Oceny opowiadania O tym jak James Porter, stracił miłość życia Julia K.
Suma punktów 153
Suma punktów 153
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Historia, którą opisujesz, jest
banalna, a interpretacja bardzo dosłowna. Nie popieram też wstawiania do pracy
tekstu piosenki na zasadzie kopiuj-wklej.
– ogólny styl (2/5)
Jest stanowczo za mało opisów,
dość dużo dialogów; nie ma mowy o wyglądach miejsc czy emocjach i uczuciach
bohaterów.
Swoją drogą, po tytule, w
którym stwierdzasz, że James Porter stracił miłość swojego życia, spodziewałam
się bardziej dramatycznego charakteru... czytając, wcale nie miałam wrażenie,
że stracił kobietę, którą kochał.
– pomysłowość (4/10)
Twoja historia jest dość
typowa, nie wyróżnia się na tle innych romansów, raczej niczym mnie nie
zaskoczyłaś. Zwłaszcza po zdaniu, że nie doszło do ślubu, a na pewno nie z
Jamesem.
– logika i spójność (7/10)
Poza nieuzasadnioną zmianą
czasu z przeszłego na teraźniejszy niczego nie zauważyłam.
– bohaterowie (4/10)
O bohaterach nie wiadomo właściwie
nic poza tym, że są razem, gdzie pracują, dlaczego się rozstali i tak dalej —
to stanowczo za mało.
– strona techniczna (5/10)
Błąd interpunkcyjny w tytule
raczej nie zachęca potencjalnych czytelników do zapoznania się z tekstem.
Są błędy w zapisie dialogu i
liczne interpunkcyjne.
Łącznie: 24/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Piosenka użyta jest w tekście dwa razy.
Tak jak za drugim razem faktycznie pasuje, mówi o prawdziwej, utraconej
miłości, tak w pierwszej sytuacji nie do końca: bohaterowie nie widzą się po
raz pierwszy, a po raz ostatni, bo to scena ich rozstania.
– ogólny styl (3/5)
Tak jak pierwsza część została
napisana pod względem stylu naprawdę nieźle, tak następne niestety
niekoniecznie. Najbardziej frustrujące jest mieszanie czasów i w pewnym sensie
również narracji, pomysłu na przedstawienie sceny. Widać to szczególnie we
fragmencie z września 2017 r. Rozpoczyna się on konkretną sceną opisaną w
czasie teraźniejszym, natomiast później przeskakuje akcję o kilka miesięcy już
w czasie przeszłym. Przeskoki niestety nie działają zbyt dobrze w tym tekście.
Największym kwiatkiem, związanym pewnie z nieuwagą, jest „dziesięcino” („niosąc
prawie dziesięcino kilogramowe pudło z mrożonkami”).
– pomysłowość (4/10)
Opowiadanie składa się z kilku
części rozłożonych w czasie o kilkadziesiąt lat. Taki zabieg zawsze jest dobry,
zaczynanie od końca od razu przyciąga uwagę. W tekście zaprezentowana jest
nieudana, choć pewnie prawdziwa miłość, co jest najczęstszym wątkiem w literaturze
i sztuce ogólnie, ale co się dziwić. Chodzi nie tylko o pomysł, a o
przedstawienie.
Napisałam przy prawdziwości
miłości „choć” dlatego, że pewni, podobnie jak bohaterowie, być tego nie
możemy. Wiadomo jedno – więcej zostało napisane wprost niż poprzez sceny, czyli
znów autor próbuje pokazać uczucie między dwiema osobami poprzez bezpośrednie
napisanie, a nie budowanie sceny. W tym opowiadaniu dobrze przedstawione jest
rozstanie, a nie miłość. Jamesa poznajemy bezpośrednio dopiero w momencie, kiedy
się rządzi, i z pewnością nie widać, dlaczego dziewczyna miałaby się w nim
zakochać. Szkoda, bo gdy czytelnik wczuje się w bohaterów, śledzi tekst ze
znacznie większymi emocjami i ciekawością.
– logika i spójność (6/10)
W tekście nie ma znaczących
nielogiczności, może dlatego, że nie ma wielu informacji. Ze spójnością jest
gorzej, ponieważ niektóre fragmenty są nazbyt drobiazgowo rozpisane (kwestia
wyrzucenia z prac) w porównaniu do tych znacznie ważniejszych, potraktowanych
po macoszemu bądź właściwie w ogóle niepodjętych. Chciałoby się wiedzieć więcej
o przedstawionej parze, o tym, jak wyglądał ich związek w trakcie studiów i po,
chciałoby się mieć więcej tła, bo tego niestety prawie w ogóle nie ma.
Chciałoby się wiedzieć, dlaczego żadne z nich później się nie odezwało. To, kim
jest mąż dziewczyny, nie ma znaczenia, więc właściwie dobrze, że nie było o tym
zbyt dużo informacji.
– bohaterowie (4/10)
Tak jak pisałam, James w ogóle
nie porywa. OK, może pomagał nieść dziesięciokilogramowe pudło, ale gdy opisany
został w bezpośredniej sytuacji, zdecydowanie nie można powiedzieć o nim
dobrego słowa. No, może na końcu, że chyba biedaczek po siedmiu latach ogarnął,
co stracił. O narratorce opowiadania tak właściwie też za dużo nie można
powiedzieć, żadnych wyróżniających szczegółów. Wiemy, że oboje mieli marzenia,
oboje niby je osiągnęli, ale nie potrafili się z tego cieszyć wtedy, kiedy to
mieli, nie potrafili rozmawiać, i stracili siebie nawzajem. To jednak na za
mało, aby postaci i ich historia utkwiły czytelnikowi w pamięci. Nie ma żadnej…
kotwicy, czegoś wyróżniającego tę historię.
– strona techniczna (5/10)
Zdarzają się błędy w każdej z
wymienionych dziedzin. Oto przykłady: „Żyliśmy spokojnie, przeżywając zarówno
gorsze jak i lepsze chwilę” – powinien stać przecinek przed „jak”, ponadto
„chwile”, bo wiele. „Niestety, naprawdę bardzo mi przykro panno River. –
Rachunki. Kredyt. Obca waluta. Mieszkanie. Rachunki. Kredyt. Obca waluta.
Mieszkanie.” – Myśli narratorki powinny znaleźć się w nowym akapicie, bo nie należą
do osoby mówiącej, czyli faceta, który wyrzuca ją z pracy (to przykład na zły
zapis dialogów. Niestety dywizy zamiast myślników też są wszechobecne), „- Nie
czepiaj się mnie, przecież sama straciłaś pracę! – Wychodzę z budynku i kieruję
się do stacji metra. – Z resztą, jeśli cię to pocieszy, to znalazłem pracę” –
ponownie tekst pomiędzy wypowiedziami Jamesa dotyczy nie jego, czyli osoby
mówiącej, a narratorki. Dlatego należy postawić dwa entery. A jeśli chodzi o
ortografię, powinno być „zresztą”, „- Wysokie stanowisko w fili firmy tyle
tylko, że ta fila jest w Los Angeles” – to jest „filia”, więc „filii”, „od tak”
– ot tak, „- James Porter słucham” – przecinek przed „słucham”.
Łącznie: 25/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Szału nie ma, źle też nie jest.
— ogólny
styl (2/5)
Twój warsztat jest niedopracowany. Twojemu stylowi
pisania jeszcze brakuje lekkości i płynności. Nie czytało się jednak źle, po
prostu tekst nie robi większego wrażenia i nie zapada w pamięć.
— pomysłowość
(2/10)
Przez dłuższą chwilę sądziłam, że w tytule opowiadania
jest literówka. Przez cały czas, gdy czytałam opowiadanie, nie mogłam się
pozbyć wrażenia, że Twój James Porter jest kalką Jamesa Pottera.
Do tego wielka miłość, kłótnie, rozstanie, ślub... Nic
nowego, nic kreatywnego.
— logika
i spójność (2/10)
Najbardziej mnie bolały nagłe przeskoki czasowe. Co
prawda dorzuciłaś informację, kiedy mniej—więcej toczy się akcja, ale jednak...
to za mało.
— bohaterowie (2/10)
— bohaterowie (2/10)
Mam wrażenie, że bohaterowie i relacje między nimi to
Twoja pięta Achillesowa. Niby napisałaś, że są ze sobą w związku, że się
kochają, ale wcale się tego nie czuło. Ich kłótnia była sucha (w dużej mierze
jest to wina dialogów).
— strona
techniczna (4/10)
W tytule jest źle postawiony przecinek — O tym, jak
James Porter stracił miłość swojego życia. Ogólnie już przy pierwszym akapicie
widać, że interpunkcja szaleje. Do tego widzę sporo literówek.
Dziesięcina to nie to samo co dziesięć. :D
Odsyłam też do poradników z poprawnym zapisem dialogów.
Łącznie:
15/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (2/5)
Piosenka została zinterpretowana poprawnie, ale w
żaden odkrywczy sposób. Szkoda, że znów wklejono w zasadzie cały tekst utworu
do opowiadania, a nie ograniczono się do trzech najważniejszych wersów (co
dodałoby nawet wiarygodności, skoro piosenka została usłyszana gdzieś przy
kawiarence).
– ogólny styl (2/5)
Tekst ma dwa poważne problemy: po pierwsze, mieszanie
czasu teraźniejszego z przeszłym, a po drugie, dużą ekspozycyjność. Jeżeli już
pojawia się jakaś akcja, to zwykle tylko na parę zdań (chociaż scena zwolnienia
bohaterki była naprawdę niezła).
– pomysłowość (3/10)
Pomysł jest raczej mało oryginalny, aczkolwiek z
drugiej strony czasem miło poczytać o takich zwyczajnych, codziennych
problemach, jak wyjazdy do pracy za granicę i wynikające z tego tytułu
problemy.
Scena ślubu jest jednak, nie będę owijać w bawełnę, na
tyle kiczowata, że odbiera w zasadzie ewentualną przyjemność, jaką może sprawić
czytanie obyczajowego opowiadania.
– logika i spójność (4/10)
Nieco nie nadążam ze zmianami czasu w tym opowiadaniu.
Przypuszczam, że początkowe umieszczenie akcji w 2054 roku wynika bardziej z
pomyłki, ponieważ ciąg dalszy jest w 2017, a potem w 2024. Dlatego też,
zaznaczam już kolejny raz, powinno się czytać tekst przed wysłaniem go
gdziekolwiek.
Poza tym zastanawia mnie celowość umieszczenia akcji w
Anglii oraz Szkocji, skoro nie wnosi to do opowiadania nic konkretnego.
Dodatkowo przez to na wiarygodności traci fakt, że James, przechodząc koło
jakiejś szkockiej kawiarenki, usłyszał polską piosenkę z czasów przedwojennych.
Jeśli chodzi o sam ciąg przyczynowo – skutkowy, to pod
tym względem wszystko jest w porządku (pomijając początkową pomyłkę z datą).
– bohaterowie (4/10)
Wybór narracji pierwszoosobowej pozwala nam dość
dobrze poznać myśli i emocje głównej bohaterki. Jeśli chodzi o jej kreację, to
nie mam większych zastrzeżeń, trochę gorzej jest za to z tytułowym Jamesem. O
ile trudno oczekiwać, że dowiemy się, co właściwie czuje, tak jego zachowanie
mocno rozjeżdża się z tym, czego dowiadujemy się o nim od Kate. Pozostaje tutaj
oczywiście kwestia tego, czy to zabieg świadomy i czy James po prostu okłamywał
swoją narzeczoną, czy też może po prostu jest to niekonsekwencja w kreacji
postaci.
– strona techniczna (3/10)
Sporo błędów interpunkcyjnych, do tego też kilka
literówek. Poza tym dialogi rozpoczęte są dywizem, a nie (pół)pauzą. Wystarczy
jednak wspomnieć o tym, że w samym tytule opowiadania pojawił się błąd
interpunkcyjny. Jak można zgadywać, coś takiego nie nastawia zbyt pozytywnie do
dalszej lektury.
Łącznie: 18/50 punktów
Noelia
Cotto
A. Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B. Ogólny
styl (2/5)
C. Pomysłowość
(4/10)
D. Logika i
spójność (5/10)
E. Bohaterowie
(4/10)
F. Strona
techniczna (3/10)
Łącznie: 21/50 punktów
Droga
autorko!
Pozwól,
że najpierw skupię się na stronie technicznej opowiadania. Tekst nie jest
wyjustowany. Wcięcia tekstu tylko przy opisach, a powinny się znaleźć także
przy dialogach. Wypowiedzi bohaterów rozpoczynasz od dywizów (-), co jest
błędem. Z tego powodu odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Zabrakło
Ci wielu przecinków, tu polecam stronę www.prosteprzecinki.pl, ale
równie dobrze możesz poczytać inne internetowe poradniki.
Trochę
nie rozwinęłaś tej historii. Moim zdaniem to opowiadanie miało spory potencjał,
ale wyszło odrobinę banalnie. Gdzie emocje? Poważne kłótnie? Tak łatwo się
rozstali? Niewiele dowiedziałam się o bohaterach. Nie wiem, jak wyglądają? Co
lubią? Gdzie byli na pierwszej randce? Jak spędzali czas? Trudno ich sobie
wyobrazić, a zadaniem autora jest sprawić, aby czytelnik mógł ujrzeć wykreowany
świat i bohaterów.
W każdym
razie pisz dalej, dużo ćwicz i nie poddawaj się!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Ten
zbędny przecinek w tytule jest zbędny. Nie justujesz również tekstu. Niedobrze.
Oho,
uprzedzasz, że akcja dzieje się w 2054 roku. Liczę na jakikolwiek widoczny
rozwój gospodarczy, bo jeżeli nie, to po co ci ta informacja?
Mylisz
myślniki z dywizami.
Źle
zapisujesz daty, poczytaj w sieci o poprawnej odmianie miesięcy.
Pomimo to, [przecinek zbędny]
nadal w wielką radością wspominam moment,
w którym się poznaliśmy oraz lata,
które razem spędziliśmy. Poznaliśmy
się, kiedy mieliśmy po osiemnaście lat
i zaczęliśmy naszą pierwszą pracę w smażalni ryb. Chociaż z początku nie darzyliśmy
się sympatią – łagodnie to ujmując – to moment,
w którym oboje wpadliśmy do wielkiej kałuży na tyłach smażalni, niosąc
prawie dziesięcino kilogramowe pudło z mrożonkami, zbliżył nas do siebie. ؎ Już na
wstępie zastanawiam się, czy ludzie za czterdzieści lat (obserwując dzisiejsze
społeczeństwo) będą wyrażali się w taki sam składny, ładny, grzeczny sposób?
Ciekawe. Dodatkowo, po przeczytaniu poprzedniej pracy zastanawiam się także nad
realnością takich cliché początków
związków. Serio, zaczyna się naprawdę tanio. Nie stać cię było na nic bardziej
kreatywnego?
Na pewno znacie te motyle w brzuchy, kiedy idziecie na pierwszą randkę. Ja
czułam je przez cały czas, kiedy był przymnie.
James po prostu sprawiał, że byłam
szczęśliwa. – W brzuchu, przy mnie.
Takie
leniwe błędy są wynikiem pośpiechu. Ktoś ci bronił przeczytać tekst raz
jeszcze, głośno, powoli, przed nadesłaniem? Przepraszam za uszczypliwość, ale
mam za sobą już kilka prac i część wygląda, jakby pisała je ta sama grupa osób,
która robi takie same błędy. Niby drobiazgi, ale na dłuższą metę męczą.
Pytam [przecinek] nie
potrafiąc ukryć drżenia głosu.
- Niestety, naprawdę bardzo mi przykro
[przecinek] panno River.
Na litość boską [przecinek] ja
nie mogę stracić tej pracy!
– Dziękuję za pani poświęcenie i reprezentowanie firmy.
Życzę samych sukcesów i [przecinek] mam
nadzieję [przecinek] do zobaczenia.
Pomimo, że jest
dopiero 12, wiem, że i tak odbierze. –
„Pomimo że”, tak jak „mimo że” czy „chyba że” to fraza, w której występuje tak
zwane cofanie przecinka. Stawia się go przed całą frazą, a nie przed „że”,
chyba że fraza ta rozpoczyna zdanie.
Odkąd zlikwidowali jego firmę
[przecinek] miał bardzo dużo czasu (…)
– rety, brakuje ci przecinków nawet w tak banalnym przykładzie zdania
złożonego. Wcześniej nie wyglądało, abyś miała z nimi problem. Mam nadzieję, że
to przeoczenie, ale znów… jesteś kolejną uczestniczką, której rozleniwienie
widać z upływem kolejnych zdań…
- Tak [przecinek] Kate?
- Straciłam pracę, mamy na głowie kredyt, a ty śpisz do
południa? – Syczę do słuchawki. – „Syczę” małą. Pozwól, że cię odprowadzę tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html.
- Nie czepiaj się mnie, przecież sama straciłaś pracę! – Wychodzę z budynku i kieruję
się do stacji metra. – Z resztą [zresztą], jeśli
cię to pocieszy, to znalazłem pracę.
– Słowa wypowiada mężczyzna do słuchawki, a dopisek narracyjny dotyczy
bohaterki. Taki zapis jest mylący; dopisek powinien znaleźć się w nowej
linijce, a po wypowiedzi może znaleźć się jedynie to, co dotyczy mówcy!
- W takim razie bardzo się cieszę! – Na usta wchodzi mi
nieśmiały uśmiech. – Porozmawiamy w domu. Zaraz mam pociąg. – Laska
straciła pracę, przez chwilę zastanawiała się tylko i wyłącznie nad tym
przykrym faktem, w głowie miała jedynie: mieszkanie, kredyt, obca waluta (swoją
drogą, te powtórzenia to bardzo ładny zabieg). A teraz nagle cieszy się, jakby
nic się nie stało?! Rozumiem, że wieść od chłopaka mogła ją zadowolić, ale
chyba jej praca równie była dla niej ważna, prawda? Gdzie się podziało
faktyczne zmartwienie? Przecież uczucia nie zmieniają się w przeciągu sekundy…
to tak nie działa. Ludzie nie są albo czarni, albo biali i na pewno nie myślą
jednowymiarowo, a przez takie zachowanie mam wrażenie, że czytam o kukiełkach z
papieru.
Pomimo tego, [przecinek zbędny] że
James dostał bardzo dobrze płatną pracę [przecinek] wcale nie było kolorowo.
Wiatr wiejący z nad [znad!] morza zagłuszał stukot obcasów moich
pantofli, a deszcz uderza w twarz. – Kolejny błąd pałkarza: zmiana czasu
narracyjnego. Zaczynasz przeszłym, więc nie możesz być niekonsekwentna i nagle
bez żadnego powodu mieszać. To naprawdę bardzo poważne przewinienie.
Potem
mnożysz jeszcze kilka braków przecinków, ale o podobnych zasadach już
wspominałam, więc nie będę ich wklejać i się powtarzać.
- Wysokie stanowisko w fili [filii]
firmy [przecinek] tyle tylko, że ta fila [filia] jest w Los Angeles.
Nie mogę go zostawić od tak! – Ot
tak.
W
angielskim kościele sztampowa polska przysięga ślubna? Nie wydaje mi się.
Research umarł.
(…) idzie jak najdalej ona świątyni. – Od.
Jeżeli
chodzi o technikalia, to mam wrażenie, że w kółko powtarzam to samo: zdania z
imiesłowami przysłówkowymi wymagają przecinków tak samo, jak użycie wołacza,
brak ci przecinków przy wtrąceniach, liczby zapisuje się słownie, widziałam też
literówki, problemy z fleksją, niepoprawny zapis dialogów. A na temat formy
tekstu? Bardzo przeciętna stylistyka, sztampowa narracja, sztywni bohaterowie.
Fabuła? Rozwój wydarzeń niczym z Trudnych Spraw (naprawdę, tak zachowują się
dorośli ludzie rozmawiający o przyszłości? „Nie jedziesz ze mną, to spadaj na
drzewo i nie licz na moje hajsy”?!), wykorzystanie piosenki przeciętne (ktoś ją
gdzieś usłyszał…, no wow, jakie to odkrywcze). Na dodatek sceny nieprzemyślane,
byle jakie, wszystko to już było, już to ktoś napisał wcześniej, zrobił o tym
film… Rety, liczyłam na coś zaskakującego, świeżego, a dostałam mocno
stereotypowy tekst dla czytelników o bardzo, bardzo niskich wymaganiach.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2,5/5)
– ogólny styl (2,5/5)
– pomysłowość (4/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 23/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Można
było się spodziewać, że będzie to opowiadanie o tęsknocie za drugą połówką.
„Jak trudno zapomnieć” – tytuł mówi sam za siebie. Trudno by było napisać
kompletnie o czymś innym, nawiązując do tematyki piosenki Astona. Oceniam zobrazowanie
utworu na trzy punkty. Ani to nadzwyczajne ani bezwartościowe. Tak w sam raz.
– ogólny styl (3/5)
Pierwszą część (23 maja 2054 roku) dokładnie doprecyzowałaś, ładnie
wprowadziłaś do swej pracy, pozostałe części były opisane jako tako, nie chcę
się do nich czepiać, bo były za krótkie, za to najgorsza była ostatnia. (7 lat później). Prezentowała się bez różnicy czasowej, ja jej
absolutnie nie czułam, jakby nie było żadnego przeskoku w czasie. James i Kate
byli tacy sami jak siedem lat wcześniej. Takie mam wrażenie. Końcówka całkiem
odklejała się od pozostałych, dobrych części.
– pomysłowość (5/10)
Nie
ma szału. Zakochana w sobie para, która musi zmagać się z życiem i swymi
kłopotami. Kochają się, kłócą, rozstają, po kilku latach ona wychodzi za mąż za
innego, a on za nią tęskni. Nie są znane dalsze ich losy. Nie było w tym opowiadaniu
krzty zaciekawienia lub szokującej niespodzianki. Daję pięć punktów, bo jednak
podobała mi się ta przyjemna, skromna opowiastka mimo swej prostoty.
– logika i spójność (7/10)
Logika okej, bo i nie było za
wiele informacji. Spójność… Sytuacja z pracą w smażalni ryb opisana
skrupulatnie, natomiast końcówka kompletnie uciekła. Co dalej z bohaterami? Czy
wrócili do siebie? Czy osobno poukładali sobie życie? Od kogo James Porter
odebrał telefon? Na te pytania warto by było poznać odpowiedzi, niestety praca
została zbyt szybko zakończona i możemy sami sobie dopowiadać przeróżny ciąg
dalszy.
– bohaterowie (5/10)
Mamy do czynienia z bohaterami
wyodrębnionych ze świata realistycznego. Trudno mówić o ich uczuciach,
zachowaniu, skoro zostali ukazani w słabym świetle. Śmiem zaryzykować ze
stwierdzeniem, że to Adam Aston śpiewał o ich tęsknocie i emocjach niż oni sami
mieliby to po sobie pokazywać czy mówić. James Porter i Kate River tkwią
zawieszeni w przestrzeni powieściowej, jednakże, mając na uwadze pozostałe
opowiadania konkursowe, nie są aż tak tragiczni.
– strona techniczna (4/10)
Oto,
co można tu spotkać – brak dywizów, literówki. Tam, gdzie są potrzebne
przecinki – nie ma ich oraz na odwrót. Mnóstwo jest takowych błędów, nie będę
ich wypominać, bo nie od tego tu jestem. Przytoczę jedno zdanie, w którym
zawarło się kilka pomyłek, analizując je po kolei:
- Zwalnia mnie pan? – Pytam nie potrafiąc ukryć drżenia
głosu.
Półpauza
zamiast myślnika, „pytam” małą literą i przecinek między „pytam” a „nie”.
W dialogach błąd: powinny być pauzy (—) i półpauzy (–), a nie
myślniki/dywizy (-).
Jednak jak się okazuje, takie rzeczy dzieją się tylko w
bajkach. ~ Przecinek po „jednak”.
prawie dziesięcino kilogramowe pudło ~
dziesięciokilogramowe!
lepsze
chwilę ~ chwile
Z resztą
~ Zresztą
„fili” i
„fila” ~ „filii” i „filia”
od tak ~
ot tak
jeden z gości wychodzi po cichu i idzie jak najdalej ona świątyni. ~ błąd
językowy. Idzie jak najdalej od
świątyni.
W jednym miejscu jest „Pomimo
że” bez przecinka, a w innym z przecinkiem. Czy to wynika z nieuwagi czy z
niewiedzy?
Łącznie: 27/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz