Oceny
opowiadania Septimana Fred14
Suma punktów 192,5
Suma punktów 192,5
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Twoje opowiadanie nie jest złe,
tylko po prostu... trochę nie na temat. Klimat w Twoim tekście jest ciężki,
podczas gdy piosenka, którą wykorzystujesz, jest lekka i przyjemna.
– ogólny styl (3/5)
Styl masz całkiem niezły, choć
momentami trochę pretensjonalny. Nie podoba mi się nazywanie bohaterów ich
kolorem włosów, oczu czy wiekiem — to świadczy o ubóstwie językowym autora. O
wieku bohatera czy jego wyglądzie można poinformować czytelnika w zupełnie
inny, znacznie ciekawszy sposób.
– pomysłowość (6/10)
Podoba mi się, że bohatera
nazywasz po prostu Adrian K. (ten zabieg kojarzy mi się z „Procesem” Franza
Kafki), a także wykorzystanie motywu snu w tekście do ukazania stanu
psychicznego bohatera. Tyle że ten motyw romantyczny jest nieco... oklepany, że
tak powiem, nie kupuję go.
– logika i spójność (10/10)
Nie zauważyłam nic
nielogicznego w Twojej historii.
– bohaterowie (6/10)
Do głównego bohatera raczej się
nie mogę przyczepić, podobnie jak do tajemniczego A. (czyżby alter ego
bohatera?). Trochę za mało mówisz czytelnikowi o Adeli — skoro główny bohater
nie może o niej zapomnieć, przydałoby się więcej konkretów, żeby postać była
bardziej, że tak powiem, namacalna. Jakieś cechy charakterystyczne, które
utkwiły głównemu bohaterowi w głowie: sposób poruszania się, kolor oczu, styl
bycia, sposób mówienia...?
– strona techniczna (5/10)
Nie rozumiem, dlaczego
wypowiedzi napisane są kursywą. Przed znakami interpunkcyjnymi takimi jak
przecinek, wykrzyknik, kropka, znak zapytania nie stawia się spacji. „Ci” jako
zaimek wskazujący pisze się małą literą. Brakuje kilku, może nawet kilkunastu
przecinków. Dialogi zapisuje się za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 31/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
Wykorzystanie piosenki jest
dobre, przewrotne. W oryginale wszelkie pozostałe dni są niczym, liczy się
tylko niedziela, w której można zapomnieć o rzeczywistości, odprężyć się…
Niedziela jest dniem, na który się czeka, jest dniem radosnym. W opowiadaniu
dzień kończący tydzień również ma być dla autora bardzo ważny, to w końcu
dzień, w którym ma zostać spełnione jego największe marzenie. I tak się staje,
choć w klimacie zupełnie innym niż beztroski ton piosenki, a i – śmiem sądzić –
niezgodnie z wyobrażeniami Adriana.
– ogólny styl (2/5)
Tekst jest zapisany dość
specyficznie. Podzielony jest na dni, choć nie wszystkie fragmenty są nazwane
kolejnymi dniami tygodnia. Z niewiadomego powodu dialogi zapisane zostały w
bardzo nietypowy sposób, co powoduje lekki miszmasz, gdyż niemal w ten sam
sposób zapisywane są myśli Adriana. Jeśli chodzi o styl, niestety nie powala.
Tło jest bardzo słabo zarysowane, większość stanowią dialogi i ewentualnie
opisy uczuć czy przemyślenia, w niekoniecznie dobrze porozdzielanych akapitach
o baaardzo zróżnicowanej długości.
W oczy rzuca się mieszanie
podmiotów – Adrian a A. – i dość pokraczne konstrukcje zdaniowe. Pojawia się sporo
powtórzeń, nawet w tym samym zdaniu, jak również dziwaczne określenia (np.
„ozwał”) czy błędy gramatyczne. Kilka przykładów: „Beztrosko popijał kawę z
jego kubka z nogę założoną na nogę” – nogą założoną na nogę (ponadto to brzmi,
jakby kubek miał nogi, a nie gość), „Adela nie była przecież na tyle ważna by
się nią zadręczać i.. – TRZASK – kubek wypadł mu z ręki i upadł na podłogę
roztrzaskując się na kawałki” – pierwsza część zdania nijak ma się do drugiej,
to „trzask” zupełnie nie pasuje (o błędach interpunkcyjnych później), „Ty
spełnisz marzenie, a ja odkupię swój czyn haniebny i osiągnę Niebo” – nagle
pojawiający się podniosły styl nie wygląda dobrze, a wręcz przeciwnie… normalna
składnia byłaby lepszym rozwiązaniem, „Rozbity kubek szybko odszedł w zapomnienie
– Adrian szybko podbiegł do drzwi” – powtórzenie „szybko” w jednym zdaniu.
– pomysłowość (7/10)
Pomysł na tekst z pewnością
jest, niestety wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Historia przedstawia
Adriana, oddanego swojej pracy dobrego dziennikarza, do którego niespodziewanie
powraca przeszłość w postaci gwiazdy Adeli, która pewnie była dla niego niegdyś
bardzo bliską osobą. Niestety tylko teoretycznie, bo prócz tego, że mieli swoją
historię jedenaście lat wcześniej, nie wiemy o ich związku (?) nic więcej. Sam
fakt, że autor napisał, iż Adela była i wciąż jest ważna dla Adriana, nie
oznacza, że czytelnik to poczuje. Trzeba to ugryźć nieco inaczej.
Pojawienie się A. – być może
alter-ego, być może jakiegoś wyobrażenia, być może demona – jest z pewnością
ciekawym zabiegiem. Jeszcze lepsze i bardziej przekorne jest rzekome odkupienie
samobójstwa poprzez spełniania życzenia, czym w rzeczywistości okazuje się
zamordowanie głównego bohatera przez dziwnego starca. Zabieg na pewno dobry,
jednak znów z powodu warsztatu i wykonania nie aż tak, jak mógłby być.
Fioletowa śmierć nie do końca przekonuje, jeszcze bardziej klimat niszczy zaś
ta przeklęta, samotna łza, która niemal zawsze pojawia się w „łopkach” w
kluczowych momentach. Ponadto gdyby wiedziało się więcej na temat Adriana i
jego przeszłości z Adelą, a nie tylko posiadało informację, że lubi kawę i jest
dziennikarzem, czułoby się większy smutek czy złość na wieść o jego okrutnej
śmierci. Szkoda, bo pomysł – jak wspomniałam – ma naprawdę duży potencjał.
– logika i spójność (6/10)
Ogólna spójność w opowiadaniu
jest, z pewnością ułatwia to chronologia nadana z góry przez kolejne dni
tygodnia. Niemniej diabeł tkwi w szczegółach, a że styl powalający nie jest, to
i płynności w tekście często brak (np. opis przyspieszenia czasu ze środy do
niedzieli należałoby poprawić). Jeśli chodzi o logikę, nie do końca jasne jest
dla mnie, kiedy dzieje się tekst. Jest wzmianka o Żydach i ulicy Gdańskiej, co
kojarzy się z czasami Konopnickiej, ale jest też wzmianka o milicji, co z kolei
łączy się z komunizmem… Nie wiadomo też, kim jest fioletowy starzec i dlaczego
śmierć przybrała aż tak dziwną formę, do A. można by mieć równie wiele pytań,
ale to akurat dobrze – w końcu o to chodziło.
– bohaterowie (5/10)
O Adrianie niestety nie wiemy
za wiele. Prócz miłości do kawy, dziennikarstwa i, być może, Adeli. Na pewno
nie radzi sobie z życiem poprawnym, ale właściwie to wszystko, co można
powiedzieć. A. jest tajemniczy, dość szalony, inteligentny i z pewnością
niejednoznaczny, co z pewnością jest plusem. Natomiast fioletowa śmierć to
jedynie wykonawca wyroku, a szkoda. O Adeli będącej przyczyną całego
zamieszania nie wiemy właściwie nic i to jest chyba największa bolączka
opowiadania.
– strona techniczna (4/10)
Pojawiły się błędy
ortograficzne (np. „z resztą” zamiast „zresztą”, „chce” zamiast „chcę”, „Ci
romantycy” zamiast „ci romantycy”). Z interpunkcją dobrze nie jest: przed
znakami interpunkcyjnymi często stoją spacje, mamy też dwie kropki lub ich
kompletny brak na końcu zdań. Z przecinkami jest tak sobie: np. bardzo często
nie ma ich w zdaniach, w których pojawiają się imiesłowy przysłówkowe, np.:
„Poniedziałek spędził patrząc na afisz obwieszczający jej recital
popijając czarną kawę z pięcioma łyżeczkami cukru”. Wyjątkowo dziwny jest
zapis dialogów. Wypowiedzi pisane są kursywą pomimo stosowania myślników
(niestety często na przemian z dywizami, co również stanowi błąd). Interpunkcja
w dialogach również niestety pozostawia wiele do życzenia (rozpoczynanie
wypowiedzi wielką/małą literą, znaki interpunkcyjne, itd.).
Łącznie: 28/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Szału nie było, ale źle też nie.
— ogólny
styl (2/5)
Twój styl jest dość suchy i sztywny. Brakuje w nim
przede wszystkich żywych opisów, które by nadały mu plastyczności.
— pomysłowość (8/10)
Tu Ci muszę dać ogromnego plusa za purpurowego starca i
nawiązanie do piosenki — bardzo ją lubię!
Tematyka opowiadania również mi się spodobała, była
dość nietypowa, choć, mam wrażenie, nie do końca wykorzystałeś jej potencjał.
— logika
i spójność (6/10)
Logika i spójność były w miarę zachowane, choć końcówka
opowiadania mnie nieco rozczarowała. Skoro dla A. nie ma rzeczy niemożliwych,
to dlaczego nie mógł po prostu wymazać pamięci o Adeli? Dlaczego do spełnienia
marzenia bohatera trzeba było go zabić?
— bohaterowie (5/10)
— bohaterowie (5/10)
Zabrakło mi szerszego opisu A. Miałam wrażenie, że on
po prostu sobie egzystuje i wypowiada te wszystkie mądrości do bohatera.
Kolejna rzecz, której mi zabrakło, to emocje bohatera.
Nie było ich zupełnie czuć.
— strona
techniczna (4/10)
Dlaczego niektóre zdania w wypowiedziach bohaterów są
zaznaczone kursywą?
W zapisach dialogów nie używa się dywizów, a przed
znakami interpunkcyjnymi (tak, przed pytajnikami też) nie stawia się pauz.
Dzielenie opowiadania na sekcje z osobnymi tytułami
jest trochę dziwne, zważywszy na to, że tekst liczy tylko pięć stron...
Jeszcze jedna uwaga: masz duży problem z interpunkcją.
Czasem brakuje przecinków, czasem pojawiają się w złych miejscach.
Łącznie:
28/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
Bardzo podoba mi się tytuł opowiadania w kontekście
wybranej piosenki; dodatkowo, biorąc pod uwagę zakończenie, wyszła całkiem
ciekawa interpretacja również w obrębie całego tekstu.
– ogólny styl (3,5/5)
Trochę brakło mi akapitów w tekście, przydałoby się
ich kilka więcej. Niekonsekwentnie zapisywane też są myśli bohaterów: czasem
kursywą, czasem nie. Jeżeli już się decydujemy na któryś z możliwych wariantów,
to należy się go trzymać przez cały tekst, a nie co chwilę zmieniać. Poza tym
nie mam jakichś większych zastrzeżeń.
– pomysłowość (7/10)
Podobał mi się pomysł ze zmianami czasu, dodatkowo
zostało to opisane w zgrabny sposób. Najciekawszy jest chyba jednak koncept
postaci A., gdyż można ją zinterpretować na naprawdę wiele sposobów (zwłaszcza
jeśli jeszcze weźmie się pod uwagę, jak go nazywano), i chyba właśnie ona
sprawiła mi najwięcej zabawy podczas czytania. Cała reszta wydarzeń schodzi
przy niej na drugi plan, ale w gruncie rzeczy nie jest to wada opowiadania.
– logika i spójność (6/10)
Trochę brakuje mi dokładniejszego umieszczenia
opowiadania w czasie. Z jednej strony mamy coś, co wygląda na współczesną
redakcję jakiejś gazety i trochę zalatuje pracą w typowej korporacji, a z
drugiej zaś na ulicach pojawiają się dorożki. Przydałaby się jakaś krótka,
nawet zdawkowa informacja na ten temat.
– bohaterowie (7/10)
Ciekawie wyglądała kreacja A., chociaż mam pewne
wątpliwości odnośnie tego, czy to na pewno Bóg go przysłał, gdyż to zachowanie
tak średnio pasuje do obrazu miłosiernego Stwórcy. Przyznaję jednak, że jest to
wyjątkowo ciekawy bohater, z pewnością bardziej interesujący niż Adrian.
Jeśli o niego chodzi, to interesująco wygląda jego
relacja z Adelą (swoją drogą ciekawe jest to, że imiona wszystkich bohaterów
zaczynają się właśnie tą literą). Niby nie widzieli się od przeszło dziesięciu
lat, ale mimo to on cały czas o niej myśli; można łatwo zauważyć, że taka
intensywna praca to forma ucieczki przed tym wszystkim. Ogólnie więc rzecz
biorąc, co do kreacji postaci nie mam większych zastrzeżeń.
– strona techniczna (4/10)
Zadziwia mnie konsekwencja, z jaką stawiano spację
przed znakiem zapytania i wykrzyknikiem, ale nie przed kropką i przecinkiem. Z
czego wynika tak różne traktowanie? Wszystkie te znaki są równe, więc przed
żadnym z nich nie robimy odstępu.
Jeżeli zapisuje się dialogi od myślnika (a nie dywizu,
proszę o tym pamiętać), to wypowiedzi bohaterów nie zaznacza się dodatkowo
kursywą. Poza tym brakowało trochę przecinków.
Łącznie: 31,5/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (2/5)
C. Pomysłowość
(6/10)
D. Logika i
spójność (5/10)
E. Bohaterowie
(4/10)
F. Strona
techniczna (2/10)
Łącznie:
22/50 punktów
Drogi
autorze!
Pozwól,
że zacznę od strony technicznej. Twoje opowiadanie nie jest wyjustowane. Nie
masz wcięć w tekście. Dialogi zapisałeś od dywizów (-), a powinieneś użyć
półpauz (–) lub myślników (–). Dodatkowo tekst, który mówią bohaterzy zapisałeś
kursywą – zupełnie niepotrzebnie. Zabrakło Ci wielu przecinków, miałeś kilka
zbędnych kropek. Pamiętaj, że zaimki piszemy małą literą, chyba że jest to list
– wtedy jak najbardziej wielką. Znalazłam kilka powtórzeń.
Pomysł
na opowiadanie był interesujący. Tylko wykonanie odrobinę niedbałe. Podoba mi
się interpretacja piosenki w tekście. Zabrakło mi lepszej kreacji bohaterów.
Gdyby ktoś kazał mi opisać Adriana, to nie potrafiłabym tego zrobić. Dziwne
albo właściwie nietypowe jest to, że każda z postaci ma imię zaczynające się na
literę „a”. To sprawia, że brakuje różnorodności.
Pracuj
dalej, pisz jak najwięcej, bo trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Przy
tytułach, nazwach „rozdziałów” czy innych częściach tekstu nie stawia się
kropek. Tak samo, jak po kończącym słowie „koniec”. Dodatkowo nie wyjustowałeś
całości. Zdarza ci się dość często sadzić podwojone spacje, mylisz też dywizy z
myślnikami
(http://www.ekorekta24.pl/myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac/).
Od dawna już początek tygodnia nie wydawał się
Adrianowi K. tak męczący. – Szyk ma jednak znaczenie. „Już od dawna”, inaczej
wychodzi na to, że mówisz o „już początku”.
(…) pracą czy
nadmiarem obowiązków i zobowiązań. Pracę
traktował jako hobby, a skrupulatne wypełnianie wszystkich zadań bardzo
ułatwiło mu wczesny sukces zawodowy. Ponadto od piątku mężczyzna rozpoczął
urlop letni i w końcu mógł oderwać się od pracy.
Anzelm zajął się już korektą i.. –
dwukropek ci się przewrócił. Jeżeli chciałeś postawić wielokropek, to składa
się on tylko i wyłącznie z kropek w ilości trzech.
- Do widzenia wielmożny kawalerze, ciesz się urlopem ! – Nie
stawia się spacji przed znakami interpunkcyjnymi.
(…) która dziś
wydawała mu się wyjątkowo pusta. Szare niebo tworzyło kontrast z kolorowymi
kamienicami, których architektura tak bardzo zachwycała mężczyznę. Dziś
jednak (…).
Wiedział [przecinek]
dlaczego się tak czuje, ale odsuwał wytłumaczenie i starał się nie myśleć o przyczynie swojego nastroju. – Nie
musisz wskazywać oczywistości, pozwól mi wyciągać z przyswajanego tekstu
informacje samodzielnie: sama „przyczyna” by wystarczyła, odnosi się do
poprzedniej części zdań. „Swój nastrój” jest kompletnie zbędny.
Wiedział dlaczego się tak czuje, ale odsuwał
wytłumaczenie i starał się nie myśleć o
przyczynie swojego nastroju. Brak pracy
i ta poniedziałkowa bierność, która go dopadła, skutecznie mu to jednak
uniemożliwiły. Skupiał się tylko na wieści, że Adela znów pojawi się w mieście. –
Moment, bo się pogubiłam. Starał się nie myśleć o słabym nastroju, ale
skutecznie uniemożliwiały mu to bierność i brak pracy, mimo to skupiał się TYLKO na tym, że ktoś
przyjedzie. Czyli jednak nie smuci się i nic mu nie uniemożliwia (na pewno nie
skutecznie) tego skupienia… Sztucznie i na siłę próbujesz mi to wmówić, a tak
naprawdę bohater nie ma żadnego problemu.
Poniedziałek spędził [przecinek] patrząc na afisz obwieszczający jej recital
[przecinek] popijając czarną kawę z pięcioma łyżeczkami cukru.
– Kiedy stosujesz imiesłowy przysłówkowe (zakończone na –ąc, –łszy, –wszy), w
zdaniu musi pojawić się przecinek. W tym przypadku nawet dwa.
Podoba
mi się kolejne zdanie. Ta konkluzja o tym, że coś, co się dopiero zaczyna, może
być jednocześnie zakończeniem. Głęboko.
Burza, która rozpętała się we wtorek
[przecinek] skutecznie zakończyła sen
Adriana K. – Podkreślona część zdania to wtrącenie. Rozpoznasz je po tym,
że gdyby je wyciąć, główny sens zdania pozostanie nienaruszony. Wtrącenia
oddziela się od reszty zdania przecinkami z dwóch stron. Pierwszy postawiłeś,
ale zapomniałeś o ostatnim.
Burza, która
rozpętała się we wtorek [przecinek] skutecznie zakończyła sen Adriana K. Ten jednak nie wstawał, czuł się [przecinek] jakby łóżko miało dziś w
sobie magnes, który skutecznie go przyciąga. Nie odnajdywał
też powodu, dla którego miałby wstawać.
– Te powtórzenia nie wyglądają na celowe, a jeżeli takie są, to musisz
wiedzieć, że rozleniwiają tekst i wprowadzają odczucie monotonii. To by w sumie
pasowało do konwencji bohatera-leniwca-nudziarza, ale nie wygląda to
profesjonalnie w oczach czytelnika.
Leżał więc [przecinek] patrząc
w sufit i już od rana myśląc, [przecinek zbędny] i irytując się na zastaną rzeczywistość. – Spójnik „i” nie wymaga
przecinka.
Możliwe, że spędziłby tak cały dzień - [myślnik] trując
siebie negatywnymi myślami i zmieniając się w jeszcze większego nihilistę.
Jednak tego spokojnego głosu, który tak
nieoczekiwanie się odezwał [przecinek] nie
mógł zignorować.
Skończysz jak Ci romantycy. – „Ci”
małą. Zauważ, że to żaden zwrot grzecznościowy, a jedynie skrócona wersja
„tamci”. Dodatkowo zwroty grzecznościowe występujące w prozie piszemy małymi
literami, ponieważ bohater mówi, a w czasie mowy, fonetycznie, nie widać, czy
zwraca się do kogoś wielką czy małą literą. Logiczne. Dalej masz taki błąd:
Obiecuję Ci, że moja obecność okaże się zbawienna.
Leżał jeszcze przez chwilę
[przecinek] patrząc się w sufit. Czy ktoś
właśnie do niego przemówił [przecinek] czy
to tylko jego myśli? A może to sen, mara ? – Niepotrzebna spacja przy znaku
zapytania. Przy powtórzonym spójniku „czy” wymagany jest przecinek.
- Nie [przecinek] to
nie sen.
Człowiek, gdy styka się z prawdą o sobie
[przecinek] zawsze jest tak zdziwiony, a
przecież doskonale zna tę prawdę, która jest mu wygłaszana. Chyba, [przecinek
zbędny] że to moja obecność cię
zaskoczyła, ach… – Pamiętaj, że w zdaniu z dwoma czasownikami (u ciebie: stykać i być) muszą one zostać oddzielone przecinkiem – tak na chłopski
rozum. Chyba że pomiędzy obie części wsadzisz spójnik, który tego nie wymaga
(np. „i”). Zauważ też, że przy moim „chyba że” nie postawiłam przecinka. Dzieje
się tak, ponieważ przy tej frazie (oraz wszystkich podobnych, np. „mimo że”
albo „mimo iż”) następuje tzw. cofanie przecinka i stawia się go po całym
zwrocie, a nie przed „że” (nie stawia się go wcale, jeżeli fraza ta rozpoczyna
zdanie).
Beztrosko popijał kawę z jego kubka
[przecinek] z nogę założoną na nogę.
– Bez tego przecinka wychodzi na to, że to kubek miał nogę… A powinien mieć
ucho. :)
(…) – powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem
Adrian do gościa – brak kropki na końcu zdania. Szyk: imię mówcy
powinno znaleźć się wcześniej; a „do gościa” jest zbędną logicznością (w scenie
występują tylko dwie postaci).
Mieszkanie jednak było
puste. Był całkiem sam w schludnym
małym pokoju, w kamienicy przy ulicy Gdańskiej. Promienie słońca przebijały się przez okno.
Fioletowy fotel było pusty. – Był pusty, chociaż nie radzę… Te powtórzenia
stają się upierdliwe. Świadczą o wciąż nieukształtowanym, słabym stylu
autorskim.
(…) kto jeszcze nie kupił biletów [przecinek]
niech się spieszy (…).
Znów zaczął się irytować [przecinek] myśląc o tym wszystkim.
Adela nie była przecież na tyle ważna [przecinek] by się nią zadręczać i.. [wielokropek] – TRZASK – kubek wypadł mu z ręki i upadł
na podłogę [przecinek] roztrzaskując
się na kawałki. – „Trzask” i „roztrzaskując” tak blisko siebie nie brzmią
dobrze.
- Nawet kawa mi nie wychodzi – rzekł pod nosem Adrian
K. i zirytowany skierował swe kroki w kierunku
łóżka. Ten dzień też miał zamiar przespać. –
Nope. Kursywą zaznaczasz myśli, więc monolog zewnętrzny już bez niej. „Swe”
zbędne, bo logiczne.
Nawet w
tekstach piosenek brakuje ci przecinków… Jeżeli był kopiowany z sieci, to tam
istnieje jeszcze podział na wersy. Ty je ominąłeś, więc musi wkroczyć
interpunkcja:
Ptaszek ćwierkiem daje sygnał
[cudzysłów] halo, w górę nos
[cudzysłów; sugestia: wykrzyknik] i tak
śpiewa [przecinek] jakby wygrał na
loterii los…
A przestało [przecinek] gdy
Adrian rzucił w nie leżącą nieopodal
książką. Spadło na ziemię i rozbiło się.
Mężczyzna rzucił także kilka przekleństw pod nosem (…). –
Ten tekst jest tak strasznie lakoniczny… Czytam o czymś, ale w głowie mam
pustkę, szybko się dekoncentruję, wszystko wydaje się ciekawsze niż historia
Adriana.
Kiedy
coś spada na ziemię, bohater przeklina, to ma przecież miejsce akcja, a u
ciebie brakuje jakichkolwiek emocji z nią związanych. Adrian wydaje się martwy,
papierowy, nijaki. Bez koloru, bez życia. Może taki miał być, może to jakiś
zamysł, może ma nawiązywać do Józefa K., ale nie bardzo jest szansa, by kimś
takim we właśnie takiej opowieści jak twoja przyciągnąć czytelnika. Nie chodzi
o to, że o flegmatykach czy ludziach zmęczonych, bezbarwnych nie warto pisać.
Ale raczej wtedy należy zastosować inne zabiegi literackie, aby nudziarz nie
był jedyną rzeczą, która miałaby ciekawić i przytrzymać osoby z zewnątrz. U
ciebie nie tylko bohater to totalny męczydusza i „cielę na niedzielę”, ale
dodatkowo narrator jest tak zajmujący, że nic, tylko iść spać. W efekcie cała
historia nie robi na mnie żadnego wrażenia. Powaga nie musi iść w parze z
martwotą, a tu tło ginie w bierności, Adrian mógłby zasnąć na wieki, narrator z
taką weną, pasją, zaangażowaniem opisuje wszystko, że uspokoiłby dzieci
cierpiące na zaawansowane ADHD lepiej niż wszystkie medykamenty razem wzięte.
Do tej pory opowiadanie jest mdłe.
Masz trzydzieści lat [przecinek] drogi panie. – Przy wołaczu stawia się
przecinek.
Dalej
pojawia się jeszcze więcej błędów, ale wypisanie ich zajęłoby okropnie dużo
czasu. Pozwolę sobie pominąć te, o których już mówiłam (np. przecinki przy
imiesłowach).
Nie
rozumiem, dlaczego uparłeś się, by wypowiedzi gościa wplatać w narrację, a nie
prowadzić ich od akapitu, jak na dialog przystało. Tekst stałby się bardziej
estetyczny, zrobiłbyś dobrze czytelnikowi.
Tym razem był na łóżku
[przecinek] do którego właśnie wracał
Adrian. Leżał w tym samym, czarnym
stroju rozłożony [przecinek] jakby to
było jego własne łoże [kropka] – Już
ja wiem [przecinek] co ty tam sobie
myślisz w tej twojej głowie! – kontynuował [przecinek] widząc wyraz twarzy Adriana [kropka] – Mam wrażenie, że im więcej
pisałeś, tym bardziej się rozleniwiałeś. Żeby nie stawiać kropek na końcu zdań…
To chyba własna fabuła cię tak zmęczyła, co?
Jak wspomniałem [przecinek] jestem
A. Wiem o tobie tyle [przecinek] co ty wiesz o sobie. Jestem twoją prawdą objawioną, myślą uwolnioną, czasem mówią na mnie Dolorem
[przecinek] bo…
- Nie znam łaciny. [bez kropki] – rzekł wreszcie Adrian – Z resztą [łącznie] nie obchodzi mnie [przecinek] kim jesteś.
– Skoro Dolorem
jest myślą Adriana, to Adrian musi znać łacinę, bo odmienia jego imię w
bierniku… (Po łacinie „dolor” to ból i odmienia się go przez przypadki). Rety.
No i czemu w takim razie „A.”, a nie, na przykład, „D.”? Dalej jednak Adrian
mówi, że nie zna łaciny. Więc o co chodzi? Jego myśl ma jednak własną
samoświadomość, a to kłóci się z tym, co przytacza w wypowiedzi.
Jeżu
Chytrusie, dlaczego z każdym kolejnym zdaniem sadzisz coraz bardziej perfidne,
leniwe błędy, zapominasz nawet o kropkach? Nagle okazuje się, że nie znasz
podstawowych zasad pisania dialogu, „lejesz” również na przecinki przed
spójnikami, o których uczą w podstawówce. Na początku tekstu wydawałeś się
całkiem poprawny i sądziłam, że utrzymasz tę tendencję. A tu psikus.
Mieszasz
też szyk w zdaniach, przez co niektóre wydają się stare, archaizowane albo
jakby wypowiadał je mistrz Yoda:
(…) spokojnym głosem rzekł A.
- Ach. Obaj doskonale wiemy, że moje zniknięcie nie
jest tym [przecinek] o
czym najbardziej marzysz. – No ale o co chodzi temu gościowi? Mówił, że nie
potrafi odczytywać marzeń, więc skąd ta pewność?
Cóż. Jeśli
spełnię Twoje życzenie [przecinek] będę
wolny. Uwolnię się z czyśćca i trafię do
Nieba. Popełniłem straszny grzech, ale Bóg dał mi szansę – jeśli spełnię czyjeś marzenie [przecinek] odkupię swoją winę. – Co? Co tu się stało? Wcześniej była mowa, że
gość to cząstka Adriana, jego myśl, jego prawda objawiona i coś tam jeszcze, a
tu nagle taka cegła w twarz! Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale mam wrażenie, że
wymyślałeś to na bieżąco, nie układając wcześniej żadnego planu na historię, i
to, że A. to jakaś czyśćcowa dusza nawiedzająca Adraiana, to jeden wielki,
nieprzemyślany imperatyw narracyjny. Poza tym jak A. nie może uwolnić się z
czyśćca, skoro siedzi w najlepsze na łóżku Adriana? Nie może być w dwóch
miejscach jednocześnie, a jeśli jest, to powinno być to wyjaśnione fabularnie,
aby czytelnik nie miał wątpliwości.
Z uśmiechem przyjaciela słońce staje w drzwiach.
Dlaczego ? Bo niedziela. A [w] niedzielę
[przecinek] ach!
- Dzień dobry, kim pan jest ? – rzekł Adrian do
staruszka, którego pierwszy raz widział [szyk].
- Zegarmistrz
światła purpurowy – odpowiedział starzec i wyciągnął nóż rzeźniczy spod
płaszcza. Jednym szybkim ruchem wbił go prosto w serce Adriana K. Koszulę nocną, w którą był ubrany [przecinek]
natychmiast zaczęła pokrywać powiększająca się krwista plama. Adrian stał
jeszcze chwilę w osłupieniu. Jego brązowe oczy były szeroko otwarte, a usta lekko drgały [przecinek] jakby próbował coś powiedzieć.
OCH MY FUCKING GOD!
*facepalm.gif*
Już od
początku czułam nawiązanie do Kafki (jakbyś nie mógł użyć innej literki przy
nazwisku, naprawdę…), ale to przekracza wszelkie pojęcie. Zdajesz sobie sprawę,
że Józef K. również został ugodzony nożem? Dobrze, że przynajmniej u ciebie pan
– jak napisałeś wcześniej – „starszy chudy starzec” (jak to w
ogóle kiepsko brzmi) nie przekręcił tego noża dwukrotnie... To jednak niewiele
zmienia, do Kafki ci daleko jak stąd na Pas Edgewortha-Kuipera.
Cała ta
scena to okropna cegła w twarz. Nic jej nie zapowiada i jest wyssana z palca.
Jasne, że suspens jest w cenie, ale jeżeli oglądasz Hitchcocka albo czytasz
Kinga, to wiesz, że napięcia nie buduje się poprzez leniwą narrację i tylko
jedną, końcową scenę. Ono musi narastać przez cały czas trwania utworu, a u
ciebie jest: nic, nic, nic, nic, JEB, koniec.
Dodatkowo
w „Procesie” chodziło o sprawę naprawdę grubego kalibru – ukazanie bezradności
człowieka wobec struktur biurokratycznych, o przestrogę społeczną przed
totalitaryzmem zapisaną stylem, który charakteryzuje chaos, poczucie grozy,
samotności, koszmaru sennego (koszmar jako prawdziwy „koszmar” – nie obecność
jakiegoś niewinnego, sympatycznego i dobrze uczesanego „duszka”), a cały tekst
Franza to cienka granica między oniryzmem i jawą, więc czytelnik jednocześnie
ma świadomość, że to, co czyta, może dziać się naprawdę i przyśnić się. U
ciebie jest za płytko – mamy problem pracoholizmu, przeterminowanej
niespełnionej (albo dawnej) miłości, dobroduszne alter-ego Adriana, które nagle
staje się duszą samobójcy oraz mamy samego Boga, który wchodzi przez drzwi i
morduje rzeźniczym nożem (!), jak w jakiejś taniej parodii.
I nawet
to wszystko (może pomijając akcję z Bogiem) byłoby naprawdę znośnym pomysłem,
gdyby Adrian tak bardzo nie przypominał Józefa K., a narracja była bardziej… no
właśnie jaka? Straszna? Wywołująca napięcie, dreszcze u czytelnika? Tylko że
postawiłeś poprzeczkę za wysoko – tak ambitne pomysły wymagają warsztatu,
stylizacji narracyjnej na tyle plastycznej, by czytelnik coraz bardziej, z
każdym zdaniem zbliżał się do monitora, a nie coraz mocniej… ziewał. Bohatera
też masz sflaczałego, więc gdy umarł, to tylko wzruszyłam ramionami. To nie
powinno tak działać. Ten tekst… nie działa.
Czy
pracoholizm i miłość to wystarczający powód, aby po Adriana przyszedł sam Bóg?
Czym bohater sobie zasłużył na takie wyróżnienie? Mam wrażenie, że przeczytałam
coś strasznie okrojonego. Ty znasz całość od deski do deski, bo masz całą wizję
w głowie, ale nie przelałeś jej na papier, stała się niejasna, chaotyczna.
Wejście Boga jest totalnie od czapy. Parodia, proszę państwa, parodia. Jakieś
punkty na pewno przyznam za pomysłowość, ale logika tego tekstu pozostała tam,
skąd przyszedł zegarmistrz – w nicości.
Podoba
mi się jednak zakończenie całości. W tle wesoła piosenka tak bardzo niepasująca
do przeraźliwej sceny – wyszło przednio.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
– ogólny styl (2/5)
– pomysłowość (6/10)
– logika i spójność (4/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (4/10)
Łącznie: 22/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
Niebo
i ziemia. Tak mogę porównać piosenkę do Twojej pracy. „W niedzielę” to
sielankowy utwór o tym, że z utęsknieniem czeka się na niedzielę. U Ciebie
również czekano na niedzielę – w tym dniu miało spełnić się marzenie Adriana K.
Niestety w opowiadaniu niedziela skończyła się tragicznie, toteż jestem
pozytywnie zaskoczona Twoją produkcją akcji. Nie przypuszczałabym, że można
zmienić taką beztroską pioseneczkę w dramat. Pokazałeś, że potrafisz bawić się
literacko i „formować” piosenkę na swój sposób.
– ogólny styl (3/5)
Podzielony
na kilka części tekst sprawia wrażenie niedoprecyzowanego, wyraźnie mu brakuje doskonałości.
Tło fabuły jest niewidoczny, górują same dialogi i myśli bohatera. Warto
poświęcić uwagę na miejsca, na opisy zewnętrzne, które nadają opowiadaniu
całokształtu i budują klimat. W Twoim przypadku styl nijaki, marny, jedynie ciekawy
pomysł Cię ratuje.
– pomysłowość (8/10)
W tej kwestii osiem punktów.
Cała fabuła skonstruowana kreatywnie, a koniec – dosadny, finezyjny! Serce
Adriana zostało zabite, bo w nim tkwiły wspomnienia o Adeli. Aby poszły w
niepamięć, serce dosłownie musiało przestać bić. Nie spodziewałam się takiego
momentu.
A. to druga mocna strona
opowiadania. Przypadł mi do gustu ze względu na swoje sekretne powiedzonka i tę
atmosferę, jaką wokół siebie wytaczał. Wykazał się pewnością siebie i
przebiegłością. Odkupienie winy przez spełnienie marzenia to ciekawe zjawisko,
jeszcze bardziej ciekawsze, kiedy okazało się, iż tak naprawdę to zabójstwo
wykonane na Adrianie K. Musiał nastąpić zgon człowieka, by inna dusza została
oczyszczona i trafiła do Nieba. Śmierć za wolność – zjawiskowy motyw, który
gdyby był lepiej i solidniej ukazany w Twoim wykonaniu – zyskałby jeszcze
więcej w moich oczach.
– logika i spójność (5/10)
Czas akcji niewyjaśniony,
aczkolwiek patrząc ogółem na fabułę, nie musiało to być koniecznie opisane.
Rzuciła mi się w oczy milicja, czyli nawiązanie do komunizmu.
Szare niebo tworzyło kontrast z kolorowymi kamienicami,
których architektura tak bardzo zachwycała mężczyznę. ~
Dlaczego architektura aż tak zachwycała mężczyznę? Co takiego w sobie miała?
Nie ma wyjaśnienia.
Beztrosko popijał kawę z jego kubka z nogę założoną na
nogę ~ Wygląda to tak, jakby kubek miał nogi.
Kim
jest purpurowy starzec? Można go różnie odbierać. Jako demona, śmierć,
towarzysza A.
– bohaterowie (6/10)
Zacznę
od plusów.
Największym
plusem jest tajemniczy A. Człowiek, który odebrał sobie życie i nie może teraz
zaznać spokoju. Przyszedł więc do dziennikarza Adriana K., by dowiedzieć się o
jego największym marzeniu. Odkupił swoje winy, zabijając chłopaka. Bardzo
ciekawa postać, która, gdyby tylko długość opowiadania pozwoliła, z pewnością
by się rozwinęła. Przemknęło mi się też przez myśl, że to może być „drugie ja”
Adriana K., zważywszy na to, że zdecydowałeś się nazwać osobnika „A.” Możemy go
odbierać w różny sposób, możemy o nim myśleć, tak jak chcemy. I to jest
największy plus tego bohatera – jest aluzyjny, zawiły.
Minusem
jest brak przedstawienia Adeli. Wiemy o niej tylko tyle, że była ukochaną
Adriana i że jest znaną piosenkarką. Miłość została ukazana do minimum, a szkoda,
gdyż tym samym brakuje okazji do współczucia bohatera podczas jego śmierci.
Samo pisanie o tęsknocie, nadal trwającym uczuciu do kobiety nie wystarczy. Ja
to muszę jeszcze poczuć. Przez to śmierć Adriana nie wzruszyła mnie, bo nie
miałam powodu, by mu współczuć.
– strona techniczna (4/10)
Zacznijmy od dialogów. Dialogi
są bez dywiz, myślników nie powinno być, ponad to zdania rozpoczynają się dużą
albo małą literą, wszystko to jest chwiejne. Wypowiedzi zapisane kursywą, nie
rozumiem, po co. W ten sposób słowa mówione przez bohaterów wyglądają dziwnie i
nienaturalnie.
Interpunkcja kuleje. Brakuje
sporo przecinków między czasownikami, gdzieniegdzie brakuje kropek, albo jest
ich o jedną za dużo.
W jednych miejscach słowa zwracające
się do drugiej osoby piszesz dużą literą, a w innych – małą. Twoje marzenie zamiast twoje
marzenie. Prawidłowo powinno się pisać małą literą, bo to nie jest list ani e-mail.
Od dawna już początek tygodnia nie wydawał się
Adrianowi K. tak męczący.
Lepiej
zmienić szyk zdania:
Początek tygodnia od dawna już nie wydawał się
Adrianowi K. tak męczący.
Łącznie: 30/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz