-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#19 Oceny "Niewinność śniegu" Blady Księżyc



Oceny opowiadania Niewinność śniegu Blady Księżyc
Suma punktów 199

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Trudno mi jest ocenić Twoją pracę, bo jest trochę niezrozumiałych fragmentów, przez które nie do końca mogę odczytać Twój pierwotny zamysł.
– ogólny styl (4/5)
Widać, że masz bogaty styl, ale momentami jest zbyt dużo określeń... i piszesz stanowczo za długie zdania, które przez swoją długość są niezrozumiałe. Poza tym używasz bardzo ładnego słownictwa.
Nie pasuje mi tylko określenie „kanały łzowe”, zdecydowanie nie pasuje do Twojego stylu pisania.
– pomysłowość (7/10)
Tu tak samo jak w pierwszym punkcie — wydaje mi się, że Twój pomysł na realizację tematu jest dobry, ale jest trochę rzeczy, których nie rozumiem.
– logika i spójność (2/10)
„Bezruchoma w otchłani wspomnień, oddychająca tylko czasami, szybkimi lecz płytkimi wdechami, jakby wyłącznie dla podtrzymania funkcji życiowych, zastygłych gdzieś w odległych wnętrznościach jej duszy, o lokalizacji trudnej do sprecyzowania, gdzieś na granicach bytu i niebytu, gdzie nie ma ani przestrzeni ani czasu.” — czytałam ten fragment zdania kilka razy i wciąż uważam, że jest bez sensu (przy okazji: przydałoby się skrócić zdanie, bo jest zdecydowanie za długie).
„nie tak starych, ale pamiętających, tak jak ona, o tym, co ich.” — musiałam przeczytać kilka razy, żeby zrozumieć ten fragment.
 „(...) nie mogąc, nie chcąc spojrzeć na siebie, myślała o słonecznym uśmiechu losu (...)” — nie można na siebie spojrzeć.
„myślała o słonecznym uśmiechu losu, nie słysząc w nim drwiny, o pomyślnej odmianie bytu, nie bacząc na jej ironię, zatapiała się w świecie bogactwa, nie rozpoznając cynizmu w dźwięku rozsypujących się monet, podziwiając idylliczną egzystencję pełną przyjemności w ogrodach wygody, nie czując sarkastycznych powiewów ciepłego wiatru, co rozwiewał jej rude włosy.” — to mógłby być ładny fragment, ale nie wiem, o co w nim chodzi...
„w tych oczach uczuciami jałowych” — nie rozumiem tego fragmentu
– bohaterowie (7/10)
Opisujesz ich w sposób niedosłowny, co z jednej strony mi się podoba, bo nie podajesz informacji typu „ona nazywała się Kasia, a on Tomek”, a z drugiej mnie trochę drażni, bo mało można powiedzieć o postaciach bez streszczania tekstu i już chyba wolałabym garść banalnych informacji... Przez te wszystkie metafory trudno mi wyobrazić sobie bohaterów jako prawdziwych, trójwymiarowych ludzi.
– strona techniczna (5/10)
Są błędy interpunkcyjnie, niekiedy utrudniające zrozumienie tekstu.
Zdecydowanie nie podoba mi się nadmiar wielokropków pod koniec — według mnie powinno ich być zdecydowanie mniej.
+bezruchoma -> nieruchoma, przyspieszał swe tępo -> tempo
Łącznie: 29/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Słowa piosenki zostały wplecione w zdania tekstu, nie są to cytaty, i muszę przyznać, że całkiem nieźle wpasowuje się to w zamysł autorki na tekst.
– ogólny styl (3,5/5)
Opowiadanie jest napisane w specyficzny sposób, który można by nazwać epiką liryczną. Bardzo trudno pisać w taki sposób, bawić się składnią, bawić się słowami, dobierać w sposób niekonwencjonalny, czarować słowem, pisać metaforycznie. Trzeba mieć b. dobry warsztat i bardzo dobry pomysł. Tutaj nie zawsze to działa. Np. w pierwszym fragmencie człowiek ma wrażenie, że kobieta musi siedzieć na zewnątrz (te wichry, te sosny), ale potem okazuje się, że jednak przy kominku. Ale ogólnie wielkie brawa za odwagę i za próbę, bo nie jest źle. Czasem coś zgrzyta, pewnie, np. niektóre zdania są po prostu za długie i niepotrzebnie pokomplikowane (spore problemy np. z poprawnym użyciem imiesłowów), a czasem wręcz niezrozumiałe („i sosen, jakby chciały je od ich ciemnozielonych, kłujących tułowi oderwać” – o co chodzi?), ale ogólne przesłanie da się wyczytać. Niespełniona miłość, która pewnie była tylko jednostronna, opisana sposób w niekonwencjonalny.
– pomysłowość (8,5/10)
Pomysłowy jest przede wszystkim sposób przedstawienia tematu. Dzięki stylistyce czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w czyimś marzeniu sennym, w fantastycznej rzeczywistości, nie do końca zrozumiałej, raczej nieprawdziwej. Wszystko wydaje się wręcz mistyczne. No i do tego wszystkiego bardzo pasuje śnieżna, zimowa otoczka, zwiększająca jeszcze wrażenie ulotności, nieprawdziwości. A jednocześnie uczucie bohaterki jest jak najbardziej prawdziwe i czuć to, jak zastyga ona na wieczność.
– logika i spójność (7/10)
Pozornie tekst jest dość chaotyczny i częściowo jest taki naprawdę – np. w pierwszym fragmencie mam wrażenie, że zostały nieco pomieszane opisy miejsc na zewnątrz i wewnątrz. Ale ogólnie tutaj chodziło o to, żeby płynąć, i to szybko, a nie, żeby było logicznie. Uczucia nie są logiczne i to autorce udało się pokazać. Nie wiemy nic o chronologii, ale to też nie ma tutaj znaczenia.
– bohaterowie (8/10)
Bohaterami mógłby być każdy i nikt. Nie są oni właściwie w żaden sposób określeni, nie można powiedzieć o nich nic charakterystycznego, tylko to, jak się wobec siebie zachowują (za pomocą metafor do zimy można wiele wyczytać), co mi się podoba.
– strona techniczna (8/10)
Dialogów brak, jeśli chodzi o interpunkcję, jest ona dość alternatywna, tzn. często przecinki stają w dziwnych miejscach – nieco za dużo ich tam, gdzie być nie powinno, a za mało tam, gdzie są niezbędne. To jest trochę wybijające z rytmu, szczególnie że w ten tekst należy się wczytać. Z ortografią jest w porządku. Zapis mógłby być lepszy, ale to problem wszystkich opowiadań.
Łącznie: 39/50 punktów

Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Gdy pierwszy raz przeczytałam tekst piosenki, pomyślałam: jaka piękna! Przecież na jej podstawie dałoby się ułożyć naprawdę interesującą historię miłosną. Tymczasem jednak spotkało mnie gorzkie rozczarowanie.
— ogólny styl (1/5)
Mam wrażenie, że starałaś się stylizować początek na ciut starszy tekst, ale wyszło śmiesznie. To samo z licznymi, wydumanymi metaforami i przymiotnikami — miało być epicko, ale no cóż...
— pomysłowość (4/10)
Powiedz mi, czy inspirowałaś się może "Lodem" Dukaja? Widziałam pewne podobieństwo w doborze słownictwa i kreacji postaci.
Dałabym więcej punktów za kreatywność, gdyby nie to, że nie wiem, co się właściwie w tym opowiadaniu wydarzyło i o co tutaj, do diabła, chodzi. Znaczy, oczywiście, podoba mi się pomysł kreacji dziewczyny z pierwszego akapitu, ale im dalej w las, tym gorzej...
— logika i spójność (0/10)
Okej, już tłumaczę, dlaczego w tym punkcie nie przyznałam Ci żadnych punktów. Częściowo napisałam o tym powyżej, więc tu tylko trochę rozwinę.
Twoje opowiadanie to totalny chaos. Nie wiadomo, do czego to zmierza, o co tu chodzi, poza tym, że jakiś mężczyzna idzie i jakaś kobieta siedzi na śniegu i pije wino. Końcówka już w ogóle mnie zdezorientowała i tylko moje brwi wędrowały coraz wyżej. Zdecydowanie przesadziłaś z epickością, a zapomniałaś całkowicie o czymś tak prozaicznym jak fabuła i sens opowiadania. Dla mnie to opko nie ma żadnego sensu, jest zlepkiem scen i zdań, dlatego trudno mówić o jakiejkolwiek logice i spójności. — bohaterowie (0/5)
Jakie były relacje między bohaterami? To takie coś w ogóle istnieje?
— strona techniczna (8/10)
Masz spory problem ze stawianiem przecinków przy imiesłowach przysłówkowych.
Łącznie: 15/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
W końcu coś, co można nazwać interpretacją piosenki. Nie jest to wklejenie tekstu utworu w dialog, tylko faktyczne opisanie historii, za co naprawdę ogromny plus. Tak właśnie wyobrażałam sobie formę tego konkursu.
– ogólny styl (0/5)
Język opowiadania jest, co tu dużo mówić, koszmarny. Czasem mówię, że nie każdy może być Thomasem Mannem, więc powiem to i w tym wypadku. Jeśli nie umie się budować zdań wielokrotnie złożonych, nie tracąc przy tym na sensie, to się tego nie robi. Momentami naprawdę trudno było mi przebrnąć przez ten bełkot i słowotok, który nie niesie ze sobą właściwie żadnej treści. A gdyby zabrać choć trochę tych zbytecznych, kwiecistych ozdobników, czytałoby się to nawet nie o niebo, a o dwa lepiej.
– pomysłowość (5/10)
Jeżeli przedrzemy się przez ten słowotok, to pozostaje nam zwyczajna historia o kobiecie porzuconej przez mężczyznę, czyli w zasadzie mamy do czynienia z tym samym, co przedstawione jest w piosence „Śnieg”. Domyślam się, że główną siłą tego opowiadania miały być bardzo kwieciste opisy, ale, niestety, nie wyszło.
– logika i spójność (2/10)
Wyłapanie właściwego sensu w opowiadaniu umożliwiła mi w zasadzie tylko piosenka, co, niestety, nie najlepiej świadczy o samej budowie tekstu. Jeżeli ktoś chce stwierdzić, że to wina czytelnika, że nie zrozumiał, to proszę, ale ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się bierze za pisanie, to warto, żeby umiał jasno wyrażać swoje myśli.
No ale dobrze. Jeżeli już się skupimy na właściwych wydarzeniach, to mamy do czynienia z kobietą, która najpierw była z pewnym mężczyzną, a potem została przez niego porzucona. Pod względem logicznym nic nie zostało tu zaburzone.
– bohaterowie (4/10)
Bohaterowie, z którymi mamy do czynienia, są dość archetypowi: porzucona, nieszczęśliwa i  zakochana kobieta oraz pozbawiony uczuć mężczyzna. Trudno powiedzieć mi na ten temat cokolwiek więcej, ponieważ resztę utworu stanowi próba jak najbardziej poetyckiego opisania tych uczuć. A szkoda, bo z samego tekstu piosenki można wyciągnąć więcej na ten temat.
– strona techniczna (7/10)
Istnieje spora różnica między słowem „tępo” i „tempo”, dlatego przed wysłaniem pracy gdziekolwiek warto sprawdzić, czy na pewno użyło się tego odpowiedniego wariantu. Cieszy mnie jednak bardzo to, że zdania, mimo że tak długie, są poprawne pod względem interpunkcyjnym. Za to, naprawdę, moje szczere uznanie.
Dywiz nie pełni funkcji (pół)pauzy i nie można tych znaków stosować wymiennie.
Łącznie: 22/50 punktów


Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (1/5)
B.        Ogólny styl (2/5)
C.        Pomysłowość (2/10)
D.        Logika i spójność (1/10)
E.        Bohaterowie (2/10)
F.         Strona techniczna (3/10)
Łącznie: 11/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że zacznę od BARDZO istotnej uwagi. Piszesz zbyt długie zdania. Takie w których można się zgubić już w połowie.
Co dalej? Twój tekst nie jest wyjustowany, ale ma akapity z wcięciem tekstu. Twoje opowiadanie to tak naprawdę jeden wielki opis. Użyłaś tak wielu „poetyckich” porównań, metafor… Ja się poczułam obezwładniona. Mimo tych dokładnych opisów kompletnie nie mogłam sobie wyobrazić tej scenerii. O bohaterach nie wiem praktycznie nic. Jak wyglądają? Jak mają na imię? Co się tak właściwie między nimi wydarzyło?
Zabrakło kilku przecinków. Czasami nie dałaś spacji pomiędzy słowami, ale to pewnie przez przypadek.
Uczciwie mówię, że byłam bardzo ciekawa i zaintrygowana tytułem Twojego opowiadania i odrobinę się zawiodłam. Myślę, że trochę przedobrzyłaś. Czasami mniej znaczy więcej.
Co mogę powiedzieć na koniec? Pisz jak najwięcej. Daj komuś postronnemu swoje teksty do przeczytania. Możesz nawet zgłosić się do bety. Jeżeli lubisz pisać, to nie poddawaj się. I pamiętaj – trening czyni mistrza!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!
Brak justowania tekstu wcale nie robi na mnie dobrego wrażenia.

Bezruchoma w otchłani wspomnień, oddychająca tylko czasami, szybkimi [przecinek] lecz płytkimi wdechami, jakby wyłącznie dla podtrzymania funkcji życiowych, zastygłych gdzieś w odległych wnętrznościach jej duszy, o lokalizacji trudnej do sprecyzowania, gdzieś na granicach bytu i niebytu, gdzie nie ma ani przestrzeni [przecinek] ani czasu. – Po pierwsze: nieruchoma. Po drugie: naprawdę doceniam tę pompatyczną stylizację pełną metafor, ale pomówmy trochę o ich sensie. Jak funkcje życiowe podtrzymywane przez wdechy mogą zastygać w duszy? Funkcje życiowe i wdechy nie są pojęciami abstrakcyjnymi, ale analitycznymi, doświadczalnymi. W zestawieniu z nieempiryczną duszą kompletnie do siebie nie pasują i tworzą tylko ładnie brzmiący bełkot. Po trzecie: to zdanie jest niemiłosiernie długie. Dobrze takie wyglądają – jedno czy dwa – na cały tekst, ale u ciebie prawie cały prolog składa się z bodajże trzech-czterech takich kolosów, które trzeba czytać po trzy razy, aby cokolwiek z nich wynieść. Na początku może to robić wrażenie, ale na dłuższą metę męczysz czytelnika, który musi przyswajać tekst w stałym skupieniu. Nie ma tu tej lekkości, która przecież powinna iść w parze z poetyckością.

Wichry huczały wokół [przecinek] porywając w górę, [zbędny przecinek] niczym tiulową zasłonę, płatki skrzące się w świetle księżyca, jak gwiezdny pył [przecinek] i tarmosząc gibkimi czubkami sosen, jakby chciały je od ich ciemnozielonych, kłujących tułowi oderwać, [przecinek zbędny] i posłać w czarne ramiona tej zimowej [przecinek] bezgwiezdnej nocy. – Aczkolwiek trzeba przyznać, że masz bardzo plastyczne opisy. Ładnie obrazują otoczenie i tworzą odpowiednią atmosferę. Tylko gdyby gdzieniegdzie postawiona została kropka, też nie stałaby się większa krzywda.

Wspomnienia naokół wystrzeliwały i gasły, niczym iskry próbujące ujść przed zaborczą [przecinek] a gorącą miłością ognia, która zbyt je pali, by mogły pozostać w niej skąpane, a której brak tak rychło prowadzi je do zguby.

Palcami, mimowolnie, jakby w automatycznym, ze świadomości wyjętym geście, [przecinek zbędny] przesuwała niemrawo po nóżce kieliszka tak gładkiej, tak smukłej, że wręcz zdawałoby się, iż możliwej do złamania przez tę pieszczotę niegroźną [przecinek] a na wpół niedbałą. – Ech, synonimy… Lejesz wodę, i to tak dość ostro.

I wówczas, jakby ta podpora pełnej trunku czary była drogą dla jej myśli, pobiegły one równie prędko [przecinek] co niekontrolowanie w stronę krain nie tak odległych i nie tak starych, ale pamiętających, tak jak ona, o tym, co ich. – Wiesz co w tym momencie przekazuje mi to zdanie? Że JEJ myśli pobiegły w stronę KRAIN (o których ona przecież myśli!) pamiętających tak, jak i ona pamiętała... Ale przecież to krainy z jej myśli, więc… Lol. Wiem, że ładnie brzmi, ale ładne brzmienie to nie wszystko.
Mimo tych uwag naprawdę podoba mi się atmosfera, którą tu wprowadzono. Trochę przekombinowana, ale nadal klimatyczna.

W kolejnej odsłonie okazuje się, że całe opowiadanie zostało wystylizowane tak pokrętnie. Rety, myślałam, że tylko wstęp, a tu proszę, konsekwentnie, do końca, a przy tym coraz bardziej topornie. W dodatku z potknięciami interpunkcyjnymi, które w tak wielokrotnie złożonych zdaniach czasem tylko mieszają sens, ale za to zawsze odbierają przyjemność z czytania, zmuszają do tego, aby przeczytać całość raz jeszcze. Opanuj swoje przecinki. Ucz się zasad ich dotyczących, a dopiero wtedy decyduj się na tak kolosalne zdania.

Gdzieś w oddali słychać było dzwonki sań [przecinek] a gałązki bzów przymarzały do jej palców. – Przede wszystkim musisz dowiedzieć się, kiedy stawia się przecinek przed spójnikiem „a”, a kiedy nie, ponieważ takich błędów znalazłam jeszcze kilka. Pomoże ci w tym link: http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-a.

A on szedł. I, nie dostrzegając śladów zostawianych przez niego [logiczne, że jego], wraz z nim poszło jej życie, niepostrzeżenie gnijąc w iluzji bogatych krain, gdzie szczęście kwitnie bujnie jak kwiecie [przecinek] a nie zna się łez innych niż deszcz. – Technicznie rzecz biorąc, deszcz to nie łzy. Nie znając łez, nie wiedziałoby się, że deszcz można w ogóle do nich porównać. Poza tym jak jej życie (rzeczownik mocno abstrakcyjny) mogło dostrzegać ślady i gdzieś sobie pójść (dokąd?) Ona mogła, ale samo życie? No nie bardzo; nie wiem, co chcesz przekazać. Pamiętaj, że nie siedzę w twojej głowie i nie każda myśl, którą ty w niej masz, będzie dla mnie zrozumiała, jeżeli zapiszesz swoją wizję tak pokrętnie, do przesady metaforycznie.

Trwając u boku panicza marzeń [przecinek] jej żywot przyspieszał swe tępo i w miejscu mijał szybciej, stopniowo obracając się w pył, niezauważenie odchodząc w nicość, jakby nigdy nie istniał. – Co? Jej życie minęło szybko, odeszło w nicość, jakby nigdy nie istniała, bo trwała przy boku faceta swoich marzeń? Tak? O to chodzi? To ona jeszcze żyje czy już nie? Jestem gdzieś na ziemi, realnie, czy już w jakiejś alternatywnej, pośmiertnej krainie?

Nieświadoma nieuchronności fizycznych właściwości Wszechświata, [przecinek zbędny] wierzyła w wieczność, niezmienność, nieprzemijalność i nieśmiertelność jej wizji. – Ach, te synonimy… Zapędzasz się.

Niespodziewanym było dla niej nagłe zatrzymanie się i choć chciała, nie mogła iść dalej, bo nie miała już w jaki sposób. – Chwilę temu czytamy, że bohaterka nie chce się zmieniać, wierzy w wieczność swoich wizji o idylli, a teraz jednak niespodziewane było dla niej zatrzymanie się… Przecież ona z takim myśleniem ciągle stała w miejscu! Więc o co chodzi? Teraz dopiero to powinna ruszyć…
A właśnie… Dopiero teraz (o wiele za późno!) dociera do mnie, że mowa o rozstaniu. Do tej pory nie wiedziałam, czego się chwycić, wyłapując sens.

On jednak tylko szedł, więc chciała go zawołać, ale nie miała już ani gardła, ani strun głosowych, ani ust, chciała pochwycić jego dłoń, ale nie miała już własnej, chciała pobiec za nim, ale nie miała już stóp [przecinek] ni nóg, chciała na niego po raz ostatni spojrzeć i zapłakać, lecz nie miała już ani oczu, ani kanałów łzowych. – To mi się akurat podobało. + Kanalików łzowych. 
W bardzo nietypowy sposób opisujesz rozstanie, pustkę. To jest poniekąd przejmujące, subtelne, finezyjne, ale dużo też w tym tautologii, niepotrzebnych powtórzeń. Przy pisaniu tak górnolotnym i wyrafinowanym, trzeba uważać, by się nie zamieszać i nie zamieszać przy okazji w głowie czytelnika. Bo to nie jest zła koncepcja – ładnie obrazujesz słowem, wykorzystujesz wiele środków stylistycznych, a jednak moim zdaniem czasami przesadzasz i mącisz.

Oszronione rzęsy opadały powoli, białymi wachlarzami ciężkimi od znużenia, senności i rozczarowania, czekając na żal, skryty na dnie jego oczu, żal którego widok nie nadchodził (…). – Te rzęsy czekały na żal? No bez przesady…

Więcej uwag nie mam, do końca było już dobitnie, atmosferycznie i nic więcej mi nie przeszkodziło w odbiorze. Przyznam szczerze, że aby zrozumieć niektóre akapity, musiałam przerabiać je kilkukrotnie, na głos. (Szczególnie aż do momentu, w którym napisałam, że w końcu domyślam się, o czym jest twój tekst, czyli gdzieś aż do ¾ jego części). Musiałam czytać powoli, bo ten tekst trzeba właśnie przyswajać okropnie powoli i dodatkowo – wielokrotnie.
Część opisów zdecydowanie pomaga się wczuć, a część sprawiała, że nie wiedziałam, co sądzić, jak się odnieść do nich, miałam bardzo mieszane uczucia. Czasem miałam wrażenie, że chcesz mnie utopić, ale – na plus – nie zauważyłam ekspozycji; nie wyrażono niczego wprost. „Domyśl się” – czytając ten tekst, wciąż miałam wrażenie, że szepczesz mi do ucha tę znienawidzoną przez mężczyzn formułkę. No i praca pobudziła mój mózg do działania. Tylko że trochę za mocno, no bo w końcu co to za przyjemność z czytania, gdy trzeba niektóre fragmenty badać kilkukrotnie?
Świetnie sprawdzasz się w zachowaniu jednego tempa przez całą opowieść. Tutaj akurat ciągnie się niemiłosiernie, ale tak miało być; ważne, że zachowano konsekwencję. Tempo jest powolne, bo i akcji nie ma. Fabularnie nie zostałam zaskoczona, motyw prawdopodobnie zerwania ubrano w tak poetycką formę, że bardziej się chyba nie dało, ale ta forma robi wrażenie. Czasem, jak się przedobrzy, to efekt końcowy wychodzi… nijako. U ciebie nie było nijako, ale powoli zaczynałam przewracać oczami, więc tekst balansował na krawędzi dobrego smaku i kiczu. A chociaż kilka elementów mi nie siadło, to wciąż widzę w twojej pracy więcej plusów niż minusów.
Na końcu dodam coś jeszcze o zbieżności z tematem konkursu – nie mam się do czego przyczepić. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się, jak delikatnie wpleciono utwór i jego przekaz.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (3,5/5)
– pomysłowość (9/10)
– logika i spójność (8/10)
– bohaterowie (8/10)
– strona techniczna (7,5/10)
Łącznie: 41/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Klimat został w pełni zachowany, a tematyka niczym nie odbiegała od piosenki. Słowa nie były cytowane, za to ogólne przesłanie i odczucia mężczyzny (panicza) oraz biednej, wykorzystanej przez niego dziewczyny bardzo dobrze zobrazowane. To według mnie jedna z najlepszych interpretacji piosenki w tym konkursie, bo widać, że piosenka „cały czas żyła”.
– ogólny styl (4/5)
Styl czasem zgrzytał z powodu zbyt długich zdań, przez co trudno było się połapać, o co chodzi. Słownictwo bardzo bogate i mogę Ci pozazdrościć takich poetyckich, trafnych porównań. Opis zimy bajkowy, a opis dziewczyny – niesamowicie autentyczny, dlatego dało odczuć się całą atmosferę mimo dwóch stron. Budujesz w ten sposób istniejące rzeczywiście miejsce. Praca skradła moje serce z powodu prawdziwości sytuacji, bohaterów i zimy.
– pomysłowość (9/10)
Jako że opowiadanie zostało mocno „podpięte” pod piosenkę, nie mogę zarzucić braku pomysłu, który był niezaprzeczalnie, gdy tworzyłaś w pracy interpretację utworu swoimi słowami i starałaś się wiernie odzwierciedlić nastrój.
– logika i spójność (9/10)
Zważywszy na fakt, iż opowiadanie zostało wyraźnie skomponowane do piosenki i nie wychodziło poza ramę, nie mogę mieć zarzutów do niespójności.
Co do logiki odkryłam jeden błąd:
Tam on szedł. Był oszalały, na wpół pobladły i wiądł.
Wynika z tego, że mężczyzna wiądł. Nie wiem, o co chodziło z tym więdnięciem.
– bohaterowie (8/10)
Tak jak w piosence mamy dwójkę bohaterów – bogaty mężczyzna, który zabrał dziewczynę do swojego domu i wykorzystał ją, a potem porzucił na zimnym dworze. Doskonale odczuwałam razem z nią nadzieję, bezsilność i wewnętrzną rozpacz, kiedy zamarzała na śniegu. Z pewnością uroku dodawał wszechwiedzący narrator opisujący odczucia niewiasty, a na końcu jej śmierć. Natomiast panicz to egoista nie myślący o potrzebach innych i zachowujący się samolubnie.
Czytając tekst piosenki Śnieg powstałej w 1911 r., czułam obrzydzenie do mężczyzny oraz żal wobec dziewczyny. Identyczne emocje mną targały podczas czytania Twojej „nowoczesnej” tj. „dzisiejszej” pracy, za co mogę wyrazić duże uznanie dla Ciebie.   
– strona techniczna (7/10)
Jak wspomniałam wyżej, długie zdania powodują zdezorientowanie i trudność w wyłapaniu przesłania. Było ich kilka, w dwóch miejscach można było zmęczyć się taką długością.
Z ortografią jest dobrze, nie ma literówek.
Interpunkcja lekko wymknęła się spod kontroli. Brak przecinków:
Gdzieś w oddali słychać było dzwonki sań a gałązki bzów przymarzały do jej palców. ~ Przecinek między „sań” a „gałązki”.
Wichry huczały wokół porywając w górę (…) ~ Przecinek między „huczały” a „wokół”.
tępo - tempo
Łącznie: 42/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo