Oceny
opowiadania To jest bon ton Anna
Grzebalska
Suma punktów 125,5
Suma punktów 125,5
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Wspomnienia głównej bohaterki
są ewidentnym nawiązaniem do piosenki... tyle że biorą się, przynajmniej na
moje oko, zupełnie znikąd. Sens utworu można było oddać na wiele różnych
sposobów, ale Ty wybrałaś chyba jeden z najgorszych. Twoja interpretacja
zdecydowanie mi się nie podoba.
W dodatku źle przepisałaś jeden
cytat.
– ogólny styl (1/5)
Czytając Twój tekst,
zastanawiałam się, czy nie jest przypadkiem parodią... Monolog głównej
bohaterki i zarazem narratorki jest bezładny i chaotyczny. Brak opisów nadaje
takim stwierdzeniom jak „Boję się zła, które wśliźnie się niepostrzeżenie.” czy
„Walka wciąż trwa, ale teraz czas na ukojenie.” groteskowy charakter.
– pomysłowość (2/10)
Sam pomysł na monolog głównej
bohaterki nie jest zły, ale nie jestem w stanie odczytać z tekstu, jaki był
Twój główny zamysł.
– logika i spójność (6/10)
„Za oknem słychać cykanie
świerszczy. To nie są jednak świerszcze ! To kule za oknem świstają !” — to
wygląda trochę... dziwnie.
Szczerze mówiąc, nie mam
pojęcia, co się w Twojej pracy właściwie wydarzyło...
– bohaterowie (2/10)
Jest tylko główna bohaterka, o
której nie wiadomo praktycznie nic poza tym, że w dzieciństwie wymagano od niej
zachowania zgodnego z zasadami savoir
vivre.
– strona techniczna (3/10)
Przed wykrzyknikami i znakami
zapytania nie stawia się spacji.
zaśpiewajmy tą piosenkę ->
zaśpiewajmy tę piosenkę
Łącznie: 15/50 punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Piosenka „Bon ton” została w
tekście wykorzystana w dość specyficzny sposób, a mianowicie jako ukazanie
dzieciństwa, które wspomina narratorka, a które najwyraźniej spędziła jako
dobrze urodzona dziewczynka z wyższych sfer. Choć podejrzewam, że w oryginale
zamysł był nieco inny, może bardziej prześmiewczy, nie mam większych
zastrzeżeń. Właściwie podoba mi się sposób wykorzystania piosenki na zasadzie
kontrastu. Bon ton pokazuje tutaj to, co narratorka bezpowrotnie utraciła,
nawet jeśli nie było idealne, coś, co było poukładane i miało zasady. Natomiast
obecna rzeczywistość, prawdopodobnie wojna, jest tego wszystkiego pozbawiona, i
nie ma w niej nic, co można by nazwać „bon”.
– ogólny styl (1/5)
Tekst stanowią niezbyt składne
przemyślenia dziewczyny, z których na początku w ogóle trudno coś wywnioskować.
Po przeczytaniu całości dość jasne staje się to, co autorka chciała przekazać,
i właściwie pewien chaos w rozmyślaniach jest wskazany, tutaj jest jednak nieco
za dużo, a to ze wzgląd właśnie na styl. Niestety pozostawia on wiele do
życzenia.
Po pierwsze, mamy do czynienia
ze ścianą tekstu. Czy to przeszłość, czy teraźniejszość, czy prawda, czy
wspomnienia, czy wyobrażenia, czy opis rzeczywistości – wszystko znalazło się w
jednym, długaśnym akapicie. Nie ma przerwy, nie ma zatrzymania się. Zarówno
pełnoprawne zdania, jak i równoważniki /onomatopeje czy wspomnienia zapisane są
w jednym ciągu. Bardziej emocjonalnie zdania połączone są z faktami. Tworzy się
totalny miszmasz.
Zagadką pozostaje też, jaki
styl chciała osiągnąć autorka. Momentami, gdy narratorka wspomina swoje dawne
życie, w tekście pojawiają się zdania o niecodziennej stylistyce, trochę
udziwnione, co może być zamierzone, ale niestety nie pasuje do reszty tekstu.
Może dlatego, że częściowo są to dość starodawne cytaty z wykorzystanej
piosenki. Wybija to dodatkowo z rytmu.
Styl pod względem technicznym
generalnie do najlepszych nie należy. W tekście mylone jest właściwie wszystko
– głównie dlatego, że brak w nim akapitów. Długie, konkretniejsze zdania, stają
obok krótkich, niekoniecznie zrozumiałych równoważników. Mylone są czasy,
podmioty, perspektywy… łatwo się pogubić. Np. w jaki sposób połączyć
zdania „Kariery teraz nie zrobię. Ani porządny mężczyzna” stojące obok siebie?
Oto jest pytanie. Gramatycznie też zdarzały się kwiatki, np. „och tyle godzin
nad tym językiem spędzonym !” – spędzonych.
Tekst, jak niektóre z
ocenionych przeze mnie do tej pory, bardziej przypomina plan niż właściwie opowiadanie.
Miał wzbudzać emocje, przeróżne, porusza w końcu ciężki temat, ale niestety
wzbudził głównie ból głowy.
– pomysłowość (6/10)
Pomysł mi się, w zamierzeniu,
podoba. Kontrast między dwiema rzeczywistościami, z których żadna nie była
idealna, każda miała wady, ale i tak ta utracona jest przez narratorkę tak
bardzo ukochana, tak bardzo utęskniona… Pomysłowe za to nie wydaje mi się
wrzucanie na siłę wątku ukochanego mężczyzny, który na końcu tekstu nie pasuje
do całości.
Niestety wykonanie kładzie wszystko.
Jest miszmasz stylistyczny, logiczny, pod każdym względem…
– logika i spójność (1/10)
…I powinnam pisać o tym tutaj.
Spójności ani logiki w tekście za dużo nie ma, bo to ściana niespójnego tekstu.
Kontrolowany chaos, jak już wspomniałam, byłby bardzo na miejscu, w końcu
pokazuje w ten sposób idealnie to, co przeżywa zrozpaczona bohaterka, która
najwyraźniej straciła nie tylko rodzinę i ukochanego, ale i wiarę, że wojna
kiedyś się skończy. Jednak ze względu na praktycznie nieistniejące tło i brak uporządkowania
emocje, które próbuje przedstawić autorka, bardziej nużą, niż przekonują
odbiorę. Nikt nie lubi być niczym bombardowany ot tak… a tutaj niestety tak się
właśnie dzieje.
Jako przykład musiałabym wkleić
cały tekst.
Jako czytelnicy nie musimy wiedzieć,
czy narratorka naprawdę umarła, czy to tylko jej podświadomość podsyła w śnie
takie, a nie inne obrazy, ale powinniśmy czuć się w miarę stabilnie, a nie jak
na szalonym rollercoasterze.
– bohaterowie (2/10)
Mamy tutaj tylko jedną
bohaterkę, o której nie wiemy nic prócz tego, że musi brać udział w wojnie,
tęskni za swoim dzieciństwem i bliskimi, i nie może już zdzierżyć wojny, w
której najwyraźniej jej strona przegrywa. Może chodzi o II wojnę światową, ale
pewnie o jakaś wcześniejszą (te bale itd.). Tylko z drugiej strony skąd wtedy
znaliby piosenkę? Między wierszami można wyczytać, jakby nie przeszkadzało jej
posiadanie służby w przeszłości. Choć to właściwie dużego znaczenia nie ma. Nie
wiemy o niej prawie nic. A tło nie istnieje, więc inni bohaterowie to tylko
mary na śnie/jawie. Dobrze nie jest.
– strona techniczna (4/10)
Dialogów brak, jednak sądząc po
jakości tekstu, wątpię, by mogłyby zostać zapisane w sposób prawidłowy. Między
słowami kończącymi zdania a znakami interpunkcyjnymi często stają spacje,
zdarzają się podwójne spacje, brakuje przecinków między wyrazami
dźwiękonaśladowczymi (zdecydowanie nadużywanymi) a resztą słów, są literówki.
Czasem trudno w ogóle zrozumieć, co autorka chciała przekazać, ze względu na
brak użycia znaków interpunkcyjnych, np. „Głód stały towarzysz. Codziennie się
ze mnie śmieje i szepcze to koniec z dobrobytem!”.
Łącznie: 18/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Piosenka była dość wybrakowana, więc gratuluję, że
udało ci się z niej wyciągnąć sporo elementów i je wykorzystać w opowiadaniu.
— ogólny
styl (3/5)
Ciut mnie irytowały te rymowanki na początku tekstu.
Ani nie dodawały powagi, ani nie pasowały do opowiadania, tym bardziej, że
druga część już nie została utrzymana w tak poetyckim tonie.
— pomysłowość
(5/10)
Pomysłowość na pewno była w wykorzystaniu piosenki w
opowiadaniu, poza tym raczej niczego istotnego i ciekawego się nie pojawiło.
— logika
i spójność (6/10)
Zastanawiam się, w jakich właściwie czasach żyła
bohaterka? Szkoda, że tego nie zaznaczyłaś nieco wyraźniej I mimo wszystko
wydaje mi się dziwne, że nagle została pozbawiona wszystkiego — wydaje mi się,
że co bogatsi ludzie, słysząc o wojnie, uciekali raczej za granicę.
— bohaterowie (3/10)
— bohaterowie (3/10)
Jest tylko jedna bohaterka... I nie wiemy o niej zbyt
wiele, właściwie tylko tyle, że była dobrze wychowaną szlachcianką, która po
wojnie straciła wszystko. Innych bohaterów właściwie nie ma, nie licząc
drobnych napomknień o matce.
— strona
techniczna (2/10)
Spacje przed znakami interpunkcyjnymi nie są potrzebne.
Zabrakło też przecinków w wielu miejscach.
Łącznie:
23/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Podoba mi się, jak poszczególne słowa piosenki
wywołują ciąg skojarzeń u głównej bohaterki. Nie ma ona jednak tutaj tak
pozytywnego wydźwięku jak w oryginale, bo skupia się bardziej na tęsknocie za
minionymi już czasami, ale mnie to odpowiada.
– ogólny styl (2,5/5)
Z jednej strony jest to trochę chaotyczny zbiór myśli
głównej bohaterki, a czytanie takiej ściany tekstu i strumienia świadomości
zarazem nie należy zwykle do czegoś przyjemnego. Trzeba jednak przyznać, że
sprawdza się to w wypadku, gdy mamy do czynienia z opisem myśli osoby, która ma
zaraz zasnąć (albo umrzeć); wtedy też tego rodzaju nieporządek jest czymś
pożądanym.
Odbiór tekstu zakłóca pojawiająca się dość często
składnia Mistrza Yody oraz (raczej niezamierzone) rymy między zdaniami. Od
czasu do czasu wyskakują też błędy typowo językowe, chociażby „godzin (…)
spędzonym”, a nie „spędzonych”.
– pomysłowość (5/10)
Wspominanie minionych, w domyśle lepszych czasów,
zwłaszcza w czasie wojny, nie jest jakimś odkrywczym pomysłem, ale połączenie
tego z piosenką, i dodatkowo wprowadzenie do tego wątków feministycznych, to
dość interesujące połączenie, więc doceniam.
– logika i spójność (4/10)
Przez chaotyczną narrację (choć, jak już wcześniej
wspomniałam, całkowicie uzasadnioną) tekst traci trochę na spójności, zwłaszcza
już w jego końcowej części. Na temat samej logicznej budowy trudno powiedzieć
cokolwiek konkretnego, ponieważ z samego założenia tekst może być trochę (ale
tylko trochę) nielogiczny. Mimo wszystko jednak myśli bohaterki są powiązane ze
słowami piosenki, które akurat jej się przypominają, więc nie jest źle pod tym
względem.
– bohaterowie (6/10)
Główna bohaterka, dziewczyna lub młoda kobieta, jest
wykreowana całkiem nieźle. Jej tęsknota za minionymi czasami, mimo ich
oczywistych wad (zwłaszcza ze współczesnego punktu widzenia), jest bardzo
dobrze wyczuwalna, zwłaszcza w zestawieniu z tym, że wojna odwróciła całe jej
życie o sto osiemdziesiąt stopni.
– strona techniczna (4/10)
Najważniejsza uwaga: spację stawia się za znakiem
interpunkcyjnym, a nie przed. Nie wiem, z czego to wynika, ponieważ w opowiadaniu
część została zapisana dobrze, a część nie. Przypuszczam, że może gdyby praca
została jeszcze dokładnie przejrzana przed przesłaniem jej na konkurs, to
udałoby się tego uniknąć.
Poza tym zabrakło kilku przecinków, trafiły się też ze
dwie literówki.
Łącznie: 24,5/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (1/5)
B. Ogólny
styl (1/5)
C. Pomysłowość
(1/10)
D. Logika i
spójność (0/10)
E. Bohaterowie
(1/10)
F. Strona
techniczna (4/10)
Łącznie: 8/50 punktów
Droga autorko!
Musisz popracować nad swoim stylem. Piszesz bardzo
krótkie zdania, które wprowadzają chaos. Przeczytałam Twoją pracę i tak
naprawdę nie wiem w jakich czasach rozgrywa się jego akcja, nie poznałam
imienia bohaterki. W Twoim opowiadaniu brakuje logiki i spójności. Pokażę Ci to
na tym fragmencie: „Mieć subtelny smak…
wykwintne dania na stole co dzień stały. Nie przejmowałam się niczym, służba zdobywała. A
teraz? Za mięso śmierć grozi.”
1.
Mieć
subtelny smak – Co ma ten subtelny smak? I dlaczego czasownik jest w bezokoliczniku?
2.
Służba
zdobywała – Co służba zdobywała?
3.
Za mięso
śmierć grozi – Jak to za mięso? Za posiadanie mięsa? Za polowanie na
zwierzęta leśne? Za kupno mięsa?
W
opowiadaniu nie ma żadnego akapitu. Myślę, że powinnaś przeczytać, czym w ogóle
jest akapit i dlaczego się go stosuje (https://pl.wikipedia.org/wiki/Akapit).
Połączyłaś ze sobą fragmenty, które dotyczą różnych rzeczy np. jedzenia i życia
towarzyskiego.
W wielu
miejscach przed znakiem zapytania albo wykrzyknikiem masz spację – to błąd.
Zapominasz też o przecinkach przed imiesłowami. Wiele razy rozpoczęłaś zdanie
od małej litery.
Przyznałam
Ci jeden punkt za pomysłowość, bo głęboko wierzę w to, że miałaś dobry pomysł
na to opowiadanie, ale niestety pogubiłaś się. :( Z tego samego powodu jeden
punkt w kategorii „Bohaterowie”.
Jeden
punkt za interpretację piosenki w tekście. Niestety była ona bardzo słaba
i powierzchowna.
Podsumowując,
nie poddawaj się. Jeżeli lubisz pisać, to dużo ćwicz, bo trening czyni mistrza!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
O raju!
Jaki świstek z pralni. Miałaś pięć stron możliwości, a skorzystałaś tylko z
jednej? No cóż… Przynajmniej wyjustowałaś linijki. Szkoda, że brakło wcięć
akapitowych, bo przez to cała strona wygląda jak niezachęcająca ściana tekstu.
Masz
wymyślną, niepoprawną manierę stawiania spacji przed znakami interpunkcyjnymi
(wykrzyknikami). Po co? Nie nadajesz tym mocniejszego wydźwięku, szybszego
tempa, nie sprawiasz, że wykrzyknienie staje się bardziej „wykrzyknięte”,
głośne czy robi jakieś inne wrażenie.
Stawiasz
na zdania pojedyncze. W tej, jak już wspomniałam, ścianie tekstu to strasznie
męczy – co chwilę muszę robić pauzę oddechową wskazywaną przez kropki, co
odejmuje lekkości i sprawia wrażenie, że tekst jest czytany lakonicznie, jak
przez lektora „Ivonę”. Jakby ktoś przepuścił go przez automat i kazał czytać
robotowi. Wychodzi strasznie sztucznie, nie rozumiem tego zamysłu. Często
zaczynasz nowe zdanie od spójnika („i”, „a”), kontynuując myśl z poprzedniego,
jakby lżejszy zapis ciągiem był gorszy.
Nie
rozumiem też początku – piszesz o strzałach, prawdopodobnie o jakichś
zbrodniach wojennych, ale powietrze zawiera nutę słodyczy. Dlaczego? Skąd ona?
Ten narrator jest jakiś dziwny. Ma czas zachwycać się czymś tak drobnym wśród
niebezpieczeństwa?
Okazuje
się, że narratorem jest dziewczyna. Nieemocjonująco wpada do domu, kładzie się
w łóżku i zaczyna wspominać. Dopiero wtedy zaczynają kiełkować uczucia
wypływające z tekstu – o wiele za późno, ale podobają mi się chaotyczne myśli,
bo świadczą o ludzkim, naturalnym strumieniu świadomości i trzeba się skupić,
aby wyłapać z nich kontekst. Nie jest to sucha ekspozycja.
To, co
mi się absolutnie nie podoba i co sprawia, że nie potrafię się wczuć, to
obecność rymu – na początku wydaje się mocno przypadkowa. Czasem rym pojawia
się w tekście, jakby bohaterka nuciła coś sobie pod nosem (dopiero dalej
dociera do mnie, że pisałaś tak specjalnie; na początku zabieg raczej
przeszkadza niż daje do zrozumienia, że jest celowy). Jasne jest dla mnie też,
że fragment utworu, który wybrałaś, powinien znaleźć się w tekście, ale masz
tam również kilka zdań wyciągniętych żywcem z piosenki, ale nie pogrubiłaś ich
i wyglądają jak dalsze myśli bohaterki. Częste, ale niesystematyczne rymowanie
wypada dość sztucznie, ponieważ cały twój tekst miał chyba sprawiać wrażenie
nostalgicznego, poniekąd smutnego (gdzieś za oknem wciąż „jest strzelane”,
prawda?), a rymy odwracają uwagę, niszczą tę atmosferę, sprawiają, że czytelnik
skupia się na nich, wyszukuje w tekście innych i wtedy ucieka całe credo, sens
tworzenia przejmującej sceny. Rymy to coś, co interesuje czytelnika, ale
równocześnie coś, co niszczy nastrojowość tekstu (chyba że celowo bohaterka
śpiewa, układa piosenkę, jednak w ścianie tekstu tego nie widać, do tego
przydałby się jakiś podział na wersy).
Ile to już czasu ? Rok? Dwa? Nie! Walka wciąż trwa (…).
Na
dodatek część tych rymów jest tzw. „częstochowska”, banalna i oklepana, często
odczasownikowa:
Tu wszyscy się znali, ze swymi się tylko zadawali.
Czy zrobisz karierę po trupach
[przecinek] czy kradnąc [przecinek] do [co] nie twoje…
Dopiero
jakoś od połowy tekstu zaczynam rozumieć, że wszystkie rymy są celowe (jak
pisałam – część należy do piosenki, a nie pogrubiłaś ich, nie użyłaś w ogóle cudzysłowu).
Nadal nie wiem, dlaczego i po co. Na końcu okazuje się, że to chyba jakaś wizja
umierającej bohaterki, która widzi zmarłych i najwyraźniej do nich dołącza –
nie wiem, czy to tak na serio, czy to raczej jej sen (w końcu leżała na łóżku,
sama się na nim położyła). Podoba mi się, że nie napisałaś tego wprost i
czytelnik ma pole do popisu, jeżeli chodzi o luźną interpretację, ale jednak na
twoim miejscu popracowałabym nad samą formą. Niekoniecznie treścią (poza tym
„zautomatyzowaniem” poprzez sztywne zdania proste), lecz sposobem zapisu. Tekst
jest chaotyczny, a przez to męczy. No i gdyby ktoś nie znał piosenki, nie
wiedziałby, co jest nią, a co twoją twórczością.
Masz też
pewne problemy z interpunkcją (nawet w cytatach piosenki!):
I łza za tym [przecinek] co
było…
Co wypada [przecinek] a co
nie?
Czy to noc [przecinek] czy
to dzień.
Kto chce [przecinek] (po
francusku) uczy się…
Taki prosty [przecinek] a
taki trudny.
Do towarzystwa wprowadzić kogoś [przecinek]
kto nie zna etykiety?
(…)[przecinek] och [przecinek] tyle
godzin nad tym językiem spędzonym !
Choć wtedy, och [przecinek] to było w dobrym guście.
Ile przyjaźni za zawsze się zawarło na nich [przecinek]
a ile szczerych wyznań otrzymało.
Niech one chociaż wrócą całkiem nie skrepowane! –
Nieskrępowane.
To jest bon ton [przecinek]
bon ton [przecinek] bon ton…. słyszę w oddali i widzę... rodzice
na balu ! – Podwójna spacja, zbędna spacja przy wykrzykniku, „słyszę”
wielką literą, za dużo o jedną kropkę w wielokropku.
Wróciły te czasy dziecinne [przecinek]
gdzie liczyło się dobre wychowanie…. Bon
ton [przecinek] bon ton… Czekajcie!
Zaśpiewajmy tą piosenkę razem ! – Tę piosenkę (a: z tą piosenką).
Tak sam od wieków kilku… albo znasz dobry ton
[przecinek] alboś cham, paszon won. –
„Albo” wielką, ponieważ zaczynasz nowe zdanie, a nie kontynuujesz tego przed
zawieszeniem głosu w postaci wielokropka.
Jak na
jedną stronę, to jest tego całkiem, całkiem.
Ogólnie
tekst zrobił na mnie niezłe wrażenie – szczególnie właśnie ta możliwość luźnej
interpretacji. Nie jest to zwykła historia, wielu rzeczy trzeba się domyślić.
Bohaterkę mam jedną i osobiście jej nie lubię, ale to dobrze, bo przynajmniej
wywołała we mnie jakieś emocje (wydaje się jakąś ex rozkapryszoną
szlachcianką). Jej strumień świadomości mógłby być jednak bardziej złożony ze
zdań… złożonych. Ten teraz wygląda jak recytacja wiersza przez Robocopa albo
Terminatora.
Drażni
mnie jeszcze myśl, że właściwie nie wiem, do którego okresu historycznego mogę
przyporządkować daną sytuację. Reszta na plus.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
– ogólny styl (3/5)
– pomysłowość (7/10)
– logika i spójność (6/10)
– bohaterowie (5/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 30/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Spodziewałam się opowiadania
o wychowaniu w eleganckiej, zamożnej rodzinie, o tym, jak rodzice/dziadkowie
uczą swe dzieci/wnuków dobrego wychowania oraz że zostanie to przedstawione w
postaci dobrego tła fabularnego. Tymczasem obecna praca mnie rozczarowała. Słowa
„To jest bon ton” przeciskają się przez tekst, ale nie są stworzone zbyt
oryginalnie. Nie sklejają się w zdania, dzięki czemu wrażenie jest takie, jakby
„piosenka poszła w jedną stronę, a narracja bohaterki w drugą”. Niestety
zabrakło mi dobrego akompaniamentu. Nie przemawia do mnie ta interpretacja
piosenki autorstwa Konrada Toma.
– ogólny styl (1/5)
Tekst napisany w specyficznym,
skomplikowanym stylu, który do mnie nie przemawia. Całość jest utrzymana dość dziwnie.
Nie wiemy całkowicie, kiedy dzieje się akcja… przeszłość, teraźniejszość,
przyszłość? Miejsce też pozostaje nieznane, dzięki czemu fabuła zostaje pusta,
niczym nie wypełniona. Tę pracę nawet nie nazwałabym opowiadaniem, tylko
jakimiś refleksjami spisywanymi do pamiętnika czy pisanymi w formie listu. Trzeba
by było przysiąść i porządnie przyłożyć się do tekstu, przeczytać go kilka
razy, nanieść poprawki, dopisać coś, by otrzymał więcej plusów i wartości. To
jest jedno z najsłabszych prac konkursowych.
– pomysłowość (1/10)
Wiem tylko, iż są to
wspomnienia kobiety dotyczące wojny. Trudno stwierdzić cokolwiek więcej o
pomysłowości, skoro opowiadanie było napisane tylko na jedną stronę i do tego
tak przedstawione, że utworzył się wielki chaos kłujący w oczy. Zamiast
kreatywności ja tu widzę jedynie słowny nieporządek, nad którym trzeba
koniecznie zapanować.
– logika i spójność (0/10)
Gdzie tutaj początek a gdzie
koniec? Gdzie jest akcja, miejsce, zarys fabuły? Zważywszy na tak krótką i
prędką opowieść, refleksje, czy jak to nazwać – przydałoby się choć w
minimalnym stopniu opisać, gdzie dzieje się akcja. Mimo że treść spłycono tylko
do jednej strony bardzo brakuje mi rozwinięcia i aż prosi się o napisanie
chociaż trzech stron, chociaż zważywszy na marny styl, miałabym spore
wątpliwości do tego, jakby tekst wyglądał w czterech-pięciu stronach. Nie
wysiliłaś się na szersze opisy ani na dodaniu zróżnicowanych bohaterów, czy
chociażby tła. Przykro mi, nie mogę tego
pozytywnie ocenić.
– bohaterowie (0/10)
Mimo że historię opowiada
bohaterka, nic o niej nie wiemy. Rozumiem, że prawdopodobnie wspomina stare czasy lub
spisuje je do pamiętnika, że brała udział w wojnie, a później… umiera? Tak z
tego wynika, czytając, że widzi rodziców na balu i zbliżają się do niej. Mogę
się tylko domyśleć, iż narratorka to starsza pani, której czas, życie powoli
się kończy. A może to jej sen? Nie wiadomo. Innych postaci nie wykryłam.
– strona techniczna (4/10)
Nie podobają mi się spacje
przed wykrzyknikami i znakami zapytania.
Brakuje przecinków
gdzieniegdzie oraz akapitów rozdzielających opowiadanie na kilka części, przez
co czytałoby się znacznie lepiej i nie byłoby tego chaosu.
Nie ma dialogów ani błędów
ortograficznych.
Literówka rzucająca się w
oczy: zabronię nieznaną ~ zbrodnię
Łącznie: 7/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz