Oceny opowiadania Już
taki jestem zimny drań Kronikarz56
Suma punktów 164
Suma punktów 164
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Fragmenty piosenki, którą
wykorzystujesz, są śpiewane przez jednego z bohaterów i komentowane przez
narratora w kontekście osobowości i historii tejże postaci. Wydaje mi się, że
postać Kronikarza dobrze realizuje założenie utworu, jednak Twoja interpretacja
nie powaliła mnie na kolana, stąd cztery punkty, nie pięć.
– ogólny styl (4/5)
Na moje oko trochę
pretensjonalny, ale domyślam się, że tak miało być. Zwłaszcza że jest to list,
a styl pisania to jeden z elementów kreacji postaci bohatera. Jest też kilka
powtórzeń.
Generalnie leciutki, dość
przyjemny tekst. I ładny opis występu.
– pomysłowość (8/10)
Szczerze mówiąc, oczekiwałam,
że tytułowym zimnym draniem będzie
główny bohater, więc jestem troszkę zaskoczona. Daję duży plus za formę listu i
za przedstawioną sytuację. Pokemonów się w żadnym razie nie spodziewałam.
Jedynie fragment o przeszłości Kronikarza można by było trochę inaczej wpleść.
Śpiewanie fragmentów piosenki
przez jednego z bohaterów to niezły pomysł, ale, mimo wszystko, jestem
przeciwna wklejaniu tekstu, dla mnie to trochę pójście na łatwiznę. Dobrze by
było, gdyby znalazł się jeszcze fragment na podstawie piosenki, a nie wzięty z
niej żywcem.
– logika i spójność (9/10)
Jedyne, co mi trochę nie leży,
to „władczy nos”, bo nie jestem w stanie sobie takiego wyobrazić (nie wiem, co
możesz mieć przez to na myśli), poza tym nic nie wychwyciłam, wszystko jest
ładnie.
– bohaterowie (9/10)
Entuzjastyczni,
bezpretensjonalni, budzą w czytelniku pozytywne odczucia. Najwięcej wiadomo o
Kronikarzu, który wydaje się najbardziej trójwymiarowy ze wszystkich, że tak to
ujmę. O innych jest troszkę mniej informacji, niektórzy zostali potraktowani
troszkę po macoszemu, mam wrażenie.
– strona techniczna (8/10)
Dialogi zapisuje się za pomocą
półpauz lub pauz, nigdy dywizów. We fragmentach takich jak ten: „- Witaj,
Hubercie! - odpowiedziałem mu radosnym głosem, gdyż moje serce naprawdę
przepełniała radość, że go tu spotkałem - Cieszę się, że cię znowu widzę.” po
„spotkałem” powinna być kropka; tego typu błąd powtarza się wielokrotnie. Jest
kilka błędów interpunkcyjnych, ortograficznych nie ma w ogóle.
Łącznie: 42/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Piosenka została
wykorzystana w opowiadaniu bezpośrednio, a mianowicie jako element występu
Kronikarza i jego trupy. Według narratora jej tekst pasuje do Kronikarza,
podkreśla, że jego przyjaciel dzięki bliskim wierzy w siebie i dzięki temu stał
się prawdziwym artystą. Tyle że uważam, że w oryginale niekoniecznie o to
chodziło. To zabawna piosenka o człowieku, który nie przejmuje się innymi, a
tym bardziej ich opiniami, i sam nazywa się draniem. Arturowi nie o to raczej
chodziło, gdy wychwalał w liście do ukochanej swojego przyjaciela…
– ogólny styl (2,5/5)
Opowiadanie jest napisane niby w formie listu, ale jego
znaczną część stanowi opis wydarzenia z przeszłości, przypominającego bardziej
wycinek z opowiadania. Dlatego tak mocno razi w oczy mieszanie czasów, często
nawet w jednym zdaniu. W dialogu to samo ma miejsce z bohaterami. Mamy trochę
powtórzeń, głownie zaimków. Ponadto styl nie jest najgorszy, jednak zdania mają
tendencję do niepotrzebnego wydłużania się. Często dlatego, że autor koniecznie
musi postawić kropkę nad „i” za pomocą ekspozycji, jak np. tutaj, pisząc o
radości: „Tuż przy niej stał Totodile z zawieszonym na plecach bębenkiem, do
którego z kolei przymocowane były talerze oraz organki, ustawione tak, aby mógł
na nich swobodnie grać, co też robił, wyraźnie radując się z tego, gdyż
jego mina wyrażała ogromną wesołość”. Zdarzają się również błędy gramatyczne
(„Dzięki nim stał się sławny, co bynajmniej nie przeszkadzało mu grać na ulicy jak
pospolitemu grajkowi” – jak pospolity grajek), jak też dziwaczne składniowe
konstrukcje („Oboje jednak nie należą do typów zbyt rodzinnych, stąd właśnie
podrzucenie dziewczynki jej bratu pod opiekę, gdy sami wybrali się obecnie na
Wyspy Oranżowe wypoczywać z dala od swoich rodzicielskich obowiązków” – nie
wiedzieć czemu, od pewnego momentu w zdaniu zabrakło orzeczeń, a gdy już są, to
mamy wspomniane wyżej mieszanie czasu).
– pomysłowość (5/10)
Forma listu z pewnością nie jest zwyczajna, dlatego
nieco szkoda, że prócz początku niemal nie czuje się, że z tą formą mamy
właśnie do czynienia. Artur bardzo interesuje się sobą jak na zakochanego
mężczyznę, piszącego do swojej ukochanej. Choćby na końcu mógłby się bardziej
rozpisać. Początkowo dziwiła mnie tak dokładna znajomość losów Kronikarza,
jednak na szczęście to się wyjaśniło… Pytaniem pozostaje, dlaczego pierwszy
przyjaciel, Chespin, został porzucony na rzecz drugiego. Przede wszystkim
jednak w opowiadaniu brakuje puenty. Może i Kronikarz z trupą wystąpi u wuja
Natalii, ale to za mało. Za mało, by czytelnik zapamiętał to opowiadanie. Nie
wywołuje ono bowiem wystarczającej ilości emocji, nie intryguje. Jest w miarę
poprawne i tyle. Być może wiąże się to z moją nieznajomością świata Pokemonów,
ale tak naprawdę to nie wydaje się mieć znaczenia, pokemonów mogłoby nie być, a
opko niewiele by się zmieniło.
– logika i spójność (3/10)
Jest w miarę spójnie, choć mieszanie czasów nieco
niszczy to wrażenie, podobnie jak końcówka z przejściem z powrotem do Natalii.
Nie do końca rozumiem potrzeby tłumaczenia ukochanej kobiecie, kim jest
Chespin. Ale przede wszystkim mam zastrzeżenie co do samej konieczności
opisywania jej, kim jest Kronikarz. Skoro to taki drogi przyjaciel Artura, to
czemu kobieta nic o nim nie wie? Szczególnie jeśli jest powszechnie znany? To
moje największe zastrzeżenie do opowiadania, bo – no cóż – na nieuzasadnionej
niewiedzy Natalii się ono opiera… Mało to fortunne.
– bohaterowie (4/10)
Mnogość biorących udział w przedstawieniu postaci, w
tak krótkim tekście, jest przytłaczająca i też nie ułatwia czytania. Są opisani
całkiem dokładnie, ale lepiej byłoby zmniejszyć ich ilość, ze względu na limit
stron w konkursie. Kronikarz wcale nie wydaje się tak wspaniały, na jakiego
kreuje go narrator, może prócz zainteresowania siostrą, co właściwie powinno
być normą. To raczej rodzice się tutaj nie sprawdzają w swoich rolach. O
Natalii nie wiemy właściwie nic, a Artur wychodzi na dość egoistyczną osobę, która
lubi muzykę. Niewiele, niestety. Ale za dziewczynkę plus, takie promyczki są
zawsze potrzebne
– strona techniczna (6,5/10)
Ortograficznie jest poprawnie, interpunkcyjnie
zazwyczaj też: pojawił się niepoprawny cudzysłów (“ulicznej kapeli”) i kilka niepostawionych
przecinków, np. w „bardziej stwierdziłem niż spytałem” powinno się go postawić
przed „niż”. Największy problem stanowi zapis dialogów. Po pierwsze, autor
używa dywizów zamiast myślników, a po drugie, nie stawia znaków
interpunkcyjnych przed kontynuowaniem wypowiedzi po myślniku. Oba błędy widzimy
np. w tym zdaniu: „- Ja także - rzekł na to Kronikarz, po czym spojrzał na
swoje towarzyszki - Z pewnością pamiętasz Candelę i Angelikę, prawda?”.
Łącznie: 23/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Jakieś tam nawiązanie do piosenki było w osobie
Huberta, choć moim zdaniem bardzo płytkie.
— ogólny
styl (1/5)
Wybrałeś formę listu, ale całość w ogóle nie brzmi jak
list pisany do ukochanej, bardziej jak właśnie opowiadanie. Mam też
zastrzeżenia co do tego, kto relacjonuje całość; nie jestem przekonana co do
tego, że osoba pisząca list do ukochanej doskonale opisuje uczucia owego
Huberta i słowa jego babci. To nie brzmi ani trochę przekonująco. Dialogi w
listach też raczej są rzadko spotykane...
— pomysłowość
(3/10)
Tu przyznam parę punktów za Pokemony, ale uważam, że
ich potencjał został zmarnowany, a wystąpienie zwierzaków w charakterze
ulicznej kapeli specjalnie nie miało sensu. Właściwie w jakim celu wprowadziłeś
Pokemony do opowiadania?
— logika
i spójność (4/10)
Im dłużej czytałam to opowiadanie, tym większe było
moje zdziwienie. Pokemony w ulicznej kapeli, gdzieś w okolicy dwudziestego
wieku? Co tu się właściwie od... stało? To może byłby fajny pomysł, gdyby nie
to, że został całkowicie spłycony, a przez to czułam dysonans między
wystąpieniem Pokemonów a czasami, w których rozgrywa się akcja.
Zupełnie też nie rozumiem, dlaczego autor listu
znienacka wyskakuje z Kronikarzem i odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że pod
postacią Huberta ukrywasz się Ty sam (no cóż, nick czasem mówi sporo).
— bohaterowie (0/5)
— bohaterowie (0/5)
Właściwie w liście w ogóle się nie czuło, że Arthur
pisze list do ukochanej. To była tylko sucha relacja i nic więcej. Również
relacja między nim a Hubertem została przedstawiona w sztuczny sposób — nie
podobało mi się referowanie całej historii Kronikarza, bo odniosłam wrażenie,
że pojawia się on znikąd i że zostaje wpleciony na siłę.
— strona
techniczna (5/10)
Ze spraw technicznych: zabrakło wyjustowania tekstu.
Jak już wspomniałam, dialogi w listach raczej nie są
potrzebne (!), ale skoro już są, to wytknę ich błędny zapis: absolutnie nie
używamy dywizów. Ponadto w wielu miejscach na końcu wypowiedzi bohaterów
brakuje kropek.
Datę zwyczajowo umieszcza się na górze listu, a nie pod
podpisem.
Łącznie:
15/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (2/5)
Nieco sprzeczałabym się, czy słowa piosenki faktycznie
tak bardzo pasują do Kronikarza, ale niech będzie, że można je w ten sposób
potraktować. Dodatkowo, ze względu na swój nie tak poważny charakter,
przyjmuję, że nadaje się ona do śpiewania przez wędrownego grajka.
– ogólny styl (1/5)
Mimo że początkowo wydawało mi się, że będę mieć do
czynienia z klasycznym listem, to w zasadzie dość szybko tekst przeszedł w
klasyczną szkolną charakterystykę bohatera.
Sposób, w jaki wprowadzono głównego bohatera,
Kronikarza, jest bardzo niezręczny: najpierw wydaje się, że to jakiś zwyczajny
uliczny grajek, a dopiero po chwili można się dowiedzieć, że to bliski
przyjaciel narratora.
Brakło mi też podziału na akapity. Początkowa ściana
tekstu (opisująca przede wszystkim grające na różnych instrumentach Pokemony) w
zasadzie skutecznie zniechęca do dalszej lektury. Wobec tego krótkie
przypomnienie: jeżeli wprowadzamy nową myśl, to zaczynamy ją od akapitu, a nie
prowadzimy strumień świadomości.
Ubolewam też, że w zasadzie cały życiorys Kronikarza
(skądinąd ciekawy) został streszczony, a do czytania zostały nic niewnoszące
dialogi. O wiele bardziej interesujące byłoby przedstawienie jego drogi do
sławy niż krótka scenka, jak wygląda jego życie, gdy już ma pieniądze.
– pomysłowość (4/10)
Przyznam od razu, że gdy zobaczyłam zdanie „Obok niego
skakała grupka Pokemonów”, to byłam pewna, że to albo ze zmęczenia, albo nie
wiem co. Okazało się jednak, że to zdanie faktycznie się tam znajduje, w
dodatku Pokemony te grają na różnych instrumentach. Do tej pory nie wiem, jak
do tego podejść, więc powiem tak: na pewno doceniam… oryginalność tego pomysłu,
zwłaszcza w zestawieniu z piosenką Eugeniusza Bodo, ale niespełnieni Mistrzowie
Pokemonów, którzy decydują się na karierę wędrownych muzyków, to nieco za dużo
na moje siły.
Jeśli zostawimy już ten wątek, to zostaje nam historia
chłopaka, na którym zawiedli się rodzice i wyrzucili go z domu, a on sam stał
się artystą, który pisze sztuki teatralne, a w wolnych chwilach muzykuje sobie
na ulicy. Gdyby jeszcze jego historia została opisana „normalnie”, a nie jako
streszczenie życiorysu, to wyglądałoby to o wiele ciekawiej. A tak tylko cztery
punkciki.
– logika i spójność (3/10)
Początkowo tekst jest dość chaotyczny, ponieważ można
odnieść wrażenie, że Kronikarz jest nieznany bohaterowi; dopiero potem okazuje
się, że to bliscy przyjaciele. Sam list zresztą zaczyna się wspomnieniem innego
bliskiego znajomego, w związku z czym powstaje jeszcze większe zamieszanie.
Dodając do tego jeszcze te nieszczęsne Pokemony oraz mało istotne dialogi, może
być naprawdę trudno połapać się, czy właściwą akcję stanowi list do Natalii,
rozmowa z Kronikarzem, czy też jego biografia.
– bohaterowie (3/10)
Na podstawie tekstu trudno jest w jakiś konkretny
sposób scharakteryzować bohaterów, mimo że przewija się ich kilku. Na pewno
mogę stwierdzić, że narratora naprawdę fascynuje postać Kronikarza, jednak to
jedna z niewielu rzeczy. O jego narzeczonej nie wiem w zasadzie nic, a o
przyjacielu, mimo że tak dokładnie przedstawiono jego życiorys, niewiele
więcej. Wszystkie wydarzenia, które w jakikolwiek sposób mogły przybliżyć jego
charakter, wyglądają na przykład tak: Dziadek
dołączył do tego jeszcze wiarę w to, iż należy lekceważyć słowa tych, którzy w
nas nie wierzą lub nie rozumieją i próbują nas zniechęcić do tego, co kochamy,
jednak tej ostatniej lekcji Kronikarz długo nie był w stanie opanować. Na swoje
szczęście w końcu to zrobił, dzięki czemu nasz świat zyskał wielkiego artystę. No w
ten sposób bohaterów się nie przedstawia.
– strona techniczna (6/10)
Błędów ortograficznych nie zauważyłam; miejscami
zabrakło kilku przecinków, ale ogólnie jest całkiem dobrze pod tym względem.
Dialogi błędnie rozpoczynają się od dywizu, a nie (pół)pauzy.
Łącznie: 19/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny styl (2/5)
C. Pomysłowość (8/10)
D. Logika i spójność (3/10)
E. Bohaterowie (4/10)
F. Strona techniczna (4/10)
Łącznie: 24/50 punktów
Drogi autorze!
Trochę namieszałeś! Początkowo piszesz list, aż w pewnym momencie pojawiają się dialogi… Dialogi w liście? Trochę nie bardzo. :/
Piszesz bardzo długie zdania, tym samym wprowadzając chaos. Znalazłam wiele powtórzeń. Raz nie odmieniłeś poprawnie imienia i pomyliłeś czas. Tekst nie jest wyjustowany, ale masz akapity.
Podoba mi się pomysł na wprowadzenie do opowiadania pokemonów! To bardzo ciekawe i kreatywne. Szkoda tylko, że trochę za bardzo rozciągnąłeś opis tych stworzeń… Zrobiło się „ciężkawo”, a czytelnik pogubi się, czytając to.
Kreacja bohaterów nie stoi na najwyższym poziomie, ale tak jak wspomniałam wcześniej plus za Pokemony! :D Jednak trudno mi „wyłowić” z tego tekstu opis głównego bohatera. Może za bardzo skupiłaś się na opisywaniu innych? Najlepiej znaleźć złoty środek.
Pamiętaj, że dialogi zapisujemy, używając półpauzy (–) lub myślniki (—). Stosowanie dywizów (-) jest błędne.
W każdym razie nie poddawaj się, ćwicz pisanie i doskonal się!
A. Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny styl (2/5)
C. Pomysłowość (8/10)
D. Logika i spójność (3/10)
E. Bohaterowie (4/10)
F. Strona techniczna (4/10)
Łącznie: 24/50 punktów
Drogi autorze!
Trochę namieszałeś! Początkowo piszesz list, aż w pewnym momencie pojawiają się dialogi… Dialogi w liście? Trochę nie bardzo. :/
Piszesz bardzo długie zdania, tym samym wprowadzając chaos. Znalazłam wiele powtórzeń. Raz nie odmieniłeś poprawnie imienia i pomyliłeś czas. Tekst nie jest wyjustowany, ale masz akapity.
Podoba mi się pomysł na wprowadzenie do opowiadania pokemonów! To bardzo ciekawe i kreatywne. Szkoda tylko, że trochę za bardzo rozciągnąłeś opis tych stworzeń… Zrobiło się „ciężkawo”, a czytelnik pogubi się, czytając to.
Kreacja bohaterów nie stoi na najwyższym poziomie, ale tak jak wspomniałam wcześniej plus za Pokemony! :D Jednak trudno mi „wyłowić” z tego tekstu opis głównego bohatera. Może za bardzo skupiłaś się na opisywaniu innych? Najlepiej znaleźć złoty środek.
Pamiętaj, że dialogi zapisujemy, używając półpauzy (–) lub myślniki (—). Stosowanie dywizów (-) jest błędne.
W każdym razie nie poddawaj się, ćwicz pisanie i doskonal się!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Kolejny
niewyjustowany tekst. Zastanawiam się dlaczego. Tak trudno wcisnąć w Wordzie tę
jedną, małą ikonkę i zrobić dobrze czytelnikom?
W pierwszych słowach mojego listu muszę Ci powiedzieć,
że jestem szczęśliwy, iż już niedługo znów się zobaczymy. –
Zaczynasz od „Droga Natalio”, a potem wstawiasz przecinek, więc (mimo że od
nowej linijki) ciąg dalszy powinieneś zacząć małą literą.
(czy może powinienem powiedzieć “ulicznej kapeli”) –
niepoprawny cudzysłów. Ten polski wygląda tak: „(…)” i otrzymuje się go dzięki
kombinacji klawiszy: ALT+0132 i ALT+0148 z włączoną klawiaturą numeryczną.
Jeżeli masz możliwość pisać w Wordzie, to ten tworzy z automatu poprawne
cudzysłowy.
Problem
masz też z rozróżnianiem dywizów od myślników:
http://www.ekorekta24.pl/myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac/.
(…) muzyki, więc ledwie usłyszałem jej tony, a
natychmiast udałem się w kierunku, z którego ona do mnie doleciała. – „Ona”
zbędne.
Mam
wątpliwości odnośnie takiej treści listu. Bohater opisuje scenę bardzo
szczegółowo, a opisuje przecież wszystko „po czasie” od wydarzeń. Wydaje się to
mocno naciągane. Niżej pojawiają się nawet długie dialogi. Chcesz mi wmówić, że
narrator cytuje je dosłownie, 1:1? No nie wierzę…
Obok niego skakała grupka Pokemonów (…) – c…co?
Po narracji spodziewałam się właśnie dwudziestolecia międzywojennego. Klimat
listu jest stylizowany na stary, w dzisiejszych czasach nikt nie używa takiej
składni, konstrukcji zdań, nie archaizuje wypowiedzi, a jeżeli nawet mamy do
czynienia z sędziwym już mężczyzną, to co tutaj robi określenie Pokemon? I dlaczego wielką literą? To
nie jest nazwa własna jako tytuł, ale rodzaj/gatunek stworzenia. Dalej podajesz
nazwę jednego z nich, ale szczędzisz dokładnego opisu, więc jestem zmuszona
zajrzeć do sieci, aby zapoznać się z postacią. Kolejne pokemony kojarzę, ale to
nie usprawiedliwia cię przed brakiem jakiegokolwiek opisu, który pomógłby sobie
je wyobrazić. Chyba że Natalia, do której kierowany jest list, zna wszystkie
pokemony? Przyznam szczerze, że jestem skonfundowana i wcale nie podoba mi się
to uczucie. Jeżeli chciałeś pisać tekst w realiach, w których pokemony
istnieją, to po co ci stylizowana na staropolską stylizacja narracyjna? Bo to
się wyklucza i to tak dość ostro. Aczkolwiek jestem ciekawa, do czego
zmierzasz.
Dopiero
teraz domyśliłam się, że Chespin (o którym bohater wspomina wcześniej, jak o
swoim przyjacielu, który szedł obok), to również jakiś pokemon. Och, ależ to
irytujące, dowiadywać się takich rzeczy po czasie i to tylko i wyłącznie za
pomocą Internetu. Po chwili przeprowadziłam research na własną rękę i
dowiedziałam się, że Lumoise to też miasto wyciągnięte żywcem z uniwersum
pokemonowego. Musisz mieć naprawdę dobry argument, aby obronić takie połączenie
z przedwojenną, polską piosenką. Jeszcze gdybyś rzucał cytatem i wplótł jedno
czy dwa zdania w list, to fabuła mogłaby iść we własną stronę, ale twój bohater
śpiewa piosenkę w całości! Skąd ktokolwiek w tamtym uniwersum znałby ten utwór?
No i dlaczego imiona bohaterów są również polskie? Co stało na przeszkodzie, by
całe twoje uniwersum odpowiadało w pełni pokemonowemu, a piosenka była jedynie
inspiracją, kilkoma słowami wplecionymi w tekst? Logiczna strona całości
została chyba gdzieś w piwnicy.
Uśmiechając się od ucha do ucha
[przecinek] słuchałem (…).
Uśmiechnąłem się lekko, słysząc te słowa. –
Bohater uśmiechnął się zaledwie chwilę wcześniej.
Hubert Marey, zwany też Kronikarzem (bo to właśnie
on raczył ludzi tym występem), jest człowiekiem, który przeżył naprawdę
bardzo ciężkie chwile w swoim życiu. – Nie no, nagle okazuje się, że bohater zna wykonawcę,
a przecież wcześniej opisywał go jako zupełnie nieznajomego młodzieńca.
Tak więc dziadkowi i babci Hubert zawdzięcza swój sukces, choć i jego najlepsza przyjaciółka z czasów dzieciństwa,
Candela [przecinek] dołożyła
swoją cegiełkę do tego muru sukcesu (…).
Mieszasz
czasy. Raz piszesz w przeszłym, a raz w teraźniejszym. To niedopuszczalne,
jeżeli chodzi o prozę. Istnieje reguła jedności czasu, której należy
przestrzegać. Dodatkowo przecież od początku czytam list, prawda? Skąd więc ten
dialog? Zdajesz sobie sprawę, że taki zapis (myślniki) świadczy o tym, że nagle
wychodzimy z listu i bohater rozmawia z ludźmi? Strasznie namieszałeś. Na
dodatek niepoprawnie zapisujesz dialogi:
- Ja także - rzekł na to Kronikarz, po czym spojrzał na
swoje towarzyszki [kropka] - Z
pewnością pamiętasz Candelę i Angelikę, prawda?
- Jakże mógłbym je zapomnieć?! – parsknąłem [wielka
litera] śmiechem, patrząc na obie panie.
- Ciebie też miło widzieć - powiedziałem, uśmiechając
się do Pokemona (którego to Hubert wygrał dla młodszej siostry podczas wyprawy
do wesołego miasteczka) – a skąd niby bohater wie takie rzeczy, skoro dopiero
co spotkał się z Hubertem? Nie usłyszał tej historii od niego, bo nie ma o tym
ani słowa w dialogu.
Trzydzieści dolarów i pięćdziesiąt centów - odpowiedziała
mu dziewczynka. – A czy w wiosce pokemonów o polskich obyczajach nie
obowiązuje przypadkiem inna waluta? Z tego co wiem, w PokeSklepie, w grze,
płaciło się yenami, co by się zresztą zgadzało, jeżeli chodzi o uniwersum,
które zostało stworzone przez Japończyków.
Muszę Ci wyjaśnić (bo wszak nie znasz historii
Kronikarza), że rodzice Huberta rozwiedli się, a ojciec poślubił nową kobietę,
która urodziła mu Angelikę. – Angielkę? W uniwersum pokemonowym dolary, Angielki i
polskie piosenki… Cóż, zdecydowanie jestem na nie. Ta dawka absurdu dawno mnie
zniesmaczyła. To nawet nie jest zabawne. Fabuła o niczym, jakieś bzdury,
historia człowieka-sukcesu, który zarabia jako uliczny grajek i z masą
dziwacznych znajomych rozmawia o jakichś duperelach z głównym bohaterem. O czym
w ogóle miało być to opowiadanie? O kreatywnym życiu Kronikarza? No świetnie,
tylko że co mi po tym? Miałeś jakiś plan? Zamysł? Czym chciałeś dotrzeć do
czytelnika i go zachęcić? Bo to, co wymyśliłeś do tej pory, nie działa. Żeby było
jeszcze zabawne… No niestety, między „zabawne” a „żenujące” granica jest bardzo
cienka. Tym bardziej, że kompletnie nie przemawia do mnie forma dialogu
występująca w liście, na dodatek narrator jest niby współczesny, a jednak mocno
odklejony, jakby wyrwany z dwudziestolecia międzywojennego – szczególnie na
początku, potem stylizacja mocno traci na jakości. Pomieszana stylizacja to
żadna stylizacja, sorry.
Dodatkowo
tekst piosenki wpleciony został dosłownie. Gdyby koleś grał jakąkolwiek inną
nutkę przedwojenną, fabuła (jaka fabuła?) na niczym by nie straciła. Jasne, że
piosenka może i pasuje w jakimś tam stopniu do historii Huberta (na końcu
opowiadania zdałam sobie przykrą sprawę z tego, że kojarzę tylko jego imię,
mimo że niczego nie pominęłam; po prostu kreacja bohaterów jest na bardzo
niskim poziomie), ale nic poza tym. Dodatkowo opisana przeszłość postaci jest w
ogóle nieprzejmująca, a przez wesołkowatość narratora i podniecenie ze
spotkania w ogóle nie można wczuć się i poruszyć. Wciąż nie wiem, czym chciałeś
do mnie trafić i co miało mnie zainteresować i zatrzymać. Dziwię się, że
napisałeś coś takiego, pisząc poprawnie – technicznie wyszło całkiem dobrze.
Szkoda, że nie wykorzystałeś umiejętności na coś bardziej ambitnego (bo
kreatywności ci nie odmówię) – ba! – zmarnowałeś swój własny potencjał… Za taką
żenadę do końca roku powinieneś publikować w sieci teksty tylko po konsultacji
z kimś, kto takie teksty zatwierdzi.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie
mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca
konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki
i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1,5/5)
– ogólny styl (1/5)
– pomysłowość (5/10)
– logika i spójność (2/10)
– bohaterowie (2/10)
– strona techniczna (6,5/10)
Łącznie: 17/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Utwór Eugeniusza Bodo jest
bardzo skoczny, wesoły, a energia samego Bodo aż wypływa z jego głosu i
teledysku. Spodziewałam się, że i w Twoim tekście będzie ta lub podobna
żywiołowość, ale trochę się zawiodłam. „Już taki jestem zimny drań” został
przedstawiony w spokojny, stonowany sposób. Chciałam dać z początku trzy
punkty, ale daję dwa, bo Kronikarz, jak Bodo, też gra na gitarze i śpiewa na
ulicy jako grajek, co nie jest oryginalnością. Piosenka pasuje do całości
tekstu, ale nie powala. Myślę, że dwa punkty są w sam raz.
– ogólny styl (3/5)
Mieszanie czasów (o tym mowa w poniższym kryterium) stanowi
kłopot w rozpoznawaniu, gdzie dzieje się akcja. W teraźniejszości (tu i teraz),
czy w przeszłości (to, co działo się kiedyś)? W kontekście całościowym jest
płynnie, czytało mi się dobrze, ale musisz jeszcze popracować nad swoim stylem.
– pomysłowość (5/10)
Kreatywność… była na pewno,
choćby ze względu na wplecenie do rzeczywistego świata bajkowych Pokemonów i
ukazanie tekstu w formie listu. Na szczęście Pokemony bardzo dyskretnie
znajdują się w realności, więc gratuluję, że udało Ci się w delikatny sposób je
powiązać z „naszym” otoczeniem, choć nie wiem, po co je wcisnąłeś do opowiadania.
Mogłam swobodnie wyobrazić sobie wszystkie sytuacje i historię Kronikarza. Połowa
punktów to idealne rozwiązanie.
– logika i spójność (2/10)
Przede wszystkim – w listach nie piszemy dialogów! To
podstawowy błąd, za który odejmuję dodatkowo dwa punkty. Gdyby praca została
napisana w formie opowiadania, a nie list, byłoby w porządku.
Jeśli Kronikarz to popularny artysta i drogi przyjaciel
narratora, dlaczego Natalia nic o nim nie wie, nie poznała go dużo wcześniej?
To wielki błąd logiczny, być może nieprzemyślany, który powoduje, że odejmuję
punkty. Bez listu do partnerki znacznie realniej by to wyglądało.
Po drugie – jaki jest sens tego, by Arthur tłumaczył
ukochanej, kim był Chespin? Czy jest na to jakaś odpowiedź?
Mieszasz czasy, dzięki temu kompozycja może wydawać się
bezładna, nieuporządkowana. Raz piszesz w czasie przeszłym, a zdanie później w
czasie teraźniejszym. Podam przykład, gdzie ewidentnie to widać:
Dzięki nim stał
się sławny, co bynajmniej nie przeszkadzało
mu grać na ulicy jak pospolitemu grajkowi. Kronikarz jednak to lubi i nie traktuje tego jak pracy - raczej jak przyjemność, a że przy okazji może na tym zarobić, to chyba dobrze,
prawda?
– bohaterowie (5/10)
Głównym bohaterem był sam Kronikarz, reszta stanowiła
jedynie tło. Jak na takie krótkie, prawie pięciostronowe opowiadanie, było za
dużo postaci, co mogło zdezorientować czytelnika w odbiorze. Gdyby usnąć list
do Natalie i małą dziewczynkę Angelikę, może tekst byłby lepszy. Czytelnik nie
pogubiłby się, kto kim jest, aczkolwiek na swój plus jakościowo skrupulatnie
zobrazowałeś postacie. Pamiętaj na przyszłość, że w krótkim oraz dłuższym
tekście liczy się jakość, a nie ilość.
– strona techniczna (7/10)
Dużo powtórzeń czasowników
(„zawołał”, „rzekła”, „stwierdziłem”) w większości są niepotrzebne albo należy
inaczej je zastosować, w kreatywny sposób, by tekst był niebanalny i zróżnicowany,
aby czytelnik nie był zniecierpliwiony tym tysiącem podobnych do siebie słów,
to znaczy czasowników.
Brak przecinków w niektórych
miejscach.
W dialogach błąd: są dywizy
(-) zamiast pauz (—) i półpauz (–).
Musisz też poćwiczysz didaskalia dialogowe i poczytać,
kiedy stosować dużą literę po zakończeniu dialogu, a kiedy małą. Polecam
poradniki pisarskie.
- Jakże mógłbym je zapomnieć?! - parsknąłem śmiechem ~ duża
litera „parsknąłem”
Akapity dobrze
zrobione.
Łącznie: 24/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz