycznych: Janina Brochwiczówna wyemigrowała w 1939, a w 1945 nie wróciła do kraju, nie mogła więc patrzeć na gruzy Warszawy. To duża nieścisłość; jeżeli już się decydujemy pisać o osobach niefikcyjnych, to trzeba zwracać na takie rzeczy uwagę.
– bohaterowie (7/10)
Do kreacji obu bohaterek nie mam jakichś specjalnych uwag. Zabrakło mi jednak trochę ich przemyśleń; nawet gdy jakieś się pokazują, to i tak szybko przechodzą w gruncie rzeczy do rzucanych truizmów, przez co dość trudno poznać te postacie dokładniej.
– strona techniczna (9/10)
Zabrakło dwóch, może trzech przecinków, poza tym pojawił się błąd w zapisie didaskaliów przy dialogach, ale tak to nie mam żadnych zastrzeżeń. Mogę życzyć sobie tylko więcej tak dopracowanych tekstów.
Łącznie: 39/50 punktów
 

Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B.        Ogólny styl (3/5)
C.        Pomysłowość (5/10)
D.        Logika i spójność (6/10)
E.        Bohaterowie (6/10)
F.         Strona techniczna (7/10)
Łącznie: 30/50 punktów
Droga autorko!
Twoje opowiadanie jest wyjustowane, ma akapity. Zapis dialogów jest prawidłowy. Zabrakło Ci kilku przecinków.
Pomysł na opowiadanie jest ciekawy. Kreacja bohaterów nie stoi na najwyższym poziomie. Zabrakło mi opisów wyglądu bohaterki i czegoś co mogłoby sprawić, że czytelnik lepiej wyobrazi sobie wykreowany przez Ciebie świat. Szkoda, że nie padło żadne imię. Wszystko skupia się wokół piosenki i wykonania jej. Masz niewiele dialogów, których używa się, aby tekst był bardziej dynamiczny. I właśnie tego zabrakło mi najbardziej – dynamiczności.
W każdym razie piszesz dobrze i rób to dalej. Pamiętaj, trening czyni mistrza!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Opowiadanie jest bardzo dobrze wyedytowane – justowanie, myślniki zamiast dywizów, wyraźny podział tekstu świadczący o różnych scenach. Co do ostatniej formy nie jestem jednak pewna – zapis standardowy to, jak podejrzewam, bohaterka współczesna, która stara się podjąć wyzwania i wystartować w konkursie z piosenką Janiny Brochwiczówny (tak przynajmniej wynika z pierwszego akapitu). Czcionka pogrubiona to prawdopodobnie wspominania samej Pani Janiny (o czym również świadczy data nad, zapisana kursywą). Kursywa to chyba wspomnienia z próby, nie wiem, gubię się już w połowie – chyba nieco przekombinowałaś. Innym powodem możliwości pogubienia się w tekście jest nagromadzenie zaimków oznaczających podmioty domyślne – nie piszesz wprost, a ja nie siedzę w twojej głowie i nie mam pojęcia, kiedy kogo masz na myśli. Najgorzej wygląda pod tym względem ten fragment:
Jak balansować głosem, żeby on [ten głos?] wiedział, że choć nuty są radosne, ona wcale taka nie jestem [co?]? Ona wierzy w słowa, które wypowiada, bo one [zaimek zbędny] są prawdziwe i dotykają ją – [po co ten myślnik?] i jego, choć on być może wcale o tym nie wie. Jak śpiewać, by palce igrające z bielą i czerni [czernią] klawiszy zagrały na czerwieni policzków?
Nie rozumiem także co chwilę zmienianego czasu narracyjnego.

Znalazłam także inne potknięcia:
Gdyby chodziło o zwyczajną piosenkę [przecinek] nie sprawiałoby mi to problemu.

Słuchając więc angielskiego walca po raz kolejny przeglądałam stare fotografie (…). – Brak przecinka w zdaniu z wykorzystanym imiesłowem; postaw go albo po „walca”, albo po „kolejny”, w zależności od kontekstu.

A oni nadal nie jesteśmy gotowi. – Co?

 – Wczuj się. Musisz być perfekcyjna, moja droga – wraca pełen profesjonalizm. – Kropka na końcu wypowiedzi, wielka litera w dopisku narracyjnym. 

Chwilę trwało, nim wróciła do siebie, przełknęła gulę przerażenia, [przecinek zbędny] odbierającą oddech [przecinek] i zamrugała (bo a nuż to tylko zwidy). I to, co podejrzewała już od dawna [przecinek] wróciło ze zdwojoną siłą. Trzeba będzie nauczyć się żyć samej, bo to, co dawne, przeminęło, a niewypowiedziane nigdy słowa już nie wrócą. – Podkreślone zdanie to bezsensowny i tani farmazon. Prawda jest taka, że niewypowiedziane słowa nie mają szansy wrócić właśnie dlatego, że nie zostały ani razu wcześniej wypowiedziane – słowo „wrócić” nie pasuje w kontekście, zostało niewłaściwie użyte. Tobie pewnie chodziło o to, że niewypowiedziane słowa nie będą miały już szansy zostać wypowiedziane albo że nie da się cofnąć wypowiedzianych słów; właściwie kolejny raz, kolejne zdanie, a ja nie wiem, co masz na myśli. Piszesz górnolotnie i (prawie) poprawnie językowo, jednak naprawdę łatwo domyślić się, o co ci chodziło. Jakbyś napisała ten tekst dla siebie, a nie dla czytelników.

Dlatego gdy w końcu stanęła u progu, jakby u bram piekła, tego piekła, które wcześniej nazywała domem, stanęła oniemiała i skamieniała – jak żona Lota niemalże, bo zgroza okazała się dużo większa niż wszelakie funkcje życiowe. – I kolejny akapit z podmiotem domyślnym, a – szczerze mówiąc – nie mam pojęcia, o jakiej/której bohaterce mowa. Niczego o niej nie wiem, nie znam żadnych szczegółów poza płcią. Na dodatek gubisz sens w dłuższych zdaniach; zaczynasz od „dlatego gdy stanęła”, a potem nigdy nie dokańczasz myśli. Dlatego gdy stanęła, co?

Dlatego, czując się wdową po mężu, którego nie miała i sierotą bez dzieci, którym nie zdążyła dać życia [przecinek] padła na kolana i otworzyła usta, by rozpocząć lament, [przecinek zbędny] mający poruszyć niebo i ziemię, mający poruszyć samego Boga, a jej dać choć trochę ukojenia. – Według przeprowadzonego researchu, Pani Janina miała rodziców, którzy wyemigrowali do Moskwy, gdzie piosenkarka przyszła na świat. Nie była na pewno sierotą, chyba że chodziło ci o sierotę w znaczeniu nieporadności, jednak ciężko nazwać nieporadną taką kobietę, która przez całe swoje życie zajmuje się robieniem kariery i podróżowaniem po Europie.

To było ostatnie nagranie tej piosenki. Nigdy więcej Janina Brochwiczówna nie śpiewała jej, choć wielokrotnie ją proszono. Zachowało się oryginalne nagranie z roku 1933 i choć później próbowano nagrać całą płytę ponownie, Brochwiczówna tego walca nigdy nie zaśpiewała. – Nie mogę znaleźć takich informacji; czy przeprowadziłaś jakiś research na temat tego utworu? Zaglądałam do najróżniejszych źródeł i żadne rzetelne nie podaje takich danych. Jeżeli masz na nie dowód, to zwracam honor, jednak jestem na nie, kiedy mowa o pisaniu tzw. RPF-ów (real person fiction), czyli opowiadań, których bohaterowie to osoby realnie istniejące, zapisane na kartach przyszłości, i którym „dorabia się” niepotwierdzone elementy biograficzne.

Czy bogatsza w wiedzę, jaką [którą] zdobyłam, by zaśpiewać tę piosenkę tak, jak na to zasługiwała, czułam się pewniejsza, stojąc na tej scenie? Małe spojrzenie w przeszłość i już czułam zapach tamtych papierosów i perfum, [przecinek zbędny] mieszających się w jedno, widziałam ten neon, [przecinek zbędny] rzucający blask na podłogę, widziałam nawet plakat wiszący z tyłu (…) chwytając mikrofon jak ona wielokrotnie to robiła [przecinek] spoglądam w stronę tego starego fortepianu, którego już nie ma i fortepianisty, dla którego zawsze śpiewała ten walc.

Wystarczyło uśmiechnąć się leciutko mimo serca, [przecinek zbędny] wyrywającego się do dłoni o smukłych, długich palcach, teraz muskających biało-czarne klawisze, przypomnieć sobie uśmiech, który pewnie nie raz jej się śnił, wypowiedzieć życzenie, by słowa, których nie umiemy wypowiedzieć znalazły swoje odzwierciedlenie w piosence, połączeniu serca i rozumu, słów i melodii, bo gdy w grę wchodzą uczucia [przecinek] człowiek zatraca zdolność komunikowania w sposób znany wszystkim ludziom. – Znowu nie dokończyłaś zdania; napisałaś za długie i nie wiemy, o co chodzi z „bo gdy w grę…”? Gubisz się, więc tnij te kolsy. Na dodatek mamy bohaterkę, która mówi o sobie, znowu czas przeszły i teraźniejszy w jednym zdaniu (wystarczyło, wchodzą), znowu jakieś zaimki (jej?), nagle liczba mnoga (nie umiemy?). Zagmatwałaś kompletnie, przez co mimo wielkiego potencjału (bo przecież potrafisz pisać i technicznie jesteś bardzo mocną zawodniczką) tekst do mnie nie przemawia, jest niejasny, jakby napisany bezmyślnie, pod natchnieniem.

(…) kontynuuję niedokończoną nigdy historię miłosną [przecinek] myśląc o tym, żeby tym razem im się udało (…) – jakim „im”? Co się udało? Janinie i jej mężowi?

– Taka jestem bez ciebie malutka – śpiewam dalej i patrzę na mężczyznę siedzącego przy fortepianie. Ten chyba wyczuwa spojrzenie, bo ręce mu drżą; tym mocniej zaczyna naciskać klawisze [tym mocniej im co? nie dokończyłaś frazy]. – Biedna tak [kropka] [wielka litera na początku] trudno zmusić głos, by pozostał delikatnym, skoro jego zadaniem jest przywołać tego [kogo?], który zabierze samotność, by głos, zamiast władczym [władczy], miał w sobie nutę prośby. – I smutna tak [kropka][wielka litera na początku] a jednak, [przecinek zbędny] chcę i pragnę całą sobą, by on [kto? Fortepianista? Ten niezidentyfikowany „który” czy może głos?] przejął inicjatywę, by nie grali [kto???] przeciw sobie, a razem, by cała historia miłosna zawarta w tej małej, niepozornej piosence, [przecinek zbędny] miała swój wielki finał i wreszcie ostatnie akordy mogły wybrzmieć tak, jak powinny – bez smutku, choć wiem doskonale, że w tę historię miłosną smutek wpleciony jest od pierwszej, wspólnej, aż do ostatniej, samotnej już dla śpiewaczki nuty.
To jest kompletnie nieczytelne, niemożliwe do zrozumienia. Nie wiadomo, o co i kogo w którym momencie ci chodzi. I najpewniej nie widzisz w tym błędu, bo masz tę historię w głowie, widzisz scenę oczami wyobraźni, ale musisz nauczyć pisać dla ludzi. Tak, by dać im szansę rozumieć. Dać im punkt zaczepienia i wyjaśnić co nieco. Nie jestem fanką ekspozycji, ale ty przekombinowałaś w drugą stronę – niedopowiedzenie za niedopowiedzeniem goni. W ostateczności tekst nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Niektóre zdania i fragmenty bardzo mi się spodobały, również forma wykorzystania w tekście utworu muzycznego – jestem na tak. Ale koniec końców czasem miałam wrażenie, że czytam…  zwykły bełkot.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (3/5)
– pomysłowość (8/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (5/10)
– strona techniczna (7/10)
Łącznie: 33/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Samą interpretację mogę uznać za mierną/słabą – narratorka tylko zaśpiewała podczas konkursu piosenkę. Nie było w tym nic kreatywnego i niestety nie mogę dać więcej punktów. Wykonanie utworu przez narratorkę niezbyt wyjątkowe, nie wzbudzało silnych emocji.
– ogólny styl (4/5)
Styl nieco klawy, a to dlatego, iż zabrakło jakiegokolwiek opisu – miejsca albo natury, przez co odbiorca miałby szansę dostać się do opowieści i zaaklimatyzować się w niej. Nie mogę „przeniknąć do fabuły”, bo nie pozwoliłaś mi na to. Mogę powiedzieć, że pióro pisarskie słabe i nie zabłysnęło niczym specjalnym, finezyjnym.  
– pomysłowość (8/10)
W przeciwieństwie do interpretacji piosenki pomysł na opowiadanie był. Próba ukazania wspomnień dotyczących czasów przedwojennych (Warszawa 1933) wypadła bardzo dobrze. Podobały mi się porównania do dzisiejszego świata, faktycznie można stwierdzić, iż światy dzieliły się na dwa. Natomiast nie za bardzo rozumiem fragmentu (Warszawa 1945) – czyżby pokazywał Janinę Brochwiczównę czy jakąś inną, obcą kobietę? Nie doszukałam się wytłumaczenia.
– logika i spójność (4/10)
Logika mocno stoi pod względem zapytania, a co za tym idzie, spójność jest nieco zachwiana.
Kim jest „ona”? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi przez całą fabułę. Zastanawiałam się nad tym, być może to sama Brochwiczówna, a może jeszcze ktoś inny?
Kręci głową i puszcza mikrofon.
 – Nie wiem – mówi, otwierając oczy.
Tutaj też. Kim jest ta postać? Główna narratorka, nieznana czytelnikowi kobieta? Trzeba dopisać. Odnośnie przedstawiania postaci odbiorcy lubią mieć wyłożone czarno na białym, by nie pogubić się/nie zgłupieć w czytaniu.
A oni nadal nie jesteśmy gotowi. ~ To oni są nie gotowi, czy my nie jesteśmy gotowi?
Jak balansować głosem, żeby on wiedział, że choć nuty są radosne, ona wcale taka nie jestem? ~ Ona wcale taka nie jest, czy ja nie jestem?
– bohaterowie (3/10)
O ile pomysł jest ciekawy i tyczy bezpośrednio Janiny Brochwiczówny, o tyle postacie są marne oraz właściwie o nich nic nie wiemy. Występuje tylko główna narratorka, która uczyła się śpiewać na pamięć piosenkę Taka jestem malutka, by wziąć udział w konkursie. I… to tyle. Postacie nie istnieją, nie ma żadnej cechy wyróżniającej bądź osobowości. Mniejsza o to, czym zajmuje się na co dzień narratorka, biorąc pod rozwagę temat opowiadania, dużo ważniejsza jest informacja bodaj jak ma na imię lub pokazanie jej charakteru. Dobrze by było przedstawić choć jednego bohatera, całkiem skupić się na jego osobie, dopracować szczegóły z jego życia, duchowego wizerunku, głębszego sposobu myślenia.
– strona techniczna (6/10)
Brak literówek i błędów ortograficznych.
Poprawnie zastosowane półpauzy w dialogach, z kolei potrzebna jest poprawa w didaskaliach tła.
– Wczuj się. Musisz być perfekcyjna, moja droga – wraca pełen profesjonalizm. – Jeszcze raz. ~ Kropka po droga” i „wraca” dużą literą.
Interpunkcja nieco do popraw, brakuje przecinków w niektórych miejscach między czasownikami.
Słuchając więc angielskiego walca po raz kolejny przeglądałam stare fotografie i zgromadzone w cyfrowej bazie danych skany ocalałych kart gazet i próbowałam dociec, gdzie tkwi ta tajemnica.
Przecinek musi stać między dwoma pierwszymi częściami zdania. Nie wiemy, co miałaś na myśli, są na to dwa rozwiązania:
1. przecinek między „walca” a „po”
2. przecinek między „kolejny” a „przeglądałam”
Wtedy wychodzi na to, iż narratorka słuchała walca po raz kolejny albo po raz kolejny przeglądała fotografie.
Łącznie: 27/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo