-->

niedziela, 19 sierpnia 2018

#6 Oceny "Batycka" Kazimierz Juno



Oceny opowiadania Batycka Kazimierz Juno
Suma punktów 278,5

Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (1/5)
Praca bardzo mi się podoba, jednak jej jedyny związek z piosenką, jaki dostrzegam, to fragment wklejony fragment tekstu utworu; nie ma tu mowy o interpretacji.
– ogólny styl (5/5)
Nie mam nic do zarzucenia: jasny, przejrzysty, bezpretensjonalny styl, bez nadmiaru środków stylistycznych, sceny są bardzo plastyczne, bohaterowie wydają się ożywać na kartkach. Tekst jest łatwy w odbiorze.
– pomysłowość (10/10)
Także i tu nie mam za wiele do powiedzenia: tekst czytałam z zainteresowaniem od początku do końca, wątki są rozwinięte w ciekawy sposób.
– logika i spójność (9/10)
Sformułowanie „zielonooka nastolatka” wydaje się sugerować, że pierwszym elementem wyglądu dziewczyny, który rzucał się w oczy, były oczy.
– bohaterowie (10/10)
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do bohaterów. Są trójwymiarowi, można ich sobie bez problemu wyobrazić, czytelnik ma wrażenie, że obcuje z prawdziwymi ludźmi; każdy ma swoje wady i zalety, mocne i słabe strony, swoją historię.
– strona techniczna (5/10)
Gdzieniegdzie zamiast półpauz powinny być pauzy. Dialogi zapisuje się za pomocą pauz lub półpauz, nigdy dywizów. Jest kilka błędów interpunkcyjnych i w zapisie dialogu.
„wybuchli śmiechem,” — określenie „wybuchła” (czy jak tu, w liczbie mnogiej) używa się raczej w odniesieniu do bomby lub innych materiałów wybuchowych; lepiej napisać „wybuchnęli śmiechem”
„słynną z urody Lwowianką” -> słynną z urody lwowianką; nazwy określające mieszkańców miast zapisuje się małą literą
śnieżno biały -> śnieżnobiały
Georges’a -> Georgesa
Łącznie: 40/50 punktów


Condawiramurs
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (3/5)
Piosenka użyta wprost jako element czasów, których konkurs dotyczy. Pasuje z pewnością.
– ogólny styl (2/5)
Może i najgorzej nie jest, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że chyba sam autor nie bardzo wiedział, co chce opisywać. Niby od początku wszystko wskazuje na to, że głównym tematem ma być uczucie głównego bohatera do Marzenki. Tylko że po pierwsze od początku trudno uwierzyć, by Tadeusz – zarówno jako chłopak, jak i mężczyzna – choćby ją lubił, a po drugie w tekście panuje niesamowity miszmasz. Zarówno jeśli chodzi o chronologię, jak i o proporcje między poszczególnymi wydarzeniami. Otóż największą część autor poświęcił imprezie, na której Tadeusz sprzecza się z nacjonalistą, oraz na taniec z Batycką. A o tej, która była tak eksponowana przez całe opowiadanie i dla której Tadek chciał się uczyć tańczyć, ani słowa. W ogóle nie pojawiła się tutaj bezpośrednio. Inny problem stanowi mnogość wymienionych bohaterów. Można z łatwością pogubić się w siostrach głównego bohatera, a są przecież tylko dwie! To nie świadczy o stylu zbyt dobrze. O zakończeniu lepiej nie wspominać, w kilku zdaniach przeskakujemy kilkanaście/kilkadziesiąt lat i to w zdecydowanie niedobry sposób. Tekst jest po prostu nieprzemyślany.
– pomysłowość (3/10)
Trudno powiedzieć, co było w zamierzeniu głównym wątkiem. Jeśli miłość między Marzenką a Tadeuszem – cóż, to zostało totalnie położone. Jeśli pokazanie kwestii nietolerancji albo, no nie wiem, potęgi tańca – to nie było źle. A to dlatego, że autor opisał te dwie sceny w sposób bezpośredni, a nie przez ekspozycję.
Pierwszy fragment porusza poważny problem, który niestety jest uniwersalny, natomiast w tym drugim można między wierszami poczuć, że między Tadeuszem a piękną tancerką zaiskrzyło. A przecież to nie między nimi miało iskrzyć, tylko między nim a Marzenką, o której nic nie wiem.
Jednym słowem oznacza to, że autor – gdyby popracował nad detalami dotyczącymi tła – mógłby zaprezentować całkiem nieźle opisane sceny. To dobrze świadczy na przyszłość, ale szkoda, że tutaj nie zadziałało. Coś mi bowiem mówi, że mimo wszystko głównym pomysłem miało być pokazanie miłości między Tadeuszem a Marzeną, a tego nie czuje się tutaj w ogóle.
– logika i spójność (4/10)
Tekst nie jest specjalnie spójny – przyczyny na górze, a problem z logiką polega głownie na tym, że od początku wydaje mi się, że ta wielka miłość to tak naprawdę chęć wzbogacenia się. I jest to tym bardziej niesmaczne, gdy autor daje do zrozumienia, że takie pomysły miał nastolatek. Czy on w ogóle tę Marzenkę znał? Z powodu niezbyt dobrego stylu nielogiczny jest cały fragment dotyczący sióstr Tadeusza – miszmasz do potęgi entej.
– bohaterowie (3/10)
Tadeusz jest dość interesowny, ale i nawet to wydaje się sztuczne (akurat na szczęście), bo w scenach bezpośrednich, gdy nie musimy czytać ekspozycji, właściwie prezentuje się całkiem nieźle. Broni Żydów, nie boi się wyrazić własnego zdania, a i wobec B. potrafi się dobrze zachować. Szkoda więc tym bardziej tego, że pojawiła się tak wielka ekspozycja i że główny bohater zdaje się mieć rozdwojenie jaźni.
Pozostali bohaterowie nie zostali wykreowani niemal w ogóle. Wielkiej rzekomej miłości Tadeusza w ogóle nie znamy – a jak się coś o niej pojawia, to nie za dobrego. Siostry to totalny miszmasz. Batycka sprawia wrażenie trzpiotki, ale całkiem przyjemnej. Liczy się, że jest szczera.
– strona techniczna (6/10)
Dialogi zapisane zostały niezbyt poprawnie, pod innymi względami jest lepiej, ale nie idealnie (interpunkcja szwankuje głownie przy imiesłowach, które często są użyte niepoprawnie).
Łącznie: 21/50 punktów


Katja
— interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Interpretacja piosenki nie była raczej niczym nowym, ale wypadła zgrabnie.
— ogólny styl (4/5)
Czytało się bardzo szybko i bardzo przyjemnie, do tego czuło się atmosferę tamtych lata i balów, choć czasami się zastanawiałam, czy bohaterowie naprawdę się tak wówczas wypowiadali.
Klimat opowiadania został zachowany, ale przydałoby się więcej opisów samych wnętrz, miejsc, w których przebywają bohaterowie, nie tylko ich samych. Przecież pomieszczenia na pewno nie wyglądały tak, jak wyglądają teraz — można by było to wykorzystać do ukazania różnic pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.
— pomysłowość (7/10)
Ciężko to oceniać pod względem kreatywności i pomysłowości, jako że dopisek na samym końcu sugeruje, że to historia oparta na faktach. Piosenka jednak została zgrabnie wpleciona w tekst, a i historia przedstawiona ciekawie, więc myślę, że jakieś punkty się tutaj należą.
— logika i spójność (10/10)
Nie zauważyłam żadnych błędów logicznych, wszystko też było spójne. Jedynie informacja o ślubie Marzeny i Tadeusza była, moim zdaniem, wciśnięta nieco na siłę, byle tylko zakończyć historię – myślę, że obeszłoby się bez tego.
— bohaterowie (8/10)
W opowiadaniu pojawiło się trochę postaci, ale nie odniosłam wrażenia tłoku, co zdecydowanie idzie na plus. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to relacja Tadeusza i Marzenki — została potraktowana nieco po macoszemu, ale mogę to wybaczyć, jeśli przyjmiemy, że głównym celem opowiadania było ukazanie tańca Tadeusza i Batyckiej.
— strona techniczna (6/10)
O ile w drugiej części wypowiedzi bohaterów pojawia się półpauza, o tyle na początku zawsze są dywizy — warto byłoby je zamienić również na półpauzy.
Czasami przecinki pojawiają się w absurdalnych miejscach, zaraz po dwóch pierwszych słowach w zdaniu — na przykład tutaj: Przyszły szwagier, zafundował mu przed ślubem drogie ubrania, przeobrażając go w szykownego młodzieńca. Nie ma potrzeby umieszczania ich tam, nie powinno się rozdzielać podmiotu od orzeczenia.
Łącznie: 39/50 punktów


Kvist
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4,5/5)
Bardzo spodobała mi się interpretacja piosenki: dobrze opisuje relacje między Tadeuszem a Zofią, nawet jeśli główny bohater mógł w tamtym momencie myśleć zupełnie coś innego. Żałuję tylko, że nie wykorzystano odrobinkę dłuższego fragmentu lub dwóch dodatkowych wersów, by jeszcze bardziej to podkreślić.
– ogólny styl (5/5)
Pod kątem stylistycznym opowiadanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Język autora jest bardzo barwny, a opisy niezwykle plastyczne. Tekst czytało mi się z niezwykłą przyjemnością i cieszę się, że udało mi się na niego trafić.
– pomysłowość (10/10)
Wspominałam już przy okazji innego opowiadania, że w zasadzie historia każdego człowieka, który przeżył wojnę, jest interesująca. Tak jest i w tym wypadku, zwłaszcza że autor opowiada o swoim ojcu. Sama najważniejsza scena, czyli taniec z Zofią Batycką, może wydawać się niezbyt interesującym wydarzeniem, nawet jeśli weźmie się pod uwagę, że była ona Miss Polonia 1930. Sposób jednak, w jaki zostało to napisane, sprawia, że czyta się o tym z zapartym tchem.
– logika i spójność (10/10)
Bardzo dobrze zostały pokazane realia świata, a konkretnie życie w czasach międzywojennych. Wiele osób zapomina, że wiązały się one nie tylko z pięknymi kreacjami i piosenkami o miłości, ale również z coraz silniejszym antysemityzmem, także w Polsce. Cieszy mnie więc, że autor zatroszczył się o takie szczegóły. Dzięki temu z opowiadania wyłania się z jednej strony piękny, a z drugiej nie tak kolorowy (jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka) świat.
Jeśli chodzi o kompozycję, to nie mam tekstowi nic do zarzucenia: wszystkie elementy opowiadania są na swoim miejscu, żadna scena nie jest zbędna, żadnej również nie brakuje.
– bohaterowie (10/10)
Do kreacji bohaterów nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń: wszystkie postacie, zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe mają swoje plany, życie, ogólną historię; nie są, jak to się często zdarza, zawieszone w próżni wokół głównego bohatera. Mimo że na pierwszy rzut oka może wydawać się, że jest ich trochę za dużo jak na taką długość tekstu, to tak naprawdę każdy z nich ma swój czas i miejsce, a ich obecność w opowiadaniu jest w pełni uzasadniona. Można by sobie tylko życzyć, by postacie zawsze były wykreowane w ten sposób.
– strona techniczna (7/10)
W tekście miejscami brakowało przecinków (głównie przy imiesłowach przysłówkowych, np. „przytulał partnerkę stosując taneczny trick”) lub pojawił się jakiś zbędny (np. tu: „Marzenka jeździła na Riwierę Francuską, lub do zakupionego przez ojca letniskowego domu”). Błędy te musiały pojawić się raczej w wyniku nieuwagi, gdyż ogólnie opowiadanie jest poprawne pod tym względem.
Szwankuje również zapis dialogów: wypowiedzi bohaterów rozpoczyna się od pauzy (—) lub półpauzy (–), a nie od dywizu (-). Poza tym pojawił się błąd w pisowni wyrazu „śnieżnobiała”.
Łącznie: 46,5/50 punktów
 

Noelia Cotto
A.        Interpretacja piosenki w tekście (5/5)
B.        Ogólny styl (4/5)
C.        Pomysłowość (10/10)
D.        Logika i spójność (9/10)
E.        Bohaterowie (10/10)
F.         Strona techniczna (7/10)
Łącznie: 45/50 punktów
Drogi autorze!
Napisał Pan swoje opowiadanie w dobrym stylu. Pomysł uważam za świetny, do kreacjo bohaterów nie mam zarzutów. Bez problemu mogłam sobie wyobrazić wykreowany przez Pana świat.
Proszę pozwolić, że teraz omówię stronę techniczną Pańskiego opowiadania. Znalazłam kilka błędów interpunkcyjnych. Tekst jest wyjustowany (oprócz przedostatniego akapitu) i ma akapity. W pewnych miejscach zabrakło spacji. Zapis dialogów jest błędny. Powinno się używać półpauz (–) lub myślników (—), a Pan użył dywizów (-).
Jeszcze jedno – ja napisałabym „Holokaust” wielką literą. Wiem, że zapis małą literą także jest dopuszczalny, ale jednak.
Dziękuję, że mogłam przeczytać to piękne opowiadanie!


Skoiastel

Na początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research, interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę; zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to zaczynamy!

Na wstępie rzuca się w oczy, że mylisz dywizy z myślnikami – raz używasz jednych, a raz drugich. Warto nad tym zapanować i dywizy stosować tylko i wyłącznie jako łączniki (we frazach łączonych, np. biało-czerwony), natomiast w każdym innym przypadku przydałaby się ta dłuższa kreska (–).

Masz bardzo przyjemne, wypracowane „pióro”. Czuć to, ale w historii chciałabym osobiście ujrzeć więcej scen, aniżeli streszczeń – przez nie miniatura wydaje się trochę sucha. Przykładem może być fragment:
Ekscytującą propozycję podsunęła Amelia nazajutrz po wyjeździe Róży z Władysławem w podróż poślubną do Rzymu i Neapolu. – Nie sądzisz, że dialog pobudziłby wyobraźnię czytelnika zdecydowanie lepiej? Mogłabym wtedy poznać stylizację językową Amelii oraz relację rodzeństwa. Tym bardziej że propozycja ćwiczeń tanecznych to wstęp do dalszej fabuły.

Zdarzyło się, że tańcząc mazura, wskoczył piętą na pantofel Róży, aż zapiszczała z bólu. – Widzisz? To też tylko streszczenie, opis. Nie ma sceny, żywej reakcji, nie słychać w pomieszczeniu muzyki, nie widać autentycznych zmagań w tańcu, tego pisku,  uwagi Róży.

Wyglądacie [przecinek] jakbyście mieli się zaraz szczepić jak pies z suką, w ciężkim grzechu kazirodczej rozpusty! – Świetne! Po prostu świetne! Tak, właśnie o to mi chodziło!

Ależ mamo. Tak się teraz tańczy – wyrzuciła z siebie, [przecinek zbędny] Amelia, próbując zapanować nad chichotem, jednocześnie odskoczyli z bratem na bezpieczną odległość. – Odskoczyła.

Coś ty Żydku znowu wymyślił? – usłyszał głos pokaźnej postury studenta. – Chyba będę ci musiał znowu nakopać do dupy – dodał członek endeckiej bojówki (…). – Tutaj się troszkę zmieszałam. Nie wiem, czy członek endeckiej bojówki to ten sam pokaźnej postury student? Czy ktoś inny? Jeżeli ktoś inny, to przydałby się akapit oddzielający te dwie wypowiedzi.

Oni także uczestniczyli w słynnym na cały Lwów balu u Georges’a (…) – wcześniej pisałeś „George’a”. To ważne, czy mówimy o Georgesie czy George’u. 

Nie mam absolutnie żadnych uwag, poza pozostałymi potknięciami interpunkcyjnymi. Tekst jest realistyczny, przejmujący, stylizowany tak, by można było bez problemu wczuć się w sytuację bohatera umieszczonego w okresie międzywojennym. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy przeczytałam nazwisko Jana Kiepury – nie znalazłam w sieci informacji, by był on zaręczony z Zofią Batycką, ale nie mam też żadnych podstaw, by uznać to za jakikolwiek brak researchu – Zofia otrzymała tytuł Miss Polonia w 1930 roku, a Jan faktycznie przebywał w tamtym czasie (i przez kolejne lata) w Paryżu. Wszystko się zgadza.
Wierzę, że opisywane wydarzenia są poniekąd na faktach – naprawdę fenomenalnie kreują się w wyobraźni; to, co tworzysz, zdecydowanie pobudza czytelnika. Jest w tej twojej stylizacji coś starego, ale jednocześnie potrafisz trafić do odbiorcy w każdym wieku, gdyż nie stylizujesz na siłę każdego zdania, aby trzeba było czytać z otwartym obok słownikiem archaizmów i zwrotów staropolskich czy regionalnych. Powinieneś pisać – więcej i częściej. Na pewno nie jedną historię o podobnym zabarwieniu masz jeszcze w rękawie do zaprezentowania swoim czytelnikom. Chciałabym w to wierzyć.
Bardzo szanuję doświadczonych pisarzy, którzy wiedzą nie tylko, jak się wydać, ale przede wszystkim – jak pisać, aby przekonywać. Jak oddać w tekście charakter postaci, jak plastycznie opisywać tło i przestrzeń, w której się poruszają, aby czytelnik zobaczył je takimi, jakimi widzisz je ty (i takimi, jakimi faktycznie wtedy były – w odniesieniu do literatury, która opowiada o realnych, zamierzchłych czasach).
Zgodzimy się wszyscy, że w każdym rodzaju opowiadań ważne jest napięcie, a ty radzisz sobie z nim znakomicie (i znów rzuca mi się w oczy fragment z Kiepurą; jego nazwiskiem zakończyłeś scenę – nie mogłeś wybrać bardziej pasującego momentu, jakbyś czuł, że nie trzeba już ani słowa więcej); ważne są również połączenia, by tekst był spójny, a żadne słowo nie było zmarnowane, nie przekazywało nadmiaru, nic nie wnoszących informacji. Sądziłam, że taką informacją będzie wstęp i wspomnienie o Marzence, która przez czas trwania fabuły nie pojawiła się w tekście, ale – ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu – zatoczyłeś koło i powróciłeś do tematu przy zakończeniu. Pięknie złożyło się to w całość i absolutnie brakuje mi słów, aby wyrazić swoją radość z przeczytanego opowiadania. Jestem na tak, dziękuję.
Wspominałam jednak o kilku błędach interpunkcyjnych, więc pozwolę je sobie wymienić. Oto one:

Znalazł się tam [przecinek] towarzysząc w służbowej delegacji szwagrowi (…). – Przecinki w zdaniach z imiesłowami przysłówkowymi są koniecznością.

Później, już zdecydowany [przecinek] by podjąć studia we wschodniej polskiej metropolii, nie raz marzył (…). – Podkreślona część zawiera orzeczenie i jest wtrąceniem, wymagany jest więc przecinek nie tylko za, ale i przed nią.

Marzenka jeździła na Riwierę Francuską, [przecinek zbędny] lub do zakupionego przez ojca letniskowego domu w Bad Zoppot. – Przed spójnikiem „lub” nie stawia się przecinka.

Kątem oka obserwował [przecinek] jak dwaj zawodowi fordanserzy perfekcyjnie prowadzili swoje partnerki.

Jednak jego próby poruszania się jak oni, [przecinek zbędny] raziły nieudolnym naśladownictwem. – W zdaniu występuje jedno orzeczenie, przecinek nie jest wymagany.

Na jego kupno oraz zestawu płyt z najmodniejszymi melodiami Róża namówiła (…) – szyk: Na kupno jego oraz zestawu (…).

(…) chcesz [przecinek] żebym cię udusił?

- Coś ty powiedział [przecinek] koguciku? – Przy formie wołacza stawia się przecinek.

(…) i jak popchnięty wór z mąką, [przecinek zbędny] przewrócił się na posadzkę.

(…) gdyż bladego endeka z zakrwawionymi ustami, [przecinek zbędny] paru kolegów odprowadziło do ambulatorium.

(…) wystawały zawieszone na sznurkach śnieżno białe mankiety. – Śnieżnobiałe.

- Wyglądasz jak Książę Walii – ocenił wygląd kolegi, [przecinek zbędny] czekający na Trojana Junoszę [przecinek] również odziany we frak [przecinek] Lonek Apfelbaum.

(…) przytulał partnerkę [przecinek] stosując taneczny trick zaobserwowany jeszcze u fordanserów w krakowskim Grand Hotelu.

O wydarzeniu [przecinek] jakim był taniec z Batycką, Tadeusz pochwalił się po latach swoim synom.

Dziękuję ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić się literówki.

– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (5/5)
– pomysłowość (9/10)
– logika i spójność (10/10)
– bohaterowie (10/10)
– strona techniczna (8/10)
Łącznie: 47/50 punktów

 
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (2/5)
O ile piosenka została prawidłowo użyta w tekście, o tyle nie wyrażała kreatywności. Ot, po prostu sam Adam Aston zaśpiewał ją na balu. Nie było nic odkrywczego ani zadziwiającego w tym wykonaniu.
– ogólny styl (4/5)
Opowiadanie zostało napisane na wysokim poziomie i muszę przyznać, iż styl jest bardzo płynny, nieposzlakowany, przejrzyście się go czytało mimo małych kłopotów ze strony technicznej. Czytałam ze spory zaciekawieniem, zważywszy na ukazanie prawdziwej osoby – Zofii Batyckiej, która idealnie pasowała do tematu konkursu.
Klimat bez wątpienia był, ale niestety dało się go zauważyć jedynie na eleganckim, wytwornym balu. Pozostałe sceny były dla mnie zasilającym dodatkiem i brakowało w nich dobrego kolorytu, tj. atmosfery, jednakże nie mówię, iż były one źle napisane. Po prostu same takie scenki nie wystarczyły do stworzenia dobrego całokształtu. Można by było go wypełnić, dodając do pracy ekspresyjny, sugestywny opis miejsca albo natury.
– pomysłowość (9/10)
Historia prosta, jednak bardzo dobrze opowiedziana. Trzecio-osobowa narracja pozwalała na obejrzenie świata z szerszej perspektywy i poznanie dokładnej koncepcji autora. Praca na tyle mnie zaciekawiła, że chętnie przeczytałabym o dalszych losach Tadeusza De Trojany Junosza.
Duży plus za pojawienie się przedwojennych artystów – Adama Astona, Zofii Batyckiej i Jana Kiepury, który został tylko nadmieniony w dialogu. Aby nie było wątpliwości, Batycka i Kiepura rzeczywiście byli ze sobą przez jakiś czas.
Zakończenie jest dwuznaczne – nie zostało powiedziane wprost, czy faktycznie autor opowiadania, Kazimierz Junosza to syn Tadeusza. Czytelnik może interpretować to za zmyśloną historię albo za prawdę, więc gdyby to była historia oparta na faktach, warto by było o tym napisać.
– logika i spójność (9/10)
Logika oraz spójność zachowane. W jednym miejscu wystąpił mały błąd wynikający być może z nieuwagi:
- Patrz, sam Antoni Aston. Ja to kręcę – nie mógł wyjść z podziwu kolega Tadeusza.
Antoni? Adam Aston, ewentualnie pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem Adolf Loewinsohn.
A, i jeszcze „ja cię kręcę”, zamiast „ja to kręcę”.
– bohaterowie (8/10)
Pierwsze, co mogę powiedzieć w tym kryterium – Tadeusz to silnie zarysowany bohater, „z krwi i kości”, który zdecydowanie „żyje w opowiadaniu”. Niełatwo jest utworzyć takowego bohatera literackiego. Wskutek dobrze przedstawieniu tego człowieka można się z nim utożsamiać, lecz według mnie najbardziej w jednej scenie – jego odczucia na balu, gdy obserwował, a potem tańczył z Batycką. Najbardziej ta scena przypadła mi do gustu i mogłam poczuć ogólną nastrojowość ludzi. Wcześniejsze fragmenty nieco mniej pozwalały identyfikować się z Trojanem Junoszą, ale i tak zachowały swój nienaganny styl.
Nie wiadomo nic więcej o przyszłej żonie głównego bohatera, Marzenie Oberlenderównie, aczkolwiek biorąc pod uwagę zamysł opowiadania, musiała ona pozostać na dalszym planie.
Inne postacie – Lonek Apfelbaum, siostry Amelia i Róża – zostały przedstawione słabo. Zabrakło jakiejś cechy wyróżniającej ich charaktery, mam wrażenie, że Amelia i Róża to jedna i ta sama osoba, to wynika z braku głębszego ukazania indywidualności oraz ukształtowania osobowości.
– strona techniczna (8/10)
Akapity dobrze zrobione, na plus jest również wyjustowanie tekstu.
Z interpunkcją są małe problemy. Tam, gdzie przecinek powinien stać, tam go nie ma i odwrotnie.
Przyszły szwagier, zafundował mu przed ślubem drogie ubrania, przeobrażając go w szykownego młodzieńca.
Zbędny przecinek między „szwagier” a „zafundował”.
chcesz żebym cię udusił?
Przecinek między „chcesz” a „żebym”.
W dialogach błąd: są dywizy (-) zamiast pauz () i półpauz (–). Przykład:
- Coś ty Żydku znowu wymyślił? – usłyszał głos pokaźnej postury studenta.
Półpauza na początku zdania, ponadto „usłyszał” dużą literą, gdyż jest to tło didaskaliowejeden bohater słyszy głos innego.
Poprawiłabym szyk zdania w pierwszej części:
     Tadeuszowi znakomity wydał się pomysł siostry Amelii, aby wspólnie podnosić kunszt taneczny: (…)
Na:
Pomysł siostry Amelii wydał się Tadeuszowi znakomity (…)
Poniższe zdanie także do poprawy:
      - Wyglądasz jak Książę Walii – ocenił wygląd kolegi, czekający na Trojana Junoszę również odziany we frak Lonek Apfelbaum.
Lepiej brzmi:
      – Wyglądasz jak Książę Walii – ocenił wygląd Lonek Apfelbaum, który był odziany we frak i czekał na kolegę.
biało czerwonej flagi, śnieżno białe mankiety ~ biało-czerwonej i śnieżnobiałe. Kolory zawsze oddzielamy myślnikiem.
Łącznie: 40/50 punktów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo