-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#34 Oceny "Na całe życie" Klaudia



Oceny opowiadania Na całe życie Klaudia
Suma punktów 117

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Właściwie to nie wiem, co mam powiedzieć. Widzę tyle wspólnego, że i piosenka, i Twoja praca są o miłości, ale poza tym...? W Twojej historii w ogóle nie jest napisane, jak rozwija się uczucie, po prostu raz się pocałowali i tyle. Fragmenty, w których nawiązujesz do piosenki, są żywcem z niej wyjęte — zdecydowanie mi się to nie podoba.
– ogólny styl (0/5)
Jeśli mam być szczera, to po przeczytaniu około strony zaczęłam się zastanawiać, czy ta praca została napisana na poważnie... opisów miejsc, osób i uczuć nie ma prawie w ogóle, dialogi są tak idiotyczne, że nie da się ich czytać... praktycznie od początku pierwszej partii dialogowej widać, do czego zmierzasz. Mam nadzieję, że masz maksymalnie dwanaście lat, bo tylko młody wiek może usprawiedliwić taki styl pisania.
– pomysłowość (1/10)
Sama historia jest straszliwie banalna, do tego mało logiczna i zupełnie nieprawdopodobna, nawet w świecie półbogów. Ot, historyjka miłosna, główna bohaterka jest zauroczona jakimś chłopcem, on odwzajemnia jej uczucie, ale później musi zginąć, bo coś tam, a ona nie wyobraża sobie życia bez niego. Nic oryginalnego.
– logika i spójność (2/10)
„Wspaniale, pomyślałam, jednak nie kłamał. Naprawdę umie pisać wiersze. Ciekawe ile mu to zajęło..” — to stwierdziła bohaterka po przeczytaniu dwóch wersów. Trochę zalatuje imperatywem, nie sądzisz?
Wszystko dzieje się szybko i chaotycznie, musiałam przeczytać tekst kilka razy, żeby zrozumieć, co się tam właściwie stało.
Poza tym, jeśli Luke naprawdę wierzy, że może zabić swojego ojca, który jest nieśmiertelny, to... ech, brak mi słów.
„- Świadkowie twierdzą, że spadłaś z nieba.. Na drzewo, później, nie omijając żadnej gałęzi po drodze, zleciałaś w krzaki. / - Coś jest nie tak z moimi zdolnościami. / - To z przemęczenia, odpocznij trochę i powinno się polepszyć.” — przepraszam bardzo, ale co się tutaj wydarzyło?
– bohaterowie (2/10)
Piszesz, że Luke „był raczej skryty i nie nawiązywał zbyt bliskich relacji z innymi”, ale jednak całuje główną bohaterkę, bo... ta mówi mu, że na pewno całuje lepiej od niego. To zdecydowanie jest logiczne postępowanie. Zarówno on, jak i główna bohaterka, zachowują się zupełnie irracjonalnie, a ich wymianę zdań śmiało mogę uznać za głupią.
Nie, zdecydowanie nie podobają mi się Twoi bohaterowie.
– strona techniczna (4/10)
Zaimki osobowe w drugiej osobie pisze się wielką literą tylko w listach, nigdy w dialogach. Są błędy interpunkcyjne, brakuje Ci kilku kropek. Są błędy w zapisie dialogu.
Dialogi zapisujemy za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów.
Łącznie: 10/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Jako wyznanie miłości działa, choć, no cóż, w tym opowiadaniu trudno uwierzyć w to uczucie. W ogóle trudno poczuć podczas czytania tego tekstu coś więcej niż irytację.
– ogólny styl (1/5)
Jest słabo. Czytając tekst, ma się wrażenie, jakby autorka brała udział w maratonie na czas, jakby musiała jak najszybciej zapisać to, co dyktowała jej wyobraźnia, bo goni ją tykająca bomba. A raczej tak nie było. Zdania potrafią zupełnie się nie łączyć, nie wiadomo, kiedy dokładnie co się dzieje, cały czas następują przeskoki pomiędzy miejscami, wydarzeniami czy bohaterami. W tak krótkim tekście autorka poruszyła niesamowicie wiele różnych wydarzeń, że aż głowa boli. Ani na chwilę nie dała człowiekowi odetchnąć. Tło praktycznie tu nie istnieje. Panuje za to niesamowity harmider. Co jest snem, co prawdą, co wymysłem – Zeus raczy wiedzieć. Technicznie również jest bardzo słabo.
– pomysłowość (3/10)
Może i pomysł jakiś był, chyba wręcz za dużo naraz, ale z wykonaniem gorzej. Jak ktoś nie zna realiów ff, to w ogóle nic z tego prawie nie zrozumie. Najlepszy pomysł na to, gdy odbywa się wojna, to rzucenie się do treningów, tyle wyniosłam.
– logika i spójność (1/10)
Nie wiem, co bardziej tutaj nie działa. Spójności nie ma nawet w pojedynczym, dłuższym zdaniu.
– bohaterowie (1/10)
Miłość głównych bohaterów to jakiś żart. Całują się, idą do łózka, a następnego dnia Luke okazuje się zdrajcą, choć nie wiadomo dlaczego, bo naprawdę trudno zrozumieć cokolwiek z tej gadki-szmatki o Kronosie i całej wojnie. Nie wiem, które z nich jest gorsze – ona czy on. Zero kreacji, zero rozumu. Chejron chyba miał być inteligentny, w założeniu, ale coś nie wyszło.
– strona techniczna (3/10)
Chyba nie mam siły komentować tej części. Tylko ortografia jest w miarę w porządku, choć liczby zapisuje się słownie, ponadto pisze się „ach” i „och”.
Suma: 12/50 punktów

           
Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Jakoś specjalnie ta interpretacja nie była powalająca.
— ogólny styl (1/5)
Twój styl jest dość infantylny i ubogi w opisy, ponadto bohaterka przemieszcza się jak ta pchła — raz tu, raz tu, potem znowu tu... Logika, jak później się okaże, również poszła sobie w krzaki.
— pomysłowość (2/10)
O panie, fan fiction Riordana jeszcze w tym konkursie nie widziałam!
Zaczyna się dość sztampowo — chłopak i dziewczyna, ona się w nim zakochuje i lata na wszystkie jego zajęcia, on bardzo przystojny (obowiązkowo) i do tego zdolny...
W zasadzie jedyne, co było w miarę pomysłowe, to uczynienie bohaterki córką Morfeusza. Poza tym jednak oryginalność leży i kwiczy... I nie tylko oryginalność.
— logika i spójność (0/10)
Welp, jak długo oni się znają, że już pada propozycja zwiedzenia pokoju?
Przydałoby się jakoś zapanować nad spójnością przeskoków czasowych. W jednym akapicie pominęłaś całą noc i przeszłaś od razu do poranka — powinnaś zrobić jakąś przerwę, choćby przez podzielenie tej części na dwa osobne akapity, a najlepiej to wprowadzić jakieś zdanie zamykające nocną akcję.
Yyy, pokazywanie się w piżamie na arenie jest jakieś takie... dziwne? Wydaje mi się, że piętnaście minut to wystarczająco dużo czasu, żeby się ubrać w porządniejsze ciuchy, nawet byle jak, nawet można dobrać skarpetki bez pary czy krzywo zapiąć koszulę, ale błagam, nie w piżamie, nie na arenie!
Czy bohaterowie się teleportują, czy co? Raz są na statku, potem pstryk!, i znowu w obozie? A potem kolejny pstryk! i nasza bohaterka ląduje w szpitalu? Gdzie tu jakakolwiek logika, gdzie spójność?
(W sumie czego ja oczekuję...)
I też nie do końca rozumiem, jak to się w ogóle stało, że Luke zginął i dlaczego właściwie Twoja bohaterka straciła przytomność na czas porwania...
Jakim cudem tak szybko wypuścili ją ze szpitala?
— bohaterowie (2/10)
Sprawy między główną bohaterką a jej wybrańcem posunęły się do przodu bardzo szybko i jak na mój gust zdecydowanie za szybko. Nie wiem, jak długo oni się znają, bo czas u Ciebie zdaje się stać w miejscu, ale wydaje mi się, że mogło to być parę dni. Jedna rozmowa i pocałunek to jak dla mnie zbyt mało, żeby od razu deklarować sobie nawzajem dozgonną miłość. Wiesz, dlaczego? Bo potraktowałaś po macoszemu etap fascynacji i zakochiwania się. Po prostu bums!, bohaterowie już są w sobie zakochani, już są ze sobą w łóżku i to by było na tyle, żadnego powolnego procesu, żadnego romantyzmu — wszystko musi być zaraz i teraz. To nie wróży dobrze takiej relacji, wiesz?
— strona techniczna (6/10)
Błędny zapis dialogów; odsyłam do artykułów na ten temat. Masz również spore problemy z interpunkcją i przecinki często znajdują się w losowych miejscach.
Przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy spacji.
Cyfry w opowiadaniach wypadałoby zapisywać słownie.
Łącznie: 13/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1,5/5)
Słowa piosenki wyglądają tak, jakby były nieco na siłę umieszczone w opowiadaniu, ale powiedzmy, że pasują w pewien sposób do końcowych scen. Mimo to nie jest to jednak interpretacja, jakiej by można oczekiwać.
– ogólny styl (2/5)
Stylistycznie jest dość słabo; akcję przez większość opowiadania popychają dialogi, a wydarzenia, które mogłyby zostać opisane w jakiś ciekawszy sposób, są pomijane bądź kwitowane jednym, może dwoma zdaniami. Nie wpływa to niestety dobrze na odbiór tekstu.
– pomysłowość (5/10)
Trafiło się już jedno opowiadanie umieszczone w świecie Harry’ego Pottera, a drugie w uniwersum z Pokemonami; teraz przyszedł czas na Percy’ego Jacksona. Mimo że dzieją się bardzo ciekawe rzeczy (przebudzenie Kronosa), to samo opowiadanie nie jest zbyt interesujące. Winne są temu przede wszystkim banalne opisy najistotniejszych bitew. Szast-prast i walka kończy się, zanim w ogóle zdąży się zacząć. Warto potrzymać czytelnika odrobinę w napięciu.
– logika i spójność (4/10)
Wygląda na to, że bohaterka cierpi na narkolepsję, ponieważ za każdym razem, gdy dzieje się coś istotnego, to zasypia lub traci przytomność.
Dużo ciekawych wątków (jak chociażby ten ze zdrajcą w obozie czy budzącym się Kronosem) jest urwanych w połowie, przez co nie wiadomo tak naprawdę, do czego tekst w ogóle zmierza. Biorąc pod uwagę długość opowiadania, wystarczyłoby się ograniczyć do jednego większego wątku oraz jednego, może dwóch mniejszych. Wtedy więcej czasu można by poświęcić na dokładniejsze przedstawienie wydarzeń, dzięki czemu opowiadanie zyskałoby na spójności oraz logice.
– bohaterowie (4/10)
Relacje między bohaterami w zasadzie w żaden sposób nie są logicznie wyjaśnione w tekście. Tu jeden bohater pisze wiersze, inna chce go całować… Nie wiadomo, co i dlaczego się dzieje.
Charaktery postaci nie są zarysowane w najmniejszej mierze, a jeśli już pojawia się coś, co można potraktować jako próbę przedstawienia postaci, to jest to robione za pomocą ekspozycji, a nie jakiejś konkretnej sceny. Szkoda, bo tekst sporo na tym traci.
– strona techniczna (3,5/10)
Pojawiło się sporo błędów interpunkcyjnych (jak chociażby przecinek w „mimo że”) oraz niepoprawnie zapisanych dialogów: raz, że w miejsce (pół)pauz użyto dywizów, a dwa, że w większości wypowiedzi bohaterów pozbawione są didaskaliów. Nawet one pomogłyby w dokładniejszym zarysowaniu charakterów postaci.
Łącznie: 20/50 punktów
 

Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (2/5)
B.        Ogólny styl (2/5)
C.        Pomysłowość (5/10)
D.        Logika i spójność (5/10)
E.        Bohaterowie (4/10)
F.         Strona techniczna (2/10)
Łącznie: 20/50 punktów
Droga autorko!
Pomysł jaki miałaś na to opowiadanie, był całkiem sensowny. Niestety wykonanie okazało się słabe. Bohaterowie – jak dla mnie – bardzo szybko rzucili się sobie w ramiona. Myśli głównej bohaterki są na poziomie trzynastolatki, przy czym niektóre zachowania… Bez komentarza.
Pozwól, że teraz skupię się na stronie technicznej. Zapis dialogów jest całkowicie błędny. Odsyłam Cię do tej strony http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Dowiesz się z niej jak poprawnie zapisywać wypowiedzi bohaterów. Pamiętaj także, że dialog nie może być „suchy”. Warto wzbogacać go o narrację, myśli bohaterów, opis ich reakcji na słowa drugiej osoby. To wszystko sprawia, że tekst się lepiej i przyjemniej czyta.
Interpunkcja także do poprawy. Polecam stronę www.prosteprzecinki.pl. Z błędów ortograficznych: „och” i „ach” piszemy przez „ch”.
W tekście zabrakło mi wcięć akapitów. Nie wyjustowałaś tekstu – pamiętaj, że po wyjustowaniu opowiadanie wygląda schludniej.
Liczebniki w opowiadaniu piszemy słownie, czyli nie „5 lat temu”, tylko „pięć lat temu”.
Jeżeli lubisz pisać, to nie poddawaj się i rób to dalej. I pamiętaj, trening czyni mistrza!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Jednak nie wszystkim jest to pisane.. – Wielokrotnie zamiast poprawnego wielokropka, który składa się tylko i wyłącznie z trzech kropek, wywracasz dwukropek.

Jeszcze tak niedawno wszystko się układało, od 5 lat jestem w Obozie Herosów. – Liczby w prozie zapisuje się słownie, no może z pominięciem niektórych dat.
Czuję, że mam do czynienia z jakimś farfoclem. Niestety, jeżeli ktoś pisze fanficion, to nie jest to powód, by nie tłumaczyć, nie rozwijać tematu uniwersum. Ja, na przykład, nie siedzę zupełnie w temacie (chyba, w twoim przypadku) Percy Jacksona i nie mam pojęcia, o czym czytam. Rozumiem, że w konkursie obowiązywał narzucony limit stron, ale w takich wypadkach nie wybieraj tematyki, która wymaga rozwinięcia. Nie zakładaj, że nagle wszyscy będą wiedzieć, o co chodzi, co siedzi w twojej głowie.

Od samego początku, kiedy tam trafiłam, spodobał mi się chłopak o imieniu Luke. Wysoki, postawny blondyn o niebieskich oczach. Był raczej skryty i nie nawiązywał zbyt bliskich relacji z innymi. Pomimo to, [przecinek zbędny] wydawał się całkiem sympatyczny. – Opisywanie bohaterów za pomocą włosów i oczu świadczy o słabym warsztacie. Nie tylko z tych cech składają się ludzie.
Piszesz o jakichś zajęciach, herosach, a ja nie wiem skąd i po co. Czym jest Obóz Herosów, do czego przygotowują się postacie, gdzie dokładnie się znajdują? Jak wygląda miejsce akcji? Strasznie poskąpiłaś opisów, przez co fabuła mnie nie wciąga, nie mogę się wczuć.

Oprócz mnie, [przecinek zbędny] przyszło jeszcze kilka osób, Luke dokładnie tłumaczył nam co i jak [przecinek] a z każdym kolejnym ćwiczeniem coraz bardziej zbliżał się do mnie. Z tego wszystkiego, [przecinek zbędny] przestałam liczyć kroki i straciłam równowagę. – Od samego początku wciskasz na siłę, że bohaterce podoba się Luke, i to z wzajemnością. Nie wygląda to naturalnie. Dodatkowo, kurczę, w tych opisach nie ma życia. Wybrałaś narrację pierwszoosobową, ale jest sucha. Siedzimy w głowie głównej bohaterki, a jej relacja prawie niczym nie różni się od trzecioosobowej z narratorem wszystkowiedzącym – odmieniłaś jedynie końcówki czasowników.

Poczułam, że na mojej twarzy pojawia się rumieniec, spojrzałam na niego i zobaczyłam, że się uśmiecha. – Ten rumieniec się uśmiecha? (Niepoprawny podmiot).
Wykorzystujesz niepoprawne dywizy zamiast myślników. Masz też problem z poprawnym zapisem dialogów. Zajrzyj tutaj: http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/dialogi.html.

- Po tym [przecinek] co dzisiaj zobaczyłem, mogę śmiało przyznać, że bardziej nadałabyś się na baletnicę.

- Ah tak? - podeszłam bliżej - a może po prostu obawiasz się konkurencji? – Ach.
Spójrz, zakończyłaś pierwszą wypowiedź znakiem zapytania, więc dopisek narracyjny powinnaś zacząć wielką literą (poza tym, zgodnie z wyżej podlinkowanym artykułem, dopisek nie dotyczy bezpośrednio wypowiedzi) i zakończyć go kropką, a kolejną wypowiedź zacząć wielką literą.

- Oh, no dobra, może to nie jest mój konik, ale jest mnóstwo rzeczy, w których jestem od ciebie lepsza. Chociażby... pisanie wierszy. – Och.
No a skąd bohaterka wie, jakiej jakości wiersze pisze Luke? Nie było wcześniej żadnej sceny, która pokazywałaby, że postać ma taką wiedzę. Nie czytała żadnej jego pracy.

- Haha, to wyzwanie? – Ha, ha.
- Raczej.. Propozycja. – O wielokropkach już wspominałam, teraz tylko dodam, że dokończenie zdania po nim powinno rozpoczynać się małą literą.

Zbliżył się do mnie [przecinek] przypierając mnie tym samym do ściany. – „Tym samym” zbędne.

Każdemu innemu mężczyźnie na świecie, [przecinek] zwyczajnie bym odmówiła, ale jemu nie mogłam się oprzeć. – Emocje jak na grzybobraniu, naprawdę. Bohaterka całuje się z mężczyzną, który jej się podoba, a relacjonuje to tak sucho, że szkoda gadać.

" Na całe życie, moja Ty jedyna, Serce [małą] Ci oddaję, [przecinek zbędny] po dni mych kres.
Nie zapomnę nigdy, czy się zapomina, [przecinek] Słodycz [małą] cudnych pieszczot i gorycz łez" – niepoprawny cudzysłów; ten poprawny, polski wygląda tak: „(…)”. Pierwsza spacja po cudzysłowie zbędna. Pamiętaj, że przy kopiowaniu tekstu utworów, których wersy zapisujesz ciągiem, również liczy się poprawność, więc usuwaj kończące wersy przecinki (chyba że są wymagane pod względem poprawności interpunkcyjnej) oraz nie stosuj wielkich liter w częściach rozpoczynających wersy.

" Proszę, aby za 15min, wszyscy, [przecinek] bez wyjątku przyszli na arenę. Mam coś ważnego do przekazania. Radzę wam natychmiast wstawać, ponieważ spóźnienia nie będą tolerowane." – Znów zbędna spacja, niepoprawny cudzysłów, zapis liczb cyfrą, skróty oraz błędna kropka wewnątrz cudzysłowu. Musisz się bardziej pilnować.

Mimo, że było jeszcze wcześnie, postanowiłam nie narażać się na gniew Chejrona. – Kim jest Chejron? Widzisz? Praktycznie niczego nie wiem z tego opowiadania, nie mam pojęcia, o czym czytam. Główna bohaterka nadal jest sucha, jej narracja jest wypruta z jakiejkolwiek emocjonalności. Dodatkowo, technicznie, przy frazie „mimo że” (lub: chyba że, mimo iż) występuje tzw. zasada cofania przecinka, więc przed „że” się go nie stawia.

Sprawa musiała być naprawdę poważna, skoro zjawił się nawet Pan D. zwykle sypia do południa. – Brakło ci jakiegoś znaku interpunkcyjnego w środku. Kim jest Pan D.? Nie będę na potrzeby miniatury oglądać filmu, czytać książki i się doszkalać. To twoja brocha by pisać tak, aby tekst był zrozumiały dla wszystkich czytelników po równo.

Kiedy już wszyscy dotarli [przecinek] Chejron przemówił (…).

Pewnie zastanawiacie się [przecinek] po co was tutaj wezwałem. Otóż jak pewnie wiecie, na Olimpie trwa spór. – No właśnie nie wiem. Poza tym, jeżeli chodzi o interpunkcję, musisz wiedzieć, że w tej ocenie nie wypisuję wszystkich błędów. Oddaj tekst becie, jeżeli chcesz wykluczyć wszystkie potknięcia. Niestety jest ich całkiem sporo.

(…) znalazł on już sposób, na przywrócenie do życia władcy tytanów. – Czasami stawiasz przecinki w miejscach, w których w ogóle nie powinno być. Tutaj nie ma żadnej podstawy, aby go postawić.

Zapadła jeszcze większa niż przedtem cisza. Resztę dnia spędziłam w swoim pokoju, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. – Twój facet okazuje się zdrajcą i mordercą? Super. Schowaj się w pokoju i stwierdź, że nie wiesz co zrobić. Tak, bardzo emocjonalne podejście. Godne kukiełki albo papierkowej wycinanki, a nie żywej, naturalnej postaci.

Niespodziewanie, [przecinek zbędny] ktoś zapukał do moich drzwi. – Piszesz w tak irytujący sposób, z jakimś takim manierycznym brakiem wyczucia, który trudno w ogóle sklasyfikować i wytłumaczyć, że od razu czytelnik domyśla się, kto puka i po co.

Podeszłam [przecinek] by je otworzyć, ale nikogo już nie było. – Czujesz to autentyczne zdziwienie bohaterki? Nie? Ja też nie.
Nagle Luke, gdy bohaterka odwraca się, siedzi na jej łóżku. Jak on to zrobił? Ma jakieś magiczne moce pozwalające mu się teleportować czy jest może superszybki?

- Tylko nie krzycz, proszę. Wszystko Ci wytłumaczę. – W dialogach absolutnie nie zapisuje się zwrotów grzecznościowych wielką literą. Logiczne, że chodzi o fonetykę wypowiadanych słów, a przecież nie słychać, czy ktoś zwraca się dużymi literami, czy małymi.

Podeszłam do niego bliżej i złapałam go za dłoń. Kiedy mnie przytulił [przecinek] zapomniałam nagle o wszystkich zmartwieniach. – No, faktycznie. Bardzo przejmująca scena. Bohater jest poszukiwanym złoczyńcom, a nasza papierkowa, sztuczna postać nagle o tym zapomina, bo tru lov pojawia się na horyzoncie. To nie brzmi ani trochę przekonująco!

Wstałam i podeszłam do drzwi, w głowie ciągle miałam to jedno zdanie: "Po dni mych kres". Kiedy wyszłam na zewnątrz, okazało się, że jestem na statku. Podbiegłam do burty, [przecinek] i nogi się pode mną ugięły. – Och, i znów, strona emocjonalna głównej bohaterki została chyba gdzieś w piwnicy. Nawet dalsze: Wszędzie była woda! tego nie ratuje. Kiedy każde zdanie to myśl bohaterki (narracja pierwszoosobowa), musisz pisać tak, jakbym znajdowała się w jej głowie, naturalnie, tak, jak myśli człowiek. A ty tylko relacjonujesz bez polotu to, co ona robi. Ba, bohaterka sama sobie tłumaczy to, co właśnie robi…

Zresztą, [przecinek zbędny] chodź i sama się przekonaj. – Laska budzi się nagle z dupy jeża na jakimś statku bór zielony wie gdzie (i jak czytelnik ma się niby w tym odnaleźć?), a jakiś no-name koleś z marszu mówi jej, że jej ukochany nie żyje. To bardzo… subtelne.

- Tak, tak, wiem to, ale naprawdę, [przecinek zbędny] na nas już czas. No chodź - pociągnął mnie za rękę. – Lol. Braku subtelności ciąg dalszy.

Przecież Kronos to potwór [kropka] Jak możecie mu ufać? – Hmm, a czy bohaterka nie jest jakąś zwykłą uczestniczką obozu ćwiczącą sobie szermierkę? Nawet nie wiem, czy ma prawo podważać decyzje ludzi prawdopodobnie wyżej postawionych. Właściwie to nic nie wiem ani o bohaterach, ani o fabule, więc wszystko jest dla mnie niejasne, a co za tym idzie – wszystko mogę podważyć.

- Teraz, [przecinek zbędny] to dopiero będziecie mieli wojnę.

Machnęłam ręką i jednym gestem posłałam w objęcia Morfeusza całą załogę statku. – W sensie, że co? Uśpiła wszystkich? To ona jedną ręką potrafi tak robić? Dlaczego, skoro posługuje się taką wymiatarską mocą, nie zrobiła czegoś w Obozie, tylko jakimś cudem dała się przenieść na statek i dopiero tam się obudziła?

Zakręciło mi się w głowie, ostatkiem sił przeniosłam się do obozu. – JAK?! ZE STATKU?!

Masz pogruchotane żebra i złamaną nogę. Jeśli nie chcesz spędzić tu następnych 3 tygodni, to lepiej leż spokojnie. – Trzech. A więc złamania obejmują również jakichś herosów na Olimpie, tak? To trochę wątpliwe, ale nie znam uniwersum.

Wyjęłam miecz i ruszyłam przed siebie. – Dla realistyczności sceny mogłaby chociaż odczuwać te wcześniejsze złamania. Dalej okazuje się, że bohaterka potrafi też walczyć mieczem, wcześniej pisałaś, że ma dar usypiania… Dlaczego z niego nie korzysta? Z kim dokładnie i o co walczy? Niby jakieś półsłówka tłumaczysz, że ktoś tam chciał obudzić Kronosa, będzie jakaś wojna, ale to są tylko ogólniki. Do budowania fabuły książki, która tłumaczy pewnie te wątki, potrzeba było setek stron albo dwugodzinnego filmu. Jak ty chciałaś zmieścić wszystkie potrzebne opisy i fragmenty, które zbudowałyby od podstaw zdatną historię, mieszcząc się w pięciostronicowej miniaturze? Poległaś na całej linii.

Mimo, [przecinek zbędny] że robiłam wszystko co w mojej mocy, było ich zbyt wiele. Każdy cios odejmował mi siły. Najważniejsze, aby nie upaść. To byłby koniec. W tym momencie, [przecinek zbędny] olbrzymi ogar, [przecinek zbędny] wytrącił mi miecz z ręki. – Jak wyglądały ogary, inne siły nieczyste, ci, których było „zbyt wiele”? Nie potrafię wyobrazić sobie sceny, dostaję tylko jakieś półsłówka, a opis walki jest nieprzejmujący. To kolejna relacja. Nie mam w niej ani krzty naturalnych myśli bohaterki, nie ma w niej duszy, serca, czegokolwiek, co sprawiłoby, by zdania budowały emocjonalny i emocjonujący obraz w mojej głowie.

Przytuliłam go mocno i wbiegłam do sali tronowej, dookoła było widać ślady walki, obok paleniska leżał Luke. Podeszłam bliżej i uklękłam przy nim. – Ale… przecież koleś nie żył. Nie rozumiem…

Spojrzał na mnie [przecinek] a na widok jego niebieskich oczu po policzku pociekła mi łza. – W rzeczywistości dość trudno wywołać taką tylko jedną, samotną łzę; jest to mocno… teatralne.
Bardzo nie chciałabym się tego przyczepiać, ale czuję, że nie mam wyjścia. Wiele autorek (tak, płeć ma tu znaczenie) nie zdaje sobie sprawy z tego, że „jedna łza” (często z dopiskami „samotna” i „kryształowa”) to straszna klisza; występuje w bardzo wielu opowiadaniach niskich lotów. Kiedy autorka dopiero uczy się wywoływać u czytelnika emocje – posiłkuje się tym. Jest to podobnym, po prostu znudzonym już frazesem pokroju „schodzenie na śniadanie” (jakby wszyscy bohaterowie wszystkich opowiadań musieli sypiać na piętrze) – obu odradzam używać. Nie tyle, że są niepoprawne. Ten pierwszy jakieś tam emocje w nieświadomych czytelnikach może jeszcze wybudować. Ale gdy ktoś już trochę się w życiu naczytał, to na samotną łzę reaguje, przewracając oczami.

Zamiast sukni ślubnej [przecinek] całun na ciele ukochanego, zamiast białych róż, wiązanka chryzantem, a początek...  – Chrześcijańskie specyfikacje ślubne bądź pogrzebowa na w uniwersum o bogach olimpijskich? Coś mi tu śmierdzi.

Z zachmurzonego nieba, [przecinek zbędny] zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

Aż po sam koniec psioczyć będę na emocje – u ciebie zamiast realnie przeżywać sytuację mrożącą krew w żyłach (bo wojna?), bohaterka ładnymi zdaniami ma czas na suchą, prostą, jednostajną, wyrecytowaną jednolitym przenudnym tempem relację. Całe opko to relacja. Na dodatek nie mogłam odeprzeć wrażenia, że jesteś fanką planu minimum i oszczędzasz jak tylko można. Tymi słowami mogłabym skomentować całe opowiadanie: to był jeden wielki plan minimum. Oszczędziłaś słów, oszczędziłaś scen, oszczędziłaś kreacji naturalnych postaci. Wciąż miałam wrażenie, że czegoś jest za mało. Wyszło raczej bezbarwnie, bezpłciowo. Trochę szaro. Bez zachwytu.
Niestety sam pomysł i kreatywność nie zastąpią wszystkiego. U ciebie główniara i jej poważne decyzje, wybory, przemiana wewnętrzna – tego wszystkiego nie ma, spłyciłaś historię (przecież dziewczyna szkoliła się na heroskę, ma jakieś moce, nagle musi wziąć udział w wojnie, stanąć przeciwko swojej miłości albo zdradzić przyjaciół, może i rodzinę; ta miłość jest chyba zła, potem nagle opis walki i już po wszystkim, nie wiadomo dlaczego Luke staje się dobry?), a przez brak podkreślenia zachodzących zmian w osobowości (lub – co smutniejsze – spłycenie osobowości zupełnie; laska wydaje się wyprana z dosłownie wszystkiego) wyszło sucho i trochę nijako.
Wydaje mi się, że chciałaś uzyskać za dużo zbyt małą ilością tekstu. To miała być miniatura – nie wymagaj od niej zbyt wiele. Czytelnik musi mieć zawsze punkt zaczepienia, główny cel i poboczne, ładnie powiązane z nim wątki, a ja nie wiem, co jest głównym elementem twojej historii, bo wszystko jest na pierwszym planie – miłość, wojna, szkolenia w obozie, jakieś dziwne teleportacje... Tak zwyczajnie – o co w tym wszystkim chodziło? Spójrz, ilu kwestii nie zrozumiałam, ile mi umknęło, ile dotyczy obowiązkowej znajomości uniwersum, co jest niedopuszczalne w pisaniu farfocli. (Trzeba pisać tak, by nawet czytelnik, który nie zna tematu, mógł sobie go wyobrazić; pisać tak, by go ewentualnie zachęcić do oryginału). Powybierałaś sceny, przenosiłam się między jedną a drugą w niewyjaśniony sposób, a martwa bohaterka w ogóle mi nie pomagała. Informacje wypływały szybko, chaotycznie, a moją rolą jako czytelniczki było tylko zapoznanie się z nimi. Nie mogłam się wczuć też przez jakiś taki nieukierunkowany na nic konkretnego styl. Nie ma w nim niczego charakterystycznego, co mogłabym z tobą kojarzyć. Bardzo szybko zapomnę, że w ogóle czytałam taki tekst. A odnośnie wykorzystanej piosenki? Nie wiem co sądzić; mam wrażenie, że gdyby wstawić jakąkolwiek inną o prawdziwej miłości, nie zrobiłoby to różnicy. Nie poczułam, by tekst był pisany AKURAT pod piosenkę.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
– ogólny styl (3/5)
– pomysłowość (7/10)
– logika i spójność (4/10)
– bohaterowie (4/10)
– strona techniczna (5/10)
Łącznie: 26/50 punktów


Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Nie najgorzej z ukazaniem słów piosenki w opowiadaniu. Naprawdę ciężko o zaskoczenie czytelnika i nieszablonowość tematu, nosząc w pamięci, iż Igo Sym śpiewał o miłości. Dwa fragmenty zostały ujęte jako wiersz Luke’a do bohaterki. To coś nowego, bo wiersz, a nie sama w sobie piosenka, ale wciąż nie było zaskoczeniem. Śmiem o oznajmienie, że to właśnie tylko te słowa wiersza pokazują emocje Luke’a, bo z pewnością o bezpośrednich uczuciach Luke’a nie można napisać (więcej w kryterium „bohaterowie”).
– ogólny styl (2/5)
Ci, którzy mają wprawne oko i prędko wyłapują błędy interpunkcyjne, mogą narzekać na zawirowania z przecinkami. Mi też trochę przeszkadzał ten męt, ogólnie całość została zburzona z powodu aż tak prędkiego tempa. Tekst sprawia wrażenie, jakby był napisany w pośpiechu. Muszę przyznać, że styl nie przykuwał mojej uwagi, „nie błyskał” – w szczególności było to spowodowane ubytkiem opisów zewnętrznych. Nie emanował też uczuciami w narracji pierwszoosobowej (więcej w kryterium „bohaterowie”).
– pomysłowość (3/10)
Postąpiłabym niewłaściwie, gdybym napisała, iż nie było pomysłu. Był na pewno (walka, bogowie, miłość), ale wykonanie pozostawiło dużo do życzenia, w głównej mierze chodzi o brak poszerzenia niektórych sytuacji, np. wojny czy miłości Luke’a i narratorki. Mimo iż objętość pracy musiała wynosić maksimum pięć stron, można by było jakoś inaczej się za to zabrać.
– logika i spójność (1/10)
Trudno mówić o zachowaniu logiki oraz spójności, gdzie fabuła była zmieszana. Jak wspomniałam wyżej, opowiadanie jest napisane zbyt szybko, akcja pędzi, pędzi i nie może się zatrzymać.
Można się domyślać, że główna bohaterka i Luke spędzili razem noc, ale nie zostało to powiedziane bezpośrednio, więc brakuje mi tu spójność i wypełnienia luki.
Raz bohaterka znajdowała się w Wielkim Domu, a potem na statku?
Przyznam, że akcja pod koniec toczyła jeszcze szybciej, aż trudno mi było pojąć, co się dzieje. Tu bitwa, tu zmiana miejsca, tu martwy Luke…
– bohaterowie (4/10)
Jako że postacie są mało scharakteryzowane i rozwinięte zarówno pod względem fizycznym (wygląd, uniwersalne zachowanie), jak i psychicznym (emocje), tylko przez imiona można je rozróżnić, bo w inny sposób się nie da. Narratorka nie wzbudzała u mnie sympatii ani odrazy, po prostu była, bo była. Aż brakowało mi zajrzenia do jej psychiki i duszy, dowiedzenia się czegoś więcej o niej. Luke także wypadł monotonnie, a jego śmierć – nużąca. To wynik braku głębszych odczuć bohaterów, braku przedstawienia temperamentów. Zastosowana narracja pierwszoosobowa nie wprowadziła emocji, można by rzec, że w narracji trzecioosobowej odniosłaby taki sam „suchy efekt”.
– strona techniczna (4/10)
Cyfry zapisujemy w opowiadaniu słownie: od 5 lat ~ od pięciu lat, 15min ~ piętnaście minut.
Powtórzenia: „że” występowało trzy razy w krótkich odstępach:
Poczułam, że na mojej twarzy pojawia się rumieniec, spojrzałam na niego i zobaczyłam, że się uśmiecha. Właściwie miałam nadzieję, że skoro już mnie uratował, to może teraz mnie pocałuje, a później będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Sporo błędów z interpunkcją. Raz zobaczyłam zbędne kropki po zdaniach, często trzeba postawić przecinki we właściwych miejscach.
Pomimo to, wydawał się całkiem sympatyczny. ~ Bez przecinka przed „pomimo to”.
Luke dokładnie tłumaczył nam co i jak a z każdym kolejnym ćwiczeniem coraz bardziej zbliżał się do mnie. ~ Przecinek między „jak” a „z”.
W dialogach błąd: powinny być pauzy () i półpauzy (–), a nie myślniki/dywizy (-).
Dałabym punkt więcej, gdyby nie problem z nieszczęsnymi przecinkami, które stoją, gdzie chcą.
Łącznie: 16/50 punktów





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo