O tym jak James Porter, stracił miłość życia
Julia K.
Blog autorki: http://pozytywnienastawionadozycia.blogspot.com
Piosenka: Adam Aston - Jak trudno zapomnieć
23 maja 2054
roku. Wioska w południowej części Anglii.
Wydawało mi się, że to miłość na całe życie.
Na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, bogactwie oraz biedzie. Jednak jak
się okazuje, takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach. Pomimo to, nadal w wielką
radością wspominam moment, w którym się poznaliśmy oraz lata, które razem
spędziliśmy. Poznaliśmy się, kiedy mieliśmy po osiemnaście lat i zaczęliśmy
naszą pierwszą pracę w smażalni ryb. Chociaż z początku nie darzyliśmy się
sympatią – łagodnie to ujmując – to moment, w którym oboje wpadliśmy do
wielkiej kałuży na tyłach smażalni, niosąc prawie dziesięcino kilogramowe pudło
z mrożonkami, zbliżył nas do siebie. Zaczęło się od zwykłych spacerów po pracy,
umawianiu na kawę, a skończyło się na tym, że się w sobie zakochaliśmy. Na
pewno znacie te motyle w brzuchy, kiedy idziecie na pierwszą randkę. Ja czułam
je przez cały czas, kiedy był przymnie. James po prostu sprawiał, że byłam
szczęśliwa.
Po zakończeniu studiów, zamieszkaliśmy razem
w małym, ale przytulnym mieszkanku w zachodnim Londynie. Żyliśmy spokojnie,
przeżywając zarówno gorsze jak i lepsze chwilę. Nie raz się kłóciliśmy, nie raz
latały talerze, ale zawsze się kochaliśmy. Po roku, od kiedy razem
zamieszkaliśmy, mój ukochany oświadczył mi się. Cóż mogę powiedzieć? Byłam
najszczęśliwszą kobietą na Ziemi.
Jednak do ślubu nigdy nie doszło. W każdym razie nie do ślubu z Jamesem.
2 wrzesień
2017 roku. Londyn.
Siedzę jak sparaliżowana na krześle
w gabinecie mojego szefa i nie mogę uwierzyć w jego słowa. Czuję jak cały świat
nagle mi się zapada.
-
Zwalnia mnie pan? – Pytam nie potrafiąc ukryć drżenia głosu. W mojej głowie
przelatują pojedyncze słowa, przez co czuję się jeszcze gorzej. Rachunki. Kredyt.
Obca waluta. Mieszkanie.
-
Niestety, naprawdę bardzo mi przykro panno River. –Rachunki. Kredyt. Obca
waluta. Mieszkanie. Rachunki. Kredyt. Obca waluta. Mieszkanie.
Na
litość boską ja nie mogę stracić tej pracy!
-
Przecież byłam na pana każdą prośbę. Pracowałam po godzinach oraz w weekendy –
za wszelką cenę starałam się bronić swojej posady. – Tak, zgadza się ostatnio
byłam na zwolnieniu lekarskim, ale obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
Szef
spogląda na mnie oczami bez wyrazu.
-
Nasza firma nie ma pani już nic do zaoferowania. – Wstaje z fotela i wyciąga w
moim kierunku dłoń. – Dziękuję za pani poświęcenie i reprezentowanie firmy.
Życzę samych sukcesów i mam nadzieję do zobaczenia.
-
Do widzenia. – Puszczam jego dłoń i po wyjściu z gabinetu od razu kieruję się
do windy. Kiedy drzwi się zamykają, wybieram numer Jamesa. Pomimo, że jest dopiero
12, wiem, że i tak odbierze. Odkąd zlikwidowali jego firmę miał bardzo dużo
czasu, który niestety marnował przed telewizorem lub komputerem, wmawiając mi,
że szuka pracy.
-
Tak Kate? – Odzywa się zaspanym głosem, czym jeszcze bardziej pogarsza mój
nastrój.
-
Straciłam pracę, mamy na głowie kredyt, a ty śpisz do południa? – Syczę do
słuchawki.
-
Nie czepiaj się mnie, przecież sama straciłaś pracę! – Wychodzę z budynku i
kieruję się do stacji metra. – Z resztą, jeśli cię to pocieszy, to znalazłem
pracę.
To
akurat nowość.
-
Doprawdy? Jestem bardzo ciekawa gdzie. Znowu w barze, który nie istnieje?
-
W firmie zajmującej się marketingiem, o której mówił Eliot. Zaczynam od
poniedziałku. – Czuję jak z serca spada
mi kamień. Nie umrzemy z głodu. Jest dobrze, teraz będzie tylko lepiej.
-
W takim razie bardzo się cieszę! – Na usta wchodzi mi nieśmiały uśmiech. –
Porozmawiamy w domu. Zaraz mam pociąg.
-
W porządku, kocham cię.
-
Ja ciebie też. – Kończę rozmowę i rozpoczynam pokonywanie odległości dzielącej
mnie od domu.
Pomimo tego, że James dostał bardzo
dobrze płatną pracę wcale nie było kolorowo. Owszem mieliśmy wszystko, czego
zapragnęliśmy, ale widzieliśmy się najczęściej raz na dwa tygodnie. Zaczęliśmy
się od siebie oddalać. Nie rozmawialiśmy ze sobą, po prostu zachowywaliśmy się
jak para obcych sobie osób mieszkających w jednym mieszkaniu.
Mój narzeczony bardzo często wyjeżdżał w
delegację i pewnego razu chciał, żebym pojechała z razem z nim, tym razem do
Szkocji. Chociaż wyjazd zapowiadał się świetnie – i początek nawet taki był –
zakończył się katastrofą.
22 listopada
2017 roku. Szkocja.
Wiatr wiejący z nad morza zagłuszał
stukot obcasów moich pantofli, a deszcz uderza w twarz. Co kilka kroków obracam
się za siebie, mając nadzieję, że się opamięta, zmieni zdanie i nie wyjedzie. Pomimo,
że wiem, iż tego nie zrobi, mam nadzieję. Jak mówią – nadzieja matką głupich. Kiedy docieram do pokoju hotelowego odtwarzam
w pamięci cały wieczór.
Wybraliśmy się na kolację do jednej
z restauracji. Romantyczny nastrój, wino, wyśmienite dania i rozmowa, która
zmieniła się w prawdziwą awanturę.
-
Kochanie posłuchaj. – W momencie, kiedy złapał mnie za rękę podano desery.
Ciasta z dużą ilością masy i polewy. – Dostałem propozycję.
-
Jaką? – Pytam biorąc łyk wina.
-
Wysokie stanowisko w fili firmy tyle tylko, że ta fila jest w Los Angeles. – Zamurowało
mnie. – No i oczywiście ją przyjąłem. Wylatujemy 29 grudnia. Cieszysz się?
-
Czy się cieszę? – Nie wierzę, że on o to pyta. Przecież nic ze mną nie
uzgodnił, tak nie można robić. – Nie, w ogóle. Mogłeś ze mną porozmawiać.
Zapytać o zdanie.
-
Czyli nie chcesz lecieć?
-
Oczywiście, że nie! Przecież ja mam tu swoje życie. Nie mogę go zostawić od
tak!
-
Świetnie, zostań w tym Londynie i nie licz na moje pieniądze! Jeśli ze mną nie
lecisz to z nami koniec! – Właśnie w tym momencie na twarzy Jamesa ląduje mój
deser i resztka wina.
-
A więc koniec. – Powiedziałam wstając – Żegnaj James.
-
Żegnaj Kate.
I po tych słowach już nigdy więcej go nie
widziałam. Kiedy szłam ulicą, usłyszałam słowa piosenki dobiegające z
kawiarenki, które tak bardzo pasowały do tej sytuacji.
Tylko raz spojrzysz w twarz
Pójdziesz
znów swoją drogą
Lecz już
cierń w sercu masz
Jak trudno
jest zapomnieć
Gdy ktoś ci
serce skradł
Jak trudno
jest zapomnieć
Gdy ktoś
przesłonił świat
7 lat
później. Londyn.
-
Czy ty Kate River bierzesz sobie tego oto Marka Smith za męża i ślubujesz mu
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci?
-
Biorę.
-
Czy ty Marku Smith bierzesz sobie tą oto Kate River za żonę i ślubujesz jej
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-
Biorę.
-
Ogłaszam was mężem i żoną! Możesz pocałować pannę młodą.
W
kościele rozlegają się brawa, ale jeden z gości wychodzi po cichu i idzie jak
najdalej ona świątyni. Kiedy przechodzi koło jednej z kawiarni słyszy słowa
piosenki, które jeszcze bardziej pogłębiają ranę w jego sercu. I jakże pasują do obecnej sytuacji.
Tęsknota
jest zawzięta
Przez wiele
dręczy dni
Jak smutno
jest pamiętać
Jak trudno
zwalczyć łzy
Gdy miłość
mocna, krwią tętniąca
Złączy serca
dwa
W dwa serca
wniesie promień słońca
Obu
szczęście dwa
Jak trudno
jest zapomnieć
Gdy ktoś ci
szczęście skradł
Jak smutno
jest ogromnie
Samotnie iść
przez świat
Właśnie
wtedy w jego kieszeni odezwał się telefon.
-
James Porter słucham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz