-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#28 Oceny "O tym jak James Potter, stracił miłość życia" Julia K.



Oceny opowiadania O tym jak James Porter, stracił miłość życia Julia K.
Suma punktów 153

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Historia, którą opisujesz, jest banalna, a interpretacja bardzo dosłowna. Nie popieram też wstawiania do pracy tekstu piosenki na zasadzie kopiuj-wklej.
– ogólny styl (2/5)
Jest stanowczo za mało opisów, dość dużo dialogów; nie ma mowy o wyglądach miejsc czy emocjach i uczuciach bohaterów.
Swoją drogą, po tytule, w którym stwierdzasz, że James Porter stracił miłość swojego życia, spodziewałam się bardziej dramatycznego charakteru... czytając, wcale nie miałam wrażenie, że stracił kobietę, którą kochał.
– pomysłowość (4/10)
Twoja historia jest dość typowa, nie wyróżnia się na tle innych romansów, raczej niczym mnie nie zaskoczyłaś. Zwłaszcza po zdaniu, że nie doszło do ślubu, a na pewno nie z Jamesem.
– logika i spójność (7/10)
Poza nieuzasadnioną zmianą czasu z przeszłego na teraźniejszy niczego nie zauważyłam.
– bohaterowie (4/10)
O bohaterach nie wiadomo właściwie nic poza tym, że są razem, gdzie pracują, dlaczego się rozstali i tak dalej — to stanowczo za mało.
– strona techniczna (5/10)
Błąd interpunkcyjny w tytule raczej nie zachęca potencjalnych czytelników do zapoznania się z tekstem.
Są błędy w zapisie dialogu i liczne interpunkcyjne.
Łącznie: 24/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Piosenka użyta jest w tekście dwa razy. Tak jak za drugim razem faktycznie pasuje, mówi o prawdziwej, utraconej miłości, tak w pierwszej sytuacji nie do końca: bohaterowie nie widzą się po raz pierwszy, a po raz ostatni, bo to scena ich rozstania.
– ogólny styl (3/5)
Tak jak pierwsza część została napisana pod względem stylu naprawdę nieźle, tak następne niestety niekoniecznie. Najbardziej frustrujące jest mieszanie czasów i w pewnym sensie również narracji, pomysłu na przedstawienie sceny. Widać to szczególnie we fragmencie z września 2017 r. Rozpoczyna się on konkretną sceną opisaną w czasie teraźniejszym, natomiast później przeskakuje akcję o kilka miesięcy już w czasie przeszłym. Przeskoki niestety nie działają zbyt dobrze w tym tekście. Największym kwiatkiem, związanym pewnie z nieuwagą, jest „dziesięcino” („niosąc prawie dziesięcino kilogramowe pudło z mrożonkami”).
– pomysłowość (4/10)
Opowiadanie składa się z kilku części rozłożonych w czasie o kilkadziesiąt lat. Taki zabieg zawsze jest dobry, zaczynanie od końca od razu przyciąga uwagę. W tekście zaprezentowana jest nieudana, choć pewnie prawdziwa miłość, co jest najczęstszym wątkiem w literaturze i sztuce ogólnie, ale co się dziwić. Chodzi nie tylko o pomysł, a o przedstawienie.
Napisałam przy prawdziwości miłości „choć” dlatego, że pewni, podobnie jak bohaterowie, być tego nie możemy. Wiadomo jedno – więcej zostało napisane wprost niż poprzez sceny, czyli znów autor próbuje pokazać uczucie między dwiema osobami poprzez bezpośrednie napisanie, a nie budowanie sceny. W tym opowiadaniu dobrze przedstawione jest rozstanie, a nie miłość. Jamesa poznajemy bezpośrednio dopiero w momencie, kiedy się rządzi, i z pewnością nie widać, dlaczego dziewczyna miałaby się w nim zakochać. Szkoda, bo gdy czytelnik wczuje się w bohaterów, śledzi tekst ze znacznie większymi emocjami i ciekawością.
– logika i spójność (6/10)
W tekście nie ma znaczących nielogiczności, może dlatego, że nie ma wielu informacji. Ze spójnością jest gorzej, ponieważ niektóre fragmenty są nazbyt drobiazgowo rozpisane (kwestia wyrzucenia z prac) w porównaniu do tych znacznie ważniejszych, potraktowanych po macoszemu bądź właściwie w ogóle niepodjętych. Chciałoby się wiedzieć więcej o przedstawionej parze, o tym, jak wyglądał ich związek w trakcie studiów i po, chciałoby się mieć więcej tła, bo tego niestety prawie w ogóle nie ma. Chciałoby się wiedzieć, dlaczego żadne z nich później się nie odezwało. To, kim jest mąż dziewczyny, nie ma znaczenia, więc właściwie dobrze, że nie było o tym zbyt dużo informacji.
– bohaterowie (4/10)
Tak jak pisałam, James w ogóle nie porywa. OK, może pomagał nieść dziesięciokilogramowe pudło, ale gdy opisany został w bezpośredniej sytuacji, zdecydowanie nie można powiedzieć o nim dobrego słowa. No, może na końcu, że chyba biedaczek po siedmiu latach ogarnął, co stracił. O narratorce opowiadania tak właściwie też za dużo nie można powiedzieć, żadnych wyróżniających szczegółów. Wiemy, że oboje mieli marzenia, oboje niby je osiągnęli, ale nie potrafili się z tego cieszyć wtedy, kiedy to mieli, nie potrafili rozmawiać, i stracili siebie nawzajem. To jednak na za mało, aby postaci i ich historia utkwiły czytelnikowi w pamięci. Nie ma żadnej… kotwicy, czegoś wyróżniającego tę historię.
– strona techniczna (5/10)
Zdarzają się błędy w każdej z wymienionych dziedzin. Oto przykłady: „Żyliśmy spokojnie, przeżywając zarówno gorsze jak i lepsze chwilę” – powinien stać przecinek przed „jak”, ponadto „chwile”, bo wiele. „Niestety, naprawdę bardzo mi przykro panno River. – Rachunki. Kredyt. Obca waluta. Mieszkanie. Rachunki. Kredyt. Obca waluta. Mieszkanie.” – Myśli narratorki powinny znaleźć się w nowym akapicie, bo nie należą do osoby mówiącej, czyli faceta, który wyrzuca ją z pracy (to przykład na zły zapis dialogów. Niestety dywizy zamiast myślników też są wszechobecne), „- Nie czepiaj się mnie, przecież sama straciłaś pracę! – Wychodzę z budynku i kieruję się do stacji metra. – Z resztą, jeśli cię to pocieszy, to znalazłem pracę” – ponownie tekst pomiędzy wypowiedziami Jamesa dotyczy nie jego, czyli osoby mówiącej, a narratorki. Dlatego należy postawić dwa entery. A jeśli chodzi o ortografię, powinno być „zresztą”, „- Wysokie stanowisko w fili firmy tyle tylko, że ta fila jest w Los Angeles” – to jest „filia”, więc „filii”, „od tak” – ot tak, „- James Porter słucham” – przecinek przed „słucham”.
Łącznie: 25/50 punktów


Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Szału nie ma, źle też nie jest.
— ogólny styl (2/5)
Twój warsztat jest niedopracowany. Twojemu stylowi pisania jeszcze brakuje lekkości i płynności. Nie czytało się jednak źle, po prostu tekst nie robi większego wrażenia i nie zapada w pamięć.
— pomysłowość (2/10)
Przez dłuższą chwilę sądziłam, że w tytule opowiadania jest literówka. Przez cały czas, gdy czytałam opowiadanie, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że Twój James Porter jest kalką Jamesa Pottera.
Do tego wielka miłość, kłótnie, rozstanie, ślub... Nic nowego, nic kreatywnego.
— logika i spójność (2/10)
Najbardziej mnie bolały nagłe przeskoki czasowe. Co prawda dorzuciłaś informację, kiedy mniej—więcej toczy się akcja, ale jednak... to za mało.
— bohaterowie (2/10)
Mam wrażenie, że bohaterowie i relacje między nimi to Twoja pięta Achillesowa. Niby napisałaś, że są ze sobą w związku, że się kochają, ale wcale się tego nie czuło. Ich kłótnia była sucha (w dużej mierze jest to wina dialogów).
— strona techniczna (4/10)
W tytule jest źle postawiony przecinek — O tym, jak James Porter stracił miłość swojego życia. Ogólnie już przy pierwszym akapicie widać, że interpunkcja szaleje. Do tego widzę sporo literówek.
Dziesięcina to nie to samo co dziesięć. :D
Odsyłam też do poradników z poprawnym zapisem dialogów.
Łącznie: 15/50 punktów

Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Piosenka została zinterpretowana poprawnie, ale w żaden odkrywczy sposób. Szkoda, że znów wklejono w zasadzie cały tekst utworu do opowiadania, a nie ograniczono się do trzech najważniejszych wersów (co dodałoby nawet wiarygodności, skoro piosenka została usłyszana gdzieś przy kawiarence).
– ogólny styl (2/5)
Tekst ma dwa poważne problemy: po pierwsze, mieszanie czasu teraźniejszego z przeszłym, a po drugie, dużą ekspozycyjność. Jeżeli już pojawia się jakaś akcja, to zwykle tylko na parę zdań (chociaż scena zwolnienia bohaterki była naprawdę niezła).
– pomysłowość (3/10)
Pomysł jest raczej mało oryginalny, aczkolwiek z drugiej strony czasem miło poczytać o takich zwyczajnych, codziennych problemach, jak wyjazdy do pracy za granicę i wynikające z tego tytułu problemy.
Scena ślubu jest jednak, nie będę owijać w bawełnę, na tyle kiczowata, że odbiera w zasadzie ewentualną przyjemność, jaką może sprawić czytanie obyczajowego opowiadania.
– logika i spójność (4/10)
Nieco nie nadążam ze zmianami czasu w tym opowiadaniu. Przypuszczam, że początkowe umieszczenie akcji w 2054 roku wynika bardziej z pomyłki, ponieważ ciąg dalszy jest w 2017, a potem w 2024. Dlatego też, zaznaczam już kolejny raz, powinno się czytać tekst przed wysłaniem go gdziekolwiek.
Poza tym zastanawia mnie celowość umieszczenia akcji w Anglii oraz Szkocji, skoro nie wnosi to do opowiadania nic konkretnego. Dodatkowo przez to na wiarygodności traci fakt, że James, przechodząc koło jakiejś szkockiej kawiarenki, usłyszał polską piosenkę z czasów przedwojennych.
Jeśli chodzi o sam ciąg przyczynowo – skutkowy, to pod tym względem wszystko jest w porządku (pomijając początkową pomyłkę z datą).
– bohaterowie (4/10)
Wybór narracji pierwszoosobowej pozwala nam dość dobrze poznać myśli i emocje głównej bohaterki. Jeśli chodzi o jej kreację, to nie mam większych zastrzeżeń, trochę gorzej jest za to z tytułowym Jamesem. O ile trudno oczekiwać, że dowiemy się, co właściwie czuje, tak jego zachowanie mocno rozjeżdża się z tym, czego dowiadujemy się o nim od Kate. Pozostaje tutaj oczywiście kwestia tego, czy to zabieg świadomy i czy James po prostu okłamywał swoją narzeczoną, czy też może po prostu jest to niekonsekwencja w kreacji postaci.
– strona techniczna (3/10)
Sporo błędów interpunkcyjnych, do tego też kilka literówek. Poza tym dialogi rozpoczęte są dywizem, a nie (pół)pauzą. Wystarczy jednak wspomnieć o tym, że w samym tytule opowiadania pojawił się błąd interpunkcyjny. Jak można zgadywać, coś takiego nie nastawia zbyt pozytywnie do dalszej lektury.
Łącznie: 18/50 punktów


Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (3/5)
B.        Ogólny styl (2/5)
C.        Pomysłowość (4/10)
D.        Logika i spójność (5/10)
E.        Bohaterowie (4/10)
F.         Strona techniczna (3/10)
Łącznie: 21/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw skupię się na stronie technicznej opowiadania. Tekst nie jest wyjustowany. Wcięcia tekstu tylko przy opisach, a powinny się znaleźć także przy dialogach. Wypowiedzi bohaterów rozpoczynasz od dywizów (-), co jest błędem. Z tego powodu odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Zabrakło Ci wielu przecinków, tu polecam stronę www.prosteprzecinki.pl, ale równie dobrze możesz poczytać inne internetowe poradniki.
Trochę nie rozwinęłaś tej historii. Moim zdaniem to opowiadanie miało spory potencjał, ale wyszło odrobinę banalnie. Gdzie emocje? Poważne kłótnie? Tak łatwo się rozstali? Niewiele dowiedziałam się o bohaterach. Nie wiem, jak wyglądają? Co lubią? Gdzie byli na pierwszej randce? Jak spędzali czas? Trudno ich sobie wyobrazić, a zadaniem autora jest sprawić, aby czytelnik mógł ujrzeć wykreowany świat i bohaterów.
W każdym razie pisz dalej, dużo ćwicz i nie poddawaj się!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Ten zbędny przecinek w tytule jest zbędny. Nie justujesz również tekstu. Niedobrze.
Oho, uprzedzasz, że akcja dzieje się w 2054 roku. Liczę na jakikolwiek widoczny rozwój gospodarczy, bo jeżeli nie, to po co ci ta informacja?
Mylisz myślniki z dywizami.
Źle zapisujesz daty, poczytaj w sieci o poprawnej odmianie miesięcy.

Pomimo to, [przecinek zbędny] nadal w wielką radością wspominam moment, w którym się poznaliśmy oraz lata, które razem spędziliśmy. Poznaliśmy się, kiedy mieliśmy po osiemnaście lat i zaczęliśmy naszą pierwszą pracę w smażalni ryb. Chociaż z początku nie darzyliśmy się sympatią – łagodnie to ujmując – to moment, w którym oboje wpadliśmy do wielkiej kałuży na tyłach smażalni, niosąc prawie dziesięcino kilogramowe pudło z mrożonkami, zbliżył nas do siebie. ؎ Już na wstępie zastanawiam się, czy ludzie za czterdzieści lat (obserwując dzisiejsze społeczeństwo) będą wyrażali się w taki sam składny, ładny, grzeczny sposób? Ciekawe. Dodatkowo, po przeczytaniu poprzedniej pracy zastanawiam się także nad realnością takich cliché początków związków. Serio, zaczyna się naprawdę tanio. Nie stać cię było na nic bardziej kreatywnego?

Na pewno znacie te motyle w brzuchy, kiedy idziecie na pierwszą randkę. Ja czułam je przez cały czas, kiedy był przymnie. James po prostu sprawiał, że byłam szczęśliwa. – W brzuchu, przy mnie.
Takie leniwe błędy są wynikiem pośpiechu. Ktoś ci bronił przeczytać tekst raz jeszcze, głośno, powoli, przed nadesłaniem? Przepraszam za uszczypliwość, ale mam za sobą już kilka prac i część wygląda, jakby pisała je ta sama grupa osób, która robi takie same błędy. Niby drobiazgi, ale na dłuższą metę męczą.

Pytam [przecinek] nie potrafiąc ukryć drżenia głosu.

- Niestety, naprawdę bardzo mi przykro [przecinek] panno River.

Na litość boską [przecinek] ja nie mogę stracić tej pracy!

– Dziękuję za pani poświęcenie i reprezentowanie firmy. Życzę samych sukcesów i [przecinek] mam nadzieję [przecinek] do zobaczenia.

Pomimo, że jest dopiero 12, wiem, że i tak odbierze. – „Pomimo że”, tak jak „mimo że” czy „chyba że” to fraza, w której występuje tak zwane cofanie przecinka. Stawia się go przed całą frazą, a nie przed „że”, chyba że fraza ta rozpoczyna zdanie.

Odkąd zlikwidowali jego firmę [przecinek] miał bardzo dużo czasu (…) – rety, brakuje ci przecinków nawet w tak banalnym przykładzie zdania złożonego. Wcześniej nie wyglądało, abyś miała z nimi problem. Mam nadzieję, że to przeoczenie, ale znów… jesteś kolejną uczestniczką, której rozleniwienie widać z upływem kolejnych zdań…

- Tak [przecinek] Kate? 

- Straciłam pracę, mamy na głowie kredyt, a ty śpisz do południa? – Syczę do słuchawki. – „Syczę” małą. Pozwól, że cię odprowadzę tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html. 

- Nie czepiaj się mnie, przecież sama straciłaś pracę! – Wychodzę z budynku i kieruję się do stacji metra. – Z resztą [zresztą], jeśli cię to pocieszy, to znalazłem pracę. – Słowa wypowiada mężczyzna do słuchawki, a dopisek narracyjny dotyczy bohaterki. Taki zapis jest mylący; dopisek powinien znaleźć się w nowej linijce, a po wypowiedzi może znaleźć się jedynie to, co dotyczy mówcy!

- W takim razie bardzo się cieszę! – Na usta wchodzi mi nieśmiały uśmiech. – Porozmawiamy w domu. Zaraz mam pociąg. – Laska straciła pracę, przez chwilę zastanawiała się tylko i wyłącznie nad tym przykrym faktem, w głowie miała jedynie: mieszkanie, kredyt, obca waluta (swoją drogą, te powtórzenia to bardzo ładny zabieg). A teraz nagle cieszy się, jakby nic się nie stało?! Rozumiem, że wieść od chłopaka mogła ją zadowolić, ale chyba jej praca równie była dla niej ważna, prawda? Gdzie się podziało faktyczne zmartwienie? Przecież uczucia nie zmieniają się w przeciągu sekundy… to tak nie działa. Ludzie nie są albo czarni, albo biali i na pewno nie myślą jednowymiarowo, a przez takie zachowanie mam wrażenie, że czytam o kukiełkach z papieru.

Pomimo tego, [przecinek zbędny] że James dostał bardzo dobrze płatną pracę [przecinek] wcale nie było kolorowo.

Wiatr wiejący z nad [znad!] morza zagłuszał stukot obcasów moich pantofli, a deszcz uderza w twarz. – Kolejny błąd pałkarza: zmiana czasu narracyjnego. Zaczynasz przeszłym, więc nie możesz być niekonsekwentna i nagle bez żadnego powodu mieszać. To naprawdę bardzo poważne przewinienie.
Potem mnożysz jeszcze kilka braków przecinków, ale o podobnych zasadach już wspominałam, więc nie będę ich wklejać i się powtarzać.

- Wysokie stanowisko w fili [filii] firmy [przecinek] tyle tylko, że ta fila [filia] jest w Los Angeles.

Nie mogę go zostawić od tak! – Ot tak.

W angielskim kościele sztampowa polska przysięga ślubna? Nie wydaje mi się. Research umarł.

(…) idzie jak najdalej ona świątyni. – Od.

Jeżeli chodzi o technikalia, to mam wrażenie, że w kółko powtarzam to samo: zdania z imiesłowami przysłówkowymi wymagają przecinków tak samo, jak użycie wołacza, brak ci przecinków przy wtrąceniach, liczby zapisuje się słownie, widziałam też literówki, problemy z fleksją, niepoprawny zapis dialogów. A na temat formy tekstu? Bardzo przeciętna stylistyka, sztampowa narracja, sztywni bohaterowie. Fabuła? Rozwój wydarzeń niczym z Trudnych Spraw (naprawdę, tak zachowują się dorośli ludzie rozmawiający o przyszłości? „Nie jedziesz ze mną, to spadaj na drzewo i nie licz na moje hajsy”?!), wykorzystanie piosenki przeciętne (ktoś ją gdzieś usłyszał…, no wow, jakie to odkrywcze). Na dodatek sceny nieprzemyślane, byle jakie, wszystko to już było, już to ktoś napisał wcześniej, zrobił o tym film… Rety, liczyłam na coś zaskakującego, świeżego, a dostałam mocno stereotypowy tekst dla czytelników o bardzo, bardzo niskich wymaganiach.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2,5/5)
– ogólny styl (2,5/5)
– pomysłowość (4/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 23/50 punktów
 
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Można było się spodziewać, że będzie to opowiadanie o tęsknocie za drugą połówką. „Jak trudno zapomnieć” – tytuł mówi sam za siebie. Trudno by było napisać kompletnie o czymś innym, nawiązując do tematyki piosenki Astona. Oceniam zobrazowanie utworu na trzy punkty. Ani to nadzwyczajne ani bezwartościowe. Tak w sam raz.
– ogólny styl (3/5)
Pierwszą część (23 maja 2054 roku) dokładnie doprecyzowałaś, ładnie wprowadziłaś do swej pracy, pozostałe części były opisane jako tako, nie chcę się do nich czepiać, bo były za krótkie, za to najgorsza była ostatnia. (7 lat później). Prezentowała się bez różnicy czasowej, ja jej absolutnie nie czułam, jakby nie było żadnego przeskoku w czasie. James i Kate byli tacy sami jak siedem lat wcześniej. Takie mam wrażenie. Końcówka całkiem odklejała się od pozostałych, dobrych części.
– pomysłowość (5/10)
Nie ma szału. Zakochana w sobie para, która musi zmagać się z życiem i swymi kłopotami. Kochają się, kłócą, rozstają, po kilku latach ona wychodzi za mąż za innego, a on za nią tęskni. Nie są znane dalsze ich losy. Nie było w tym opowiadaniu krzty zaciekawienia lub szokującej niespodzianki. Daję pięć punktów, bo jednak podobała mi się ta przyjemna, skromna opowiastka mimo swej prostoty.
– logika i spójność (7/10)
Logika okej, bo i nie było za wiele informacji. Spójność… Sytuacja z pracą w smażalni ryb opisana skrupulatnie, natomiast końcówka kompletnie uciekła. Co dalej z bohaterami? Czy wrócili do siebie? Czy osobno poukładali sobie życie? Od kogo James Porter odebrał telefon? Na te pytania warto by było poznać odpowiedzi, niestety praca została zbyt szybko zakończona i możemy sami sobie dopowiadać przeróżny ciąg dalszy.
– bohaterowie (5/10)
Mamy do czynienia z bohaterami wyodrębnionych ze świata realistycznego. Trudno mówić o ich uczuciach, zachowaniu, skoro zostali ukazani w słabym świetle. Śmiem zaryzykować ze stwierdzeniem, że to Adam Aston śpiewał o ich tęsknocie i emocjach niż oni sami mieliby to po sobie pokazywać czy mówić. James Porter i Kate River tkwią zawieszeni w przestrzeni powieściowej, jednakże, mając na uwadze pozostałe opowiadania konkursowe, nie są aż tak tragiczni.
– strona techniczna (4/10)
Oto, co można tu spotkać – brak dywizów, literówki. Tam, gdzie są potrzebne przecinki – nie ma ich oraz na odwrót. Mnóstwo jest takowych błędów, nie będę ich wypominać, bo nie od tego tu jestem. Przytoczę jedno zdanie, w którym zawarło się kilka pomyłek, analizując je po kolei:
- Zwalnia mnie pan? – Pytam nie potrafiąc ukryć drżenia głosu.
Półpauza zamiast myślnika, „pytam” małą literą i przecinek między „pytam” a „nie”.
W dialogach błąd: powinny być pauzy () i półpauzy (–), a nie myślniki/dywizy (-).
Jednak jak się okazuje, takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach. ~ Przecinek po „jednak”.
prawie dziesięcino kilogramowe pudło ~ dziesięciokilogramowe!
lepsze chwilę ~ chwile
Z resztą ~ Zresztą
„fili” i „fila” ~ „filii” i „filia”
od tak ~ ot tak
jeden z gości wychodzi po cichu i idzie jak najdalej ona świątyni. ~ błąd językowy. Idzie jak najdalej od świątyni.
W jednym miejscu jest „Pomimo że” bez przecinka, a w innym z przecinkiem. Czy to wynika z nieuwagi czy z niewiedzy?
Łącznie: 27/50 punktów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo