-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#30 Oceny "On nie powróci już" Kinga



Oceny opowiadania On nie powróci już Kinga
Suma punktów 137

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Podoba mi się, że u Ciebie piosenka odnosi się do rodzeństwa, a nie do zakochanych, jednak poza tym jest po prostu poprawnie. W Twojej interpretacji nie ma nic, co by chociaż zwróciło moją uwagę.
– ogólny styl (3/5)
W wielu miejscach Twoja praca przypomina mi raczej streszczenie czy relację niż tekst literacki. Stanowczo brakuje mi ładnych, plastycznych opisów miejsc czy uczuć głównej bohaterki.
Zdecydowanie nie podoba mi się, że mieszasz czasy. Jeśli prowadzisz narrację w jednym, na przykład przeszłym, trzymaj się go. Zdania pojedyncze też nie sprawiają, że tekst czyta się łatwiej.
– pomysłowość (6/10)
Jak już wspomniałam, podoba mi się, że osoba, po śmierci której rozpacza główna bohaterka, to jej brat, a nie ukochany, jednak poza tym w Twoim tekście nie ma nic oryginalnego; nic, co by mnie zaskoczyło.
– logika i spójność (6/10)
„nie oglądaliśmy się wstecz.” — raczej nie można obejrzeć się przed siebie
Wątek terapii głównej bohaterki jest mocno naciągany jak na mój gust — nie jestem w stanie uwierzyć, że osoba, która cierpi na depresję po śmierci bliskiej osoby, nagle zmienia swoje nastawienie po usłyszeniu od kogoś „wiem, co przeżywasz, bo też mi się kiedyś przytrafiła taka sytuacja”. Nie, to zdecydowanie do mnie nie przemawia.
– bohaterowie (5/10)
O głównej bohaterce wiadomo bardzo mało, natomiast jej brat jest jak na moje oko nazbyt wyidealizowany; nie wymieniasz jego żadnej negatywnej cechy.
– strona techniczna (7/10)
Jest kilka błędów interpunkcyjnych i w zapisie dialogu.
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów, a przed nimi i po nich należy wstawić spację.
Łącznie: 30/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
W tekście zostało wykorzystane wprost tylko jeno zdanie „On nie powróci już”. Chodzi tutaj o miłość, ale inną niż w piosence, choć można by wykorzystać troszkę więcej tekstu. I właściwie cieszę się, że tekst opowiada o miłości między bratem a siostrą.
– ogólny styl (1/5)
Styl niestety jest bardzo, bardzo słaby, przez co spora część zdań czy określeń w ogóle nie ma sensu (więcej w logice). Tekst jest bardzo dziwnie zapisany, np. pojawia się nagle mnóstwo spacji, ale to najmniejszy problem. Opisy właściwie nie istnieją, dialogi są bardzo słabe, w połowie tekstu przeskakujemy o dwa lata i naprawdę trudno uwierzyć w żałobę narratorki, nie ma żadnych płynnych przejść, np. w ogóle nie wiadomo kiedy i dlaczego, nagle autorka przeskoczyła do gabinetu psychologa.
Wypowiedzi lekarza są kompletnie nieprofesjonalne, w tekście występuje mnóstwo kolokwializmów, nieprawidłowych określeń czy nieszczęsnych „taktyk” mających na celu wzbudzić w czytelniku współczucie, a tak naprawdę wywołujące śmiech. Mam tu na myśli np. spadające pojedynczo łzy bądź przejście z wielkiej tragedii prosto w sen: I zostawili mnie oniemiałą w pokoju. Nie chciałam o tym myśleć. Nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że coś mu się stało? Oby z tego wyszedł, przecież...                                                                                Opadłam na poduszki, zamknęłam oczy i odpłynęłam w objęcia Morfeusza”.
Powtórzenia, mylenia czasów, kolokwializmy są praktycznie wszechobecne. To bardziej niż opowiadanie przypomina chaotyczne przemyślenia czy zapiski.
– pomysłowość (4/10)
Pomysł sam w sobie nie jest taki zły, plus za interpretację piosenki nie wprost i za pokazanie miłości do brata. Niestety wykonanie nie jest ani dobre, ani choćby troszkę przekonujące. A to, że życie narratorki się odmieni po tej jednej rozmowie z młodą panią psycholog, jest niestety tak przewidywalne, że aż trudno to określić.
– logika i spójność (1/10)
Cóż, niestety niespójność i nielogiczność występują w tekście praktycznie nieprzerwanie. Niektóre zdania czy stwierdzenia są kompletnie niezrozumiałe, chyba głównie z powodu słabego warsztatu. Np.  zdanie: „Jest moim najlepszym przyjacielem i nawet jak ma własnych znajomych, znajdzie czas by pośmiać się że na z filmików z kotami na YouTube” można skomentować tylko „???”. Choć nawet jeśli to zdanie byłoby gramatycznie napisane, to naprawdę nie wiem, co złego jest w posiadaniu przez kogoś „własnych znajomych” i jak to ma się to filmików z kotkami. Podobnie tutaj: „„. A to wspomnienie doprowadza do załamania i... nie jestem // Nie jest jakoś masakrycznie, depresja nie pogrążyła mnie jeszcze tak jak to możliwe.” – nie wiadomo, jaka narratorka „nie jest”, a jej depresja brzmi po prostu… żałośnie, a nie jak prawdziwa choroba, przykro mi.
Albo „I ani ja ani mój brat nie oglądaliśmy się wstecz. A to okazało się błędne” – skoro brat był kierowcą, to głupotą byłoby odwracanie się… Co innego sprawdzanie lusterek.
Twierdzenie, że po jednej rozmowie życie dziewczyny zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, jest tak nierealne, że aż śmieszne, w ogóle to nie jest przekonujące.
– bohaterowie (2/10)
Cóż, narratorka to typowa Mary Sue, lekarz z pielęgniarką – lepiej nie komentować. Jedynie w miarę dobrze prezentującą się postacią jest Klara i właściwie tylko jej dialog mnie zaciekawił. Nawet śmierć Ala nie robiła wrażenia ze względu na to, że nie mieliśmy żadnej, choćby najmniejszej możliwości, żeby go poznać…
– strona techniczna (3/10)
Znalazło się trochę błędów ortograficznych, np. błędny zapis liczb (powinno się zapisywać słownie) czy „z pod ziemi” – spod.
Cała reszta wygląda jeszcze gorszej, interpunkcja jest mocno alternatywna, a dialogi posiadają błędy, które wielokrotnie wymieniałam przy innych opowiadaniach (niemal wszystkie).
Łącznie: 14/50 punktów

Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Właściwie to jedyną rzeczą, która się zgadzała, było zdanie: "On nie powróci już". Czytając tekst piosenki, odniosłam wrażenie, że to raczej o dwójce kochanków i o dawnych uczuciach, a nie o tęsknocie za bratem, który zginął w wypadku.
— ogólny styl (1/5)
Okrutnie mieszasz czasy. Raz używasz teraźniejszego, raz przeszłego — warto się zdecydować na jeden i się go trzymać.
Dialogi są dość suche, a styl wydaje się szkolny, ubogi w plastyczne opisy.
— pomysłowość (0/10)
Raczej nie mam za co przyznać punktów w tej kwestii, nie zauważyłam żadnej kreatywnej i pomysłowej rzeczy.
— logika i spójność (0/10)
Właściwie to jakim cudem zostali nagle otoczeni przez tyle samochodów i co ma z tym wspólnego oglądanie się za siebie?!
Ale odwrócony przodem. — Że co, jak, ja się pytam? Zmienili nagle pas?
Potem... usłyszałam tylko nadjeżdżające radiowozy, krzyki i chyba straciłam przytomność. — Bullshit, radiowozy w życiu by nie nadjechały tak szybko, no chyba że komenda znajdowała się bardzo blisko albo właśnie oglądamy jakiś amerykański film akcji.
Jeżeli w sali była pielęgniarka, to jakim cudem pozwoliła dziewczynie wstawać?
Kolejna nielogiczność: nie możemy ci nic powiedzieć o stanie twojego brata, bo jest w skrzydle operacyjnym? Chyba raczej na stole operacyjnym!
I właściwie czemu nie sprawdzili jej stanu? Dziewczyna budzi się po wypadku, raczej nie powinna wstawać z łóżka i chodzić po sali z taką łatwością. Po takim upadku powinno ją wszystko boleć — nie tylko nadgarstki, ale też same nogi (niekoniecznie uda, chyba że miała na sobie szorty ledwo zasłaniające tyłek), twarz. Już nie mówiąc o tym, że podobno miała podłączone kroplówki...
Nie do końca rozumiem, jaki jest związek między operacjami płuc i głowy a mową i poruszaniem się? Ja rozumiem, gdyby doszło do poważnych uszkodzeń czaszki i mózgu, wtedy to ma sens, ale przy obrzęku płuc to raczej problemy z oddychaniem. I co właściwie lekarze operowali? Nadgarstek to pikuś, może się zrosnąć, a uszkodzony kręgosłup jeszcze nie oznacza, że można na pacjencie postawić kreskę...
Wizyta u psychologa tak nie wygląda, to po pierwsze. Wbrew powszechnemu przekonaniu psycholog nie ma prawa wprost mówić, co pacjent powinien zrobić i jak powinien to zrobić. Może jedynie zasugerować, dzięki czemu pacjent sam podejmie decyzję. Poza tym jeśli mówimy o depresji, to zwykłe "idź żyć dalej, on już nie wróci" nigdy nie zadziała. Nigdy. Po drugie zmiana terapeuty bez informowania o tym pacjenta jest niedopuszczalna! Prędzej terapeuta w takiej sytuacji odwoła wizytę.
— bohaterowie (3/10)
Ok, była przedstawiona relacja między Lidią a jej bratem, choć zabrakło mi tutaj jakichś dogłębniejszych uczuć. Naszkicowałaś też relację między nią a rodzicami, ale tu z kolei było więcej wyolbrzmionych, a przez to sztucznych emocji, zabrakło natomiast prawdziwego, ludzkiego ciepła.
— strona techniczna (3/10)
W tekście jest parę literówek, ale najbardziej zwraca uwagę brak przecinków. Nieco mnie to zdziwiło, bo w niektórych newralgicznych miejscach postawiłaś je dobrze, ale w innych już ich zabrakło.
Zapis dialogów leży i płacze, polecam zapoznać się z poradnikami na ten temat.
To, co nosili rodzice bohaterki, to nie płachty, ale kitle.
Łącznie: 8/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Do tej pory, po tych kilkunastu ocenionych opowiadaniach, jest to najlepsza interpretacja tekstu, jaka się trafiła. Nigdzie w tekście nie ma zacytowanego połowy piosenki (pojawia się tylko kilka słów), a od razu widać, o co chodzi. Świetna robota.
– ogólny styl (3/5)
Pojawiło się trochę błędów językowych. O ile część z nich można wytłumaczyć idiolektem bohaterki (w końcu mało kto mówi absolutnie poprawną polszczyzną), to jednak nie można tego odnieść do wszystkich błędów. Zdarzyły się też powtórzenia, a także błędy stylistyczne.
Sama narracja pierwszoosobowa poprowadzona została całkiem nieźle, w związku z czym nie mam specjalnych uwag do tego elementu.
– pomysłowość (6/10)
Bardzo doceniam fakt, że utraconą bliską osobą nie jest, jak to się zwykle zdarza w różnych opowiadaniach, chłopak czy narzeczony, ale brat. Zawsze to jakiś powiew świeżości. Bliska relacja z nim mogła zostać pokazana jakąś jedną krótką scenką, nim doszło do wypadku, wtedy też można by poczuć większy żal po jego stracie i jeszcze bardziej wczuć się w sytuację bohaterki. Ale to bardziej rada na przyszłość niż bezpośrednie zastrzeżenie do opowiadania.
– logika i spójność (6/10)
Ogólnie rzecz biorąc, nie mam wiele do zarzucenia, pojawiło się jednak kilka mało prawdopodobnych elementów, jak chociażby to, że zaraz po wypadku dziewczyna samodzielnie wstaje z łóżka albo że w zasadzie jedna wizyta u psychologa wystarcza, by pokonać stan bliski depresji (jeśli nie samą depresję) jedną wizytą u psychologa. Może wydawać się, że to w sumie niewiele, ale jednak wywołuje to zgrzyty podczas lektury. Poza tym nie mam jednak większych zastrzeżeń.
– bohaterowie (8/10)
Główna bohaterka została wykreowana całkiem dobrze. Łatwo uwierzyć w targające nią emocje zarówno dzięki użyciu pierwszoosobowej narracji, jak i użytym środkom stylistycznym. Dodatkowo, oprócz smutku po utracie kogoś bliskiego, widać, że myśli ona całkowicie jak typowa nastolatka: nikt nie rozumie jej problemów, a troskę rodziców odbiera jako atak. Podkreślę więc jeszcze raz: naprawdę dobra kreacja.
– strona techniczna (5/10)
Błędów ortograficznych nie zauważyłam; pojawiło się za to kilka interpunkcyjnych. Dialogi zapisano od dywizów, a nie myślników; często też didaskalia zaczynają się małą literą w miejscach, gdzie powinno użyć się wielkiej.
Łącznie: 33/50 punktów


Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (1/5)
B.        Ogólny styl (2/5)
C.        Pomysłowość (3/10)
D.        Logika i spójność (3/10)
E.        Bohaterowie (2/10)
F.         Strona techniczna (3/10)
Łącznie: 14/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw skupię się na stronie technicznej opowiadania. Tekst nie jest wyjustowany, ma wcięcia akapitów, ale nie przy dialogach. Brakuje wielu przecinków. Polecam stronę www.prosteprzecinki.pl. Znalazłam jedno powtórzenie. Zapis „z pod” jest błędny – piszemy „spod” (https://sjp.pwn.pl/slowniki/spod.html).
Czasami mieszasz czasy, jeżeli zaczynasz pisać, wykorzystując czas przeszły, to powinnaś się tego trzymać. 
Źle zapisałaś dialogi. Użyłaś dywizów, a to błąd. Poczytaj sobie o poprawnym zapisie tutaj http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Myślę, że to fajnie i przystępnie napisany poradnik. 
Jeżeli chodzi o tytuł doktora habilitowanego, to poprawny zapis wygląda tak – „dr hab.” (https://sjp.pwn.pl/slowniki/dr%20hab..html).
Zwrot „Nie jest jakoś masakrycznie” wygląda i brzmi fatalnie. Musisz popracować nad swoim stylem, bo na razie opowiadanie wygląda po prostu niechlujnie.
Pomysł na to opowiadanie był dobry, ale estetyka i wykonanie odpychają czytelnika. Nikt z nas nie lubi czytać prac z błędami. To utrudnia wyobrażenie sobie świata wykreowanego przez autora.
Jeżeli lubisz pisać, to dużo ćwicz, czytaj poradniki, zgłoś się do bety – może ona pomoże Ci wyeliminować złe nawyki.


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Brak justowania i dziwaczne odstępy w środku akapitów utrudniają czytanie.

Wiatr sprawiał, że jasne włosy leciały mi na twarz [przecinek] kiedy siedziałam z moim bratem na rozpędzonym motocyklu.

Zupełnie wolni, mimo że Al miał 17 lat, a ja byłam od niego dwa lata młodsza. – Cyfry nie są szczególnie mile widziane w prozie. Używaj zapisu słownego.

Jest moim najlepszym przyjacielem i nawet jak ma własnych znajomych, znajdzie czas by pośmiać się że na z filmików z kotami na YouTube. Poza tym, z nim nie da się nudzić. – Moment, moment. Mieszasz czasy. Nie możesz sobie w jednym tekście pisać raz w przeszłym (miał, byłam, sprawiał itp.), a raz w teraźniejszym (jest, znajdzie, nie da). Musisz się zdecydować i być konsekwentna, gdyż jedność czasu to jedna z ważniejszych reguł dotyczących pisania prozy.
Tytuł oraz to, jak bohaterka pisze o swoim bracie już na początku sugerują, że za chwilę wydarzy się tragedia, z której chłopak nie wyjdzie cało. To przykre, jak łatwo rozkodować ten tekst po kilku linijkach, a przecież tyle fabuły przede mną.

Pędziliśmy...Po prostu przed siebie. I ani ja [przecinek] ani mój brat nie oglądaliśmy się wstecz. – Nie da się w tym kontekście oglądać do przodu – pleonazm. + brak spacji po wielokropku.

Al zaczął ostro hamować, a przed jego pomalowanym na srebrno pojazdem wyrósł jak z pod [spod!] ziemi inny samochód. – Nie ma to jak bohaterka-kukiełka. Właśnie jesteś uczestnikiem wielkiej tragedii? Spoko, kolory są przecież takie ważne!

Ale odwrócony przodem. – Bohaterka ma piętnaście lat. „Samochód odwrócony przodem” to najbardziej nieporadny opis nadjeżdżającego pod prąd auta, jaki kiedykolwiek czytałam. Godny pięcio-a nie nastolatki.

Ja przez manewry wykonywane przez Alberta (…). – Pisanie prozy to nie tylko sadzenie pierwszych-lepszych zdań, które przekazują jakąś treść. Czasem autor musi się zastanowić i zwrócić uwagę na to, czy zdanie dobrze brzmi w uszach czytelnika. Przeczytaj na głos. Powtórzone „przez” dałoby się na pewno jakoś ominąć, zmienić.

Kiedy się obudziłam, byłam w jakimś białym pomieszczeniu. Leżałam na łóżku. To był sen? Nie, przyszła jako biała kobieta; pielęgniarka. Jestem w szpitalu. Obróciłam się tak, że jej biała tunika zafalowała i spojrzała na mnie [przecinek] coś notując. – I znów „byłam”, a zaraz potem „jestem”. To niedopuszczalne, naprawdę. Czas ma bardzo duże znaczenie dla prozy. Teraz nie wiem, czy opisujesz coś z perspektywy „jestem tu, przeżywam to aktualnie”, czy raczej „to już było, a ja to tylko opowiadam”, a przez to nie potrafię wyciągnąć wniosków o bohaterce – czy jej narracja, stylizacja są naturalne. Jeżeli przeżywa tu i teraz, musi być w tym więcej emocji, więcej tragedii, prawdziwych odczuć i naturalnych myśli, a jeżeli po czasie, ma prawo opowiadać o tym w bardziej zdystansowany sposób. Widzisz teraz, że wybór czasu narracyjnego to podstawa i dokonuje się go przed rozpoczęciem pisania.
Co to znaczy: przyszła jako biała kobieta? Nie chodziło ci przypadkiem o „jakaś”?
Dodatkowo zgubiłaś podmiot i teraz wyszło coś śmiesznego: tunika spojrzała i zanotowała coś. Bardzo… utalentowana ta tunika. Można takie gdzieś kupić? Notowałaby za mnie w pracy telefony.

-Obudziła się.- mruknęła do współpracownicy- Zawołaj Marka. – Nie masz pojęcia o poprawnym zapisie dialogów. Odsyłam cię tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html. Używasz też dywizów zamiast myślników, co robi złe wrażenie.

Próbowałam przypomnieć sobie [przecinek] co się właściwie stało, ale nie umiałam się na niczym konkretnym skupić. – Dziewczyna miała wypadek, budzi się w szpitalu. Rozumiem otępiałość myśli, ale jej opisy są bardzo suche. Za suche. Nie ma w nich żadnej emocji, to tylko pusta relacja. Jakbyś pisała bezstronnym narratorem wszechwiedzącym w trzeciej osobie, tylko dała mu odmienne końcówki z liczby pojedynczej.

Ale im więcej o tym myślę, tym bardziej zastanawia mnie [przecinek] co się stało z moim bratem. – Nadużywasz „ale”.
To narracja 1-osobowa, a więc mamy bohaterkę, która opisuje to, co poniekąd czuje i co myśli. Nie musisz pisać „zastanawiam się”. Wystarczy, że napiszesz, o czym są te myśli. Dalej masz zdanie:
Postanowiłam rozejrzeć się po sali, ale kiedy postawiłam nogi na kafelkowej posadzce [przecinek] poczułam mocne pieczenie w nodze. – I znów, bohaterka postanawia coś zrobić, zamiast po prostu spróbować to zrobić. To upierdliwe, tworzy nienaturalną, sztuczną kukłę z papieru.
Połączę poprzednie dwa cytaty i spróbuję napisać to po swojemu:
Ciekawe, co z moim bratem? W której był sali? Podniosłam się ociężale i położyłam stopy na kafelkach, jednak nie dałam rady zrobić nic więcej – noga szczypała jak diabli.
Nie jestem mistrzynią pierwszoosobówek, bo param się zwykle „trójkami”, ale idę o zakład, że coś w podobnym stylu jest na pewno bardziej przekonujące i obrazowe, i – przede wszystkim – naturalne niż to, co sama napisałaś.
Bohaterka jednocześnie próbuje mnie przekonać, ze jest przejęta, co się mogło stać z bratem, ale ma czas na opisywanie otoczenia i tego, kto jeszcze znajduje się w jej sali. Czy to powinno mieć w tym momencie dla niej jakieś znaczenie? Rozumiem, że opis jest potrzebny, by czytelnik bardziej wczuł się w tekst, ale są lepsze i gorsze ku temu momenty. Prowadzisz fabułę z perspektywy dziewczyny, która budzi się po wypadku w szpitalu i martwi się o brata, a jest tak nijaka, flegmatyczna i przynudzająca (a co za tym idzie – kompletnie sztuczna i wymuszona), że aż ciężko wierzyć w jej autentyczność.
 
-Pamiętasz [przecinek] co się stało?- zapytał prosto z mostu mężczyzna.
-Mniej więcej...-odparłam cicho, bawiąc się rąbkiem szpitalnej piżamy.
Brakuje ci spacji. Ten lekarz jest jakiś „nieteges”. Ma młodą pacjentkę po wypadku i nawet się nie przywita? Kurczę, strzeżcie nas przed taką bezduszną (jak całe opowiadanie) służbą medyczną… Bohaterka jest nie lepsza – tak bardzo jest ciekawa, co się stało, że bawi się rąbkiem piżamy.

(…) powiedział w moim kierunku – apogeum lenistwa osiągasz, nie postawiwszy kropki na końcu zdania.

Scena rozmowy z lekarzami jest w ogóle nieprzejmująca i nierealistyczna. Lekarze pytają bohaterkę bez zbędnych ceregieli o imię i nazwisko, nie wiadomo po co, skoro wiedzą, że jej brat jest w skrzydle szpitalnym – znają więc jej dane na pewno. Jeżeli chcieli sprawdzić jej stan świadomości serią pytań, to nie skoczyłoby się to na jednym i w ogóle taka próba znaczyłaby, że dziewczyna jest w poważniejszym stanie, więc zabroniliby jej siadać, chodzić, cokolwiek.
Dlaczego tak z marszu powiadamiają ją o stanie zdrowia brata? To nieprofesjonalne z ich strony, dziewczyna mogłaby być w szoku lub dopiero w niego wpaść; powinni najpierw upewnić się, że jest przygotowana na taką informację. A ci powiedzieli co wiedzieli i sobie poszli. No spoko.

Nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że coś mu się stało? – A ten znak zapytania, to po co?

Opadłam na poduszki, zamknęłam oczy i odpłynęłam w objęcia Morfeusza. – Borze Zielony Lubelski, nie czujesz, że w przypadku przejętej piętnastolatki w szpitalu, zmartwionej stanem zdrowia swojego brata, która w tym momencie nie powinna być tanią poetką, ta metafora jest zbędna? Słaba? Co chciałaś nią przekazać? Że bohaterka ma duszę romantyczki czy że znasz tę mitologiczną frazę i chciałaś się pochwalić? To nie był dobry moment. Właściwie to dopóki nie piszesz opowiadania o bohaterce-sztukmistrzyni lirycznej, która zmęczona zapada w sen po napisaniu proutworu – nigdy nie będzie odpowiedniego momentu, aby tego użyć, jeżeli zależy ci na naturalności postaci.  
Poza tym gdzie są prawni opiekunowie dziewczyny? Skąd lekarze wiedzieli, że ona i chłopak na motorze to rodzeństwo? Dzieciaki mieli przy sobie jakieś dokumenty? Dlaczego lekarz nie udzielił dziewczynie żadnych informacji na temat jej stanu zdrowia, skoro ta leży w łóżku i jest jego pacjentką? Dlaczego bohaterka jest taka nienaturalna, niby piszesz, że się przejmuje, ale nic poza tym? Nie udowadniasz tego jej zachowaniem, jej bardziej rozbudowaną myślą niż „nie chciałam o tym myśleć”? Takim czymś robisz z niej kukłę jeszcze większą, niż była. Dalej:
Otworzyłam powoli moje bursztynowe oczy (…) – i znów. Tak myślisz, gdy budzisz się rano? Otworzyłam oczy takiego koloru? Pamiętaj, że w miniaturach szczególnie wygląd postaci nie jest wybitnie wymagany, a takie perełki odrywają uwagę od najważniejszego, czyli akcji. Dziewczyna budzi się, bo słyszy płacz, a zaraz po otworzeniu oczy widzi rodziców. Nie widać po niej żadnego zaciekawienia, współczucia, bo skupia się na swoich oczach. Co za narcyzka!
Amerykański powieściopisarz Elmore Leonard powiedział kiedyś: „Wiesz, jak wygląda Amerykanin i jego towarzyszka z powieści Wzgórza jak białe słonie Ernesta Hemingwaya? – Zdjęła kapelusz i położyła go na stole to jedyne odniesienie do wyglądu w całym opowiadaniu, a mimo to widzimy parę i znamy bohaterów dobrze”.

-Niestety, miał poważne operacje głowy i płuc, ale nawet jeśli by się udały, to nie byłoby pewności czy będzie mógł mówić, poruszać się i tak dalej. – Ten lekarz nawet nie brzmi jak lekarz. Jego „i tak dalej” w stosunku do rodziny, która powinna znać szczegóły zabiegów na członku rodziny, jest wręcz bezczelne. Nie oglądałaś nigdy Szpitala na TVN-ie? Albo serialu House MD? Albo czegokolwiek, gdzie występuje motyw rozmowy o zmarłym pacjencie? Spróbuj się bardziej wczuć, bo takie ogólniki źle wyglądają.

-Co się stało? -nie wytrzymałam i krzyknęłam ze łzami w oczach. – Skoro krzyknęła, to przydałby się wykrzyknik.

-Niestety, że względu na odniesione urazy głowy, kręgosłupa i żeber oraz przy okazji złamany nadgarstek, przeprowadziliśmy skomplikowaną operację (…). – Tak. Jedną operację na głowę, kręgosłup, żebra i nastawianie nadgarstka jednocześnie. Na pewno. Zrób research, zanim zaczniesz pisać o czymś, o czym najwyraźniej nie masz pojęcia.

Poczułam pierwszą, drugą i trzecią łzę. – No tak, bo to jest to, na czym skupia się bohaterka, kiedy dowiaduje się, że jej ukochany brat nie żyje. Liczy swoje łzy.

Musiałam stosować przez to jakieś głupie krople, a tata wynajął przydatnego nauczyciela. – Chyba chodziło ci o „prywatnego”?

A to wspomnienie doprowadza do załamania i... nie jestem – to zdanie jest urwane, po nim następuje nowy akapit. Nie dokończyłaś myśli.

A to wspomnienie doprowadza do załamania i... nie jestem
Nie jest jakoś masakrycznie, depresja nie pogrążyła mnie jeszcze tak [przecinek] jak to możliwe. Jednak nie jest dobrze. Zapukałam i weszłam niechętnie do gabinetu. – Jakiego gabinetu? Przed chwilą bohaterka mówiła, że od dwóch lat nie wychodzi z łóżka. Poza tym jeżeli ktoś przez dwa lata tylko płacze zamknięty w pokoju, to znaczy, że depresja pogrążyła go już dawno właśnie tak „jak to możliwe”.
[UPDATE: Bohaterka mogłaby wykluczać, wypierać myśl o depresji, gdyby opowiadanie pisane było z perspektywy teraźniejszej: tu i teraz. Jednak dalsza część tekstu wskazuje na to, że jest to jedynie wspomnienie, a pacjentka, gdy opowiada tę historię, zdaje już sobie sprawę z depresji, którą miała. Więc powinna teraz przyznać, że w takowej tkwiła].

(…) powiedziała [przecinek] kiedy usiadłam niechętnie w fotelu z ciemnej skóry. – Mam wrażenie, że im bliżej końca jestem, tym jest bardziej niepoprawnie pod względem interpunkcyjnym, coraz bardziej nieestetycznie. Jakbyś się strasznie spieszyła.

(…) zachorowała na grypę i ja jestem na zastępstwo.- uśmiechnęła się, ja zauważyłam w jej głosie delikatny szkocki akcent. – Szkoda, że w żaden sposób nie ukazałaś tego akcentu fonetycznie, aby czytelnik również mógł go zauważyć.

-Jak się czujesz?- zapytała z troską, ja jednak nie miałam zamiaru odpowiadać.
-A jak radzisz sobie z nauką?- pyta ponownie (…) – raz zapytała kiedyś, raz pyta teraz… Przez cały tekst mamy do czynienia z dwoma czasami i jednak ciągle jestem w kropce. Myślałam, że chociaż gdy już poinformowałaś czytelnika, że minęły dwa lata, to od tej pory będziemy poruszać się tylko po fabule za pomocą czasu teraźniejszego, ale nie – nadal mieszasz. Zapamiętaj. Im więcej przemieszania czasu w tekście, tym gorzej dla narracji, dla lekkości i… zrozumiałości przekazu. Koniec, kropka.
W sumie na tę wysuszoną, niepróbującą nawet podnieść się z dołka bohaterkę byłby być może całkiem, całkiem sposób – powiedzieć jej, ile kosztują rodziców te jej porady psychologiczne, gdzie utrudnia ludziom pracę, bo trzeba siać dwuletnią dramę. (Rozumiem, że tragedia, ale dwa lata to jednak kupa czasu). Oniemiałaby i odpowiadałaby grzecznie na pytania z szacunku do nich, a nie grała naburmuszonej, pokrzywdzonej przez los nieznośnej damy w opałach.
Widzisz, z automatu przestałam ją lubić tylko dlatego, że przez całą opowieść była nienaturalna, słabo wykreowana. Nie dziw mi się teraz, że nie mogę wczuć się w jej sytuację, że jej tragedia nie robi na mnie wrażenia. Może i byłoby inaczej, gdyby w tekście bohaterka była bardziej ludzka.

(…) spędziła w czterech ścianach atakowany przez wspomnienia i depresję. – Atakowana.

Podniosłam się i postanowiłam pomagać ludziom w sytuacji [przecinek] w jakiej sama się swego czasu znalazłam.
Nie wiedziałam [przecinek] co powiedzieć.
-Nie [przecinek] żebym nie tęskniła za nimi.
Wiele błędów interpunkcyjnych pominęłam; nie jestem betą.

Poczułam ni stąd i ni zowąd jakąś Iskierka nadziei. – Iskierkę. Dlaczego zapisałaś to wielką literą? Zbędny zabieg, tak naprawdę nic nie wnosi, nie podkreśla.
Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że nikt przez dwa lata nie próbował w podobny sposób rozmawiać z bohaterką, przedstawiać jej podobne przykłady, chociażby z bliskiego otoczenia. Dwa lata to naprawdę kupa czasu. Swoją drogą co ona ma w głowie? Zrozumiała, że marnuje życie dopiero, gdy usłyszała, że ktoś mierzy się z podobną tragedią? No jasne, mogłaby to wziąć pod uwagę, wrócić do domu, przemyśleć – skoro do tej pory szła w zaparte i nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby, nie powinna tak nagle – JEB! – zmienić swojego życia, ale stopniowo rozwijać się w nowym kierunku, brać pod uwagę nowe możliwości. Ludzki umysł nie działa tak, że skoro przez wiele lat nastawiony był na jedno, po usłyszeniu czegokolwiek od razu, z marszu zaakceptuje nowe, inne rozwiązania. Pewnie, że weźmie je pod uwagę, zacznie wyciągać wnioski, przemyśli – tak, ale bohaterka od razu wstała i się przytuliła w ramach podziękowania, od razu zmieniła nastawienie. Śmierdzi mi tu naciągactwem, i to tak dość mocno. 

Podniosłam swoje cztery litery z fotela i podeszłam do Claire. – Określenie cztery litery w momencie, w którym bohaterka właśnie w myśli powinna (jak zapewniłaś) czuć pozytywne emocje, ulgę, iskrę nadziei… pasują jak ryba do roweru. Psujesz atmosferę, którą próbujesz tworzyć.

Zobaczysz, możesz jeszcze zobaczyć piękno i kolory tego świata.

Co prawda, [przecinek zbędny] nadal mam czasem takie chwile [przecinek] że rozważam [przecinek] jakby to było [przecinek] gdyby nie ten koszmarny wypadek [przecinek] i duża część terapia [terapii] przede mną, to myślę, że już najdłuższy krok i najtrudniejsze mam za sobą. – Coś pogubiłaś w tym zdaniu, coś urwałaś, zmieniłaś w połowie jego sens.

Jak widzisz, pisać dobre, poruszające miniatury to jednak trudna rzecz. Przede wszystkim musisz:
1. Zadbać o czas narracji i trzymać się wybranego konsekwentnie;
2. Poznać zasady interpunkcji oraz poprawnego zapisu dialogów;
3. Przemyśleć kreację głównego bohatera, aby jego psychologia była dopasowana do fabuły oraz nie wydawała się nienaturalna, sztuczna;
4. Przeprowadzić research związany z fabułą – jeżeli następnym razem chcesz, by bohaterowie jeździli konno, musisz dowiedzieć się czegoś o jeździe konnej, a jeżeli mają być z zawodu, nie wiem, prokuratorami, będziesz musiała poznać szczegóły tej pracy. Tutaj miałaś pole do popisu odnośnie medycyny i podałaś jedynie same ogólniki. To naprawdę nieprofesjonalnie wygląda;
5. Nie zdradzać myślą bohaterów i tytułem ZAKOŃCZENIA. Od początku nudziłam się, bo wiedziałam, do czego zmierzasz.
Plusy za interpretację utworu.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
– ogólny styl (2/5)
– pomysłowość (5/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 25/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
W opowiadaniu użyto sam tytuł utworu. Tekst opowiada o zakochanej parze, a w Twej pracy – o rodzeństwie i to właściwie jest jedyny plus opowiadania. Więcej smaczków nie wykryłam.
Przytoczę za to ciekawostkę:
Witold Roland także zginął w wypadku. Przed wyjazdem do innego miasta zespół aktorski śpiewał Witoldowi właśnie tę piosenkę, pożegnalne tango „On nie powróci już”. Nie wiem, czy to Twój zamierzony zabieg czy zbieg okoliczności, ale podobało mi się, że wypadek połączył zarówno fikcyjnego bohatera, jak i realnego artystę. Nie dodaję jednak za to punktów – sytuacja dotyczy jedynie życia aktora.
– ogólny styl (2/5)
Czytało się szybko z powodu ubogości w tekście. Pióro pisarskie jest płytkie i wręcz marne, nie umiałam zaabsorbować się opowiadaniem. Brak opisów zewnętrznych, jakiegokolwiek opisu miejsca oraz szczegółowych uczuć bohaterów. Żadna oryginalna bądź interesująca cecha nie wydobyła się na światło dzienne.
– pomysłowość (2/10)
Koncepcja na fabułę zwyczajna. Rutyna przebiegała od początku do końca. Miało się wrażenie, iż to wyświechtane opowiadanie, z którego nie da się wyciągnąć czegoś zaskakującego i nietuzinkowego. Nawet zakończenie przewidujące – wiadome było, że bohaterka albo popełni samobójstwo albo wyjdzie z depresji, akurat padło na to drugie. Nie mogę przyznać punktów za pomysł, bo wykonanie bardzo amatorskie.
– logika i spójność (2/10)
Pod względem logiki i spójności tekst całkiem leży. Od początku do końca było wiele niejasnych sytuacji. Musiałabym mocno się rozwijać na ten temat, a nie jestem typową betą. Najbardziej absurdalne jest to, że po jednej rozmowie życie Lidii nagle się zmienia, a jej depresja znika. Jakaś magia!
– bohaterowie (2/10)
Mamy Lidię, która cierpi po utracie starszego brata, mamy psycholożkę z podobnymi do niej problemami. Mogłaby wyjść z tego niezła historia, gdyby wykonanie było zupełnie inne. Bohaterowie opisani kiepsko. Były emocje, rozpacz, nadzieja, lecz przedstawione to zostało w powierzchowny sposób. Nie czuje się smutku, żałoby po stracie brata, bo nawet czytelnicy go nie poznali. Jedynie Klara mogła stanowić ciekawy wątek, gdyby została sportretowana w bardziej przystępny sposób i bardziej sumiennie.
– strona techniczna (3/10)
Długie spacje między niektórymi zdaniami odbieram za akapity. Dziwnie to wygląda i trochę zniechęca odbiorcę do dalszego czytania. Trzeba by było zrobić spacje.
Brakuje kropek w kilku miejscach na końcu zdań.
W dialogach błąd: powinny być pauzy () i półpauzy (–), a nie myślniki/dywizy (-), a do tego brak spacji między tym dywizem a słowem i czasownikami.
Zdarza się mieszanie czasu przeszłego z przyszłym, przez co tekst prezentuje się nieskładnie. Przykład:
Zupełnie wolni, mimo że Al miał 17 lat, a ja byłam od niego dwa lata młodsza. Ale on nigdy nie traktował mnie z wyższością. I za to go cenię. Jest moim najlepszym przyjacielem i nawet jak ma własnych znajomych, znajdzie czas by pośmiać się że na z filmików z kotami na YouTube.
Cyfry w opowiadaniach piszemy słownie, toteż powinno być „siedemnaście lat”. Ponadto „że na z” śmiesznie brzmi. Wyraźnie widać niedopracowany tekst, bo tego typu błąd należałoby wyeliminować od razu po dokładnym przeczytaniu.
Interpunkcja wprost szaleje. Brak przecinków między czasownikami w niektórych miejscach.
Ta druga aktualnie śpi. Niefortunne zdanie, wiadomo, że chodzi o tę dziewczynkę, więc zamiast „ta druga”, lepiej by brzmiało „która aktualnie spała” – do tego czas przeszły.
Literówki:
atakowany ~ atakowana
część terapia ~ terapii
Łącznie: 13/50 punktów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo