Oceny opowiadania Tintina Gadatiela
Suma punktów 165
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
O interpretacji piosenki można
mówić dopiero w momencie rozpoczęcia spektaklu. Przeszkadza mi to, że tekst
jest po prostu wklejony, bez żadnego komentarza. Nie jest źle, ale za mało —
fragment, który u Ciebie nawiązuje do piosenki, jest bardzo krótki i stanowi
jedynie część całej pracy.
– ogólny styl (2/5)
Zdecydowanie brakuje mi opisów
uczuć i emocji towarzyszących bohaterom. Poza tym w tekście jest wiele zdań
pojedynczych, które nie tylko utrudniają czytanie tekstu, ale też go
infantylizują.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł nie jest zły, ale
czytając opis sytuacji, wcale nie czuję tego klimatu. Zaciekawił mnie sposób
wykorzystania piosenki poprzez umieszczenie jej w spektaklu, jednak sama wizyta
bohaterki w teatrze nie jest wcale niczym porywającym, ot, zwykła życiowa
sytuacja opisana w nieszczególnie ciekawy sposób.
– logika i spójność (8/10)
„suknie z czarnego atłasu w
pastelowych kolorach” — chyba nie muszę komentować, co tu jest nie tak
„gaśnie muzyka” — cichnie
– bohaterowie (4/10)
O bohaterach wiadomo bardzo
mało (nawet o głównej bohaterce, której postać powinna być przedstawiona
najlepiej). Poza tym relacje między bohaterami są trochę zbyt poufałe (albo to
kwestia imperatywu), jeśli wiesz, co mam na myśli. Do głównej bohaterki
podchodzi obcy człowiek i pyta ją, o czym ta myśli, a ona mu odpowiada...
szczerze mówiąc, nie widzę takiej sytuacji w realnym świecie.
– strona techniczna (6/10)
Są błędy interpunkcyjne i w
zapisie dialogu.
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz
lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 29/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (2/5)
Piosenka została użyta w tekście jako
element przedstawienia teatralnego. Z pewnością pasuje do komedii, jaką
przedstawiła nam aktorka. Niemniej pragnę zauważyć, że tak naprawdę prócz tego
w tekście nie znalazło się właściwie nic więcej… Może i Patrycja użyła na koniec
jednego z cytatów, ale to byłoby na tyle. Zdecydowanie za mało.
– ogólny styl (2/5)
Niestety dobrze nie jest. Nie
można powiedzieć, by autorka się nie starała. W przeciwieństwie do wielu
nadesłanych tekstów ten swoją konstrukcją faktycznie przypominał krótkie
opowiadanie. Zawierał wstęp, rozwinięcie i coś na kształt zakończenia, posiadał
opisy i dialogi, zawierał scenkę rodzajową. Niestety na tym plusy właściwie się
kończą.
Wstęp nijak ma się do
zakończenia, jako że najwyraźniej chodzi o dwóch, różnych mężczyzn, a sposób, w
jaki zostało opisane przedstawienie, pozostawia wiele do życzenia, z racji, że
wszystko wskazuje na to, że główną część przedstawienia stanowiła ta jedna,
nieszczęsna piosenka… Może i show było zabawne, ale krótkie i takie jakieś… o
niczym, mam wrażenie.
Co do samego stylu natomiast… W
tekście pojawiło się mnóstwo powtórzeń. Ciekawe jest to, że tak jak autorka
używała w opisach całkiem sporej ilości rzeczowników, tak notorycznie
powtarzała czasowniki „być” i „mieć”, jakby inne nie istniały, a ponadto
wielokrotnie wykorzystywała te same słowa jak „laseczka” czy „melonik”, jakby
inaczej się pisać nie dało
Słowa uznania za próby opisu
teatru czy wyobrażeń bohaterki na temat dawnych lat oczywiście się nalezą,
jednak… Odbiór tekstu nie był dobry głównie ze względu na istnieje mnóstwa
różnego rodzaju błędów, np.:
·
„Wyobrażam sobie jak to mogło być kilkadziesiąt lat temu zniszczyła ten budynek
wojna który został starannie odbudowany zgodnie ze starymi zdjęciami i
rysunkami architektonicznymi znalezionymi w jakieś bibliotece. Widzę ludzi
ubranych w eleganckie stroje, panie mają sukienki z czarnego atłasu w
pastelowych kolorach, panowie ubrani są we fraki, a pod szyją mają eleganckie
muszki a na mankietach złote zapinki, niektórzy panowie mają długie czarne
laseczki” – pierwsze zdanie jest bez sensu, brakuje w nim znacznie więcej niż
przecinków, a drugie to przykład na powtórzenia i mało zróżnicowany dobór czasowników;
·
„nie zaświecono jeszcze latarni” – tutaj z kolei dziwne określenie.
·
„Uśmiecha się do mnie pan od drzwi” – początkowo byłam pewna, że chodzi o
portiera, dopiero później zrozumiałam, co miała na myśl autorka. Niezbyt trafne
określenie. Ponadto co do samego pana… Niby taki miły i w ogóle, a tak
nieładnie zostawił naszą narratorkę.
·
„Patrzę na niego podejrzliwie czy czasem mnie nie wkręca” – opowiadanie w
założeniu ma być utrzymane w artystycznej, raczej podniosłej atmosferze,
dlatego słowo „wkręca” zupełnie nie pasuje do stylu, który próbuje się tutaj
zaprezentować.
Prawdopodobnie autorka jest
dość początkująca, jeśli chodzi o pisanie, bo bardzo często stosuje te same
sformułowania czy zabiegi, np. tajemniczy mężczyzna z pierwszej części
praktycznie non stop „odpowiada”, jakby nie umiał wypowiedzieć się w inny
sposób, a jedyna reakcja narratorki na wszystko to „czerwienienie się” bądź
„uśmiechanie”.
– pomysłowość (4/10)
Wykorzystanie zabawnej piosenki
jako elementu przedstawienia bardzo odkrywcze nie jest, choć oczywiście mogłoby
zostać zaprezentowane świetnie, a i stanowić wstęp do naprawdę dobrej historii.
Niestety nie w tym przypadku. Oprócz warsztatu tutaj wyraźnie brakuje puenty.
OK, fajnie, że narratorka została zaproszona przez aktora na kawę, ale tak to
ma się do reszty tekstu jak słoń do baletu. Właściwie ta luźna rozmowa nieco
psuje podniosłą atmosferę reszty tekstu (a przynajmniej na tyle, na ile ta
podniosłość wyszła). Nie ma związku między pierwszą a drugą częścią, zaś samo
przedstawienie wydaje mi się po prostu nudne. Przykro mi.
– logika i spójność (5/10)
Ze względu na słaby warsztat w
tekście brakuje płynności, a więc i spójności. Głównie w dialogach, ale w
opisach niestety też. Przedstawienie zaprezentowane zostało dość chaotycznie i
na pewno nie czuje się zabawnej atmosfery – no chyba że dzięki samym słowom
piosenki. W logice szwankują głównie bohaterowie, najpierw tajemniczy
mężczyzna, który z szarmanckiego wychodzi na niewychowanego, a potem sama narratorka,
która siedzi w ostatnim rzędzie, a potem nie wiadomo, na jakiej zasadzie,
zostaje wybrana przez aktora podczas przedstawienia (gdy wskazuje na nią
laseczką). Sokoli wzrok ma ten facet.
– bohaterowie (3/10)
Z tym też nie jest dobrze. Żaden
z bohaterów nie został wykreowany wystarczająco dobrze, by móc powiedzieć o nim
coś więcej. Główna bohaterka lubi teatr, OK, ale za to lubi to przedstawienie –
trudno powiedzieć. Podobnie jak reszta postaci nie sprawia wrażenia zbyt
rezolutnej.
– strona techniczna (2/10)
Z interpunkcją i zapisem
dialogów jest bardzo, bardzo słabo. Przecinki nie są stawiane nawet przed
najbardziej oczywistymi słowami w stylu „który”, natomiast w dialogach aż roi
się od błędów. Z ortografią jest najlepiej, chociaż… Eh, może najlepiej podam
przykłady (właściwie cały tekst można by tu wkleić).
·
„Wyobrażam sobie jak te uliczki wyglądały wcześniej, udaję że słyszę” – powinny
stać przecinki przed „jak”, „że”.
·
„Czerwienie się” – czerwienię się.
·
„- To nie jest głupie... to niezwykłe. - Odpowiada. - Ma pani niezwykłą
wyobraźnię. - Uśmiecham się” – po pierwsze, mamy dywizy zamiast myślników. Po
drugie „odpowiada” powinno być zapisane małą literą, a przed nie należy stawiać
kropki (poprawny zapis dialogów leży), ponadto określenie „uśmiecham się”
dotyczy innej osoby niż wypowiadająca się, więc powinno znaleźć się w nowym
akapicie.
·
„Muzyka która dotychczas cicho grała została pogłoszona” – a tutaj nie dość, że
brakuje przecinków (przed „która” i „została”), to jeszcze mamy słowotwórstwo.
Łącznie: 18/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Może być.
— ogólny
styl (3/5)
Nie czytało się szczególnie źle, nawet całkiem
przyjemnie, choć nieco irytowały przeskoki czasowe — raz bohaterka była na
balu, raz w teraźniejszości...
— pomysłowość
(5/10)
Opowiadania o sztuce teatralnej (czy też o piosence
wystawianej w teatrze) jeszcze w tym konkursie nie było, gratuluję pomysłu!
— logika
i spójność (6/10)
Gdy przeczytałam pierwszy akapit, pomyślałam, że
bohaterka będzie się włóczyć pomiędzy ulicami miasta. Zabrakło mi tam jakiegoś
sensownego przejścia, które by zasygnalizowało: włóczęga jest celowa, idziemy
na zaplanowane wydarzenie.
Scena w teatrze, już z muzyką, też wydała mi się
absurdalna — to była część przedstawienia czy przypadek? Jeśli przypadek, to
cóż, jakoś mi się nie wydaje, żeby w teatrze tak po prostu mogli do tego
dopuścić, a jeśli część przedstawienia — kiepsko rozegrana i opisana.
Sztuka teatralna składała się tylko z tej jednej
piosenki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
I skąd, do licha, Patrycja zna imię tego aktora?
— bohaterowie (6/10)
— bohaterowie (6/10)
Właściwie nie wiemy o nich za wiele, jednak poczułam do
nich sympatię.
— strona
techniczna (8/10)
Błędny zapis dialogów.
Łącznie:
31/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3,5/5)
Mimo że interpretacja polega w głównej mierze na
wklejeniu słów piosenki do tekstu, to w wypadku tego opowiadania jest to
uzasadnione, więc nie będę się tego za bardzo czepiać.
– ogólny styl (2/5)
Pojawiło się sporo powtórzeń (głownie „mieć” oraz
„być”), a także błędy stylistyczne oraz fleksyjne. Brakuje też trochę akapitów,
ale doceniam, że tekst został wyjustowany. Opisy tego, co się dzieje, są dość
nieskładne, mimo że przez większość opowiadania użyto zdań prostych.
– pomysłowość (6,5/10)
Pomysł na opisanie przedstawienia teatralnego jest
całkiem niezły, ale szkoda, że w zasadzie został on ograniczony do zaśpiewania
jednej piosenki, a po tej scenie opowiadanie urywa się i całość wygląda na taką
zawieszoną w próżni. Gdyby pociągnięto bardziej ten temat, byłoby o wiele
lepiej.
– logika i spójność (6/10)
Nie ma tu jakichś dużych błędów logicznych, aczkolwiek
trochę zaburzona jest kompozycja: opowiadanie urywa się nagle po zakończeniu przedstawienia
i w gruncie rzeczy nic z niego nie wynika. Sam koncept tego, żeby iść na sztukę
do teatru dla, tak naprawdę, jednej piosenki i kilkuminutowego biegania po
scenie, jest dla mnie dość niezrozumiały; zastanawiam się, kto normalnie
zdecydowałby się pójść na coś takiego.
– bohaterowie (4/10)
O bohaterach nie wiadomo za wiele: po kobiecie widać,
że lubi sobie fantazjować oraz ma za mało siły, by otworzyć drzwi, a mężczyzna
jest aktorem. Nawet na podstawie dialogów można niewiele wyciągnąć. Dowiadujemy
się w zasadzie tylko tyle, że główna bohaterka jest może trochę nieśmiała. To
jednak trochę za mało, zwłaszcza że mamy do czynienia z narracją
pierwszoosobową, z której powinno być łatwiej odczytać charakter.
– strona techniczna (4/10)
Błędów ortograficznych nie zauważyłam, pojawiło się za
to sporo interpunkcyjnych. Dialogi zapisane są niepoprawnie: w miejscu
(pół)pauz użyto dywizu, na końcu wypowiedzi bohaterów powstawiano kropki,
chociaż nie powinny tam występować, a didaskalia zapisano w niewłaściwych miejscach
wielką oraz małą literą.
Łącznie: 26/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (2/5)
C. Pomysłowość
(4/10)
D. Logika i
spójność (5/10)
E. Bohaterowie
(3/10)
F. Strona
techniczna (3/10)
Łącznie: 20/50 punktów
Droga autorko!
Wydaję mi się, że miałaś dobry pomysł na opowiadanie.
Niestety często jest tak, że nie potrafimy przelać naszej idei na papier.
Pozwól, że teraz skupię się na stronie technicznej.
Twój tekst jest wyjustowany i… ma jeden akapit z zaznaczonym wcięciem. Zapis
dialogów jest błędny. Użyłaś dywizów (-), a powinnaś półpauz (–) lub myślników
(—). Tak samo jest z interpunkcją. Postawiłaś kropki w złych miejscach. Brakuje
Ci przecinków w wielu miejscach. Użycie trzech wykrzykników jest błędem,
wystarczy jeden. J
Znalazłam wiele powtórzeń. Masz problem z kreacją
bohaterów. Po przeczytaniu tekstu wiem tylko, że lubią się rumienić i
uśmiechać, najczęściej lekko.
W tym fragmencie („Odpowiadam złośliwie ale się uśmiecham. Mężczyzna
również się uśmiechnął.”)
pomyliłaś czas. Jak widać jest tu też niepotrzebne powtórzenie.
Wydaję mi się, że gdybyś popracowała nad fabułą i
stylem pisania, poczytała kilka poradników, odwiedziła internetowy słownik z
synonimami, to mogłabyś z tego zrobić naprawdę fajne opowiadanie. Dlatego nie
poddawaj się, dużo ćwicz, pisz jak najwięcej, bo trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Mylisz
myślniki z dywizami, nie znasz zasad poprawnego zapisu dialogu, gubisz
przecinki przy imiesłowach i czasem zapominasz o znakach diakrytycznych.
Idąc jedną z uliczek
Krakowa [przecinek] wsłuchuję
się w ciszę. Specjalnie wybrałam
mniej uczęszczane uliczki, dla ciszy.
Moje kroki odbijają się echem na kamiennym bruku. –
Dźwięk odbija się echem od czegoś, a nie na czymś. Rozprzestrzenia się dookoła,
więc jak mógłby pozostać tylko na chodniku…?
Wyobrażam sobie [przecinek] jak
te uliczki wyglądały wcześniej (…).
Ma piękne brązowe oczy z lekkimi zmarszczkami, pewnie od
śmiechu – myślę. Ma krótkie czarne
włosy.
Uśmiecha się do mnie. Lekko czerwienieje. –
Czerwienieje mężczyzna czy bohaterka, w reakcji na jego uśmiech? Bo jak to
drugie, to brakło „ę”.
- Nie ma za co. - Odpowiada. Odchodzi w kierunku
szatni. Do spektaklu pozostało jeszcze trochę czasu. Odbieram bilet w kasie
teatru. – Pomijam niepoprawny zapis dialogów (zapraszam tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html), ale
musisz też wiedzieć, że jeżeli wypowiedź należy do, załóżmy, bohatera „A”, to
tylko jego zachowanie może znaleźć się w dalszym dopisku. Wszystko inne powinno
zaczynać się od nowego akapitu.
Omijam szatnię [przecinek] bo
nie mam nic do oddania i od razu schodzę po kamiennych schodach do podziemia.
(…) od razu schodzę po kamiennych schodach do podziemia. Przejście do teatru jest
dużym pomieszczaniem pod ziemią. – Skoro
jest w podziemiu, to chyba logiczne, że znajduje się pod ziemią, prawda?
Usiadłam na małej ławce i opieram się o ścianę. – O
nie, tak się bawić nie będziemy. Jeżeli zaczynasz opowiadanie w czasie
przeszłym, to zasada „jedności czasu” w prozie jasno mówi o tym, by trzymać się
go konsekwentnie. Nie możesz bez powodu tak po prostu dowolnie sobie go
mieszać.
Wyobrażam sobie [przecinek] jak
to mogło być [myślnik? średnik? kropka?] kilkadziesiąt lat temu zniszczyła ten budynek wojna [przecinek] który został starannie odbudowany zgodnie ze
starymi zdjęciami (…) – twoja ignorancja interpunkcyjna wprawia mnie w
konsternację… Wojna, który został odbudowany. Tag. To ma sens. No na pewno.
(…) panowie ubrani
są we fraki, a pod szyją mają eleganckie muszki [przecinek]
a na mankietach złote zapinki, niektórzy panowie mają długie [przecinek] czarne laseczki. – Stylistycznie też
jesteś bardzo przeciętnym zawodnikiem…
- O przepraszam, proszę się nie bać. - Uśmiecha się do mnie pan od drzwi.
- To proszę nie straszyć... - Odpowiadam złośliwie [przecinek] ale się
uśmiecham. Mężczyzna również się
uśmiechnął. – Już raz się uśmiechnął po pierwszej wypowiedzi, to co? W
drugiej uśmiechnął się szerzej? Monotematyczny sposób wyrażania emocji
(radość=uśmiech) daje strasznie banalny efekt. Człowiek potrafi wyrażać radość
na wiele sposobów, więc następnym razem wysil się bardziej.
- To nie jest głupie... to niezwykłe. - Odpowiada. - Ma
pani niezwykłą wyobraźnię. - Uśmiecham się. – Słodki Jeżu
Anaszpanie, znowu? Niedługo oboje dostaną szczękościsku.
Opis
piosenki zawarty w ścianie tekstu jest nieestetyczny, dodatkowo jakby
relacjonowała ją jakaś maszyna. Aktor wskazuje to, wskazuje tamto… masa
powtórzeń, nuda, stagnacja, mimo że w teatrze się dzieje. Autorko, dlaczego nie
włożyłaś w tę scenę emocji? Narratorka jest przeraźliwie sucha i nijaka, więc
taka sama jest jej relacja. Niby ktoś się rusza i śpiewa, a jednak nudy na
pudy. Mimo że tekst piosenki zawarłaś tu bardzo sprytnie. Nie spodziewałam się
tego.
Jeżeli
chodzi o sam tekst wybranego utworu, to masz w nim spory nadmiar przecinków
(podejrzewam, że nie usunęłaś ich przy łączeniu wersów) i inne błędy
interpunkcyjne.
- Zaczynają się kłócić, dialog jest wesoły i pełen
dowcipów. Widzowie coraz bardziej się śmieją. – Szkoda
tylko, że główna bohaterka nie ma poczucia humoru, a jej relacja jest wyprana z
emocji. Nie słyszę autentycznych śmiechów, nie potrafię się wczuć, że w ogóle
przebywam w teatrze. Na dodatek mogłaś chociaż gdzieś jakoś zaznaczyć
przerywnik sceny, bo teraz wychodzi na to, że ludzie przyszli do teatru
odpicowani jak na dwugodzinny seans, a posłuchali jedynie jednej piosenki i
już, koniec. Kurtyna.
Nie
wierzę też, że mężczyzna jako aktor przed seansem przychodzi do teatru w tym
samym czasie co goście, zagaduje bohaterkę, potem gra w spektaklu (o wątpliwej
długości łącznej minut, hmm… może siedmiu), a po zakończeniu szybko ewakuuje
się ze sceny i od razu uderza znów do bohaterki. Wiesz, to tak nie działa.
Nawet w najromantyczniejszym scenariuszu aktorzy teatralni mają swoje obowiązki
i przed, i po przedstawieniu.
- Niestety to tylko rekwizyt, za to dość przydatny.
(…) Uśmiecham
się.
- Dziękuję. Gdzie laseczka? - Pytam z uśmiechem. Aktor również się uśmiecha. (…)
- W szczególności na kolegę nie rozumiejącego muzyki
teatralnej... - Aktor się śmieje.
- Tylko mu nie mówmy tego bo się obrazi.
-Eee tam, to on będzie miał focha nie my. - Odpowiadam.
Aktor znów się śmieje. Podaje mi
rękę.
-Zapraszam panią na kawę. Paweł jestem, a pani jak na
imię, Tintina? - Uśmiecha się kącikiem
ust.
No
błagam cię, autorko! Wystarczyłoby to zaznaczyć RAZ dla każdej postaci i z
głowy…!
- W szczególności na kolegę nie rozumiejącego muzyki teatralnej... - Aktor się śmieje. –
Widzisz, jak mieszasz? Druga wypowiedź należy do kobiety, a w dopisek dotyczy
mężczyzny. Musisz na to uważać, bo to mylące dla czytelnika. Otwórz sobie
pierwszą-lepszą książkę i przyjrzyj się, jak zapisane są dialogi. Nierozumiejący łącznie.
Opowiadanie
jest… nudne. Mimo wesołkowatości bohaterów właściwie wszystko jest suchą
relacją nijakiej bohaterki. Pisałam już o tym, dlaczego tak się dzieje, ale
przypomnę raz jeszcze magiczne słowo: emocje. Autorzy, kreując rzeczywistość,
mają do wykonania dwa zdania i żadnym z nich nie jest tylko „napisać tekst”. To
bardziej złożony problem: zainteresować czytelnika już od pierwszych linijek
(czy to oryginalną stylizacją, fabułą, intrygującą postacią, czy czymkolwiek
innym) oraz pisać tak, by zainteresowanie rosło (aby nie zawodzić czytelnika,
który poświęcił na nasz tekst swój wolny czas; sprawić, by nie żałował i nie
miał poczucia zmarnowanego czasu). Ty nie spełniłaś ani pierwszej funkcji
(początek jest banalny, babka idzie sobie do teatru), ani drugiej – babka sobie
jest w teatrze, uczestniczy w kilkuminutowym spektaklu, poznaje aktora, ale to
wszystko jest napisane tak bardzo nijako i sucho, że można powiedzieć, że w
opowiadaniu nie zdarzyło się właściwie nic. Nie zmieniło ono mojego życia, nie
wprawiło mnie w zadumę, nie przedstawiło nowej wizji do przemyślenia, brakło
charakterystycznych, ciekawych bohaterów, za którymi można by tęsknić i o
których po skończeniu myśli się dalej, wyobraża sobie ich dalsze losy (na pewno
bardzo „uśmiechnięte”) – nie. Tego zwyczajnie nie ma. Mamy jedynie
interpretację utworu zamieszczonego w opowiadaniu – dość dosłowną, bo przecież
jasne z góry było to, że bohaterka usłyszy nutkę na deskach teatru. Widzisz,
jakie to było do przewidzenia? Jedynym zaskoczeniem był fakt, że Paweł okazał
się aktorem, bo to, że podszedł do bohaterki przed spektaklem w ogóle
wykluczało jakoś tę kwestię. Jasne jednak było, że skoro weszli razem, to i
razem wyjdą, i pewnie pójdą jeszcze na randkę. Więc jednak nuda.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
– ogólny styl (2,5/5)
– pomysłowość (5/10)
– logika i spójność (6,5/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 26/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Prawie całą piosenkę
wykorzystałaś w opowiadaniu. Bohater, tak jak Ludwik Sempoliński, na scenie
tańczył i śpiewał „Ach, ten wąsik”. Niezbyt przypadło mi do gustu to
przedstawienie ze względu na brak barwnych opisów i szczegółów dotyczących
scenerii na scenie (np. jakiego koloru były światła i jak się zmieniały? Jak
dokładnie brzmiała muzyka?).
– ogólny styl (1/5)
Z powodu natłoku powtórzeń
czasowników (np. mieć, być, laseczka) i suchych opisów czytało się ciężko. Z
pewnością przydałoby się użycie synonimów ubarwiających styl. Tę historię mogę
uznać za mało udaną. Widać niedoszlifowane pióro, nad którym trzeba solennie
popracować. Brak faktycznego tła fabuły, opisów i urozmaiconego języka, który
spowodowałby, że tekst nabrałby szyku, a czytelnik nie nudziłby się czytaniem.
– pomysłowość (3/10)
Można by powiedzieć, że pomysłowością
nie zawiewało, nie było wyjątkowych zdarzeń, ale temat zawierał w sobie
elementy, które lubię – teatr i Kraków, piękne miasto, które jednak równie
dobrze mogłoby być każdym innym miastem, bo nie czułam samej jego atmosfery. Według
mnie praca nie posiadała tzw. „swojego czaru” ani płynnego tempa, toteż muszę w
tej kwestii zniżyć oceny.
– logika i spójność (3/10)
Ze spójnością i logiką jest
źle, ale to z powodu miernego, amatorskiego stylu pisarskiego.
Przykład: Narratorka usiadła
w ostatnim rzędzie, a potem nagle aktor z łatwością wypatrzył ją, bo wskazał na
nią laseczką.
Nieścisłości wynikają z
samych bohaterów, przez co opowiadanie wydaje się „rozwalone” i dobrze by było
je poskładać. Opisuję to poniżej.
– bohaterowie (2/10)
Żaden z bohaterów praktycznie
do mnie nie przemawiał. Patrycja lubi teatr, a przy rozmowie czerwieni się lub
uśmiecha, tylko tyle można wyczytać z tej postaci. Gdyby dowiedzieć się czegoś
więcej o niej, gdyby przeniknąć w głąb jej myśli oraz poznać dalsze losy jej i
Pawła, praca zyskałaby stanowczo w moich oczach. A tak? Mamy do czynienia z
papierowymi postaciami. Nie wiem, czy Patrycja mieszka w Krakowie, czy tylko
przyjechała je zwiedzić. Co ją urzekało w przedstawieniach, czy na tym, w
którym grał Paweł, była pierwszy raz? Czy już wcześniej, kiedy bywała w tym
teatrze, widywała tego aktora? To strzępki informacji, o których warto by było
napomknąć.
– strona techniczna (3/10)
Z ortografią nie ma problemów,
natomiast interpunkcja woła o to, żeby się pojawiła. Brak przecinków między
czasownikami w zdaniach złożonych.
Idąc
jedną z uliczek Krakowa wsłuchuję się w ciszę. ~
Przecinek między „Krakowa” a „wsłuchując”.
Ma
piękne brązowe oczy z lekkimi zmarszczkami, pewnie od śmiechu – myślę. Ma
krótkie czarne włosy. ~ Powtórzenie „ma”.
Błędny zapis dialogów –
zamiast dywiz są myślniki, zdania oddzielające słowa mówione (dialog) powinny
być napisane małą literą i bez kropki, czyli przykładowo „mówię” małą literą.
- O dzień dobry, panu. - Mówię.
Sporo powtórzeń „mówię”, „odpowiadam”,
„mają”, przez co tekst staje się drętwy i trudno przez niego przebrnąć.
Niektóre zdania są za długie, brakuje przecinka lub
kropki, by nie stanowiły chaos.
Podaje
bileterce bilet i przechodzę małym korytarzem ~ literówka: „podaję”.
Muzyka
która dotychczas cicho grała została pogłoszona ~ Przecinek między „muzyka” a „która” i „podgłośnić”.
W niektórych momentach dialogi mogą zdezorientować
czytelnika.
- Chętnie posłucham. - Patrzę na niego podejrzliwie czy
czasem mnie nie wkręca.
Przydałaby
się spacja, bo wygląda to tak, jakby to Patrycja mówiła do aktora i patrzyła na
niego podejrzliwie, a wiem, że on to wypowiedział.
To samo
tyczy się tego zdania:
- W szczególności na kolegę nie rozumiejącego muzyki
teatralnej... - Aktor się śmieje.
Mówiła
Patrycja, lecz odbiorca mógłby pomyśleć, iż aktor.
Łącznie: 15/50 pkt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz