-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#15 Oceny "C'est la vie" Caro



Oceny opowiadania C’est la vie Caro
Suma punktów 203,5

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Cytowanie piosenki, na której opierasz swoją pracę, w dialogach jest straszliwie pretensjonalne, zdecydowanie mi się to nie podoba (tak jak cytowanie piosenki). Samo mówienie o byciu zakochanym trudno uznać za interpretację.
– ogólny styl (2/5)
Jedyne, co mi się w Twojej pracy podobało, to kilka zdań z opisu, kiedy narzeczona pana Smitha weszła do salonu. Piszesz strasznie chaotycznie, prawie wcale nie ma tam opisów miejsc, o uczuciach bohaterów już nie mówiąc. Praca sprawia wrażenie napisanej na „odwal się”. Dialogi także mi się nie podobają, nie widać w nich żadnego celu: są, żeby były.
Ach, i bym zapomniała: słowo „niewiasta” jest błędem stylistycznym, jeśli nie stosujesz stylizacji w całym tekście.
– pomysłowość (6/10)
Podwieczorek podwieczorkiem, picie alkoholu piciem alkoholu, palenie cygar paleniem cygar, plotkowanie plotkowaniem
– logika i spójność (4/10)
Czytając tekst, nie mogłam zrozumieć, co się tam właściwie dzieje. Najpierw jest mowa o bibliotece, później o salonie (czyli gospodarz nie siedzi ze swoimi gośćmi?), później znowu o tarasie i nie mam pojęcia, gdzie ostatecznie rozgrywa się akcja Twojego tekstu. Wszystko rozgrywa się strasznie szybko i trzeba się mocno skoncentrować, żeby cokolwiek zrozumieć.
Poza tym, jeśli już piszesz o czymś, o czym ewidentnie nie masz pojęcia, to lepiej doczytać, bo cygarem się NIE ZACIĄGA, cygaro się PYKA. Takie sformułowanie wygląda straszliwie nieprofesjonalnie.
– bohaterowie (5/10)
Hojnie szafujesz nazwiskami i imionami, ale po przeczytaniu tekstu pamiętam trzy nazwiska i nie mam pojęcia, kim ci ludzie u Ciebie są. Wiem za to, że są mało wyraziści i jest ich zdecydowanie za dużo, żeby można było ich zapamiętać.
– strona techniczna (5/10)
Smith’a -> Smitha, Vator’a -> Vatora
„Pan Brown obracał w dłoni szklanką,” -> szklankę
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów. Jest mnóstwo błędów interpunkcyjnych.
Łącznie: 23/50 punktów


Condwiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Piosenka została użyta w tekście wielokrotnie, jako cytaty w wypowiedziach bohaterów. Podoba mi się, że nie chodziło tylko o jedną postać, ale że autorka pogłówkowała i wsadziła przedwojenne słowa w usta zarówno Smitha, jak i Browna. Sama interpretacja dość oczywista, choć z drugiej strony jest coś pięknego w tym, że młody Smith tak otwarcie mówi o swej ukochanej.
– ogólny styl (4/5)
Autorka starała się stylizować tekst i wypowiedzi czy zachowanie bohaterów i częściowo z pewnością się to udało. Da się tutaj poczuć nastrój angielskiej arystokracji, nieco „zakurzonej”, nieco uprzedzonej, ale i mającej klasę. I z pewnością kochającej plotkować. Brakuje temu tekstowi dopracowania, pan Brown nieco „przeskakuje” z miejsca na miejsce czy do rozmowy z innym bohaterem, przez co bywa trochę chaotycznie. Podobnie niektóre stwierdzenia czy wypowiedzi wydają się wyrwane z kontekstu. Np. właściwie od razu mężczyzna zaczyna opowiadać gospodarzowi o młodym gościu i o tym, co myśli Barbara, a my w ogóle nie wiemy, kim rzekoma Barbara jest. Jakby autorka chciała przyspieszyć wydarzenia, a przecież oni dopiero się przywitali! Czasami w tekście pojawiają się dziwne sformułowania, wręcz niejasne, np. zdanie „Młodzieniec wyglądał na dwadzieścia pięć lat, był schludnie i elegancko ubrany. Wygląd bardzo dobrze o nim świadczył, a zielony i ewidentnie drogi krawat przedstawiał go wszystkim jako Tadeusza Smith’a”. Jak krawat może być człowiekiem? Jednocześnie jednak chciałabym zaznaczyć, że stylistycznie nie jest najgorzej.
– pomysłowość (6/10)
Podoba mi się stylizacja i miejsce osadzenia akcji oraz to, w jaki sposób opowiada o swej miłości młody mężczyzna. Podoba mi się też zakreślenie wielopokoleniowości i różnych, a może nie aż tak opinii na temat miłość. Podoba mi się to, że pozostaje w kwestii domysłów, jaka była pierwsza miłość Browna i czy była nią Barbara. Jednocześnie tekst nie jest nie wiadomo jak pomysłowy czy zaskakujący, to raczej spokojny, obyczajowy kawałek, ale nie ma w tym absolutnie nic złego. Czyta się naprawdę nieźle.
– logika i spójność (6/10)
Wydaje mi się, że autorka wsadziła nieco niepotrzebnie dialog z bankierem, bo jego postać, szczególnie później, wprowadza nieco chaosu, a tak naprawdę nie jest potrzebny aż tak, chyba że do zakreślenia tła. Ogólnie jednak zarówno logika, jak i spójność mają się nieźle. Tylko czasem pewne sformułowania zgrzytają, np. na początku miałam wrażenie, że to tajemnicza Barbara musi być tą narzeczoną z zagranicy. Podobnie sztuczne wydawały mi się niektóre wypowiedzi, mówiłam już o tym, mianowicie Browna na temat Smitha, bo później, na początku rozmowy z bankierem było już OK (mianowicie wyświechtane, powitalne formułki). Rozśmieszyło mnie też określanie bohaterów po kolorach krawatów, niestety to nie jest dobry pomysł. Również wprowadzenie Chloe mogłoby zostać zrobione lepiej, bo dopiero pod koniec zyskaliśmy pewność, że to faktycznie ona; i to w mało zręczny sposób. Ale samiutkie zakończenie i francuskie „C’est la vie” przypadło mi do gustu.
– bohaterowie (8/10)
Pan Brown wzbudził moją sympatię, autorce udało się w tak krótkim tekście przedstawić go jako dystyngowanego, starszego pana budzącego respekt, inteligentnego, bystrego i umiejącego się zachować. Smith również mi się podobał, choć dziwi mnie, że stanowił aż tak spore zainteresowanie w oczach starszych panów. Zastrzeżenia mam co do wprowadzenia Chloe, wątku Barbary; gospodarz wydał mi się nieco mdły, natomiast bankier to taka bardziej negatywna postać i bardzo dobrze, bo tacy też są potrzebni! Dodaje to tekstowi realizmu.
– strona techniczna (5/10)
Autorka używa niepoprawnie cudzysłowów przy odmianie obcych nazwisk. Powinno być napisane „kimże” zamiast „kim że”. Ogólnie pod względem ortografii nie jest źle. Co do interpunkcji – często brakuje przecinków w zdaniach z imiesłowami albo np. oddzielających imiesłowy. Dialogi niestety zapisane są w większości niepoprawnie, również jeśli chodzi o akapity.
Łącznie: 33/50 punktów


Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Wplecenie piosenki w rozmowę jest jak najbardziej na plus!
— ogólny styl (2,5/5)
Hm, z początku spodziewałam się czegoś więcej, bo wstęp czytało się całkiem przyjemnie, a później wiele zdań zaczęło zgrzytać stylistycznie.
— pomysłowość (3/10)
Na pewno tu na plus mogę policzyć wspomniane wplecenie piosenki w rozmowę, ale tak to raczej nic mnie nie zaskoczyło, niczego kreatywnego w opowiadaniu nie było.
— logika i spójność (3/10)
Zdziwiło mnie trochę to, że w salonie znikąd pojawia się tylu mężczyzn i nie zostają przedstawieni! Tak nie powinno być, tym bardziej, że kamerdyner zaanonsował pana Browna, a biblioteka w domach bogatych ludzi raczej nie wyglądała wówczas jak biblioteka rodem z Cienia Wiatru, nie sądzę więc, żeby miała aż tyle zakamarków, w których goście mogą się schować i nie zauważyć kolejnego przybysza. Napisałaś co prawda, że Brown poszedł się z nimi przywitać, co w ostateczności by uszło, gdyby nie to, że Smith powinien był zostać mu przedstawiony już wtedy i Brown powinien go kojarzyć...
Dlaczego pan Smith ma polskie imię?
Miałam też wrażenie, że postacie przemieszczają się z miejsca na miejsce bez większego składu i ładu oraz wyrastają spod ziemi wtedy, kiedy są ci potrzebne w fabule. To zdecydowanie nie działa na korzyść opowiadania.
bohaterowie (4/10)
Właśnie tego mi w opowiadaniu zabrakło. Co prawda próbowałaś naszkicować część relacji, ale to zdecydowanie za mało, przydałoby się dopowiedzenie czegoś o ukochanej Smitha, a także mogłabyś pogłębić relację między Brownem a panem domu.
— strona techniczna (4/10)
Już na wstępie widać, że kuleje zapis dialogów; nie dość, że pojawiają się dywizy, to jeszcze w wielu wypowiedziach kropki są zbędne.
Brakuje także przecinków przed wieloma imiesłowami przysłówkowymi.
Smith'a — bez apostrofu.
Łącznie: 19,5/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Podczas czytania opowiadania skojarzyło mi się ono po trochu z musicalem, i tak w sumie zostało, ale to dobra rzecz. Interpretacja jej jako rozmowy między zakochanym młodzieńcem, który świata nie widzi poza swoją ukochaną, a starszym, doświadczonym przez życie mężczyzną, który wie, jak to będzie wyglądało później, jest bardzo trafiona.
– ogólny styl (3/5)
Cieszę się, że to kolejne opowiadanie, w którym wyjustowano tekst oraz użyto akapitów. Zawsze to wygodniej się czyta. 😊
Stylistycznie jest w porządku: niektóre wyrażenia nie są co prawda zbyt poprawne, ale nie przeszkadza to jakoś specjalnie w odbiorze tekstu. Język opowiadania nie wyróżnia się ani w dobrą, ani w złą stronę.
– pomysłowość (5/10)
Do opowiadania powrzucano trochę za dużo wątków, by mogły się one dobrze rozwinąć na tych czterech stronach: tu podróże młodego Smitha i jego zakochanie się, tam jakieś ciemne interesy Vatora, do tego jeszcze postać Browna, który ma „wyrafinowany gust” i interesuje się psychologią… Za dużo tego wszystkiego.
– logika i spójność (5/10)
Przez nadmiar różnych pozaczynanych i niedokończonych wątków opowiadanie wygląda dość chaotycznie i nie wiadomo, na czym konkretnie się skupić. Lepiej to wygląda, gdy mamy już rozmowę Browna ze Smithem: tam, przyznaję, naprawdę bardzo zgrabnie (i, przede wszystkim, spójnie) wprowadzono tekst piosenki jako rozmowę między mężczyznami. Ta scena bardzo mi się spodobała.
– bohaterowie (4/10)
Bohaterów jest trochę za dużo jak na takie krótkie opowiadanie; wydaje mi się, że wyszłoby to na korzyść tekstu, gdyby na przykład pan Brown był ojcem zakochanego chłopaka. Wtedy taka rozmowa o ojcowskim charakterze miałaby większą rację bytu.
Przez to, że w tekście pojawia się tyle postaci, trudno dowiedzieć się o nich czegoś więcej, na przykład skąd wynika powszechny szacunek do pana Browna, skoro ten notorycznie się spóźnia. Nie sądzę, by jego „wyrafinowany gust” był wystarczającym powodem.
– strona techniczna (5/10)
Brakuje trochę przecinków, poza tym niepotrzebnie użyto apostrofu. W dialogach w miejsce (pół)pauz pojawiły się dywizy, a didaskalia nie zawsze zapisano w poprawny sposób. Błędów ortograficznych nie zauważyłam.
Łącznie: 26/50 punktów


Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (4/5)
B.        Ogólny styl (4/5)
C.        Pomysłowość (7/10)
D.        Logika i spójność (6/10)
E.        Bohaterowie (6/10)
F.         Strona techniczna (6/10)
Łącznie: 33/50 punktów
Droga autorko!
Twoje opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie. Spodobał mi się Twój pomysł. Zachowałaś klimat piosenki pt. „Bo to się zwykle tak zaczyna”. W dobrym stylu opisałaś wnętrza, sytuację i postawy bohaterów. Nie miałam problemów z „przeniesieniem się” do wykreowanego przez Ciebie świata. Troszkę gorzej było z kreacją bohaterów.
Pozwól, że teraz skupię się na stronie technicznej. Tekst jest wyjustowany, ma prawidłowo zaznaczone akapity. Masz niestety problem z zapisem dialogów, dlatego odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/.
Zabrakło Ci wiele przecinków, w szczególności tych przed imiesłowami. Polecam Ci stronę www.prosteprzecinki.pl. Warto zaznajomić się z tymi poradnikami, aby Twoje kolejne opowiadania były jeszcze lepsze.
Nie rozumiem słowa „wszelakoprzecież”. Można napisać albo „wszelako”, albo „przecież”. Nigdy razem i to bez spacji…
Źle odmieniłaś nazwisko Smith. Tu podaję Ci link do poprawnej odmiany https://pl.wiktionary.org/wiki/Smith. 
W każdym razie masz dryg do pisania opowiadań. Ćwicz dalej, rozwijaj się i nie poddawaj się!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Forma tekstu – akapity oraz justowanie – cieszą moje oko. Naprawdę, po tylu pracach oto następna z niewielu, które aż chce się czytać pod względem estetycznym.

Starszy pan cieszył się powszechnym szacunkiem i zaszczytem było gościć go na popołudniowej herbacie. Dlatego nikt z obecnych nie śmiał nawet rzucić w jego kierunku dwuznacznego spojrzenia. – To drobiazg, ale zaczynanie nowego zdania od „dlatego” i wymuszanie kropką pauzy oddechowej odbiera płynność i lekkość z czytania tego fragmentu.

(…) wszedł do pokoju [przecinek] witając się ze wszystkimi. – Zdania z imiesłowem zakończonym na  –ąc lub –wszy, –łszy  wymagają przecinka. Niżej również popełniasz te same błędy, ale również i inne, poważniejsze:

- Witam pana serdecznie i najmocniej przepraszam za spóźnienie. – odezwał się pan Brown [przecinek] ściskając wyciągniętą dłoń przyjaciela. – Zasada jest prosta: kiedy dopisek narracyjny odnośnie wypowiedzi dotyczy bezpośrednio wypowiedzi (np. „powiedział”, „odpowiedział”, „odparł”, „stwierdził” itp.), to w dialogu nie stawia się kropki, a dopisek zaczyna małą literą. Natomiast jeżeli dopisek narratorski nie dotyczy wypowiedzi, a opisuje niezwiązane z nią czyny bohatera, na końcu dialogu stawia się kropkę, a dopisek zaczyna wielką literą. Błąd, przykładowo, masz tutaj:
- Tak mi wstyd, strasznie wstyd, lecz coś mnie drażni w niej… - mężczyzna spojrzał na chłopaka spod krzaczastych brwi.
Zajrzyj tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html. Za dobrze piszesz, aby popełniać błędy w dialogach. Ta umiejętność przyda ci się na pewno w przyszłości.

(…) powiedział pan Tailor [przecinek] podając panu Brown’owi naczynie i sadowiąc się wygodnie w fotelu. – Brownowi.

(…) ojciec nigdy nie miał powodów [przecinek] aby wstydzić się syna…

- Witam [przecinek] panie Brown, urlop był udany?
- A dzień dobry, jakże miło pana znów widzieć [przecinek] panie Stefanie. – Kiedy wykorzystujesz formę wołacza (szczególnie w powitaniach bądź innych zwrotach do postaci), pamiętaj o przecinku.

(…) – dodał ściszonym głosem pan Brown. – Nie musisz pisać, że dodał. Przecież to jego wypowiedź, już w jej środku określasz tego bohatera staruszkiem. Starczy, tym bardziej że dialog jest tylko dwuosobowy i logiczne, że to rozmówcy sobie odpowiadają.

(…) ziarno niepewności powoli zaczęło wypuszczać pędy. – Frazeologizm brzmi: ziarno niepewności zostało zasiane. Błędem jest przekształcanie przyjętych frazeologizmów.

(…) kochał pieniądze i to właśnie one niedługo miały okazać się jego zgubą. – Och, nie rób mi tak! Żaden czytelnik nie lubi być za mocno, niesubtelnie nakierowywany przez narratora o przyszłości bohaterów. Powinno to wynikać z tekstu!

Z racji tego [przecinek] iż najistotniejsze kwestie zostały już poruszone, skupili swoją uwagę na rozgrywającej się akcji przy kominku. – Podkreślona część to wtrącenie, które oddziela się przecinkami z dwóch stron, a nie tylko z jednej.

Młodzieniec wyglądał na dwadzieścia pięć lat, był schludnie i elegancko ubrany. Wygląd bardzo dobrze o nim świadczył, a zielony i ewidentnie drogi krawat przedstawiał go wszystkim jako Tadeusza Smith’a. – Powtórzenie (czasownik + rzeczownik odczasownikowy). Poza tym jak krawat może przedstawiać? Miał doczepioną karteczkę z nazwiskiem właściciela czy ktoś to nazwisko na nim wyszył?

Niektóre rzeczy zmieniały się zbyt szybko, jak dla starych i przesiąkniętych tradycją umysłów. – Podkreślenie zbędne; zobacz, że po jego usunięciu zdanie ma lepsze brzmienie.

Rozumiem, że młodzieniec cytuje tekst piosenki, ale kreujesz te cytaty na jego naturalne wypowiedzi. Czy jego znajomi nie mają nic przeciwko, że wciąż rymuje? Powinni jakoś na to chociaż zwrócić uwagę.
Po chwili zaczyna rymować i Brown. To zabawne, dość groteskowe, a jednak wśród gentelmanów ktoś mógłby przynajmniej zażartować, że to całkiem trafione rymowanki. Ludzie zwracają w towarzystwie uwagi na takie rzeczy, nie sądzisz?

- Tak mi wstyd, strasznie wstyd, lecz coś mnie drażni w niej… - mężczyzna spojrzał na chłopaka spod krzaczastych brwi. To wyznanie ani trochę go nie zdziwiło. – Słowa należą do młodzika, a dopisek narracyjny odnosi się do Browna. Musisz umieścić go w nowej linijce, inaczej wprowadzasz zamieszanie.

(…) mężczyzna wzruszył ramionami i uparcie patrzył przed siebie, mimo iż w środku był wielce rad ze swojego planu.
Młodzieniec nic się nie odzywał, ale głęboko zastanawiał się nad słowami bardziej doświadczonego towarzysza. Mimo iż miał odmienne zdanie (…).

Brakuje mi wątku o miłości do pieniądza, która miała zgubić Vatora – skoro już o tym wspomniałaś w tekście, to tym bardziej liczyłam na nieco bardziej rozwiniętą, wielowątkową miniaturę, a ostatecznie skupiłaś się tylko na tekście piosenki. Pewne było, że zmierzę się z historią o miłości, bo taki wybrałaś utwór muzyczny, ale spodziewałam się czegoś mniej wymownego niż dialog będący cytatami. Czuję się nieco rozczarowana, jakbyś poszła na łatwiznę.
Natomiast podobają mi się opisy – potrafisz poniekąd oddawać w nich emocje, nie eksponujesz przesadnie i raczej stawiasz na czyny postaci niż opisy wewnętrzne, które mogłyby banalizować bohaterów. Czasem powtarzasz konstrukcje zdań, używasz podobnych zwrotów czy spójników, przez co stylizacja może wydawać się nierozwinięta.
Zdecydowanie nie przekonały mnie rymowane wypowiedzi, o których już wspominałam, ale całość oceniam raczej na plus. Dobre wrażenie zrobiło na mnie zakończenie – wykorzystanie tytułu pracy – oraz różnorodność wprowadzonych postaci, ale podstawowe błędy takie jak brak przecinków przy imiesłowach (których było masę; a w ogóle lubisz nadużywać imiesłowów – miałam wrażenie, że pojawiały się w większości zdań) czy błędne zapisywanie dialogów… Wiesz, takie rzeczy rażą wprawione oko. Jeżeli więc chcesz w przyszłości pisać (a powinnaś, bo idzie ci naprawdę nieźle!), to pracuj głównie nad techniką.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
– ogólny styl (3,5/5)
– pomysłowość (6/10)
– logika i spójność (7/10)
– bohaterowie (7,5/10)
– strona techniczna (7/10)
Łącznie: 35/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Tą interpretacją mnie zaczarowałaś. Umiejętne stosowanie tekstu piosenki w dialogach bohaterów jest według mnie trudne i trzeba wiedzieć, kiedy jakie słowa wpleść, aby niosły za sobą logikę i zarazem nie były bezsensem. Piosenkę „Bo to się zwykle tak zaczyna” dobrze skomponowałaś z całością. Przytoczę jeden fragment, który jako jedyny wydał mi się zbyt humorystyczny i niepasujący do fabuły:
            - Tak mi wstyd, strasznie wstyd, lecz coś mnie drażni w niej… - mężczyzna spojrzał na chłopaka spod krzaczastych brwi.
Młodzieniec wstydził się, że irytuje go dziewczyna? Tak z tego wynika. Nie mogę jednak odejmować punktów za powyższy komizm, gdyż tak właśnie śpiewał Tadeusz Olsza.
– ogólny styl (4/5)
Czytało się dobrze z powodu klarownego pióra pisarskiego. Niestety brakło fabularnego tła, dokładniejszego zarysu miejsca, które jako tako pojawiło się na początku i na końcu opowiadania. Biblioteka w sumie została przedstawiona tylko jako nazwa „biblioteka”, o jej wyglądzie nic nie ma. O czasie również. Chodzi mi o klimat fabuły, gdyż pióro samo w sobie jest całkiem przyzwoity.
– pomysłowość (5/10)
Pomysł dość przeciętny – podwieczorek u pana Tailora nie wywoływał u mnie zbytniego zaciekawienia. Dopiero ożywiłam się, odnajdując cytaty z piosenki w rozmowie między młodym Smithem a panem Brownem (i w jednym miejscu wysokim brunetem, bo zapytał: „Który raz?”) Można było się domyślać, że starszy człowiek udzieli jakiejś rady młodemu, iż nawiąże się między nimi jakiś kontakt. Stawiam pięć punktów, z jednej strony ciekawym tematem jest para kochanków – zdruzgotany Smith i jego piękna dziewczyna oraz starszy człowiek mający sporo ciekawego do powiedzenia, a z drugiej strony niezjawienie się postaci powodujących u czytelnika zdziwienie/szok/jeszcze większe zaciekawienie jest neutralnym, można by nawet rzec suchym zjawiskiem.
– logika i spójność (8/10)
Z logiką w porządku, nie dopatrzyłam się irracjonalności. Spójność jest nieco zachwiana z powodu faktu, iż w historii opisano tylko jedną scenę z tej biblioteki i ma się wrażenie, jakby poza nią świat nie istniał. Nigdzie indziej akcja się nie rozgrywa, bohaterowie „nagle” znaleźli się na podwieczorku. Piszę „nagle”, bo ta scena jest już na samym wstępie i kończy się w tym samym miejscu. Niby nie jest źle ani tym bardziej tragicznie, ale no, odbiór jest lekko niestabilny.
– bohaterowie (7/10)
Kilku bohaterów przewinęło się przez całą opowieść. Najwięcej można powiedzieć o młodym Tadeuszu Smith’ie i panu Brown’ie. Z całą pewnością ten pierwszy był niedoświadczony w kwestiach sercowych, zaś ten drugi, starszy pan z życiowym bagażem miał służyć mu za „mentora”. Kilka cennych informacji zostało umieszczonych – jak wygląda bogaty młodzieniec, jaka jest jego dziewczyna. Dialogi są napisane w luźny, autentyczny sposób i nic nie sprawiało usztywnionego, nierealnego wrażenia, oprócz jednego cytatu z piosenki Olszy, o którym wspomniałam wyżej w pierwszym kryterium.
W tym miejscu mogę jednym zdaniem podsumować całość Twojej historii. Jedyne co ją uratowało to kreatywne, zgrabne wykorzystanie tekstu piosenki w dialogach. Niezwykle wielki atut.
– strona techniczna (5/10)
Tak jak w większości opowiadań pojawia się problem z poprawnym zapisem dialogów: są dywizy (-) zamiast pauz () i półpauz (–). Ponadto nie stawiamy kropki po zakończonych wypowiedziach bohaterów.
Interpunkcja też prosi o poprawę – brakuje przecinków między poszczególnymi czasownikami. To tylko dwa z wielu przykładów:
rzekł mężczyzna siadając we wskazanym miejscu ~ Przecinek między „mężczyzna” a „siadając”.
powiedział pan Tailor podając panu Brown’owi naczynie ~ Przecinek między „Tailor” a „podając”.
Mogłabym wyliczać i wyliczać, jednak nie jestem betą.
Tu na przykład przecinek jest zbędny, między „fotele” a „stojące:
wskazał gestem dłoni dwa wolne fotele, stojące pod ogromnym oknem w rogu biblioteki.
Łącznie: 34/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo