-->

wtorek, 18 czerwca 2019

*9 Oceny Listopadowy wieczór

Oceny pracy Listopadowy wieczór Tymbark (178,5 punktów)


Astroni

Bohaterowie 0/10 pkt.
Niestety, nie na tym polega interpretacja. Nie mówię, że samo cytowanie filmu jest złe. Trzeba było jednak wykorzystać narrację nie do dosłownego opisywania tego, co aktorzy robili, do kogo podchodzili i czy się uśmiechali, ale do opowiedzenia czytelnikowi, co mieli swoją grą przekazać. Autorka/Podmiot liryczny powinna zobaczyć w nich żywe postaci, czujące i mające ze sobą jakieś relacje, jakieś mniej lub bardziej jasne intencje wobec siebie, a nie grupkę aktorów poruszających się po scenie.
„– Toż to widać, że od Nowaka – rzekł Fertner. – Taki to nie popuści!
– Łobuz! – poparła go Loda”.
Opisywanie zachowania aktorów tym bardziej nie jest interpretacją.

Słowa kluczowe 1/10 pkt.
W tym przypadku wygląda to tak, jakby autorka pomyślała „Dobra, co tam miało być obowiązkowego? A, róża”, wstawiła, dopisała dwa zdania niby to rozwijające postać i uznała, że tyle wystarczy. Choć i tak nie mam tu co narzekać w porównaniu do tego, jak zostały potraktowane słowa kluczowe:
„Chwyciłam pustą kartkę, która walała się na biurku i ołówkiem zaczęłam zapisywać: Amerykańska awantura; Bezimienni bohaterowie; Biała trucizna (…) Druga młodość (…) O czym się nie mówi (…)”
„A może namówię szanownego pana aktora, by w filmie użył któregoś ze słów kluczowych? Na pewno dałby radę wpleść w kwestię taki zbitek słów, jak: O czym się nie mówi albo Druga młodość”.
Nie muszę chyba nic więcej dodawać?
Jeden punkt za to, że róża została chociaż jeszcze później wspomniana.

Fabuła 2/10 pkt.
Opowiadanie jeszcze na dobre się nie zaczęło, a już razi blogowością i sztucznie skromnym egocentryzmem bohaterki – niezależna, dziwaczka, szara myszka, naiwna, szalona, niezdarna... Ja, ja, ja! No i jej kot, bo przecież (nie)zwykła nastolatka musi mieć kota. Z drugiej strony powinna też mieć pewnie niezwykłą, szaloną ksywkę, na którą nazwisko 55-letniej ekonomistki nie za bardzo się nadaje.
Sama fabuła? Miałam szczere wątpliwości, czy kiedykolwiek w końcu się zacznie, gdyż autorce dwie strony zajęły refleksje na temat tego, czy w ogóle za pisanie się zabrać:
„co prawda przypomina to bardziej grafomanię niż wspaniały warsztat artysty”
„Przebiłam się przez gąszcz zasad i wiele rzeczy było dla mnie niejasnych, a może to ja jestem tak głupia?”
Takie pisanie o sobie (nawet tak długo) z perspektywy pierwszej osoby również nie musiałoby być wadą, ale trzeba umieć to robić z polotem, dystansem, prawdziwym poczuciem humoru i emocjami, które udzielają się czytającemu. Opowiadać o ciekawych wydarzeniach w kontekście swojej cudacznej osoby, takich, które same nas niosą, a nie skupiać się na swojej domniemanej oryginalności. Zresztą tak się to chyba dzisiaj załatwia w większości romantyczno-komediowych bestsellerów.
Wreszcie na trzeciej stronie pojawia się coś przewrotnego. Co... kończy się, okazując snem – nie mogę nazwać tego oryginalnym, dla mnie raczej: rozczarowującym. Już prędzej oryginalne były zapowiadające to wątpliwości bohaterki, mające budować napięcie.
Akapit z opisem dawnej Warszawy jest ładny i do tego nietypowy. Szkoda, że cały tekst taki nie jest.
„To na pewno to! Może jednak nie jestem pechowcem, tylko szczęściarą?”
Raczej jesteś tylko osobą, której nie chce się bardziej zagłębiać w szczegóły wyglądu zabytkowego miasta, przez co nie wiemy o nim więcej niż o twoim kocie.
„Nie przyszła ona w listopadzie 1918 roku, tylko po wygranym powstaniu, w lutym 1919 roku”.
Fajnie, że autorka umie robić research historyczny, ale pisanie opowiadań naprawdę na tym się nie kończy.
Dwa punkty za wehikuły i próbę stworzenia napięcia.

Logika 5/10 pkt.
Wnioski na temat logiki można wysnuć z poprzedniego podpunktu – dzieje się niewiele, więc niewiele można namieszać. A jednak...
„Coś na potwierdzenie, że pochodzę z przyszłości? Komórka i tablet są! No to w drogę!”
Dwie myśli wcześniej, w tym samym akapicie dziewczyna wspomina o paraliżującym lęku przed dokonaniem przypadkowych zmian w historii, więc może lepiej byłoby się nie afiszować? Dobrze, że chociaż zabrała strój z epoki.
„przeglądałam odpowiednie stroje, by po chwili patrzeć w lustro na dystyngowaną damę w niezbyt nachalnym makijażu, z doskonale wymodelowanymi włosami i z tajemniczym uśmiechem na ustach.”
Stroju, o którym... nie dowiadujemy się nic, oprócz tego, że potrafi od razu („po chwili”!) zrobić makijaż i wymodelować włosy. Ciekawe, jak bardzo odległa jest to przyszłość...
„ale czy ja w ogóle pamiętam jak to się uruchamia? (...) wyglądała trochę jak pralka, tylko że większa”.
Pralkę uruchamia się od zewnątrz, więc chyba jednak ten wehikuł trochę się różnił. Albo uruchamiał go kot.
„Zapewne zdziwili się na widok kobiety chowającej się w jakiś ciemnych zaułkach (...)”
W ciemnych wehikułach, powiedziałabym, bo nic jeszcze nie było o tym, że je opuściła.
„Jak tylko otworzę usta to będzie podejrzane, że nie mówię z tym dziwnym akcentem”.
Przejmuje się tym pod koniec całego przedstawienia?

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 3/5 pkt.
Generalnie autorka potrafi budować poprawne zdania (co zapewne było przyczyną jej nadmiernej wiary w talenty literackie), aczkolwiek i od tego pojawiały się tutaj osobliwe wyjątki:
„Świat jest okrutny, nikt nie pochyli się nad Twoimi bazgrołami”.
Moimi? W sensie, czytelnika? recenzenta? To sugeruje wielka litera. O sobie powinna raczej napisać z małej. Chyba że odczuwa, że cały świat zwraca się do niej z nabożnym szacunkiem.
„Potem dam Ci jeść i wszystko wróci do normy”.
Ale przynajmniej z szacunkiem również do kota.
„Podeszłam do wehikuł, które stało w rogu pokoju i tylko się kurzyło”.
Nie wiadomo, czy wehikuł (tu nieodmieniony przez polską deklinację) się „kurzyło”, czy to za nim „się kurzyło”, kiedy już wystartował.
„Znaczy do wehikuł!”
Autorka na poważnie nie wie, jak się odmienia to słowo?
„Beztrosko wyskoczyłam z wehikuł (...)”
No nie, faktycznie nie wie. A może to były te wehikuły?
„(...) więc zrezygnowałam z tego pomysłu i wolnym krokiem zmierzałam do celu”.
Czasowniki różnią się tu formą dokonany/nie dokonany – spodziewałabym się raczej treści „wolnym krokiem ruszyłam do celu”.
„– A to proszę za mną, panienko – zdziwiłam się słysząc te słowa”.
Kropka za „panienko” i „zdziwiłam się” z wielkiej. Dziwienie się nie jest sposobem produkowania dźwięku przez narządy mowy, a już na pewno nie u rozmówcy dziwiącej się osoby.
„Przekroczyłam próg i moim oczom ukazał się dość ładnie wykonany hol ze starszym panem robiącym chyba za zarządcę tego budynku”.
Brzmi, jakby starszy pan był elementem architektury tego budynku :)
„(...) i niedowierzałam w bezmiar swojej głupoty”.
Dwa błędy na raz – „nie dowierzałam bezmiarowi swojej głupoty”.
„Nie byłam pewna, czy kot mnie zrozumiał, ale powróciła do spania, więc chyba i ona nie widziała niczego złego w moim pomyśle”.
W obrębie jednego zdania trzeba zachować konsekwencję, czy ten „kot powrócił do spania” czy ta „kotka mnie zrozumiała”.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3/5 pkt.
Zapis dialogów poprawny, za to autorka nie wie, do czego służą tabulatory i otwierała nimi akapity. Wcięcia w tekście robi się, używając tzw. linijki otaczającej stronę edytora. Ilość błędów interpunkcyjnych (zwłaszcza przecinków) i literówek (w tym także wyłapywalnych przez autokorektę) wciąż mieści się w granicach kategorii pt. Zdarza się każdemu, więc mogłabym dać cztery punkty, gdyby nie... świeże nawyki z matury autorki, która punktuje każdą udokumentowaną kwestię w przypisach, z dokładną datą dostępu. Moja droga, nie tak się pisze opowiadania. Są różne rodzaje utworów pisanych, a opowiadanie to nie to samo, co praca inżynierska czy maturalna!
No i list. Nawet nie musiałam się domyślać (po nickach jury z poprzedniej edycji konkursu), że jest w całości skopiowany, bo autorka łaskawie podaje link do swojego bloga z takim oto komentarzem. Opowiadanie z autoreklamą - tego jeszcze nie widziałam.
Tak więc 3 punkty.

Razem: 14/50 punktów.

Kvist

Bohaterowie 3/10 pkt.

Niestety poprzez bardzo chaotyczny zapis kluczowych dialogów, które miały oddać charakter aktorów, trudno połapać się, kto co mówi i do kogo. Przyznam szczerze, że z tego powodu postacie, które miały być tu pokazane, w ogóle nie zapadły mi w pamięć; już bardziej kojarzę Łatkę, kotkę głównej bohaterki.

Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Wszystkie wymagane słowa kluczowe pojawiły się w opowiadaniu.

Fabuła 6/10 pkt.
Narracja pierwszoosobowa została dobrze przedstawiona. Podobał mi się luźny przepływ myśli i przeskakiwanie z jednej na drugą, co dodało wiarygodności tej narracji.
Przeniesienie się w czasie, gdy mamy do czynienia z opowiadaniem, którego akcja dzieje się w przeszłości nie jest złym rozwiązaniem, gdyż pozwala czytelnikowi dowiedzieć się nowych rzeczy wraz z bohaterem, czuć jego zagubienie oraz nieznajomość epoki. Jest też jednak dość sztampowym wyjściem z sytuacji, kiedy opisuje się bardziej odległe w czasie wydarzenia.

Logika 6/10 pkt.
W przypadku opowiadania, w którym określona jest maksymalna objętość, dobrze zrezygnować z niepotrzebnych czy dodatkowych wątków, a skupić się na tym, co najważniejsze. W tym przypadku zbędny jest przeskok do Poznania na czas powstania wielkopolskiego – niczego nie wnosi to do opowiadania, a tylko wprowadza niepotrzebny zamęt. Zamiast tego dobrze byłoby pociągnąć chociażby wątek Nowaka i jego motywów do psucia powstającego filmu.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 3/5 pkt.
Pojawiło się parę powtórzeń (głównie słowa być) oraz problem z deklinacją (przede wszystkim słowa wehikuł).
Styl wypowiedzi głównej bohaterki jest dość charakterystyczny, czyta się go przyjemnie, szkoda tylko, że nie pokusiła się o użycie gwary czy dialektu, o których niestety tylko wspomina w tekście.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 2/5 pkt.
Nieco szwankowało formatowanie w przypisach, poza tym momentami pojawiało się szare tło w tekście. Występowały także błędy interpunkcyjne (głównie brakowało przecinków przy imiesłowach biernych). Dialogi nie zawsze były zapisane poprawnie – pojawiła się pisownia form grzecznościowych wielką literą oraz problem z przejściem do kolejnego akapitu. Używano także małej litery w sytuacjach, gdy wtrącenia narratorskie wymagały wielkiej.

Punkty dodatkowe 1/4 pkt.
Plus za dodanie przypisów oraz wtrącenie o tym, jakie konsekwencje może mieć podróżowanie w czasie.

Razem: 27/50 punktów.

Lee Blanck

Bohaterowie 8/10 pkt.
4 pkt za Lodę i 4 pkt za Antoniego. Bohaterowie ukazani w mało interesujący sposób, autorka - poza jednym, bardzo krótkim fragmentem - ukazała ich jedynie w filmowej scenie. Jednak bohaterowie zostali dobrze zinterpretowani, styl mówienia, wygląd, itd.  


Słowa kluczowe 1/6 pkt.
Autorka jedyna wymieniła słowa kluczowe, nie zrobiła do nich nawiązań, nie wyprowadziła akcji z ich pojawienia się w tekście. Dobry pomysł z wykorzystaniem tajemniczego stłuczenia się wazonu z różą jako zakończenie.  


Fabuła 7/10 pkt.
Pomysłowe wprowadzenie elementu snu i połączenie zainteresowań tematyką science-fiction przy jednoczesnym przestrzeganiu zasady o poprawności realistycznej.    


Logika 10/10 pkt.
Momenty pozbawione sensu zostają usprawiedliwione dzięki wprowadzeniu elementu snu do opowiadania.
Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/10 pkt.
Pojedyncze błędy stylistyczne powtarzające się w tych samych wyrażeniach.


Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 5/10 pkt.
Bez zarzutu.


+ 4 pkt.
Ciepłe, przyjemne opowiadanie. Wzbudza zainteresowanie. Plus za elementy humorystyczne.
 

Razem: 39/50 punktów.

Nekota Lee

W pracy "Listopadowy wieczór" autorka postanowiła wykorzystać aktorów Antoniego Fertnera (jako Onufrego Ruczyńskiego) i Lodę Niemirzankę (jako Wandę Ruczyńską). Zrobiła to w sposób kreatywny i oryginalny, bardzo naturalnie wplatając bohaterów do opowiadania.

Słowa kluczowe 6/6 pkt.
Zarówno nawiązanie do "róży", jak i użycie słów kluczowych zaskoczyły mnie w swojej prostocie. Zapisane w formie przemyśleń autorki, uświadamiają, że to właśnie najprostsze rozwiązania są często najlepsze.

Fabuła 10/10 pkt.
Jeśli chodzi o fabułę, to ta, zupełnie nieoczekiwanie, trafiła w mój słaby punkt. Praca posiada zarówno akcenty humorystyczne, jak i trzymające w napięciu, zakończona zaskakującym finałem.

Logika 10/10 pkt.
Opowiadanie jest w całości logicznie zachowane. Wydarzenia są konsekwentnie rozpisane, z dużą dbałością o szczegóły, co dodatkowo pomaga odtworzyć klimat minionych czasów. Po raz kolejny - 10/10.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 2/5 pkt.
Poprawność pod względem stylistycznym, językowym i ortograficznym pozostawia jednak trochę do życzenia. Błędy były drobne, ale jednak były. I jakim cudem słowo "wehikuł" ani razu nie jest poprawnie odmienione?! Przyznaję 2 punkty z 5 możliwych.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 4/5 pkt.
Pod tym względem nie doszukałam się żadnych rażących błędów. Zapis dialogów był zupełnie w porządku, i muszę przyznać, że same dialogi również. Wypatrzyłam jednak kilka drobnych niedociągnięć.

Punkty dodatkowe 3/4 pkt.
Pomimo że motyw snu był wykorzystywany wielokrotnie w wielu utworach, Tymbarkowi udało się stworzyć oryginalne, wciągające opowiadanie, raz po raz zaskakując ich rozgrywającymi się wydarzeniami. Przyznaję, że czytałam tę pracę z prawdziwą przyjemnością. Myślę jednak, że autorkę stać na jeszcze więcej, dlatego za oryginalny całokształt pracy i jej wartościowość przyznaję 3 na 4 punkty.

Razem: 45/50 punktów.
Soturi

Bohaterowie 5/10 pkt.
Postacie zarysowane dość powierzchownie. Jest opis zewnętrzny, całkiem przyzwoity, ale nie wpływa zbyt mocno na wyobraźnię. Zdecydowanie brakowało mi tutaj głębszego spojrzenia na bohaterów, na ich psychikę, zachowanie.

Słowa kluczowe 1/6 pkt.
Autorka poszła tutaj na łatwiznę. Daję jeden punkt za różę, która tworzy swego rodzaju klamrę kompozycyjną.

Fabuła 3/10 pkt.
Opowiadanie jest dość… płytkie. Czyta się je jak relację koleżanki z jakiegoś wydarzenia. Opcja z wehikułem nie zaskakuje. Całość jest bez polotu i bez pomysłu, chociaż opowiadanie miało potencjał, by rozwinąć się w coś lepszego. Zdecydowanie zabrakło mi tutaj tajemnicy, jakiegoś miejsca dla wyobraźni czytelnika.

Logika 9/10 pkt.
Fabuła była nieciekawa, ale trzeba przyznać, że autorka trzymała się swojej konwencji i całość okazała się konsekwentnie przeprowadzona. Na plus trzeba także ocenić próby opisania przedwojennej rzeczywistości: wygląd miasta, szczegóły (drzwi), zachowanie mijanych bohaterów, wspomnienie o różnicach w akcencie, wstawki historyczne.

Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
Opowiadanie pod tym względem było raczej poprawne. Zdarzyły się jakieś literówki, a w oczy rzuciła mi się także dziwna odmiana słowa „wehikuł”.

Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 3,5/5 pkt.
Głównym minusem w tej kategorii było nadużywanie wielokropka i wykrzykników. Zauważyłam także niewielkie błędy w zapisie dialogów. Dodatkowo zapis „np.”, który raczej nie powinien być stosowany w opowiadaniach. Poza tym interpunkcja naprawdę w porządku.

Razem: 25,5/50 punktów.


Vess

Bohaterowie 10/10 pkt.
Postacie dobrze przepisane z filmu, zinterpretowane jednak dalej nie jako jego bohaterowie, ale jako aktorzy, i w ten sposób użyci w opowiadaniu.

Słowa kluczowe 1/6 pkt.
Róża użyta dobrze w wielu miejscach. Pozostałe słowa kluczowe wciśnięte na siłę, bez wyraźnego zagnieżdżenia w fabule.

Fabuła 2/10 pkt.
Akcja z początku bardzo toporna, pierwsza ciekawa rzecz dzieje się dopiero przy okazji przypomnienia sobie o wehikule, tj. na stronie trzeciej (z ośmiu!), zdecydowanie za późno. Zbyt dużo nic nie wnoszących opisów. Za dużo użalania się nad sobą. Po dziesiątym z kolei stwierdzeniu bohaterki-autorki, że jest beznadziejna, zaczynam w to wierzyć i ciężko przekonać mnie dalszym pisaniem do zmiany zdania.  Cały tekst zdaje mi się bardziej wykładem historycznym aniżeli opowiadaniem.

Logika 9/10 pkt.
Zabrany przez bohaterkę telefon i tablet – albo mi się zdaje, albo ciężko byłoby im działać w przeszłości. Dużo dat, dużo miejsc, wszystko z pewnością uważnie sprawdzane. Rzecz w tym, czy na pewno potrzebne w takiej formie. Pod względem logicznym tekst jest naprawdę spójny i ciężko się do czegokolwiek przyczepić. 


Poprawność stylistyczna, językowa, ortograficzna 4/5 pkt.
 Parę literówek, błędów stylistycznych brak. Sporo pseudotrudnych słów. Dialogi w porządku.
 
Interpunkcja, zapis dialogów, oprawa graficzna 5/5 pkt.

 Interpunkcja, zapis, formatowanie poprawne.
 Podsumowując, opowiadanie o tym, że nie ma się pomysłu na opowiadanie, wydaje się być etapem, przez który przechodzi każdy z nas – zdaje się całkiem genialne, ale bez ugryzienia z dobrej strony, bez budowy napięcia i ścieżki, jaką ma przejść bohater (który jest w tym wypadku również autorem), trudno o tekst, który pozostawiałby po sobie cokolwiek prócz zmęczenia. Na pochwałę zasługuje jednak przygotowanie merytoryczne autorki, które tutaj natknęło się niestety na trudny do podjęcia dla niej temat. Na pewno warto było ten tekst napisać – i wbrew wcześniejszym uwagom czytało się go szybko i dobrze, co pozwala sądzić, że to rzeczywiście temat stanął tu na drodze ku wyższej punktacji.


Razem: 28/50 punktów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Elmo