Oceny
opowiadania Co by było gdyby
Czarodziejska
Suma punktów 124
Suma punktów 124
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Trudno tu mówić o interpretacji
piosenki, bo głównie wklejasz cytaty z niej. Mam wrażenie, że piosenka jest o
czym innym i Twoja praca też jest o czymś zupełnie innym.
– ogólny styl (1/5)
Piszesz straszliwie
lakonicznie, nie ma opisów miejsc czy wyglądu postaci. Streszczenie na samym
początku tekstu (mówię o tym fragmencie, w którym wyjaśniasz, jak główny
bohater znalazł się w barze) jest okropnie jałowe, podobnie jak cały tekst.
Całość wygląda jak relacja, a nie jak tekst literacki.
– pomysłowość (4/10)
Twój pomysł, choć trochę
oklepany, nie jest właściwie zły, ale przez fatalne przedstawienie został
spłycony i jest wręcz banalny.
– logika i spójność (9/10)
„W jego głosie słychać było już
porządny bełkot.” — nie, naprawdę nie można tak powiedzieć (ani napisać)
– bohaterowie (2/10)
Trudno cokolwiek o nich
powiedzieć. Informujesz czytelnika, że głównego bohatera zostawiła dziewczyna...
i tyle wiadomo o nim, a o pozostałych postaciach kompletnie nic.
– strona techniczna (5/10)
Jest dużo błędów
interpunkcyjnych. Dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 22/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Piosenka wykorzystana dość
bezpośrednio, mianowicie śpiewana jest przez grupę pijanych, zranionych
facetów, żeby poczuć się lepiej. Trochę zgrzyta mi wklejenie do opowiadania
również fragmentu, który śpiewany jest przez kobietę, bo to nie pasuje… tak, ze
względu na rodzaj.
– ogólny styl (2/5)
Tekst jest bardzo krótki i
bardziej przypomina chaotyczną ustną wypowiedź czy wpis do pamiętnika niż
opowiadanie. Jakiś wstęp jest, choć jakości wątpliwej, ale zdecydowanie lepsze
niż zakończenie kompletnie pozbawione sensu (więcej w części dot. Logiki i
spójności). Tekst jest całkiem zabawny, ale niestety w mniejszej części z
powodu tego, że przedstawiona scena jest zabawna, a bardziej ze względu na
wykonanie. Styl zdecydowanie nie powala. Pojawiają się powtórzenia, mylenie
czasów, wtrącenie niepasujących stylistycznie do reszty słów (menel,
wkręcanie), używanie niepoprawnych czy nietrafionych sformułowań (np.
„Spojrzałem na barmana stojącego przy mnie, przy ladzie” – za ladą. Ponadto te nieszczęsne
„strasznie dobre nastroje”…).
– pomysłowość (4/10)
Piosenka, na podstawie której
powstał tekst, kojarzy się z libacją alkoholową czy wygłupami, więc
wykorzystanie nie jest bardzo pomysłowe, ale po raz kolejny podkreślę, że nie
pomysł jest najważniejszy. Tutaj jednak wykonanie nic nie ratuje, ba – tylko
pogarsza sprawę. Dość oryginalne jest to, że autorka przedstawiła grupę facetów
rzuconych/zdradzonych przez facetów, którzy wspólnie starają sobie z tym
poradzić. Ale ponadto… No cóż.
– logika i spójność (2/10)
Spójność szwankuje przez styl,
ale to z logiką jest główny problem. Uważam za takowe tłumaczenie barmana i nie
wiem, czy jest to związane z mało trafnym tłumaczeniem czy dziwnym pomysłem.
Otóż dialog zrozumiałam tak, że grupka mężczyzn co tydzień śpiewa tę samą
piosenkę, a przyczyną jest to, że zostali rzuceni/zdradzeni przez kobiety. No
to dlaczego śpiewają akurat co siedem dni, razem, tak jakby zostali rzuceni
jako jeden organizm… No i niby od kiedy się tak zachowują? Ponadto czy mają
jakiś radar w oczach i zapraszają do spółki każdego kolejnego faceta, który
rozstał się z kobietą? I czy barman naprawdę rozmawiał z każdym z nich, by
wiedzieć, o co chodzi? Nie rozumiem tego w ogóle.
Dodatkowo później narrator
sugeruje, że barman chciał ich wyrzucić, ale skończyli w porę – po pierwsze,
barman tolerował to chyba od kilku dobrych tygodni, a po drugie, co to znaczy,
że „skończyli w porę”? Najbardziej pozbawione logiki jest jednak samiutkie
zakończenie. Nie dość, że nie zostało nawet oddzielone od wcześniejszego zdania
akapitem, to wynika z niego, że narrator zyskał po tej libacji alkoholowej nie
tylko nowe spojrzenie na życie, ale i nowych przyjaciół. To pierwsze wydaje się
bardzo, bardzo naciągane, natomiast to drugie – nierealne z względu na to, że
nie zostało wspomniane, by pijący wymienili się choćby numerami telefonów.
– bohaterowie (2/10)
Tekst
jest bardzo krótki, a
bohaterowie zachowują się wyjątkowo nielogicznie podczas tej swojej libacji
alkoholowej. O głównym bohaterze za dużo powiedzieć nie można, choć chyba ma
szczęście, że stracił złudzenia co do byłej dziewczyny. Ale kreacji tutaj nie
ma żadnej. Radośni pijacy to nie do końca pozytywny obrazek, jako że nawet
trudno się szczerze pośmiać z przedstawionej sceny.
– strona techniczna (3/10)
Błędów interpunkcyjnych
znalazło się w tekście bardzo dużo, szczególnie zważywszy na jego niewielką
objętość. Dialogów dużo tu nie ma, ale i tak stosowane są w nich dywizy. Wrzucę
jeden cytat: „Kręciło mi się nieźle w głowie, ale to nie przeszkadzało w tym
żeby podejść chwiejnym krokiem do tańczącej, pięcioosobowej grupy facetów” –
gdy można powiedzieć coś łatwiej, to powinno się mówić łatwo, czyli „pięciu
facetów”. Mamy tutaj także błąd interpunkcyjny, mianowicie brak przecinka przed
„żeby” oraz brak „mnie” po „przeszkadzało”.
Łącznie: 16/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Jak dla mnie piosenka nie miała większej głębi w tym
opowiadaniu. Po prostu mężczyźni do niej tańczyli i już... A gdzie odwołanie do
ostatnich zwrotek, które całkowicie zmieniają wydźwięk utworu?
— ogólny
styl (2/5)
Opowiadanie było dość krótkie i ciężko jest je ocenić
pod względem stylu, ale na pewno wybitny nie jest. Nie czułam atmosfery
panującej w barze i tej goryczy, która towarzyszy rozstaniom.
— pomysłowość
(0/10)
Raczej nic kreatywnego czy pomysłowego w tym nie było,
a szkoda, bo piosenkę można było lepiej wykorzystać.
— logika
i spójność (10/10)
Tu akurat nie mam się do czego przyczepić.
—
bohaterowie (0/10)
Zabrakło mi ukazania relacji z dziewczyną, z którą
bohater zerwał. Z pozostałymi mężczyznami też go raczej nic nie łączyło, o
żadnej osobie z opowiadania nie wiemy zupełnie nic.
— strona
techniczna (4/10)
Jak ktoś bełkocze, to nie tylko jest to słyszalne w
jego głosie, ale także powinno być widoczne w tekście.
Zapis dialogów kuleje; nie używamy w nim dywizów.
Jak na tak krótki tekst, brakowało również sporo
przecinków.
Łącznie:
17/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Podoba mi się w sumie taka trochę gorzkawa
interpretacja tej raczej wesołej piosenki. Szkoda tylko, że znów polega to na
zacytowaniu słów utworu w wypowiedzi bohatera.
– ogólny styl (3/5)
Nie mam jakichś większych zastrzeżeń odnośnie stylu;
pojawiło się jednak parę dość niezgrabnych wyrażeń (jak chociażby „bełkot w
głosie”), które nieco rozpraszają podczas lektury.
Pierwszoosobowa narracja była tutaj bardzo trafnym
wyborem; ogólnie chyba pierwszoosobówka sprawdza się najlepiej przy takich
krótkich tekstach, gdzie przeważnie mamy do czynienia z jedną, może dwoma
scenami, w trakcie trwania których trzeba jak najlepiej przedstawić bohatera.
– pomysłowość (6/10)
Przyznaję, że w cotygodniowe spotkania mężczyzn
rzuconych przez kobiety na radosnej popijawie są w sumie dość ciekawym pomysłem.
Zawsze to jakiś sposób na radzenie sobie z taką sytuacją. Poza tym kto zrozumie
nas lepiej niż towarzysz niedoli? 😊
– logika i spójność (5/10)
Nieco naciągane wydaje mi się, że akurat w pierwszej
lepszej knajpie, do której wszedł bohater, trafia na spotkanie innych
porzuconych mężczyzn (i to w dodatku w ten dzień tygodnia, kiedy mają one
miejsce), ale na potrzeby tekstu przymknę na to oko. Poza tym, biorąc pod uwagę
ich przeżycia, to chyba prędzej pasowałyby tu „Chryzantemy złociste” niż
piosenka z czasów przedwojennych, ale niech będzie. :)
Oprócz tego nieco dziwne wydaje mi się, że już zaraz
po zaśpiewaniu jednej piosenki głównemu bohaterowi aż tak poprawił się humor,
że nagle przestał całkowicie myśleć o rozstaniu. Może gdyby jeszcze pokuszono
się o scenę, gdy ten rano dochodzi do siebie po imprezie i znów zaczyna
rozmyślać o rozstaniu, to byłoby to bardziej wiarygodne.
– bohaterowie (7/10)
Mimo że główny bohater nie ma jakoś specjalnie dużo
czasu antenowego (ze względu na długość tekstu), to nie odczuwa się tego tak
bardzo, w czym pomaga wspomniana już wcześniej narracja pierwszoosobowa. Emocje
głównego bohatera zostały dobrze zarysowane, tak samo jak jego próby pogodzenia
się z myślą o rozstaniu.
– strona techniczna (4/10)
Pojawiło się kilka literówek, poza tym zabrakło trochę
przecinków. Dialogi, jak niestety w zdecydowanej większości opowiadań,
rozpoczęte są przez niepoprawne dywizy, a nie (pół)pauzy.
Łącznie: 28/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja piosenki w tekście (1/5)
B. Ogólny
styl (2/5)
C. Pomysłowość
(1/10)
D. Logika i
spójność (2/10)
E. Bohaterowie
(2/10)
F. Strona
techniczna (3/10)
Łącznie: 11/50 punktów
Droga
autorko!
Pozwól,
że najpierw zajmę się stroną techniczną opowiadania. Tekst nie ma wcięć akapitów. Zabrakło wielu przecinków,
dlatego odsyłam Cię do strony www.prosteprzecinki.pl. Można
się tam dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Dialogi zapisałaś w zły sposób, ale
możesz się podszkolić w zapisie wypowiedzi bohaterów, czytając ten poradnik – http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/.
Opowiadanie
jest bardzo krótkie, a fabuła tylko pozorna. O głównym bohaterze nie wiem
praktycznie nic poza tym, że kobieta go zdradziła i poszedł się uchlać do baru
dla meneli. Jak wygląda? Jak ma na imię? Ile ma lat? Dlaczego Karolina go
zdradziła? Z kim? Może z jego przyjacielem? Nie odpowiedziałaś na te pytania.
Zabrakło także opisu tego baru. No dobra, to bar dla maneli, ale jak wygląda to
wnętrze? Mam się domyślić? :/
„Byliśmy
ogólnie w ruchu” to fragment z Twojego opowiadania. Nie lepiej napisać
„Tańczyliśmy, klaskaliśmy, a ja poczułem się szczęśliwy”? Oczywiście to tylko
przykład.
Jeżeli
lubisz pisać, to dużo ćwicz! Zawsze może zwrócić się o pomoc do bety, żeby
sprawdziła Twoją pracę. W każdym razie nie poddawaj się!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki
psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie
obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Brak
justowania tekstu, błędne użycie dywizów, brak przecinków w zdaniach złożonych,
przy spójnikach, które tego wymagają (np. że, a, bo). Ba! W ogóle brak
przecinków! Powinniśmy się więc cofnąć na polski, do podstawówki, jakoś w
okolice czwartej-piątej klasy… Jak tak się nad tym zastanowić, to trochę wstyd.
Siedziałem w barze dla meneli, popijając niebieski
płyn. – Na słowo „menel” uśmiechnęłam się z nadzieją na
oryginalną, naturalną stylizację bohatera w narracji pierwszoosobowej, ale
„płyn” sprawił, że westchnęłam. Dlaczego wybrałaś to słowo? Nigdzie wcześniej
(bo to przecież pierwsze zdanie) nie pojawiła się nazwa napoju, dodatkowo
jeżeli bohater nie wie, co pije, to właśnie słowo „napój” byłoby adekwatne,
prawda? Kto normalny używa w odniesieniu do czegoś do picia słowa „płyn”? Płyn
może być do naczyń albo do kąpieli, bo tak się kojarzy, ale na pewno nie jako
pierwsze określenie drinka, które przyszłoby do głowy. Jeszcze pozostaje opcja
z „cieczą”, ale ta uszłaby na sucho tylko wtedy, gdyby bohater był z powołania
zapalonym, szalonym chemikiem.
Szkoda [przecinek] że
tak mnie zrobiono w konia.
Upiłem kolejny łyk chłodnego drinka
[przecinek] zaciskając drugą dłoń w pięść
[przecinek] a po chwili usłyszałem spokojną
melodię dobiegającą z głośnika. Jednak ta muzyczka zmieniła się zaraz w
głośniejszą. Kilku nieznanych mi chłopaków wstało ze stolika [przecinek] wyszło na środek i zaczęło żwawo coś
śpiewać. Zmarszczyłem brwi [przecinek] nic
nie rozumiejąc. – Raczej „wstało od stolika”. Chyba że na nim siedzieli.
Dosłownie.
- Hej, może się przyłączysz?! - W jego głosie słychać
było już porządny bełkot. – Szkoda, że bohater mógł to usłyszeć, przyuważyć, a
ja nie, bo dostałam poprawny, czysty zapis.
Tak więc opróźniłem jednym haustem cały alkohol
[przecinek] a następnie wstałem. –
Opróżniłem.
Zaśmiałem się z tego [przecinek] bo słowa piosenki były bardzo zabawne i
zalatywało [zalatywały] fantastyką.
Przysłuchiwałem się refrenowi [przecinek] żeby go powtórzyć, a potem na całe gardło się rozdarłem:
- Gdybym ja miał cztery nogi, dwie długie nogi, dwie
krótkie nogi [przecinek] to
bym ja mógł, Boże drogi, raz być wysokim, raz niskim znów. – Bohater nie
zna piosenki, chce powtórzyć jej refren, a śpiewa (zamiast niego) ciąg dalszy?
To jednak ją zna? Więc czemu dziwią go, bawią słowa, że kojarzy je z
fantastyką? To się poniekąd wyklucza.
Uspokoliliśmy się i rozeszliśmy do domów. –
Uspokoiliśmy się.
Gdyby
ten świstek z pralni zwany pracą konkursową był bardziej poprawny, to może
również nabrałabym jakiegoś dystansu i zabawiła się z bohaterami. Problem w
tym, że skopane technikalia psują tę zabawę. Co jeszcze jej nie pomaga?
Narrator, który opisuje pijacką sytuację na trzeźwo, używając potocznego,
prostego języka, ale w ogóle nie brzmiąc na takiego, który byłby na rauszu.
Dodatkowo opisywana sytuacja miała być śmieszna, lecz jej opis był suchy.
Autorko, przeczytaj może poprzednie moje oceny, bo tam już nie raz uderzyłam w
sedno: twój tekst jest nieemocjonujący. Nie sprzedałaś mi interesującej
historii w ciekawej, zaskakującej formie, ale banalny kawałek dnia jakiegoś
przynudzającego kolesia. Jedyne, co podobało mi się w twoim tekście, to pomysł
na wykorzystanie piosenki. Faktycznie, przyśpiewka idealnie odegrała swoją rolę
w barze, jednak nic poza tym. Tło, narracja, bohater, fabuła – to wszystko było
sztampowe i opisane nudną, suchą relacją. Narracja pierwszoosobowa rządzi się
prawem bieżącej myśli, a to znaczy, że każde zdanie to myśl bohatera. Powinny
więc być one naturalne, lekkie, może i trochę bardziej zabawne. A on to
bardziej taki narrator trzecioosobowy, opisujący wydarzenie „z boku”, jednak z
odmienionymi końcówkami w pierwszej osobie. Słabo.
I
zdecydowanie za krótko! Co ci szkodziło napisać wstępną scenę kłótni z
Karolinką (opowiadanie nabrałoby tła, poznalibyśmy lepiej innych bohaterów),
potem nerwową drogę do pierwszego-lepszego baru… To nie, dałaś mi jakiś krótki
ochłap i mam się teraz głowić, jak takie coś ocenić. Przecież – powtórzę się
kolejny raz – każdy uczestnik konkursu mógł się zapoznać z kryteriami
wystawianych ocen. Podano je w odpowiedniej zakładce, więc poniekąd wiadome
było, czego będziemy od was wymagać.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
– ogólny styl (2/5)
– pomysłowość (4/10)
– logika i spójność (5/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (4/10)
Łącznie: 22/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Bardzo słabe. Bohater opowiadania,
tak jak Michał Znicz, jest pijany i śpiewa tę piosenkę. Nie było oryginalnego
wykonania ani nawet odrobiny próby dobrej interpretacji, więc mogę dać tylko
punkt za to, że w ogóle jakieś nawiązanie było.
– ogólny styl (1/5)
Styl… nijaki. Nie intryguje, nie przyciąga uwagi,
niczym się nie wyróżnia. Gdyby tekst miał więcej stron, mogłabym powiedzieć coś
więcej. Tak to widzę tylko kiepską, króciutką fabułę z błędami technicznymi.
– pomysłowość (0/10)
Odnośnie pomysłowości jestem
zawiedziona. W ogóle fabuła mnie nie zaciekawiła. Kobieta zdradza mężczyznę,
który idzie później do baru, żeby sobie wypić. Jest tysiące podobnych do siebie
opowieści. Jak wspomniałam wyżej, gdyby opowiadanie posiadało minimum trzy
strony i przede wszystkim byłoby poprawne pod względem logiki i spójności, może
by zyskało większy potencjał.
– logika i spójność (3/10)
Bieda, bieda i jeszcze raz bieda.
Spójność i logika bardzo zachwiana. Akcja toczy się tylko w jednym miejscu,
barze, na dodatek nierealne zakończenie przynosi zbyt infantylny efekt, przez
co opowiadanie wygląda jak wyrwane z kontekstu, jakby pisane na siłę. Nie
wiadomo, gdzie zaczyna się początek, a gdzie koniec.
– bohaterowie (0/10)
Nie wiemy, jak miał na imię
jego bohater ani jego dziewczyna. Nie wiemy, kim byli, gdzie pracowali. Jak
zaczęły się losy mężczyzny? Brak wzmianki. Bohaterowie sztuczni, nieistniejący,
martwi, nawet ci radośni pijacy nie wzbudzali u mnie choćby uśmiechu, a
pozytywne zakończenie nie uratowało całości tekstu, wręcz odniosło odwrotny
skutek – było naciągnięte i żenujące. Nie będę się rozwodzić, bo po prostu nie
ma nad kim.
– strona techniczna (3/10)
Interpunkcja wyraźnie licha,
tak jak zapis dialogów: są dywizy (-) zamiast pauz (—) i półpauz (–). Brak przecinków
w poprawnych miejscach między czasownikami: Zmarszczyłem
brwi nic nie rozumiejąc. Przecinek między „brwi” a „nic”.
Dwie literówki:
opróźniłem ~ opróżniłem
Uspokoliliśmy ~Uspokoiliśmy
Łącznie: 8/50 pkt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz