Oceny
opowiadania Wielkie odkrycie Fleamonta P.
Wilhemina Prewett
Suma punktów 248,5
Suma punktów 248,5
Black opium
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Podoba mi się Twoja
interpretacja, ale cytowanie piosenki w dialogach uważam za pretensjonalne.
– ogólny styl (4/5)
Początek jest trochę
pretensjonalny, niektóre fragmenty wyglądają tak, jakbyś na siłę starała się
uniknąć powtórzenia. Poza tym są błędy stylistyczne — słowa takie jak „stary
dureń” czy „ogołocić” nie pasują do narracji trzecioosobowej. Niemniej jednak
całość czyta się dość przyjemnie.
– pomysłowość (8/10)
Szczerze mówiąc, jeszcze nie
spotkałam się z tego typu tekstem ani też nie widziałam fanfiction
potterowskiego, w którym pojawiałaby się postać Fleamonta Pottera, dlatego masz
plus za oryginalność. Ten wątek o zaręczynach Eufrozyny i Juliusza był trochę
niefunkcjonalny (i właściwie niepotrzebny), ale poza tym jestem zadowolona.
– logika i spójność (10/10)
Nie widzę błędów logicznych.
– bohaterowie (7/10)
Wydaje mi się, że tekst powstał
na zasadzie „czytający wie, o co chodzi i kim był Fleamont Potter”, bo trochę
brakuje mi o nim informacji. O Eufrozynie i Juliuszu nie mówisz czytelnikowi
praktycznie nic; po reakcji Fleamonta na wieść o ich zaręczynach wnioskuję, że
czuł do Eufrozyny coś więcej niż tylko zwykłą sympatię, więc może przydałoby
się trochę lepiej przedstawić czytelnikowi jej postać.
– strona techniczna (7/10)
Zdecydowanie nie podoba mi się
pisanie skrótami. Napisanie „Szkoła Magii i Czarodziejstwa” zajmuje tylko
kilkanaście sekund dłużej niż „SMiC”, a wygląda o wiele lepiej.
Po wielokropku nie stawia się przecinka.
Dolnie Godryka -> Dolinie
Godryka
Nie jestem do końca pewna,
dlaczego „Woda Pieprzowa” jest napisana wielkimi literami. Słowa „mugol” i
„mugolak” pisze się małą literą. Jest kilka błędów interpunkcyjnych.
Łącznie: 40/50
punktów
Condawiramurs
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (3/5)
Podoba mi się wykorzystanie
piosenki, bo zaczęto ją śpiewać z powodu sukcesu głównego bohatera, a
późniejsze wydarzenia sprawiły, że dzień wcale nie był już taki radosny.
– ogólny styl (3,5/5)
Tekst czyta się całkiem
płynnie, ale niestety większość zdań, szczególnie w opisach, jest zdecydowanie
za długich, przez co często również nielogicznych i wybijających z rytmu.
Podoba mi się, że autorka postawiła na akcent humorystyczny i że również
poprzez specyficzny sposób pisania przedstawiła charakter głównego bohaterka.
Pojawiło się trochę błędów, dziwne używanie wielokropków (i to z przecinkiem),
literówki, niepoprawnie podzielone imiesłowy, błędne sformułowania
(stylistyczne/gramatyczne), ale z pewnością nie było to przytłaczające.
– pomysłowość (7/10)
Pierwszy ff, potterowski, mnie
się podoba, bo lubię Pottera, a jest w miarę oryginalnie ze względu na
niecodziennego głównego bohatera i opis historii powstania Ulizanny. To wątek
niewykorzystany we właściwej sadze. A wariację autorki czyta się b. dobrze.
Oczywiście wiem, że przy pisaniu ff nie można dać maxa za pomysł, niezależnie,
jak genialny by był 😉. Podobała mi się konieczność
dodania mugolskiego specyfiku. Tekst mnie rozśmieszył, rozczulił (ta miłość do
sowy), ale i zasmucił ze względu na końcówkę.
– logika i spójność (6,5/10)
Jeśli chodzi o spójność i
logikę, nie jest źle. Zastanawia mnie wątek miłosny, bo niby na jakiej zasadzie
Fleamont spotykał się z tą dziewczyną, skoro ona tak go wystawiła? Czy ten
związek nie był tylko w jego głowie? Nie zdziwiłoby mnie to specjalnie, bo
został wykreowany na dość nieżyciowego😉. Ogólnie ten wątek budzi moje największe wątpliwości, o czym więcej poniżej.
Pozorne inne nieścisłości, np. mugol w czarodziejskim barze, zostały
wyjaśnione. Ze spójnością też nie było najgorzej, choć nieco dłuższe
wprowadzenie byłoby wskazane.
– bohaterowie (7/10)
Fleamont jest rozkoszny. To typ
nieżyciowego naukowca, będącego jednocześnie dobrym, może nieco naiwnym
człowiekiem. Rozczuliło mnie to, jak traktuje swoją sowę, to było piękne!
Piękne było również to, jak dobre kontakty z sąsiadami ma. Szkoda, że ta
Eufrozyna się na nim nie poznała… jak już przy niej jesteśmy, to właśnie do
tego wątku mam największe zastrzeżenia, właściwie nie wiem, czy on nie psuje
naprawdę niezłego opowiadania. To znaczy, dzięki niemu mamy b. dobre
zakończenie zbudowane na zasadzie kontrastu, chodzi mi o coś innego. Po prostu
nie zostało tutaj wystarczająco dobrze zaznaczone, jaka panuje relacja między
Potterem i Eufrozyną, oraz kim jest dla głównego bohatera ten Juliusz, przez co
ta nagła informacja na temat zdrady i ciąży (i to przekazana w taki sposób, w
takich okolicznościach – naprawdę okrutne) wydaje się nieco naciągana,
niepasująca do dobrze napisanego, logicznego tekstu. Jeden czy dwa akapity
więcej, tłumaczące co i jak, chyba by to wyjaśniły. Szkoda, że E i J nie
zostali przedstawieni nieco dłużej. Za to bohaterowie „w tle” spełnili swoją rolę
znakomicie!
– strona techniczna (7/10)
Pod względem ortografii i
interpunkcji jest naprawdę nieźle. Zgrzytał mi konsekwentnie źle postawiony
cudzysłów w nazwie pubu czy eliksiru. Najwięcej błędów pojawiało się przy
zapisach dialogów i w samych dialogów, np. ten dziwny znak interpunkcyjny „…,”,
głównie chodzi o niedzielenie akapitów.
Łącznie: 34/50 punktów
Katja
—
interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Wykorzystanie piosenki było całkiem dobre, podobało mi
się, choć w paru miejscach pojawiały się wielokropki w kwadratowym nawiasie —
są zbędne.
— ogólny
styl (3,5/5)
Czytało się dość szybko, choć ciut mnie denerwowały
niektóre błędy składniowe oraz zbyt długie zdania z dużą ilością wtrąceń.
— pomysłowość
(8/10)
O, tu wreszcie mogę przyznać sporo punktów, bo
kreatywność była spora; jeszcze nigdy nie czytałam opowiadania o twórcy
"Ulizanny", podobało mi się. Jedyne, co wcisnęłaś ciut na siłę, to
końcówka — miałam wrażenie, że ta scena pojawiła się, bo musiała, ale nie miała
jakiegoś głębszego podłoża.
— logika
i spójność (7/10)
Wszystko było w miarę spójne poza tą ostatnią sceną, o
której już wspominałam. Wydało mi się dziwne, że dopiero teraz Fleamont
dowiaduje się o ciąży dziewczyny i o tym, że chodziła z drugim mężczyzną...
Wyszło dość sztucznie.
— bohaterowie (5/10)
— bohaterowie (5/10)
O ile postać Fleamonta wyszła Ci całkiem zgrabnie, o
tyle mam problem z Eufrozyną. Problem z nią jest taki, że dziewczyna
praktycznie nie istnieje i nie czujemy żadnej chemii pomiędzy nią a Fleamontem,
dlatego końcowa scena jest sztuczna.
— strona
techniczna (5/10)
No cóż, i w tym opowiadaniu goszczą dywizy! Zacznę
chyba wstawiać karne jeżyki za każdy dywiz użyty w dialogach!
W paru miejscach zabrakło przecinków i trafiły się
również małe potworki składniowe — na samym początku pojawia się powtórzenie
czasownika "sprawi" w tym samym zdaniu, przyjrzyj się temu, bo tam
właśnie wyszedł jeden z takich koszmarków, przez które nie wiadomo, o co w
zdaniu chodzi.
Łącznie:
32,5/50 punktów
Kvist
– interpretacja piosenki w
opowiadaniu (4/5)
Piosenka świetnie nadaje się do opisania radosnego
stawiania wszystkim kolejek z okazji jakiegokolwiek sukcesu, więc taka
interpretacja przemawia do mnie jak najbardziej.
– ogólny styl (4,5/5)
Praktycznie całe opowiadanie jest utrzymane w iście
potterowskim klimacie, i mówię to całkowicie poważnie: opis tworzenia środka na
poskromienie włosów, wysyłanie wiadomości sową, czy nawet banalne wspomnienie o
pierwszej wojnie światowej i nazwanie tego „wielką wojną mugoli” (jak zresztą
ją przecież nazywano) to naprawdę bardzo przyjemne elementy.
– pomysłowość (6/10)
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się w tym
konkursie Harry’ego Pottera. Zwłaszcza niezwykle uroczy był
„zindywidualizowany” podpis Fleamonta na liście do przyjaciółki. 😊
Wydaje mi się, że trochę niepotrzebnie wprowadzono
wątek nieszczęśliwej miłości. Uważam, że gdyby cały tekst utrzymać w takiej
lekkiej, potterowskiej i jednocześnie odrobinę żartobliwej tonacji, to wyszłoby
to całemu opowiadaniu na lepsze.
Poza tym jednak opowiadanie czytało mi się z naprawdę
dużą przyjemnością.
– logika i spójność (8/10)
Co do tego punktu nie mam większych zastrzeżeń, jeśli
nie liczyć ostatniej sceny z Fleamontem, Eufrozyną i Juliuszem. Tam pojawił się
zgrzyt odnośnie relacji między bohaterami; wygląda to trochę tak, jakby autorka
nie wiedziała, czy Fleamont jest tylko zakochany, czy może on i Eufrozyna są
parą.
Poza tym jednak wszystko jest dobrze przemyślane, a
poszczególne elementy opowiadania płynnie przechodzą od jednego do drugiego.
– bohaterowie (8/10)
Kreację głównego bohatera, Fleamonta, uważam za udaną
– właściwie już po kilku pierwszych zdania opowiadania można poczuć do niego
sympatię. Bardzo ładnie pokazano jego uczucia czy zainteresowania, nie
nazywając ich wprost. Nieco zabrakło mi więcej informacji o Eufrozynie, a
przydałoby się, skoro to tak ważna osoba dla głównego bohatera. Przez to też
trochę nie wiadomo, jak ona zapatrywała się na ich znajomość, a to wyjaśniłoby
naprawdę sporo w kontekście tego, jak kończy się opowiadanie.
– strona techniczna (5,5/10)
Błędów ortograficznych nie zauważyłam, pojawiło się za
to kilka interpunkcyjnych. Dialogi (chyba już tradycyjnie) zapisano od dywizu,
a nie (pół)pauzy. Poza tym widziałam niepoprawny cudzysłów.
Łącznie: 36/50 punktów
Noelia Cotto
A. Interpretacja
piosenki w tekście (4/5)
B. Ogólny
styl (3/5)
C. Pomysłowość
(6/10)
D. Logika i
spójność (7/10)
E. Bohaterowie
(5/10)
F. Strona
techniczna (4/10)
Łącznie: 29/50 punktów
Droga autorko!
Pozwól, że najpierw omówię stronę techniczną
opowiadania. Tekst jest wyjustowany, ma akapity, ale ze zbyt dużymi wcięciami.
Znalazłam kilka powtórzeń. Zabrakło Ci wielu przecinków, głównie tych przed
imiesłowami. Polecam Ci stronę www.prosteprzecinki.pl.
Dialogi zapisałaś od dywizów, a to błąd. Poczytaj sobie ten poradnik http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/. Myślę,
że jest napisany w fajny i przystępny sposób.
Wiele razy powtórzyłaś nazwę baru. Sądzę, że to zbędne,
bo już wiemy, że bohater idzie właśnie tam.
Znalazłam dwa wyjątkowo długie zdania, w których można
się pogubić, to jedno z nich: „Co prawda pracował nad eliksirem ujarzmiającym nieujarzmione kosmyki
od kilku miesięcy, ale nie spodziewał się, że dodanie mugolskiej wazeliny
sprawi, że płyn przestanie nadawać się do spożycia, ale sprawi, że włosy, na
które wylała mu się mieszanka, kiedy próbował wynieść kociołek do piwnicy,
przykleją mu się do czoła; co najmniej, jakby jakaś niewidzialna ręka uzbrojona
w różdżkę rzuciła na Fleamonta zaklęcie trwałego przylepca.”
Słowo „mugol” piszemy małą literą.
Jeżeli chodzi o pomysłowość, to mnie się bardzo podoba
Twoje opowiadanie. Magia i świat czarodziejów to zdecydowanie moje klimaty. Nie
jestem jednak przekonana do miłosnego wątku…
W każdym razie pisz dalej i rozwijaj się, bo jesteś
kreatywną i pomysłową osobą!
Skoiastel
Na
początku zaznaczę, że tekst oceniłam zgodnie ze standardami ocenialni Wspólnymi Siłami, którą
reprezentuję. Od publikacji wymagam nie tylko poprawności godnej materiału pod
wydawkę oraz estetyki tekstu, ale ważne są dla mnie przede wszystkim research,
interesująca i spójna fabuła, konsekwencja jej prowadzenia, a także naturalne sylwetki
psychologiczne postaci, jak również zgodność z tematem konkursu. W ocenie
obowiązuje punktacja ustalona przez Sovbedlly oraz konkursowe kryteria.
Jeżeli
masz gdzieś w zanadrzu dłuższy tekst, również i jemu chętnie się przyjrzę;
zapraszam na moją podstronę podlinkowaną wyżej.
No to
zaczynamy!
W tytule
brakuje kropki przy jednoliterowym skrócie nazwiska.
Mógł spodziewać się wszystkiego, ale nie TEGO... – Ough.
Cóż to bardzo subtelny wstęp, nie powiem…
Minęło naprawdę kilka godzin
[przecinek] zanim udało mu się przeczesać
nieposkromioną, niesforną do tej pory grzywkę tak, że w końcu widział cokolwiek
innego niż własne czarne włosy. – Własne zbędne, bo logiczne.
Świetny
wstęp i to długie zdanie rozpoczynające akapit! Od razu wywołałaś mój uśmiech…
Liczę na naprawdę cudaczną historię.
Od razu sięgnął po pióro i znalazłszy kilka czystych rolek pergaminu
[przecinek] zaczął pisać. – Pamiętaj,
że kiedy wykorzystujesz w zdaniu imiesłów zakończony na –ąc, –łszy lub –wszy,
to musisz też postawić przecinek.
- Wiem, że jest dzień, ale musisz zanieść to do
Eufrozynie. – Dywizy w dialogach to naprawdę zły pomysł,
szczególnie gdy potrafi się pisać tak smaczne farfocle potterowskie. Polecam
myślnik (–). ALT+0150 na klawiaturze numerycznej. Na początku kod nie zachęca,
ale – zaufaj mi – w pewnym momencie (o ile często piszesz) zaczniesz wstukiwać
go automatycznie, że stanie się to zwyczajnie naturalne.
Przywiązał liścik do nóżki płomykówki, która rozwinęła
majestatycznie skrzydła i wyleciała przez otwarte okno. –
Ciężko byłoby jej wylecieć przez zamknięte…
Przez kilka minut Fleamont przyglądał się ptakowi (…) – to
zdanie, wyrwane z kontekstu, brzmi… no dobra, nie idźmy w tym kierunku. W
każdym razie jak wolno musiała lecieć te sowa, że bohater przyglądał jej się
pełne minuty?
(…) żeby upewnić się [przecinek] czy zabrał ze sobą list do producenta
środków pielęgnacyjnych (…) – wystarczyłoby samo „list”. Czytelnik brał
udział w scenie, w której opisywałaś tworzenie tego pisma i tłumaczyłaś do kogo
i po co, więc teraz już nie musisz się powtarzać.
(…) zanim zajdzie ‘pod Ryczącego Lwa’
[przecinek] nada najszybszą sowę. –
Tak nie wygląda poprawny polski cudzysłów. Ten właściwy ma formę taką: „(…)”, a
wybiera się ją kodami: ALT+0132 i ALT+0148 (z włączoną klawiaturą numeryczną).
Jego płomykówka
była już stara, ale Fleamont był
do niej bardzo przywiązany (…).
(…) nie chciał urazić ptaka
[przecinek] kupując nową sowę.
Zadowolony z siebie wyszedł z poczty i skierował się
prosto do pubu ‘pod Ryczącym Lwem’. urazić ptaka kupując nową sowę. – Trzeci
raz czytam o nazwie tego pubu, a nie minęła nawet strona. Bez przesady, nie mam
problemu z pamięcią.
– Naprawdę, zapraszam wszystkich, dziś mnie stać!
Czarodzieje i czarownice siedzący najbliżej baru
zaśmiali się, wołając „Potter, Ciebie było stać zawsze!”, na co Fleamont zaczął się śmiać. – Ten
przypadkowy rym razi w uszy.
(…) bo chociaż Potterowie byli jedną z bogatszych
rodzin w Dolnie Godryka, nie byłoby ich stać, żeby upić wszystkich gości ‘pod
Ryczącym Lwem’ (…) – jest i czwarty raz! Swoją drogą w niewielkim
odstępie powtarzasz czasownik „stać”. Nie brzmi to dobrze.
Co ciekawsi podeszli do Fleamonta
[przecinek] wypytując o powód jego
rozbawienia (…). – Jeżeli i ty nie masz problemu z pamięcią, to pamiętasz
moją wcześniejszą uwagę o imiesłowach.
(…) była tak samo, jak pan Stevenson, Mugolaczką
zaręczoną z czarodziejem, który zginął w 1916 roku podczas ostatniej wielkiej
wojny Mugoli na froncie we Francji. – Liczby w prozie słownie. Wielka wojna mugoli powinna
być zapisana wielkimi literami jako nazwa własna. To tak naprawdę Pierwsza
Wojna Światowa Mugoli, która istniała w uniwersum potterowskim. Czytamy o niej
na https://www.pottermore.com
[Historia Ameryki]: Amerykańscy
czarodzieje odegrali ważną rolę w Wielkiej Wojnie w latach 1914-1918, mimo że
ich niemagiczni rodacy nie byli świadomi ich udziału.
„..., i nie wiesz dlaczego, i skąd nagle płonie ci
twarz [przecinek] a
wiesz tylko, że dziś szczęście masz!”.
Jeżeli
chodzi o zakończenie, to wyszło trochę słabo i nienaturalnie. Mam dwie uwagi.
Po
pierwsze: skoro padają słowa, że bohater zawsze stawia i nigdy nie ma
pieniędzy, a wszyscy śmieją się, biorąc jego oświadczenie nie na poważnie,
dlaczego barman i gospodarz odpowiedzialny za pub nie reaguje, gdy główniak
rozdaje darmo butelki bez zapłaty? Mógłby już chociaż za nie zapłacić, ale… nie
ma pieniędzy, przecież jeszcze ich nie zarobił, realnie nie wygrał zakładu,
tylko tak mu się wydawało, prawda?
Po
drugie: dlaczego Eufrozyna mówi o ciąży tak… z dupy? Wchodzi do lokalu, nawet
porządnie nie usiądzie, tylko od razu z grubej rury, cegłą w twarz coś w stylu:
jestem w ciąży, mam narzeczonego, chodźmy stąd. LOL. Przecież to niepoważne
zachowanie niegodne w ogóle szanującej się czarownicy. Tak nie rozmawiają
dorośli ludzie!
Gdyby
nie te dwa elementy, które wprawiły mnie w zakłopotanie, nie miałabym
praktycznie żadnych uwag. Porwałaś mnie w świat potterowski na krótką chwilę,
ale zadziałało. Opisy, dialogi, zręcznie wpleciony w fabułę tekst piosenkę… To
było naprawdę dobre, naprawdę przyjemne doświadczenie, ale też trzeba zauważyć,
że jestem fanką tego uniwersum (wciąż czekam na list z Hogwartu, damn!), więc
łatwo mnie było tym kupić.
Dziękuję
ci za udział w konkursie oraz dziękuję Sovbedlly za zorganizowanie go i
zaproszenie mnie do szeregów szanownego jury. Przepraszam za brak bety – cała
moja praca konkursowa zawierała łącznie ponad 150 stron przy standardowej
formie czcionki i żaden betareader nie zdążył jej już przejrzeć. Mogą pojawić
się literówki.
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (5/5)
– ogólny styl (4,5/5)
– pomysłowość (9/10)
– logika i spójność (7/10)
– bohaterowie (8/10)
– strona techniczna (6,5/10)
Łącznie: 40/50 punktów
Sovbedlly
– interpretacja piosenki w opowiadaniu (4/5)
Słowa piosenki pasują co
całości tekstu i oddają wesoły klimat, a nawet w jednym momencie lekko drwią z
Fleamonta, gdy ten dowiaduje się o tym, że Eufrozyna i Juliusz są razem. Ta
interpretacja z pewnością przypadła mi do gustu i pokolorowała z korzyścią
tekst, dużym atutem jest właśnie piosenka kpiąca z bohatera.
– ogólny styl (4/5)
Bardzo lekka, przyjemna praca
opisana płynnym piórem. Czytało mi się ją znakomicie z dwóch powodów: odrębnym
dla mnie gatunkiem i brakiem rażących błędów. Przydałby się jednak jeszcze
jakiś opis fabularny wprowadzający szerzej do świata przedstawionego – natury,
miejsca. Ale i tak jest bardzo dobrze.
– pomysłowość (9/10)
Opowiadanie z pewnością jest
fantastyczne i dobrze jest poczytać inne gatunki. Nie czytam fantastyki (nie
mój gatunek), więc ta praca mnie zaintrygowała mimo spokojnych scen. Mimo iż
pomysł nie był zbytnio oszałamiający, czyt. zjawiskowy, to radował moje oko. Mogę
się przyczepić jedynie do tego, że praca stanowczo jest za krótka, a ja chciałabym
przeczytać coś więcej o Fleamoncie.
– logika i spójność (10/10)
Wprawdzie to króciutka praca,
zarówno logika jak i spójność zostały zachowane pod każdym względem.
– bohaterowie (5/10)
Wiem o postaciach jedynie
tyle, ile pozwoliłaś mi ich przedstawić. Główny bohater, Fleamont najbardziej
przypadł mi do gustu – wyszedł bardzo naturalnie i sprawiał wrażenie żywego
człowieka, a nie papierowego. Myślę, że miał w sobie wiele niezdarnego, tj.
słodkiego uroku. Sytuacja z sową doprawdy mnie urzekła. Zrobiło mi się go żal,
kiedy dowiedział się, że Eufrozyna zaręczyła się z Juliuszem, a Fleamont
darzący ją uczuciem został teraz odrzucony. Reszta postaci majaczyła gdzieś w
tle. Nie mogę jednak dać maksimum punktów – brakowało mi więcej scen z
postaciami, dzięki którym mogłyby się one wykazać, pokazać swoje odczucia i
zachowania.
– strona techniczna (5/10)
Zdarza się Ci nie postawić
przecinka w odpowiednich miejscach między czasownikami.
W dialogach błąd: powinny być pauzy (—) i półpauzy (–),
a nie myślniki/dywizy (-). (…) co ujarzmi
nieujarzmione kosmyki ~ Śmiesznie to brzmi. Zmieniłabym „nieujarzmione lub
„ujarzmi” na jakiś synonim.
Co do reszty nie mam uwag – ortografia w porządku,
obyło się również bez zjedzonych słów.
Łącznie: 37/50 punktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz