To jest bon ton
Anna Grzebalska
Piosenka: Konrad Tom - To jest bon ton
Noc. Za oknem słychać cykanie świerszczy. To
nie są jednak świerszcze ! To kule za oknem świstają ! W powietrzu błąka się
nuta słodyczy. Jednak kwiaty już przekwitają. Och, jak dobrze być w domu. Tu
jest swojsko. Bezpiecznie. Tu niczego się nie boję. Czy naprawdę w to wierzę?
Nie do końca. Boję się zła, które wśliźnie się niepostrzeżenie. Marzenia
i sny już zabrało. Zostawiło strach i lęk o przyszłość. Wszystko co dobre
odeszło. Co zostało? Świat, którego nie ma… tak gwałtownie zabrany. Ile to już
czasu ? Rok? Dwa? Nie! Walka wciąż trwa, ale teraz czas na ukojenie. Ciepła
pierzyna i poduszka, na której kładę głowę. Wspomnienia jak potok wypływają pod
powieki. I łza za tym co było… gdzie… a
gdzie… co, kiedy jeść i jak czy brać
do ryby nóż czas wiedzieć już….. często śpiewała mi mama. Tak, być panienką
z dobrego domu. Znać się na konwenansach i manierach. Co wypada a co nie? To
miałam wiedzieć zawsze. Czy to noc czy to dzień. Świat dokładnie poukładany od
lat. I dworek pośród lip. Tak sam od wieków kilku… albo znasz dobry ton alboś cham, paszon won. Mój świat dzieciństwa.
Taki prosty a taki trudny. Tu wszyscy się znali, ze swymi się tylko
zadawali. O mezaliansie nie chciał słyszeć nikt. Do towarzystwa wprowadzić
kogoś kto nie zna etykiety? Skandal? Trzymaj się szablonu! Kto chce (po
francusku) uczy się… och tyle godzin nad tym językiem spędzonym ! I po co?
Teraz to się nie liczy! Choć wtedy, och to było w dobrym guście. Niezbędne ! Do
konwersacji z innymi takimi jak ja. Dzięki temu byliśmy śmietanką… elitą tego
kraju ! ( Bo prosta droga) do kariery… o tak! Prosta zapewnie była. Dla
mężczyzn ! A czy dla kobiety? Nie wiem. Czy wtedy marzenia były inne ? Mieć
dom, rodzinę, męża! A teraz ? By przetrwać ! Kariery teraz nie zrobię. Ani
porządny mężczyzna. Teraz nastały ciężkie czasy… tylko dla osób bez honoru nie
ma znaczenia. Czy zrobisz karierę po trupach czy kradnąc do nie twoje… to jest bon ton, to jest bon ton sączy
się w mojej głowie jak cicha modlitwa błagalna. Och wróćcie te piękne czasy,
gdy to coś jeszcze znaczyło… być wytwornym… gdzie te bale i rauty. Ach, gdzie
są kuligi i polowania. Ile lat upłynęło od balów wśród szeleszczących
sukni i fraków. Ile przyjaźni za zawsze się zawarło na nich a ile szczerych
wyznań otrzymało. Mieć subtelny
smak… wykwintne dania na stole co dzień stały. Nie przejmowałam się niczym,
służba zdobywała. A teraz? Za mięso śmierć grozi. Chleb jakby z gliny. Głód
stały towarzysz. Codziennie się ze mnie śmieje i szepcze to koniec z
dobrobytem! W towarzystwie wiedzieć co i
gdzie i jak… te śmiechy i subtelne uśmiechy. Spotkania towarzyskie! Niech
one chociaż wrócą całkiem nie skrepowane! A gdzie przyjaciele z dzieciństwa !
Do walki o wolność stają. A kilku siedzi w obozie za zabronię nieznaną. To jest bon ton bon ton bon ton….
słyszę w oddali i widzę... rodzice na balu ! i Mnie zapraszają! Już biegnę
kochani… kochany ! I ty tu jesteś! Żyjesz ! Czyżby ? Ci co odeszli… do mnie się
zbliżają ! Umarłam? Naprawdę? Wróciły te czasy dziecinne gdzie liczyło się
dobre wychowanie…. Bon ton bon ton…
Czekajcie! Zaśpiewajmy tą piosenkę razem !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz