Oceny
opowiadania Papierówki Mannueka
Suma punktów: 288, 5
Suma punktów: 288, 5
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Chyba nie mam nic do dodania.
– ogólny styl (5/5)
Masz tak lekki i przyjemny
styl, że tekst jest bardzo łatwy w odbiorze, wprost trudno się od niego
oderwać. Piszesz naturalnie, spontanicznie (przynajmniej ja to tak odbieram),
posługujesz się ładnym językiem.
– pomysłowość (10/10)
Z tekstu można z łatwością
odczytać Twój główny zamysł. Bardzo mi się podoba pomysł przedstawienia rozmowy
bohatera z Fortuną i opisanie jego historii zarówno w partiach dialogowych, jak
i we wplecionych w tekst przemyśleniach.
Zakończenie nie tylko mnie
zaskoczyło, ale też bardzo mi się spodobało, jest bardzo ładnie napisane.
– logika i spójność (8/10)
„bo sok na mojej dłoni zaczął
już fermentować.” — trochę za szybko jak na moje oko.
„z tym pastelowym odcieniem w
oczach.” — wiadomo, o co chodzi, ale sformułowanie jest trochę mało czytelne.
„że w jej dołeczkach” — w
dołeczkach w jej policzkach.
– bohaterowie (10/10)
Są wiarygodni, trójwymiarowi,
mają swoje zalety i wady. Najwięcej uwagi poświęcasz głównemu bohaterowi i
wróżce, która go odwiedziła, i te dwie postacie najbardziej przypadły mi do
gustu.
– strona techniczna (9/10)
Jest kilka półpauz zamiast
pauz. Poza tym nie widziałam więcej błędów.
Łącznie: 47/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
Podobało mi się użycie
piosenki. Właściwie stanowi ona tutaj dodatek do głównej historii, nie jej oś,
a jednocześnie b. dobrze się wpasowuje.
– ogólny styl (4/5)
To z pewnością najlepiej
napisane opowiadanie pod względem technicznym, zawiera naprawdę niewiele
niedociągnięć. Jest specyficzne, jeśli chodzi o treść, mocno metaforyczne,
można by się poprzyczepiać kilku rzeczy – np. brakuje mi opisu Fortuny czy
określenia, jak właściwie było usytuowane to okno i ten pijak, że tak dobrze
się go i widziało, i słyszało. Ale to naprawdę małe niuanse. Dzięki temu
opowiadaniu odzyskałam nadzieję, że do konkursu zgłosił się ktoś, kto pisać
umie i kto ma pomysły. Ktoś, kto pisze dojrzale i ciekawie. Znalazłoby się
jakieś niedociągnięcia, ale to opowiadanie zasługuje na 5.
– pomysłowość (10/10)
To jeden z większych atutów
tego opowiadania. Opowieść o całkiem młodym, nieszczęśliwym zakochanym
mężczyźnie – niby banał, a jak świetnie można to przedstawić. To nowelka, w
której jako kotwica wykorzystane są nożyk i jabłka (podobnie jak np. kamizelka w
Kamizelce 😉), stanowiące punkt wyjścia do
opowieści. Za to ogromny plus. Plus za Fortunę, właściwie może i dobrze, że nie
jest za dobrze opisana, bo o to też w tym chodzi. Żeby nie było zbyt jasne.
Podobały mi się tutaj kontrasty – wiek prawdziwy vs. odczuwalny, jabłka vs.
pomarańcze, różne sposoby „marnowania” sobie życia – niby tak różne, a przecież
robione z jakichś powodów.
– logika i spójność (9/10)
Spójność jest zachowana b.
dobrze, logika… no cóż, jakby ktoś chciał się doszukiwać realizmu i zarzucać,
że przecież taka Fortuna w takiej postaci przyjść do człowieka nie może, no to
może by miał problem. Ale przecież nie o to chodzi. Opowiadanie w swej
konwencji zdecydowanie jest logiczne, wszystko z siebie wynika, i naprawdę
cieszę się za głównego bohatera, że zrozumiał, iż życie wciąż trwa. Jedyna
rzecz, która jest nieco naciągana wg mnie, to końcówka, w której ta kobieta od
kawy ot tak przychodzi do naszego bohatera. To, że ja wpuszcza, jest świetne,
ale „szybkość” tego spotkania trochę mnie gryzie.
– bohaterowie (10/10)
Jako że ja jestem ciekawska,
chciałabym więcej takiej wspaniałej Fortuny, ogólnie chciałabym więcej dobrych
tekstów, bo już się boję, co jeszcze na mnie tutaj czeka. Główny bohater został
wykreowany b. dobrze jak na krótkość tekstu, wszystko, co autorka chciała o nim
przekazać, przekazała pośrednio bądź bezpośrednio (ale czemu Klara go
zostawiła, no naprawdę!). Również pijak nie jest ot takim sobie pijaczkiem, ale
jawi się jako człowiek z krwi i kości.
– strona techniczna (9/10)
Właściwie bez zarzutów,
dosłownie kilka błędów interpunkcyjnych i w jednym miejscu błędnie oddzielony
tekst w dialogach.
Łącznie: 46/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
Właściwie tylko pojawił się menel, wypowiedział słowa
piosenki, bohater je dopowiedział i na tym się skończyło. Gdyby się uprzeć,
można jeszcze tekst podłączyć pod postać Fortuny, ale nadal wydaje mi się to
ciut naciągane.
— ogólny
styl (2/5)
Fajerwerki nie latają, czytanie tego tekstu bardziej
męczyło niż cieszyło. Bardzo lubisz metafory, które się średnio sprawdziły; mam
też wrażenie, że momentami za bardzo naginałaś czasoprzestrzeń.
—
kreatywność/pomysłowość (5/10)
Podobał mi się pomysł z Fortuną oraz motyw jabłek — i
to by było właściwie na tyle.
— logika
i spójność (6/10)
Hm, ten opis obierania jabłek wypadł dość niefortunnie,
bo brzmiało to tak, jakby bohater obierał papierówki jednocześnie palcami i
nożem.
Fermentacja na soku z jabłek nie zachodzi tak szybko i
raczej nie na palcach. O.o
Wchodzenie przez otwarte drzwi to zdecydowanie nie jest
włamanie. :D Prędzej wdarcie.
Jaki to jest właściwie ten pastelowy wzrok?
Pod koniec zupełnie nie wiedziałam, co się właśnie
wydarzyło. Przeskok pomiędzy wydarzeniami z Fortuną czy jakkolwiek ona ma na
imię a z kobietą od kawy był zbyt duży i nagły.
— bohaterowie (3/10)
— bohaterowie (3/10)
Właściwie nie wiemy o nich nic poza tym, że główny
bohater miał kiedyś romans z Klarą i teraz siedzi, obierając papierówki. Jak je
kupuje i za jakie pieniądze — o tym nie ma ani słowa. Jak wygląda? Nie mam pojęcia,
w tekście nie pada żadna informacja na ten temat. Również opis Fortuny wydał mi
się, paradoksalnie, niefortunny. Rozumiem, że miała pozostać tajemniczą
kobietą, ale zupełnie tego nie kupuję.
— strona
techniczna (9/10)
W tej kwestii źle nie jest; jedyne, co bym zmieniła, to
dywizy — nie używamy ich w zapisie dialogów.
Łącznie:
27/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (5/5)
Bardzo ciekawa interpretacja zwykłej (jak mogłoby się
wydawać) piosenki, zwłaszcza Fortuny we własnej osobie. Dla takich tekstów
warto znaleźć się w składzie sędziowskim. 😊
– ogólny styl (5/5)
Bardzo ładny, staranny język oraz bogate słownictwo.
Podobał mi się również dobór środków stylistycznych, jakie pojawiły się w
kontekście jabłek i nożyka. Z przyjemnością czytało mi się opis obierania
jabłek. Przypuszczam, że gdyby tak kiedyś napisano mój podręcznik do biologii,
to nauka o rozmnażaniu się paprotników byłaby przednią rozrywką.
– pomysłowość (10/10)
Cóż, widać, że może jednak opłaca się wpuszczać
akwizytorów i innych zwykle niechcianych gości, bo może to jednak Szczęście we
własnej osobie. 😉 W dodatku chyba już nigdy nie spojrzę tak samo na
nożyk, którym obieram warzywa.
Kolejny już raz powtarzam: nie liczy się jedynie
pomysł, ale również jego wykonanie, i to opowiadanie jest tego najlepszym
przykładem. Kto by się w końcu spodziewał, że na bazie obierania jabłek przez
samotnego mężczyznę, któremu dodatku siada kręgosłup, można napisać taki dobry
tekst? Świetna robota, polecam przeczytanie tego opowiadania.
– logika i spójność (9/10)
Dręczy mnie jedno pytanie: co się stało z pijaczkiem?
Dlaczego już nie siedzi na ławeczce? Czy Fortuna odwiedziła i jego? Tyle pytań!
A tak serio – bardzo dobrze zbudowany tekst, z
wyraźnie zaznaczonym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Wszystko jest
poukładane, a scena, która z założenia miała być bardziej chaotyczna, taka
właśnie jest. Nie mam żadnych większych zastrzeżeń odnośnie kompozycji.
– bohaterowie (10/10)
Bardzo dobrze napisany główny bohater; właściwie od
razu można wczuć się w jego położenie nie tylko emocjonalne, ale i fizyczne: tu
skaleczony palec, tam dłonie lepkie od soku, do tego gorycz po odejściu żony,
nieco surrealistyczna rozmowa z niespodziewanym gościem. Świetnie, naprawdę
świetnie.
– strona techniczna (9,5/10)
Dosłownie w dwóch lub trzech miejscach zabrakło
przecinka, poza tym wszystko (łącznie z pisownią dialogów) jest w jak
najlepszym porządku. Moje gratulacje!
Łącznie: 48,5/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (2/5)
B. Ogólny
styl (2/5)
C. Pomysłowość
(3/10)
D. Logika i
spójność (3/10)
E. Bohaterowie
(2/10)
F. Strona
techniczna (8/10)
Łącznie: 20/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw pochwalę Cię za stronę techniczną
opowiadania! Dialogi są poprawnie zapisane, tekst wyjustowany, akapity są,
interpunkcja na dobrym poziomie. Jedyne co mnie razi to brak spacji w wielu
miejscach! Przepraszam bardzo, co to za niechlujstwo? :P
Doszukałam się kilku powtórzeń. W tym fragmencie to już
przesadziłaś! „Miałem
swoje jabłka, krzyżówki i samotne spacery. Miałem swój stół, jedyny nóż, pióro, szary płaszcz
i beret. Miałem
śniadanie, obiad i kolację. Miałem
poranki, południa i wieczory.Miałem
dni i noce zapełnione słodkimi papierówkami, bólem krzyża i zepsutąostrzałką.”
Natomiast jeżeli chodzi o fabułę, to ja się pogubiłam.
Trochę chaotyczne jest to Twoje opowiadanie… Kreacja bohaterów? Nie wiem jak
wygląda główny bohater. Czym się zajmuje? Co lubi robić? Dlaczego obiera
właśnie papierówki? To jego ulubione jabłka?
Szkoda, że lepiej nie dopracowałaś swojego pomysłu na
to opowiadanie.
W każdym razie pisz dalej i nie poddawaj się!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne
sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W
ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
Próbowałem obierać papierówki tępym nożykiem, a lepki sok kapał na wyszczerbiony
talerz. Zdzierałem twardą skórkę słodkimi palcami, od czasu do czasu wzdychając
nad moim nożem. Był jedyny w tym domu i tak bardzo chciał mi pomóc, a ja, głupi, nie potrafiłem go
naostrzyć. Przyciskałem stal, zbyt nerwowo, do bladożółtego jabłka, a on wówczas pracował na zmianę ze mną. – Masz
bardzo przyjemne pióro, ale w tym krótkim fragmencie trzykrotnie wykorzystujesz
formę zdania ze spójnikiem „a”. Co za dużo, to niezdrowo. Źle to wygląda.
I właśnie wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Moje ręce były
całe w soku i żalu. Tylko dla zasady poczłapałem do drzwi (…).
To jest
świetne! Bohater, jego stylizacja myśli i dialogów, charakter niewylany nędzną
ekspozycją, ale zaznaczony do wywnioskowania po zachowaniu… Piszesz naprawdę
dobrze. Chce się to czytać i chce się znać ciąg dalszy. Brak mi już słów, by
wyrazić swoje zadowolenie. Przemyślenia tak bardzo naturalne – człowiek-kawa
albo dywan z frędzlami – ciężko się nimi nie zachwycić i ich nie docenić. Ten
niewymuszony humor bardzo, ale to bardzo do mnie przemawia. A i poprawność –
widzisz, że znajduję tylko jakieś powtórzenia, które coś psują, ale nie są
jakoś superpoważnym błędem. Po prostu rzuciły mi w oko.
Do końca
czytało się to obłędnie, po prostu cudownie. Masz bardzo plastyczne
umiejętności przenoszenia wyobrażeń na papier, aby ktoś inny – czytelnik – mógł
ci towarzyszyć. Nie mam się do czego przyczepić! Zakończenie? Niespodziewane,
chłonęłam tekst, coraz bardziej przybliżając się do ekranu. Chciałam czytać
szybciej i jednocześnie delektować się wszystkimi walorami.
Przepraszam,
że tak krótko, ale właściwie nie wiem, co napisać. Lepiej idzie mi wytykanie
błędów niż zachwalanie tego, co poprawne i dobrze skonstruowane; a tutaj nie
bardzo mam co krytykować.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (5/5)
– pomysłowość (10/10)
– logika i spójność (10/10)
– bohaterowie (10/10)
– strona techniczna (10/10)
Łącznie: 50/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
Niestety nie ma nigdzie filmiku, gdzie można by było
zobaczyć, jak Stanisław Sielański śpiewa tę piosenkę, ale wnioskując po jej
tekście, sądzę, iż odpowiednio pasuje do pijaka albo hazardzisty (mowa o
pieniądzach: „Raz się
nie ma, raz się ma. (…) Milion był, milion znikł. (…) Była forsa, ni ma forsy,
będzie znów”). Twoje wykonanie nie zaskoczyło, ale
przypadło mi do gustu, gdyż dobrze współgrało z całością.
– ogólny styl (5/5)
Świetnie władasz piórem
pisarskim, które jest płynne, zgrabne i posiada bogaty zasób słów. Tekst
czytało mi się z czystą przyjemnością, bez jakichkolwiek kłopotów i zastrzeżeń.
Akcja mijała ze sprawnością i umiejętnie zostało ukazane przejście między
realnością a snem, iluzją. Nie było opisów zewnętrznych, jednakże całokształt
jawił się na bardzo dobrze skonstruowaną pracę pod względem jakościowym, jak i
technicznym, więc nie przyczepiam się do niczego. Twoja praca zapadła mi w
pamięci, czego powodem jest umiejętne wtopienie metafor i po prostu kunsztowny
styl pisarski. To jedno z lepszych opowiadań konkursowych!
– pomysłowość (10/10)
Z całą pewnością kreatywność
tutaj się uzewnętrzniała. Mimo iż może historia sama w sobie wydawała się
prostolinijna (bo są opowiastki o wróżkach/istotach odmieniających życie ludzi),
ale Twoje kwieciste wykonanie przebiło powszedniość. Intrygowały mnie dwie sprawy:
Bohaterowie – nimfa, która
przyszła, aby odpędzić ponure, złe myśli Edmina. A i on sam był malowniczo
ukazany (więcej w kryterium „bohaterowie”).
Zdania uatrakcyjnione bogatym
słownictwem – za mocny pozytyw uważam opis
„zjadania samego siebie”, to znaczy zacytuję: „zatłuc
swój własny żołądek, wypalić wszystkie trzewia i powiesić się na języku.” To
zdanie alegoryczne. Podobała mi się również ciekawa metafora wypłukiwania smaku
z ostatnich lat.
– logika i spójność (10/10)
Z początku uznałam za bezsens
wtargnięcie jakiejś kobiety do domu bohatera. Skąd ona znała jego imię, adres? I
skąd Edmin miał uczucie, iż gdzieś już ją wcześniej widział? Dziwny, wręcz
komiczny początek rozmowy: „Jest pan,
panie Brodowski.”, „Tak, jestem. Pani też jest.”, „Jestem.”, „Jest pani. A ja
nie jestem zainteresowany”.
Dopiero później zostało
wyjaśnione, że kobieta to duch, mara, dzięki czemu nie odjęłam większej ilości punktów,
a tylko jeden.
Nimfa miała za zadanie
poprawić jakość jego życia, a może i to była sama Klara, ukochana Edmina? Jedno
jest pewne – halucynacje bohatera dobrze udało Ci się przedstawić i są one
dwuznaczne.
Sok na dłoni nie powinien aż
tak szybko fermentować – za jeden nieszkodzący błądzik szkoda odjąć punktu. ;)
– bohaterowie (10/10)
Bohaterów nie było za wiele,
lecz według mnie wszyscy zostali świetnie zaprezentowani.
Edmin to postać porządnie
zarysowana i prawdziwa. Samotny mężczyzna zamknął się w sobie, nie chcąc
wpuścić nikogo zarówno do swojego mieszkania jak i serca. Czułam jego tęsknotę
za Klarą, a potem jego rozterki przy rozmowie z nimfą. Zakończenie zaskakujące,
okazuje się, że nadeszła wewnętrzna przemiana bohatera a to dzięki tajemniczej
osobie. I tu przechodzę do niej – to zjawa wyjaśniająca, że Edmin należy do
siebie i ma odnaleźć sens swego życia. Pomogła mu wydostać się z dna samotności
i sprawiła, że uczucie pustki go opuściło. Postawiła na jego drodze nową
kobietę.
– strona techniczna (10/10)
Było bardzo miło popatrzeć na
tekst bez drażniących błędów. Interpunkcja, ortografia i zapis dialogów na wysokim
poziomie, a literówek nie było – właśnie tak wygląda przyzwoite opowiadanie.
Powtarzało się często słowo
„że”, które można zamienić na synonim „iż”. Z kolei pięciokrotne powtórzenie
„miałem” jest nijakie, wiem, że to celowa ekspresja, ale jednak trochę gorzej
się czyta, jednak nie na tyle, by ujmować punktów.
Poza tym parę potknięć
interpunkcyjnych.
Chciałam choć raz dać komuś
pełną dziesiątkę, a to opowiadanie według mnie na to całkowicie zasługuje!
Łącznie:
50/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz