-->

środa, 19 czerwca 2019

*11 Tajemnica róży Danuta Urbańska

Tajemnica róży
Danuta Urbańska


Śliczna blondynka z westchnieniem opadła na fotel. Uśmiechnięty szatyn w białym kitlu pochylił się ku niej
- Witam najpiękniejszą pannę Renię! Jak czeszemy dzisiaj? Jak zwykle?
- Dzień dobry, panie Dodek. Poproszę jak zawsze.
- Oj, coś pani dzisiaj markotna. Stało się coś?
- Ech, to co zwykle. Mama nie ustaje w swataniu mnie z tym okropnym Baleronem!
- Mamusia chce, jak najlepiej dla szanownej pani…
- Ja wiem, ale ten wstrętny grubas… Ja go nie kocham!
- Miłość, panno Reniu, uczucie piękne, ale rzadko wystarczające na życiową drogę.
- Co też pan mówi, panie Dodek! Miłość to najpiękniejsze, co zdarzyć się może…
Nie uszło uwadze chłopaka rozmarzone spojrzenie klientki. Zacisnął usta i skupił się na blond lokach, a potem westchnął.
- Ja wiem, że myśli panna o tym muzykancie z sąsiedztwa, panu Kędziorku.
- Skąd pan wiesz? – zdumiała się.
- Och, my fryzjerzy wiemy wszystko. Tyle osób do nas przychodzi, a każden lubi porozmawiać.
- No, tak. To prawda, nie da się ukryć. Pan Alojzy to człowiek delikatny, uduchowiony, a jak gra!
- To rzeczywiście pociągające być może dla młodej panny. Ale pozwoli sobie pani powiedzieć, że trudno wyżyć z brzdąkania – nawet najpiękniej - na instrumencie.
- Co pan sugerujesz?
- A to, prześliczna panno Reniu, żeby jednak rozważyć,  bez nerw, propozycję mamusi. Ja życie znam i wiem co mówię.
- Nigdy! Jak pomyślę, że miałabym pocałować tego rzeźnika… Co mnie pan ciągniesz!
- Najmocniej przepraszam, splątały się włoski. A wracając do sprawy – niech panna zatem pomyśli, czy lepiej będzie, gdy w chustce na głowie i poplamionej sukience będzie szorować garnek po kaszy, bo na nic innego nie będzie was stać?
Dziewczyna pokręciła głową energicznie, aż Dodkowi  wypadł grzebień i schylić się musiał, a ona
- Teraz ja przepraszam! To wszystko te nerwy. W przyszłym tygodniu nie przyjdę – wyjeżdżam z mamusią do Zakopanego. Będzie mnie pewnie znowu przekonywać…

*

Zakopane. Na tarasie willi Renia z matką siedzi przy stoliku z widokiem na góry. Jednak uwagę jej przyciąga brunetka przy sąsiednim stoliku, okutana szczelnie i w ciemnych okularach. Pochyla się do matki.
- Mamo, ta pani cały czas się nam przygląda…
- Kto? Gdzie?
Widząc, że została zauważona, nieznajoma wstaje i podchodzi do stolika.
- Panie pozwolą, że się przedstawię – Róża Thursday. Ktoś mi panie pokazał. Ja jestem … kuzynką z Kanady pana Balerona.
Po czym dyga wdzięcznie, a  matka rozpromienia się
- Jest pani krewną pana Macieja?
- Tak właśnie, to mój krewniak. Pisał mi, że jest prawie zaręczony z tą piękną panną
, więc my jak rodzina. Czy mogę się dosiąść?
- Ależ, prosimy, prosimy!
Róża  z wdziękiem przysiada na krześle, żywe oczy błyszczą za zasłoną ciemnych okularów.
- Mam, niestety, okropną alergię na światło i muszę chronić oczy – dodaje swobodnie. Podnosi też do ust chusteczkę, zasłaniając skutecznie twarz.
Renia zaś ściąga brwi w grymasie niechęci, wydyma usta. Gdy jednak za chwilę zostają sama, Róża nachyla się ku niej konfidencjonalnie
- Prawdę mówiąc, pani Reniu, ja nie cierpię tego mojego kuzyna! Gruby, nieciekawy, a do tego rzeźnik.
Udaje się jej wywołać zaskoczony uśmiech Reni, więc ciągnie
- Ale bogaty i rodzina go hołubi. Tylko ani słowa mamusi, o już idzie. Może umówimy się jutro na spacer?
- Zaraz po śniadaniu!

*

Zakopiańskie Krupówki, jak zawsze tętnią życiem. Barwny korowód spacerujących, a wśród nich dwie młode kobietki. Jedna blondynka w pysznych lisach, druga brunetka zakutana prawie po czubek nosa i do tego w ciemnych okularach. Blondynka mówi
- Ledwie udało mi się wyrwać mamusi, mówię pani…
- Mówmy sobie po imieniu – proponuje Róża
- O, najchętniej! Tyle mam ci do powiedzenia!
- Tak myślę, że nie kusi cię mój kuzyn, bo pewnie serduszko bije do innego? Pokraśniałaś!
- Oj, tak, jest pewien muzyk, pan Alojzy…
- Przystojny i bogaty?
- Gdzie tam bogaty, a przystojny? Nie wiem, ale taki … słodki. Gdybyś tylko usłyszała, jak on gra!
- Co tam gra! Trzeba myśleć, czy może ci zapewnić luksus i dobre życie. Nie jesteś naiwną gąską, Reniu…
- Och, mówisz, jak mój fryzjer.
-Fryzjer? Opowiedz mi o nim.
- Nazywa się Dodek Czwartek – młody, bardzo sympatyczny. A jakie zręczne ma ręce, prawdziwy artysta, mówię ci!
Róża pobladła nagle, odchrząchnęła i głosem lekko drżącym
- No, to może trzeba się zastanowić, bo jak to mówią – gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta…
Renia spojrzała na nią w zdumieniu
- Co mówisz? Ja i fryzjer? To niedorzeczne.
- Dlaczegóż? Uczciwy rzemieślnik. I zdolny, jak powiadasz?
Renia pokręciła głową, ale nic już nie rzekła. Zapadło milczenie. Wreszcie Renia
- Cały czas mówimy o mnie, a co z tobą? Taka tajemnicza jesteś? Co robisz w tej Kanadzie? Masz narzeczonego?
- Och, nie, manewry miłosne to nie dla mnie. Moja rodzina słynie z tradycji sportowych. Jestem dziedzicznie obciążona, ze tak powiem. Tyle że ostatnio zainwestowaliśmy dość niefortunnie i teraz na gwałt potrzebujemy sponsora. Rodzina wysłała mnie na przeszpiegi… No, wiesz, kuzyn Maciej … Ale a propos nie umówiłabyś się ze mną jutro na lodowisko?
- Na lodowisko? Ja? Co miałabym robić?
- No, oczywiście jeździć na łyżwach. To wielka przyjemność!
- Ależ ja nie potrafię.
- Chętnie cię nauczę
- Daj spokój, Różo, to nie dla mnie. Ale chętnie przyjdę, popatrzeć jak jeździsz. Potem sobie porozmawiamy, bo nikt mnie nie rozumie tak, jak ty!

*

Na lśniącej tafli pomykają łyżwiarze. Wzrok przyciąga zwłaszcza jedna, w krótkim kożuszku i fantazyjnym turbanie. Ciemne okulary przesłaniają pół twarzy. Łyżwiarka kręci piruety i kłania się, machając w stronę trybun, gdzie siedzi śliczna blondynka w futerku z lisów. Wreszcie zarumieniona łyżwiarka podjeżdża do bandy. Renia bije brawo
-Och, moja droga, jesteś wprost rewelacyjna! Taki talent!
Róża skromnie spuszcza głowę
– Nie zawstydzaj mnie, Reniu.
Po czym przysiada obok wachlując się szalem.
- Też powinnaś spróbować, to takie odświeżające..
Renia przysuwa się do przyjaciółki i szeptem
- Może kiedyś spróbuję. Ale posłuchaj, mam dla ciebie świetną wiadomość
- Zamieniam się w słuch
- Wyobraź sobie, mamusia wymyśliła, żeby zadepeszować do twojego kuzyna, tego Balerona …
- Ale po co?
- Jak to, żeby przyjechał! Ja nie jestem zbyt rada, ale może uda ci się go przekonać, żeby zrezygnował z zalotów do mnie. A przy okazji załatwisz swoją sprawę…. Różo, co się stało?
Urwała zdumiona, bo przyjaciółka gwałtownie wciągnęła powietrze i wyprostowana ruszyła przed siebie. Zdziwiona jej zachowaniem Renia pospieszyła za nią
 – Poczekajże!
- Bardzo cię przepraszam, Reniu, nie mogę teraz rozmawiać. Spotkamy się za pięć minut koło hotelu, muszę się natychmiast przebrać.
Róża ruszyła przed siebie, mrucząc pod nosem
- No i najwyższa pora skończyć z tą maskaradą. Zdam się na uśmiech losu.

*

Renia nerwowo przechadza się przed wejściem do hotelu.  Niedługo nadchodzi Róża okutana w biały szal
- Przejdźmy się, może do parku – ujmuję Renię za rękę.
- Wytłumacz mi… - zaczyna Renia, ale ta tylko kręci głową.
Wreszcie znalazły odludną alejkę i tutaj Róża zdejmuje szal i ciemne okulary, odsłaniając twarz
Renia tłumi okrzyk, zakrywając usta
- Różo! To jest… chcę powiedzieć … Dodek? To pan?
- Tak, to ja, panno Reniu, proszę wybaczyć moją desperację
- Ale jak to? Dlaczego?
- To akurat łatwo wytłumaczyć. Jak tylko dowiedziałem się o pani rozterkach, planach i zamierzeniach. Gdy tylko pomyślałem, jak pani sobie na różne sposoby życie zmarnować chcesz, to rzuciłem wszystko i nie zwlekając ruszyłem do Zakopanego. Pani los mnie bardzo na sercu leży. No, bo niech pani łaskawie zauważy – wyjść za tłustego Balerona to może nie nieszczęście finansowe, ale romantyczne jak najbardziej. Znowóż artysta, biedaczyna, może i do przytulenia i posłuchania nie najgorszy, ale bieda aż piszczy…
- Panie Dodku, co też pan…
- Ja panią kocham, panno Reniu
- Och, panie Dodek co też pan! Ja być może… Sama nie wiem… Ale przecież mamusia!
- Co tam mamusia, tatuś! Co tam cała familia! Tylko pani zdanie mnie interesuje…  Pani Reniu, pani płacze?
- Tak jakoś… To z radości. Sama nie wiem. Chyba  - przez łzy do szczęścia – uśmiecha się nieśmiało, zaś Dodek otacza ją ramieniem i czule
- Pani Reniu, moja Reniu , powiem krótko kochaj tylko mnie!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo